Margit Sandemo - Polowanie Na Czarownice

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Polowanie Na Czarownice» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Polowanie Na Czarownice: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Polowanie Na Czarownice»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Silje, szczęśliwa żona Tengela, zamieszkała wraz z mężem w dolinie Ludzi Lodu. A jednak dziewczyna tęskniła za stronami, które zmuszona była opuścić. Tu, w dolinie, czuła się wyobcowana. Szczególnie obawiała się starej czarownicy Hanny, która z powodzeniem przekazywała swoje diabelskie sztuczki małej Sol. Nad doliną zawisło niebezpieczeństwo. To właśnie Hanna przewidziała tragedię, a Hanna nigdy się nie myliła…

Polowanie Na Czarownice — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Polowanie Na Czarownice», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Ale wy nie możecie być chyba jedynymi krewnymi tej diabelskiej istoty?

– Jesteśmy tylko my. Ludzie wójta zabili wszystkich pozostałych. Nam udało się uciec przez góry. Nikt nie wie, że żyjemy, nikt oprócz pań na Grastensholm i chłopca. On przecież był z nami, gdy uciekaliśmy z Doliny Ludzi Lodu. Jest jeszcze czworo starych ludzi w Trondelag, którzy znają prawdę, ale oni nas nie zdradzą. I teraz wy, panie Johanie. Wy jednak przez te dni byliście dla nas jak przyjaciel i dlatego ufamy wam. Sol też was bardzo polubiła, niepokoi się o wasze zdrowie.

Johan chrząknął. Żołądek skurczył mu się aż do bólu.

Sąd… stos… sensacja. Sława! Pokłon do Boga!

Triumf! Baśniowy triumf!

– Uwierzcie mi, panie Johanie, z całych sił starałem się zrzucić ten straszliwy ciężar, który spoczął na moich barkach w dzień mych narodzin. Starałem się i staram o jedno: by być dobrym dla ludzi. Gdybym tylko wiedział, że mi się powiodło…

Wszystkie te wyszukane narzędzia tortur! Najbardziej wymyślne męki!

Głos Tengela dobiegał z daleka:

– Co z panem, panie Johanie? Czujecie się gorzej?

Chory wymamrotał coś niewyraźnie. Tengel sądził, że były to uspokajające słowa. Tak, zielony odcień, który przybrała jego twarz, znikał.

Znalazłszy się za drzwiami izby, Tengel przystanął i zamknął oczy, wyczerpany. Czy mu się udało? Czy postąpił właściwie, opowiadając swą historię?

Sol stała w pobliżu i spoglądała nań pytającym wzrokiem. Położył dłoń na szczupłym ramieniu dziewczyny i razem zeszli po schodach.

– Co się stało, Tengelu?

Zagryzł wargi.

– Nie wiem, kim jest ten człowiek, pan Johan. Przez cały czas miałem wrażenie, że coś z nim jest nie w porządku. Wiesz, Sol, że potrafię wyczuć takie rzeczy?

Przytaknęła.

Wyszli na zewnątrz, na podwórze. Dzień był szary, chłodniejszy; piękna letnia pogoda zrobiła sobie przerwę.

– Coś jest nie tak – ciągnął Tengel. – Dlatego wybrałem drogę życzliwości. Próbowałem dotrzeć do jego dobrej strony i opowiedziałem o naszym dziedzictwie.

– A co będzie, jeżeli okaże się, że on nie ma dobrej strony?

– Możemy tylko mieć nadzieję, Sol – Tengel uśmiechnął się ze smutkiem.

Popatrzyła na niego z powagą.

– Sądzę, że postąpiłeś słusznie, ojcze. Przeczuwam, że to się dobrze skończy.

– Nie jestem tego tak pewny jak ty – westchnął. – Jak myślisz, kim on może być?

– Kiedy tak o tym mówisz… Ten nędzny kościelny napomknął o czymś, co mogło być ostrzeżeniem. Powiedział, że naprawdę nie powinniśmy czuć się zbyt bezpieczni. Wtedy sądziłam, że chodziło mu o siebie samego, ale może miał na myśli zagrożenie z jeszcze innej strony.

Palce Tengela wbiły się w ramię Sol.

– Miłościwy Boże! Sol, co my zrobimy?

– Będziemy dalej ciągnąć to, co sam rozpocząłeś – odparła Sol spokojnie. – Ja też spróbuję wpłynąć na jego dobrą stronę. Nie bój się – dodała z uśmiechem. – Wiem teraz, gdzie jest moje miejsce.

– To dobrze. Zrób, co możesz, Sol!

Schyliła głowę.

– Postaram się jak najlepiej. Jestem już grzeczna.

– Wiem, wyjątkowo dobrze się sprawujesz. Oby tak dalej, to na pewno sobie poradzimy.

Nadszedł czas rozstania. Johan stał odziany w swą prostą, brunatną opończę.

Najmłodsze dzieci pożegnały go uściskiem, który ciągle jeszcze czuł na karku. Pani Silje wyposażyła go w koszyk pełen jedzenia i ciepłej odzieży. Miała łzy w oczach, gdy życzyła mu wszystkiego dobrego na przyszłość.

Pan Tengel podał mu swą mocną dłoń. Jego niezwykłe, pełne ufności oczy spoglądały otwarcie.

– Pamiętajcie o zażywaniu leków, które wam dałem. Nie zapominajcie, że nie jesteście mocny z natury, panie Johanie! Dziękuję, że zechcieliście być w naszym skromnym domu. Radością było gościć was tutaj.

– Dla mnie to też była radość – wymamrotał. Miał trudności z wymawianiem słów. – Przyjmijcie gorące podziękowanie za… opiekę.

Pan Tengel wyciągnął w jego kierunku jakiś przedmiot: małe pudełko ze srebra.

– Weźcie to i noście zawsze ze sobą. To amulet, ochrona przed wszelkim złem. Prawdziwy czarodziejski środek! – roześmiał się Tengel. – Zawiera bardzo różne rzeczy. Ale ja w to wierzę.

Po chwili wahania Johan przyjął podarunek. To dowód, którego mu brakowało! Doskonały dowód! A więc zdobył go!

Poczuł na sobie spojrzenie Sol. Jej oczy płonęły przedziwnym blaskiem, jak gdyby o coś prosiły. Te prześliczne, te piękne oczy…

Spontanicznie zarzuciła mu ręce na szyję i mocno się do niego przytuliła. W tej chwili była tylko dzieckiem, tak szybko potrafiła się zmienić. Jednak Johan nie traktował jej jedynie jak dziecko, nie mógł powstrzymać się, by nie uścisnąć jej trochę mocniej niż należało. Poczuł, jak łzy napływają mu do oczu.

Spoglądała na niego po raz ostatni. Wzrok dziewczyny był tak smutny, tak pełen bezgranicznego żalu, że jej uczucie przeszło na niego. Z trudem chwytał oddech. Na piersiach legł mu ciężar. Musiał się odwrócić.

Pożegnał się i odjechał. Woźnica z Grastensholm odwiózł go aż do bram miasta.

Jednakże Johan nie udał się prosto do Akershus. Zaczekał, aż wóz zniknie, i wszedł do najbliższej gospody. Tam poprosił o przybory do pisania. Zamówił kielich wina i usiadł, by odpowiedzieć na pytania w protokole. Amulet w kieszeni palił go.

Siedział tak długo, zamyślony, a ból w żołądku stawał się coraz silniejszy. Kielich wina zamienił się w cały dzban, ale na papierze nie została utrwalona ani jedna litera.

Jego smutek był jak nieskończona głębina bez dna. Pociągała go, kusiła, wsysała coraz bardziej i bardziej, przepełniając żalem.

Przed oczami przesuwały się twarze. Ufne buzie dzieci, czyste rysy gospodyni. Gromadka stojąca na schodach, machająca mu na pożegnanie. Niespotykanie szczęśliwa rodzina.

Ale poganie! Wyjął amulet. To narzędzie Szatana wystarczy, by ich skazać. Potrafił chwytać wysłanników Diabła, wiedział, jak w nich uderzać. Wiele pochwał otrzymał za swe twarde, surowe postępowanie…

Przy stole obok rozmawiało dwóch mężczyzn. Słyszał już ich od dobrej chwili, zorientował się, że jeden z głosów jest mu znajomy. Nastawił uważnie uszu: teraz mówili o czymś, na czym on znał się dobrze.

Oczywiście, to współpracownicy sądu dla czarownic!

– … wybrali odpowiednią karę dla tej kobiety.

– Jak wpadli na jej ślad?

– Sąsiadka doniosła. Krowy przestały dawać mleko.

– No tak, sprawa była jasna. Jaką karę otrzymała?

– Lej.

Johanowi przebiegł dreszcz po plecach. Sam często wybierał lej. To jego ulubiona tortura. Lej umieszczano w ustach skazanego i wlewano w niego wodę. Biedak musiał przełykać, nie miał innego wyjścia… Wielkie kadzie z wodą…

Johan drżał od stóp do głów.

Wir wciągał go oszałamiająco, kusząco…

Oczy Sol. Takie smutne, proszące.

Triumf! Sława!

Pustka.

Wszystko zniknęło. W jego głowie było pusto.

Głos za nim:

– Długo żyła na stosie. Wspaniały widok…

Johanowi pociemniało w oczach.

Gwałtownie uniósł pióro i przecząco odpowiedział na wszystkie pytania. Tak mocno przyciskał pióro, że niemal pękło. Poniżej napisał: Nie ma żadnych oznak, by ktokolwiek w tym domu zajmował się czarami. Otrzymałem wiadomość z Danii. Spieszę się, wyjeżdżam z kraju już dzisiaj.

Bezszelestnie wstał z miejsca i prześlizgnął się tak, by mężczyźni go nie rozpoznali. Zapłacił za wino i wyszedł. Przywołał do siebie chłopca.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Polowanie Na Czarownice»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Polowanie Na Czarownice» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Wiosenna Ofiara
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Polowanie Na Czarownice»

Обсуждение, отзывы о книге «Polowanie Na Czarownice» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x