Arkadij Strugacki - Lot na Amaltee, Stazysci

Здесь есть возможность читать онлайн «Arkadij Strugacki - Lot na Amaltee, Stazysci» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Lot na Amaltee, Stazysci: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Lot na Amaltee, Stazysci»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Lot na Amaltee, Stazysci — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Lot na Amaltee, Stazysci», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Bykow wstał i zadzierając głowę zaczął oglądać sufit.

— Trzeba jeszcze solidnie zabezpieczyć dziury. Tam w dole panuje wielkie ciśnienie i smołoplast nie wytrzyma. Ale sam to zrobię.

Odwrócił się, zamierzając odejść, ale przystanął jednak jeszcze na moment i zapytał cicho:

— Nie boisz się, malcze?

W szkole malcami nazywano pierwszoroczniaków i w ogóle wszystkich młodszych.

— Nie — odpowiedział Żylin.

— Dobra! Zabieraj się do roboty — powiedział Bykow. — Pójdę obejrzeć statek. Trzeba jeszcze uwolnić pasażerów z amortyzatorów.

Żylin milczał. Odprowadzał wzrokiem szerokie, przygarbione plecy kapitana i nagle tuż obok zobaczył Warieczkę. Stała na tylnych nogach i wolno mrugała wyłupiastymi oczami. Cała była granatowa w białe kropki, na jej pysku straszyła się szczecina wąsów. Znaczyło to, że Warieczka jest bardzo niespokojna i że źle się czuje. Żylin widział ją już kiedyś w takim stanie. Było to przed miesiącem na rakietodromie Mirza-Charle, kiedy Juricowski wiele rozprawiał o zadziwiającej zdolności przystosowywania się jaszczurek marsjańskich, a na dowód tego wrzucił Warieczkę do wanny z gorącą wodą.

Warieczka gwałtownie ziewnęła i znów zamknęła ogromną, szarą paszczę.

— No co? — szeptem zapytał Żylin.

Z sufitu oderwała się wielka kropla i — tik! — spadła na rozprutą osłonę aparatury. Żylin spojrzał na sufit. Tam, w dole, panuje wielkie ciśnienie. Tak, pomyślał, ciśnienie dochodzi tam do setek i tysięcy atmosfer. Uszczelki ze smołoplastu nie wytrzymają.

Warieczka poruszyła się i znowu otworzyła paszczę. Żylin poszperał w kieszeni, znalazł suchar i rzucił go w rozdziawioną paszczę. Warieczka przełknęła suchar bez pośpiechu, patrząc na niego szklanymi oczami. Żylin westchnął.

— Ech, ty łazęgo — rzekł cicho.

2. Planetolodzy milczą w poczuciu winy, a radiooptyk śpiewa piosenkę o jaskółkach

Gdy „Tachmasib” przestał wywracać kozły, Dauge puścił krawędź komory wyrzutni, której się przedtem uczepił, i wyciągnął bezwładne teraz ciało Jurkowskiego spod odłamków aparatury. Nie zdążył się jeszcze zorientować, co zostało rozbite, a co ocalało, wiedział wszakże, że wiele rzeczy uległo zniszczeniu, że stojak z pojemnikami przechylił się, pojemniki zaś poleciały na pulpit z przyrządami do kierowania radioteleskopem. W kabinie obserwacyjnej było gorąco i czuło się ostrą woń spalenizny.

Dauge wyszedł z opresji bez większego szwanku. Od razu kurczowo uchwycił się komory, więc tylko krew wystąpiła mu pod paznokciami i bardzo bolała go głowa. Jurkowski miał bladą twarz, powieki fioletowe. Dauge zaczął dmuchać mu w twarz, potrząsać za ramiona, klepać po policzkach. Jurkowski nie odzyskiwał przytomności. Jego głowa chwiała się na wszystkie strony. Dauge zaczął go ciągnąć do kabiny lekarskiej. Na korytarzu panował straszny chłód, na ścianach iskrzył się szron. Dauge położył sobie głowę Jurkowskiego na kolanach, zeskrobał ze ściany trochę szronu i przyłożył zimne, mokre palce do jego skroni. W tym momencie doznał przeciążenia — Bykow zaczął właśnie hamować lot „Tachmasiba”. Wówczas Dauge położył się na wznak, ale poczuł się tak źle, że przewrócił się na brzuch i zaczął wodzić twarzą po oszronionej podłodze. Gdy przeciążenie minęło, Dauge poleżał jeszcze chwilę, potem wstał, ujął Jurkowskiego pod pachy i idąc tyłem, wlókł go dalej. Od razu zorientował się, że nie zdoła dobrnąć do kabiny lekarskiej, i dlatego też przywlókł Jurkowskiego do kajuty ogólnej, rzucił na kanapę, a sam usiadł obok, sapiąc ciężko i dysząc. Jurkowski strasznie rzęził.

Gdy Dauge nieco odpoczął, wstał i podszedł do bufetu. Wziął karafkę z wodą i zaczął pić prosto z niej. Woda ciekła mu po podbródku i szyi za kołnierz. Dauge poczuł przyjemny chłodek. Wrócił do Jurkowskiego i spryskał mu twarz wodą z karafki. Potem postawił karafkę na podłodze i rozpiął Jurkowskiemu bluzę. Na ciele Jurkowskiego zauważył dziwny, zagmatwany rysunek, biegnący przez całą szerokość piersi od ramienia do ramienia. Rysunek przypominał kształtem dziwaczne wodorosty — na śniadej skórze odcinał się purpurą. Dauge przez dłuższą chwilę oglądał dziwny rysunek, aż nagle zdał sobie sprawę, że jest to ślad po silnym porażeniu prądem elektrycznym. Widocznie Jurkowski upadł na nieosłonięte przewody, znajdujące się pod wysokim napięciem. Cała aparatura pomiarowa planetologów pracowała pod wysokim napięciem. Dauge puścił się biegiem do kabiny lekarskiej. Zrobił Jurkowskiemu cztery zastrzyki i dopiero wówczas ten ostatni otworzył oczy. Dauge bardzo się ucieszył, chociaż wzrok Jurkowskiego był zamglony i bezmyślny.

— O niech cię diabli, Wołodia — powiedział z ulgą w głosie. — Już myślałem, że z tobą całkiem kiepsko. No jak, możesz się podnieść?

Jurkowski poruszył wargami, otworzył usta i coś wychrypiał. Oczy jego pojaśniały, zmarszczył brwi.

— Dobrze, dobrze, leż — rzekł Dauge. — Musisz trochę poleżeć. Odwrócił się i ujrzał w drzwiach Charlesa Molliara. Molliar stał

trzymając się framugi drzwi, chwiał się z lekka. Twarz miał czerwoną, nabrzmiałą, cały był mokry i obwieszony jakimiś białymi sopelkami. Daugemu wydało się nawet, że unosi się z niego para. Molliar stał dłuższą chwilę w milczeniu, przenosząc wzrok z Daugego na Jurkowskiego, planetolodzy zaś patrzyli na niego ze zdumieniem. Jurkowski przestał chrypieć. Potem Molliar mocno kiwnął się ku przodowi, przestąpił próg i szybko przebierając nogami dotarł do najbliższego fotela. Był cały mokry i wyglądał fatalnie. A kiedy usiadł, w kajucie rozszedł się zapach gotowanego mięsa. Dauge pociągnął nosem.

To zupa? — zapytał.

Oui monsieur — odrzekł żałośnie Molliar. — Vermicelle .

— A jak tam zupa? — zapytał Dauge. — Doskonal-je?

— Doskonal-je — odparł Molliar i zaczął zbierać z siebie makaron.

— Bardzo lubię zupę — wyjaśnił Dauge. — I zawsze się nią interesuję.

Molliar westchnął i uśmiechnął się.

— Nie ma już zupa — powiedział. — To była bardzo gorąca zupa. Ale nie była to wrzątek.

— O Boże! — zawołał Dauge i mimo wszystko się roześmiał. Molliar także zaczął się śmiać.

— Tak! — zawołał. — To było bardzo zabawne, ale bardzo niemile i zupa przepadła.

Jurkowski zachrypiał. Twarz mu się wykrzywiła i nabiegła krwią. Dauge spojrzał na niego z niepokojem.

— Waldemar mocno się uderzył? — zapytał Molliar i wyciągając szyję, spojrzał na Jurkowskiego z trwogą i ciekawością.

— Waldemara poraził prąd — rzekł Dauge. Teraz już się nie uśmiechał.

— Ale co się stało? — powiedział Molliar. — To było bardzo przykro…

Jurkowski przestał rzęzić, siadł, strasznie wyszczerzył zęby i zaczął grzebać w kieszeni bluzy na piersi.

— Co z tobą, Wołodia? — stropił się Dauge.

— Waldemar nie może mówić — rzekł cicho Molliar. Jurkowski skwapliwie pokiwał głową, wyciągnął wieczne pióro oraz notes i potrząsając głową, zaczął pisać.

— Uspokój się, Wołodia — wyszeptał Dauge. — To przejdzie ci wkrótce.

— To przejdzie — przytaknął Molliar. — Ze mną też tak było. Był bardzo silny prąd, a potem wszystko przeszło.

Jurkowski podał notes Daugemu, znów się położył i przymknął oczy.

— Nie mogę mówić — z trudem rozszyfrował Dauge. — Nie przejmuj się, Wołodia, to przejdzie. — Jurkowski szarpnął się niecierpliwie. — Tak. Zaraz. Co z Aleksiejem i z pilotami? Co ze statkiem? Nie wiem — rzekł Dauge zmieszany i spojrzał w stronę luku, prowadzącego do kabiny nawigacyjnej.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Lot na Amaltee, Stazysci»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Lot na Amaltee, Stazysci» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Arkadij Strugacki - Przyjaciel z Piekła
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Piknik pored puta
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Biały stożek Ałaidu
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Alfa Eridana
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Fale tłumią wiatr
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki
Отзывы о книге «Lot na Amaltee, Stazysci»

Обсуждение, отзывы о книге «Lot na Amaltee, Stazysci» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x