Andrzej Pilipiuk - 2586 kroków

Здесь есть возможность читать онлайн «Andrzej Pilipiuk - 2586 kroków» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

2586 kroków: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «2586 kroków»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Czternaście historii, z których wieje grozą i mrocznym nastrojem. Odliczmy więc 2586 kroków…
I krok: To jedna z najlepszych polskich antologii. Bardzo dobrze, lekko napisana, pełna świetnych pomysłów, ciekawa i świeża. Obowiązkowa rzecz na każdej półce. (Tomasz Kleta, "Avatarae")
II krok: 14 opowiadań zebranych w 1 książce to 13 różnych bohaterów, 14 niesamowitych historii, 14świetnych pomysłów i kilka godzin ciekawej lektury. (Piotr 'Szarik' Iwanicki, "Playback")
III krok: Najlepsze ze zbioru – tytułowe 2586 kroków i Wieczorne dzwony – to najdojrzalsze i najlepiej dopracowane opowiadania grozy, urzekające mrocznym nastrojem, bazującym na lęku przed chorobą, godne porównań do klimatów twórczości E. A. Poe. (Małgorzata Koczańska, Fahrenheit)
Dalej kroczcie sami. Opowiadanie po opowiadaniu. Może dojdziecie do Czerwonej gorączki?

2586 kroków — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «2586 kroków», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать
Andrzej Pilipiuk 2586 kroków 2586 kroków Bergen zima 187677 r Co za - фото 1

Andrzej Pilipiuk

2586 kroków

2586 kroków

Bergen, zima 1876/77 r.

Co za diabelne zimno – jęknął doktor Paweł Skórzewski, nakrywając się dokładniej skórą z renifera.

Mówił sam do siebie już od wielu godzin. Nie był w stanie się powstrzymać, podobnie jak nie umiał opanować dreszczy. Pasażerowie osadzonego na płozach dyliżansu dawno przestali zwracać uwagę na mruczącego pod nosem cudzoziemca. Na zewnątrz było ciemno, lekarz nie wiedział, czy jest noc, czy może dzień. Namacał za pazuchą piersiówkę i pociągnął niewielki łyczek palącej petersburskiej wódki. Zadrżał. Alkohol rozgrzał go tylko na chwilę.

Zamarznę, pomyślał. Zamarznę i nigdy nie dotrę do tego całego Bergen…

Wiatr, uderzywszy w cienkie ściany pojazdu, zachichotał ponuro. Doktor spojrzał na zegarek. W słabym świetle kiwającej się pod sufitem latarki z łojową świeczką cyferki na porcelanowej tarczy dwoiły się i troiły. Z trudem zogniskował wzrok. Od ostatniej zmiany koni upłynęły trzy godziny. A zatem już niedługo. Siedzący naprzeciwko młodzieniec trącił delikatnie dłonią jego kolano.

– Wkrótce będzie pan na miejscu – powiedział po niemiecku, potwierdzając nieśmiałe domysły. – Jesteśmy już na przedmieściach.

– Skąd pan wie? – zdziwił się Skórzewski.

– Zjechaliśmy właśnie na dno doliny. Proszę posłuchać wiatru.

Faktycznie, wichura wyła, nie napotkawszy żadnych przeszkód. Teren wokół dyliżansu musiał być płaski i otwarty.

– Jak wy to wytrzymujecie? – zapytał Paweł.

– Jesteśmy przyzwyczajeni. Zresztą wcale nie jest tak zimno. Tylko piętnaście stopni mrozu.

Skórzewski usłyszał dziwny dźwięk. Dopiero po chwili zorientował się, że to szczękanie jego zębów.

– To Norwegia. – Uśmiechnął się jego rozmówca. – Złe miejsce, by zwiedzać je zimą.

Musiał przyznać mu rację. A przecież ostrzegano go. Mógł zostać w Oslo. Mógł poczekać na odwilż… Ale pojechał. Kilkaset kilometrów przez wysokie przełęcze. Miał tydzień opóźnienia, tyle stracili, przeczekując zamiecie. Przymknął oczy i zmęczenie natychmiast zwyciężyło. Śnił… Łany dojrzałego zboża chwiały się w lekkich podmuchach letniego wiatru. Na błękitnym niebie świeciło cudownie ciepłe słońce…

Obudził się natychmiast, gdy ustał ruch dyliżansu. Pasażerowie tłoczyli się w stronę wyjścia. Przez otwarte drzwi wdarł się strumień lodowatego powietrza. Doktor z wysiłkiem odrzucił skórę i założył na siebie ciepły płaszcz podróżny z wielbłądziej wełny, na którym dotąd siedział. Głowę nakrył karakułową papachą. Powoli, ostrożnie wyszedł na zewnątrz. Skóra na policzkach momentalnie zaczęła go piec. Odetchnął kilka razy i stopniowo zaczął dochodzić do siebie. Rozejrzał się załzawionymi od mrozu oczyma. Zasypany śniegiem podjazd, nieludzko zmęczone konie narzucono derkami, woźnica w ciężkiej, niedźwiedziej szubie właśnie dziarsko zeskoczył z kozła. Chłopak w uniformie zdejmował z dachu walizy i pakunki. Przed drewnianym budynkiem stacji chwiał się na wietrze szyld. Bergen. Doktor spojrzał na swój bagaż. Nie miał pojęcia, jak daleko jest do szpitala. Trzeba będzie nająć sanki. Nieoczekiwanie ktoś mocno uścisnął jego dłoń.

– Armauer Hansen. – Usłyszał. – Pomyślałem, że wyjdę po pana, panie kolego. Witamy w Bergen.

– Miło mi. Paweł Skórzewski. – Z trudem uniknął odgryzienia języka, szczęka kłapała mu jak pułapka na myszy.

Z wysiłkiem uniósł głowę. Doktor Hansen nie wyglądał na swoje trzydzieści pięć lat. Skóra twarzy pociemniała mu od słońca i mrozu, błękitne oczy płonęły dziwnym blaskiem.

– Widzę, że trudy podróży dały się, panie kolego, we znaki – powiedział z troską. – Szpital jest dwie ulice stąd. Zaraz będziemy na miejscu.

Zapakował dwa kufry i okutą na rogach walizkę gościa na lekkie sanki, które przyprowadził ze sobą.

– Przepraszam za spóźnienie…

– Nic nie szkodzi. Domyślałem się, że śnieg was zatrzymał. Czasem szlak zamiera na całe tygodnie. Ale obiecują, że za dziesięć lat dotrze do nas linia kolejowa. Jak wyglądają zimy u was, w Polsce? – zapytał.

– Jest znacznie cieplej – wyjąkał, szczękając zębami, Skórzewski. – I nie wieje tak strasznie. Poza tym ta polarna noc…

Gospodarz uśmiechnął się lekko.

– No, nie przesadzajmy. Tu, w Bergen nie mamy polarnych nocy. Po prostu o drugiej po południu zapada zmierzch…

Weszli pomiędzy domy. Paweł, pomimo ciemności i łzawienia oczu, spostrzegł, że wszystkie budynki przy ulicy wzniesiono z drewna. Pomalowane na biało lub jasnozielono, sprawiały smutne wrażenie. Obito je cienkimi, zachodzącymi na siebie deskami. Przypominało mu to konstrukcje klepkowych łodzi, które widział, praktykując na Polesiu.

W wielu oknach paliło się światło. W środku ludzie siedzieli przy ciepłych kominkach, pili kawę, rozmawiali lub bawili się z dziećmi. Zacisnął zęby i, aby uwolnić się choć częściowo od rzeczywistości, zaczął liczyć kroki. Zrobił ich dwa tysiące pięćset osiemdziesiąt sześć… Półtora kilometra.

Niebawem zatrzymali się koło niewielkiej bramy. W mroku spostrzegł jeszcze wznoszącą się tuż obok drewnianą wieżę.

– Kaplica przyszpitalna – wyjaśnił gospodarz.

Zakutany w kożuch strażnik bez słowa wpuścił ich do środka. Doktor Hansen wziął oba kufry, jakby nic nie ważyły, po prostu zarzucił sobie po jednym na każde ramię. Przybysz zaopiekował się swoją walizką i ruszył w ślad za nim. Budynki szpitala z trzech stron otaczały spory dziedziniec. Od ulicy czworobok zamykała ta niewielka, drewniana kaplica. Weszli na podwórze. Leżało tu około metra śniegu. Tylko od bramy do drzwi wejściowych przekopano wąską ścieżkę, wysypaną obficie popiołem.

Hansen szedł jak baletnica, balansując kuframi; jeden był znacznie cięższy, więc trudno mu było utrzymać równowagę. Skórzewski ciągnął walizkę po śniegu. Nie miał siły jej dźwigać. W jednym z kątów podwórza leżało kilka pakunków, zawiniętych w szare płótno, pokrytych szronem. Szóstym zmysłem wyczuł śmierć.

– Nie mamy możliwości grzebania ani palenia zwłok przy takiej pogodzie – powiedział norweski lekarz. – Na razie leżą zamrożone w śniegu. Gdy nadejdzie wiosna, wywieziemy je na cmentarz za miasto i spopielimy.

Drzwi otworzyły się z lekkim skrzypnięciem. Znaleźli się w sporej sieni. Pachniało gotowanym mięsem i płonącym drewnem, ale przez te miłe wonie przedzierał się fetor karbolu, eteru i rozkładających się ciał.

Skręcili w lewo i po wąskich, trzeszczących schodkach weszli na piętro. Powietrze było cudownie ciepłe. Skórzewski czuł, jak życie mu wraca, serce biło mocno i równo. Znowu miał czucie w palcach. Hansen pchnął jeszcze jedne drzwi i znaleźli się w niewielkim, gustownie urządzonym saloniku. Lekarz bez wysiłku postawił kufry na podłodze. Przekręcił zawór i zapalił gaz w lampie. Pomieszczenie zalało przyjemne światło.

– To pokój gościnny. Obok jest łazienka. Kolację zaraz przyniosę.

Gość z ulgą zrzucił z siebie zesztywniały od mrozu płaszcz i gruby sweter. Zzuł ciężkie, wykładane futrem buty. Wyciągnął się wygodnie w fotelu, chłonął ciepło i światło każdą komórką ciała. Po chwili wrócił Norweg. Przyniósł dzbanek kawy, półmisek z mięsem i wędzoną rybą oraz niewielką paterę z pieczywem. Skórzewski popatrzył na posiłek z obawą.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «2586 kroków»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «2586 kroków» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Andrzej Pilipiuk - Rzeźnik drzew
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Weźmisz czarną kurę
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Zagadka Kuby Rozpruwacza
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Dziedziczki
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Kuzynki
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Księżniczka
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Czarownik Iwanow
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Sowie Zwierciadło
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Triumf lisa Reinicke
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Zaginiona
Andrzej Pilipiuk
Отзывы о книге «2586 kroków»

Обсуждение, отзывы о книге «2586 kroków» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x