Daniel Pennac - Wszystko Dla Potworów

Здесь есть возможность читать онлайн «Daniel Pennac - Wszystko Dla Potworów» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wszystko Dla Potworów: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wszystko Dla Potworów»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Beniamin Malaussene jest bratem doskonałym – by utrzymać liczne rodzeństwo porzucone przez frywolną mamę, pracuje w domu towarowym na stanowisku… kozła ofiarnego. Z pokorą i głębokim żalem przyjmuje na siebie wszelkie winy producentów. Ale oto na kolejnych stanowiskach wybuchają bomby, zawsze tuż po przejściu lub na oczach Beniamina, który nie przypuszcza, w jak makabrycznej grze został kozłem ofiarnym.

Wszystko Dla Potworów — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wszystko Dla Potworów», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Dziewczyna jest bardzo piękna. Z gatunku lwic. Ruda grzywa spływa gęstymi falami na szerokie ramiona, zapewne umięśnione. Spokojnie, z włoska, kołysze biodrami. Jest w wieku sympatycznej pełni. Pod opiętą na pośladkach spódnicą odznaczają się minimalistyczne majteczki. Ponieważ nie mam nic do roboty jak tylko czekać na wezwanie panny Hamilton, postanawiam podążyć za moim pięknym zjawiskiem. Przerzuca coś to tu, to tam, grzebiąc wśród wyłożonych rzeczy. Jej do połowy obnażone ramiona zdobią obręcze – powiew orientalnej biżuterii. Ma długie, nerwowe zręczne palce: oplatają ujmowany przedmiot, kiedy tylko weźmie go do ręki. Płynę za nią ze zwinnością ryby, w którą zmieniłem się w mętnych wodach tego Sklepu. Dla zabawy tracę ją z oczu, by mieć przyjemność znowu ją odnaleźć gdzieś przy stoisku. Podczas tych pozornie niespodzianych spotkań wszystko we mnie staje na baczność od adrenaliny. Jedno mnie dręczy, nie im mogę napotkać jej spojrzenia. Grzywa jest za gęsta. I zbyt ruchliwa. Ona ze swej strony mnie, rzecz jasna, nie dostrzega. (Nijakość mojego służbowego ubrania.) Zabawa trwa jakiś czas, a kiedy osiągam stan pożądania absolutnego, to się zdarza. Już od dobrych pięciu minut krążyła wokół półki z szetlandami. Nagle palce wyskakują, oplatają sweterek – zostaje wchłonięty przez wnętrze dłoni, dłoń przez torebkę, która przełyka, po czym wypluwa pustą rękę.

Wszystko widziałem. Ale z drugiej strony lady Cazeneuve, gliniarz stosowany, też widział. Na szczęście jestem bliżej dziewczyny. Podczas kiedy on obchodzi ladę dookoła, obnażając kły, pokonuję dystans dwóch kroków, który mnie dzieli od mojej pięknej złodziejki. Zanurzam rękę w torebce, zmuszając rudowłosą, żeby się do mnie odwróciła, wyciągam sweter i przykładam do jej ramion tak, jakbym go na nią przymierzał. Jednocześnie z powagą cedzę przez zęby:

– Niech się pani nie wygłupia, tuż za nami jest szpicel z urzędu.

Refleks do pozazdroszczenia: nie tylko nie protestuje, ale wykrzykuje ślicznym, gardłowym głosem:

– Pasuje, prawda? Jak myślisz?

Zaskoczony, odpowiadam co bądź.

– Pasuje do oczu, ciociu Julio, ale nie do włosów. Prawdę mówiąc widzę tylko jej oczy. Dwa migdały nakrapiane złotem, w oprawie rzęs, które prawie łaskoczą mnie w nos. Z tyłu, zza tego cudownego zjawiska, mierzy we mnie para innych oczu. To otwory strzelnicze Cazeneuve'a. Rzucam sweterek niedbale na ladę, biorę inny i rozkładam przed dziewczyną z miną znawcy, odchylając głowę w tył. Oprzytomniawszy, Cazeneuve wkracza. Wali prosto z mostu.

– Dość tych wygłupów, Malaussene, doskonale widziałem, jak ta dziewczyna zwinęła sweterek.

– “Ta dziewczyna"? To tak się zwraca do klientów, Cazeneuve? Taki grzeczny chłopak jak pan?

Mówię to rozmarzonym tonem człowieka, który myśli o czymś innym. Albowiem w drugim swetrze (postanowione, przychodzę do pracy w swetrach!) jest mojej sympatycznej lwicy wspaniale. Mówię:

– W tym ci jest bardzo dobrze, ciociu Julio.

Nie ja jeden odczuwam podziw dla “cioci Julii"! Niemało klientów wstrzymuje oddech. Wśród nich dwoje starszych państwa, na oko rozczulonych, siwowłose gołąbki z zieloną torbą na zakupy, dosłownie pożerają nas wzrokiem.

– Malaussene, bardzo proszę, nie przeszkadzaj mi w wykonywaniu obowiązków.

To nadaje Cazeneuve, a w tym samym czasie, w pobliżu nas, jeden ze staruszków Tea właśnie zwija aparat wibracyjny do masażu.

– Nie przeszkadzam ci, tylko nie chcę, żebyś miał z tego za dużo frajdy.

– Pani włożyła ten szetland do torebki, widziałem. Dziewczyna chwyta moje spojrzenie, jakby czepiała się koła ratunkowego. Twarz szeroka, z wystającymi kośćmi policzkowymi, wilgotne usta.

– Czy ja się ciebie pytam, Cazeneuve, gdzie też chodzisz się opalać?

Przyłożyłem w dziesiątkę. Swoją buźkę w pięknym kolorze palonej gliny Cazeneuve opala za frajer w tutejszym dziale lamp kwarcowych. Dodaję:

– Daj spokój cioci Julii albo zarobisz w pysk.

I właśnie wtedy to się dzieje. Niczym w zwolnionym tempie, w Sklepie jakby całkiem znieruchomiałym, Cazeneuve blednie. Tuż za nim dwoje uroczych staruszków odwraca się ku sobie z uśmiechem. No i jak się sobie nie wpiją w usta! Pocałunek o niesamowitej, zaraźliwej zmysłowości! Pomiędzy przyklejonymi do siebie torsami dostrzegam kawałek zielonej torby. Jasnozielonej.

I Cazeneuve dostaje w pysk, jak to miał obiecane. Tyle tylko, że nie ode mnie. To urwana ręka starszej pani. Śledzę wzrokiem łuk precyzyjnie zarysowany przez tryskający z niej gejzer krwi. Widzę bardzo wyraźnie twarz mężczyzny z niedowierzającym spojrzeniem pod grzywką siwych włosów cienkich jak włosy dziecka i po rzymsku przyciętych. Widzę wyraz twarzy Cazeneuve'a. Od jego policzka, nagle obwisłego, fala uderzenia rozchodzi się na resztę twarzy

Dopiero wtedy słyszę wybuch. Jakby ceglany mur rozleciał mi się w głowie. Rzutem ciała wprzód Cazeneuve posyła na dywan ciocię Julię i mnie.

9

Znalezienie się w samym sercu wybuchu ma tę dobrą stronę, że nikt po człowieku nie depcze. Wszyscy uciekają od epicentrum.

Ciężar leżącej na mnie dziewczyny przygwożdża mnie do podłogi. Jakby ochraniała mnie od karabinów maszynowych wroga. A tak naprawdę, to po prostu zemdlała. Kładę ją delikatnie na boku, podtrzymując dłonią głowę, i obciągam spódnicę na obnażone nogi. Cazeneuve siedzi na wprost mnie w ekstazie, jak dzieciak przed swoją pierwszą babką z piasku. Jest cały zalany krwią, a w głowie uparcie dźwięczy myśl, czy to jego krew, czy czyjaś inna. (Po raz pierwszy widzę, że myśli.) Kilka metrów za Cazeneuve'em dwa ciała, splecione, a zarazem porozrzucane na boki, leżą w czerwonej kałuży, straszna jatka. Wstaję z trudem. Dookoła mnie panika jak w stawie podczas odłowu. Wszystkie ryby chcą wyskoczyć z wody. Podrygują, opadają, zderzają się, zmieniają nagle kierunek, jakby chciały umknąć przed niewidzialnym czerpakiem. Najbardziej nieprawdopodobne jest to, że wszystko odbywa się w ciszy, jakby na dnie morza. Gabloty się walą, manekiny eksplodują pod nogami uciekinierów. A wszystko to bez jednego jedynego dźwięku. Jestem na samym dnie gigantycznego, oszalałego akwarium.

Z kolei budzi się ciocia Julia. Widzę, jak porusza wargami, ale nic nie słyszę. Głuchy. Ogłuchłem od eksplozji. Odruchowo podnoszę palce do uszu. Nie ma krwi. To mnie nieco uspokaja. Kucam naprzeciw cioci Julii i biorę jej twarz w dłonie:

– Bardzo potłuczona?

Słyszę swój głos, jakbym sam do siebie telefonował. Dziewczyna coś odpowiada, potem chce się odwrócić, ale ją powstrzymuję. Tym razem jednak to krwawe kłębowisko nie wywołuje u mnie mdłości. Człowiek chyba do wszystkiego się przyzwyczaja. Dwa ciała sprawiają wrażenie, jakby przez ostateczne obcowanie pozamieniały się wnętrznościami. Zlały w jedno. Ani śladu po jasnozielonej torbie, która wykluła się z ich wspólnego brzucha. Dwaj ubrani na biało faceci zabierają całkiem ogłupiałego Cazeneuve'a. Ktoś klepie mnie po ramieniu. Odwracam się. Na dowód, że Historia powtarza się zawsze od najgorszej strony, do wyjaśnień przystępuje znany nam już mały strażak. Dwie różowe małże podrygują pod jego i cienkim wąsikiem. Lecz – cóż za ulga! – nie słyszę go.

Przez kilka długich godzin leżałem w szpitalu. Doznałem dziecinnej wręcz przyjemności, pozwalając sobą obracać na wszystkie strony. Jak w czasach, kiedy byłem smarkaczem i matka albo Jasmina, żona Amara, kąpały mnie. Teraz, dzięki głuchocie, jest jeszcze przyjemniej. Zawsze wiedziałem, że byłbym świetny jako głuchy, a kiepski jako ślepiec. Pozbawcie mnie świata uszu – mogę żyć. Pozbawcie mnie oczu – zginę. Ponieważ to, co najlepsze, zawsze się szybko kończy, świat przeciera sobie wreszcie drogę do moich bębenków. Słyszę dookoła siebie rozmowy pielęgniarek i lekarzy. Z początku nic nie rozumiem. Jakby rozmawiali w sąsiednim przedziale. Potem słyszę wyraźniej. Chodzi im po prostu o to, żebym sobie pobył w szpitalu przez jakiś tydzień. Mogą wystąpić komplikacje z mózgownicą. Tydzień w tym przybytku! Już stąd widzę miny smarkaczy i Juliusza.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wszystko Dla Potworów»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wszystko Dla Potworów» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Wszystko Dla Potworów»

Обсуждение, отзывы о книге «Wszystko Dla Potworów» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x