Andrzej Pilipiuk - Drewniana twierdza

Здесь есть возможность читать онлайн «Andrzej Pilipiuk - Drewniana twierdza» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2008, Издательство: Fabryka Slów, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Drewniana twierdza: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Drewniana twierdza»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

'Zaprawde powiadam ci, przeczytasz szybciej niz myslisz. Na poczatek nokaut. W kosmosie 3. Oka ' nie ma zmiluj. Ucieczka do przeszlosci to oboz przetrwania dla Marka, Staszka i Heleny. W XVI- wiecznej Norwegi krzyzuja sie bowiem drogi i interesy istot z roznych czasow, stron swiata i wszechswiata. Jest smiertelnie niebezpiecznie. Zawsze pod gore. Czasem cuchnie. Zawsze pachnie wolnoscia, przygoda i wedrowka. Nie polecamy tej ksiazki jesli masz cos pilnego. Bo nie odlozysz szalenczej misji. Nie porzucisz zacnej kompanii, w ktorej ludziom honoru tak blisko do typow spod ciemnej gwiazdy, co i ratowac, i torturowac potrafia. „Okiem jelenia” spojrzysz na swiat z perspektywy tych co przed nami i tych, ktorzy wlasnie… nadchodza.''

Drewniana twierdza — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Drewniana twierdza», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Czego tu szukał, do cholery? Był ciekaw tego, co robię? Proszę bardzo, jeśli mi się powiedzie, niech plagiatuje moje metody na zdrowie, więcej ludzi się uratuje.

Sprawdziłem smak przyniesionej substancji. Żadnej goryczy. No i świetnie, uspokojony nabrałem łyżkę.

- Ciekawy sposób na uzyskanie soli fizjologicznej, chłopcze - zauważył po czesku.

Zamarłem i uniosłem wzrok. Stał trzy kroki ode mnie, z palcem na spuście małej myśliwskiej kuszy. Celował mi w pierś. Z tej odległości nie mógł nie trafić. Jak na złość nie miałem się czym zasłonić, szaflik stał ciut za daleko. Zresztą bełt pewnie przebiłby drewniane naczynie bez problemu. A gdyby uskoczyć za drzwi? Ta broń jest jednostrzałowa. Zanim naciągnie...

- Nawet nie próbuj - powiedział. - Zdążę.

Domyśliłem się momentalnie. Ależ ze mnie dureń.

O kogo pytałem? O przybyłego z Nidaros Alchemika Sebastiana. Spryciula zmienił imię, profesję i już. Nie ma człowieka. Ci ludzie nie mają dokumentów - tu łatwo jest stać się kimś innym. To on. Przybysz z moich czasów.

Popatrzyłem na niego i naraz zachciało mi się śmiać. Wielki Alchemik, śmiechu warte. Na skroniach perlił mu się pot. Nie strzeli. Stara się wyglądać groźnie, ale od razu widać, że to jakiś inteligent. Tacy nie zabijają. Zazwyczaj.

- A więc...? - Poprawił chwyt spoconej dłoni na kolbie.

- Idź się pan wyswaźbnić - burknąłem w tutejszym narzeczu.

Dodałem sól, wymieszałem starannie i podałem choremu do picia. Poprzednia porcja wody już zdążyła przelecieć przez jego organizm. Spojrzałem na gościa. Nadal trzymał mnie na muszce, to znaczy celował, bo kusza muszki oczywiście nie miała. Co robić? Ignorować, lekceważyć, zagadać...

- Dobra. - Usiadłem na zydlu i zacząłem mieszać kolejną porcję. - Przejdźmy do konkretów. Pan Alchemik Sebastian, nieprawdaż?

- Tego imienia używałem w Trondheim.

- To chyba degradacja - zakpiłem. - Przekwalifikować się z alchemika na mydlarza to jak z lekarza ordynatora spaść na stanowisko szpitalnego ciecia.

- Chyba mnie, chłopcze, nie lubisz - obraził się.

- A za co? Trudno lubić faceta, który celuje do ciebie ze spluwy, no, prawie ze spluwy.

- A nie uczyli cię, że to głupota kpić sobie w otwarte oczy z człowieka, który chodzi pod bronią?

Coś w nim było nie tak. Sposób wysławiania się? Elegancja gestów? Nie pochodził chyba z mojej epoki.

- To może to pan odłoży? - zaproponowałem. - Tak mądrzej będzie.

- Jeszcze mi życie miłe.

Milczeliśmy.

- A może mój prześladowca raczy się przedstawić? - zagadnąłem wreszcie z przekąsem.

- Naprawdę nazywam się Ivo. - Wzruszył ramionami. Kusza gibnęła się w lewo.

- Sebastian mam na drugie.

- Marek, choć w tym teutońskim mieście raczej należałoby powiedzieć Mark.

Jestem Polakiem. Pan, zdaje się, nie?

- Jestem Czechem... Z Pragi. Zamknij oczy. Dziabnę cię w serce. Jeden strzał i po sprawie.

- Jak się pan domyślił? - dyplomatycznie zmieniłem temat. - Przyleciał pan tu już z konkretnymi podejrzeniami, skoro przytargał ze sobą to mordercze ustrojstwo.

Chyba niepotrzebnie wspomniałem o tym, co trzyma w ręce, bo znowu we mnie wycelował.

- Po zleceniu się zorientowałem. Za dokładne było. Ci ludzie nie używają tak czystych odczynników. A jeszcze pan Edward mi powiedział, że przyjechałeś z Trondheim i że chcesz kogoś tym leczyć. Od razu się domyśliłem, że próbujesz zrobić roztwór soli. Szkoda tylko, że na surowej wodzie, powinna być destylowana.

- Ma pan destylowaną?

- Nie mam. Ale zrobić nie kłopot. Jakość oczywiście nie będzie najlepsza, ale mam tu tylko prosty aparat do pędzenia bimbru, a nie kolumnę rektyfikacyjną.

- Zrobiłem na gotowanej. A swoją drogą, to głupio pan zrobił.

- Niby dlaczego?

- Nietypowe zlecenie, a pan od razu kuszę pod pachę i kłusem sprawdzać, kto soli potrzebuje. To mogła być pułapka. Mogłem tu siedzieć z łasicą i szykować stryczek.

- Bez łasicy. - Pokręcił głową. - Gdyby przybyła tu osobiście, dopadłaby mnie sama i wypatroszyła. Ba, żeby tylko wypatroszyła. Lubi się nad człowiekiem poznęcać.

Hmm... Coś z racji w tym było.

- Więc złapał pan kuszę i pobiegł mnie zabić? - wróciłem do tematu. - Ot tak...

- Tak. A może chcesz, chłopcze, przepaskę na oczy? Bo zabić muszę. Nie mam wyjścia.

Wbił sobie to do głowy naprawdę mocno. Co z tym fantem zrobić? Pogadać.

Niech zobaczy we mnie żywego człowieka, a nie cel do likwidacji.

- To nawet przepaskę pan przyniósł?

- Tak właściwie to nie. - Zaczerwienił się jak burak. - Ale coś by się wymyśliło.

A może jednak zamkniesz oczy?

- I jeszcze może mam się odwrócić tyłem? Będzie się pan wtedy czuł pewniej? -

zakpiłem.

- Tylem nie, bo nie umiem od tylu w serce trafić - bąknął. - Tam są łopatki i inne takie.

- To chyba będzie cholernie bolało. - Uśmiechnąłem się krzywo. - To bardzo wrażliwy punkt, zwłaszcza gdyby nie trafił pan za pierwszym razem...

- Bolało pewnie będzie - przyznał markotnie. - Ale jakoś to trzeba przetrzymać.

Ina znajdzie twój scalak i ożywi. Odtworzy. A ja do tego czasu będę daleko.

- Nie odtworzy. Po pierwsze, są problemy z ładowaniem ogniw, po drugie, zna pan to wredne stworzenie. Uzna, że zawiodłem, i po prostu obudzi kogoś następnego.

Jeżeli mnie pan zastrzeli, to koniec przygody...

Z wrażenia opuścił kuszę, zaraz jednak opamiętał się i znowu wziął mnie na cel.

- Wybacz, chłopcze, ale mając do wyboru własną śmierć albo cudzą...

Ma za miękkie serce, by mnie zastrzelić, pomyślałem, ale nie ma co przeciągać struny.

- A co pan powie na propozycję amnestii? Inie brakuje ludzi. Jest skłonna wybaczyć. Miałem pana odnaleźć między innymi po to, by przekazać jej propozycję.

- I miałbym w to uwierzyć?

- Proszę pójść do pokoju dla czeladzi, pan Edward pokaże moje posłanie. Pod poduszką jest skórzana kaletka, w niej znajduje się list od Iny. Albo proszę przynieść całą torbę, sam poszukam.

- Ja wyjdę, a ty w tym czasie zbiegniesz?

- Przez okno z trzeciego piętra? Tu nawet nie ma piorunochronu. Poza tym chciałbym zwrócić pańską uwagę, że jestem zajęty. - Wskazałem Hansa.

- Po dachach? Choć trochę stromo...

Hans znowu się wypróżnił. Podałem mu kolejną porcję roztworu. Nie wyglądało to dobrze. Gorączka nie spadła, stan nie ulegał poprawie... Wykończy się chyba.

- Klaus! - zawołałem.

Stanął zaraz w drzwiach.

- Przynieś, proszę, torbę z mojego łóżka - poleciłem. - Leży pod poduszką.

Chłopak zniknął.

- Nie mam pojęcia, co jest grane. - Brodą kiwnąłem w stronę Hansa. - Ci ludzie też niewiele wiedzą o medycynie. Widział pan kiedyś takie objawy? - zapytałem. - Co to może być? Cholera?

- Chyba nie. Może czerwonka. Objawy są mi znane. Więcej naszych chłopców poległo od tego niż od rosyjskich kul. Tak czy inaczej, trafia się tu ostatnio. Dwa, trzy przypadki na tydzień, ale pewnie nie o wszystkich słyszałem.

- Przeżył ktoś z chorych?

- Tak, trzecia część zarażonych.

Chłopak odzyskał na chwilę przytomność. Popatrzył na mnie, a potem znowu odpłynął. Wrócił Klaus. Odebrałem torbę i delikatnie, acz stanowczo wypchnąłem go za drzwi. Wsadziłem rękę do środka. Ivo nerwowo poprawił chwyt na kolbie kuszy.

- Niczego nie próbuj.

- A co niby mogę wyciągnąć z torby? - prychnąłem. - Rewolwer? Nie ta epoka.

A nóż mi przy pasku wisi. Jakbym chciał panu gardło podciąć, to już bym to zrobił.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Drewniana twierdza»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Drewniana twierdza» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Andrzej Pilipiuk - Rzeźnik drzew
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Weźmisz czarną kurę
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Zagadka Kuby Rozpruwacza
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Kuzynki
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Księżniczka
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - 2586 kroków
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Czarownik Iwanow
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Sowie Zwierciadło
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Triumf lisa Reinicke
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Zaginiona
Andrzej Pilipiuk
Отзывы о книге «Drewniana twierdza»

Обсуждение, отзывы о книге «Drewniana twierdza» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x