· 416 ·
Posłowie
Próbowałem nakreślić obraz tamtego świata tak, by czytelnik z jednej strony zrozumiał szczęście, jakie daje życie w naszej epoce. Pomyślcie sami. Używamy pralki kilka razy w tygodniu. Ubrania są tanie, ładne i wygod-ne (a jak kogoś nie stać, to może naprawdę tanio przy-odziać się w lumpeksie). Codziennie jemy mięso i nie musimy moczyć go w occie, by zabić zapach. Nawet zimą mamy pod dostatkiem warzyw i świeżych owoców. Piwo pijemy dla przyjemności, a nie zamiast obiadu.
Mamy w domach bieżącą wodę. Mydło jest powszechnie dostępne i ładnie pachnie. Dysponujemy antybio-tykami. Nasze dziewczyny kąpią się częściej niż trzy razy do roku, nie mają chorób wenerycznych, wszy ani pcheł. Większość z nas nigdy w życiu nie widziała plus-kwy, o znalezieniu jej we własnym łóżku nie wspominając. Myszy nie gryzą nam książek. Kołatki nie podgry-zają belek podłogi. Przed komarami chronią nas spreje.
W oknach mamy siatki przeciw muchom i ćmom. Naj-gorszym utrapieniem naszych mieszkań są sporadycz-nie mole, karaluchy od sąsiadów i mrówki faraona. Nie wyniszczają nas pasożyty. Nie umieramy wskutek picia brudnej wody. Używamy odkurzaczy. W kuchni dym nie gryzie nas w oczy.
Nasi przodkowie zimą bytowali w pomieszczeniach ogrzanych do temperatury dziesięciu stopni. My dywanów używamy jako dekoracji, a nie by zachować ciepło uciekające przez podłogę. Mamy jasno – a prąd elektryczny do żarówek kosztuje grosze. Epidemie to tylko straszak, którego używają pseudoekolodzy i kombina-torzy od szczepionek.
· 417 ·
Andrzej PilipiukInwalidzi chodzący o kulach lub jeżdżący na wózkach prawie nie rzucają się w oczy, stanowią ułamek populacji. Spójrzcie jednak na obrazy dawnych mistrzów.
Albo trochę bliżej: od pięćdziesięciu pięciu lat nie było wojny na naszym terenie. Jej uczestnicy w większości już wymarli. Zapytajcie jednak dziadków, ilu potwornie okaleczonych ludzi widać było wokół w latach czter-dziestych i pięćdziesiątych...
I z drugiej strony, czy kiedyś było tak źle? Polska w szesnastym wieku, nim spustoszyły ją najazdy, była najbogatszym krajem Europy. Podczas gdy Hiszpania wysyłała swoich synów na osiedlenie do Nowego Świata, nasi antenaci trzebili lasy i zakładali wsie w obrębie własnych granic. Gdy oni dla kilku ziaren kruszcu pod-rzynali w dżungli gardła Indianom i Murzynom, nasi przodkowie uprawiali pola i spokojnie czekali, aż kupcy przyniosą im to samo złoto w zapłacie za pszenicę. Był
to czas, gdy najlepsi niemieccy rzemieślnicy, włoscy lekarze, ormiańscy kupcy ciągnęli do Polski, bo wiedzieli, że tu będzie im lepiej niż w ojczyźnie. Rozkwit alchemii i kabały to dzieło Żydów, którzy, uchodząc z Hiszpanii, znaleźli gościnę i opiekę w kraju, który sami nazwali Po-
-lin – „tu pozostaniesz”. Był to okres, gdy nasza szlachta i magnateria kupowała obrazy najwybitniejszych artystów zachodu i południa kontynentu. Nawałnice historii, które przetoczyły się przez nasz kraj, wyrzuciły na nasz brzeg czasów naprawdę nieliczną garść skarbów tamtej epoki.
W epoce Oka Jelenia panowała wolność, którą nam trudno sobie wyobrazić. Prawie nie istniały podatki.
· 418 ·
Posłowie
Jeśli ktoś chciał stawiać dom na swoim gruncie, to po prostu go stawiał. Jeśli chciał na swojej ziemi zbudować młyn – budował. Nikt nie zabraniał pracy czy osiedla-nia się w innych krajach (mógł być co najwyżej problem, jeśli wędrowny majster wszedł do miasta kontrolowanego przez cech i chciał tam działać). Nikt nie żądał
paszportu, dowodu, podawania numerów nip i pesel.
Nikomu nie śniły się po nocach normy iso. Granice też przekraczano tam, gdzie biegła ścieżka... Nikt nie pró-
bował wprowadzać zakazu posiadania noży o długoś-
ci ostrza powyżej iluś tam centymetrów. Bandziorów się wieszało, złodziejom ucinało ręce, wiejskie baby-tru-cicielki (tak zwane „czarownice”) topiono. Szczególną ochronę zapewniano kobietom – za gwałt bezwzględnie stosowano karę śmierci. Jeśli surowe prawa naszych antenatów porównamy z obecnym kodeksem karnym, śmiech pusty ogarnia...
Zatem tamte czasy były w niektórych aspektach lepsze, w innych gorsze. Chciałem to właśnie pokazać. Ich dobro i zło. Doceńmy nasze stulecie, ale też pamiętajmy o tym, co było. Czerpmy dobre wzory z czasów, które minęły. Bądźmy podobni do tych, którzy odeszli – do mieszczan, kupców i szlachty tamtych czasów. Szukajmy tego, co za horyzontem, bądźmy odpowiedzialni, dbaj-my o swoje, walczmy o zachowanie oraz poszerzenie naszej wolności.
A jak mówi stare kozackie przysłowie – kto jest durniem, niech umrze jako niewolnik.
· 419 ·
Spis rzeczy Visby, 6 maja 1560 r. / 5
Epilog /
387
Posłowie /
392
Copyright © by Andrzej Pilipiuk Copyright © by Fabryka Słów sp. z o.o., Lublin 2011
Wydanie I
isbn 978-83-7574-575-7
Wszelkie prawa zastrzeżone
All rights reserved
Książka ani żadna jej część nie może być przedrukowywana ani w jakikolwiek inny sposób reprodukowana czy powielana mechanicznie, fotooptycznie, zapisywana elektronicznie lub magnetycznie, ani odczytywana w środkach publicznego przekazu bez pisemnej zgody wydawcy.
Projekt i adiustacja autorska wydania Eryk Górski, Robert Łakuta Projekt okładki Paweł Zaręba
ilustracje Rafał Szłapa
Redakcja Karolina Kacprzak
Korekta Barbara Caban, Magdalena Grela-Tokarczyk Skład oraz opracowanie okładki Dariusz Nowakowski Sprzedaż internetowa
˚ amazonka.pl ˚ gandalf.com.pl
Zamówienia hurtowe
Firma Księgarska Olesiejuk sp. z o.o. s.k.a.
05-850 Ożarów Mazowiecki, ul. Poznańska 91
tel./faks: 22 721 30 00
www.olesiejuk.pl, e-mail: hurt@olesiejuk.pl Wydawca
Fabryka Słów sp. z o.o.
20-834 Lublin, ul. Irysowa 25a
tel.: 81 524 08 88, faks: 81 524 08 91
www.fabrykaslow.com.pl
e-mail: biuro@fabrykaslow.com.pl Druk i oprawa OPOLGRAF s.a. www.opolgraf.com.pl