Margit Sandemo - Polowanie Na Czarownice

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Polowanie Na Czarownice» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Polowanie Na Czarownice: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Polowanie Na Czarownice»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Silje, szczęśliwa żona Tengela, zamieszkała wraz z mężem w dolinie Ludzi Lodu. A jednak dziewczyna tęskniła za stronami, które zmuszona była opuścić. Tu, w dolinie, czuła się wyobcowana. Szczególnie obawiała się starej czarownicy Hanny, która z powodzeniem przekazywała swoje diabelskie sztuczki małej Sol. Nad doliną zawisło niebezpieczeństwo. To właśnie Hanna przewidziała tragedię, a Hanna nigdy się nie myliła…

Polowanie Na Czarownice — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Polowanie Na Czarownice», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Tak – odparł Dag. – Ludzie są źli, Liv. Wszędzie. Są złe czasy.

ROZDZIAŁ XII

Johan był bardzo niezadowolony. Uważał, że niczego nie osiągnął. Co prawda odkrył wiele niezwykłych rzeczy, ale uznał, że nie warto ich nawet notować. Brakowało argumentów, które tak naprawdę mogły być przydatne do osądzenia czarownicy lub mistrza. Zebrał kilka dowodów, lecz stracił je, po prostu zawieruszył.

Nie zapisał ani słowa w swoim protokole, tak chytrze i przemyślnie skomponowanym.

Taka życzliwa rodzina, pełna harmonii. Młodsze dzieci uprzejme i dobrze wychowane. Wesołe i spokojne, zawsze troszczyły się o niego. Chciały tylko jego dobra.

A rodzice… Nigdy jeszcze nie zetknął się z taką serdecznością, z takim zrozumieniem pomiędzy dwojgiem ludzi. Byli dla siebie wyjątkowo czuli. Johan, zdesperowany, na gwałt poszukiwał śladów konfliktów, obca mu bowiem była wizja takiej rodzinnej harmonii. To tylko mamienie wzroku, myślał, chytre wybiegi. Jednakże pani Silje była bogobojną, zacną kobietą, nie mogło mu więc pomieścić się w głowie, że wiernie stoi u boku czarownika, ucznia Diabła. A stara baronowa… jakże poruszyło ją ostrożne, lecz bezpośrednie pytanie, czy pan Tengel aby źle nie skończy przez tę specjalną zdolność do uzdrawiania chorych. „Pan Tengel? – parsknęła. – Jeśli on zostałby skazany za uprawianie czarnej magii, oznaczałoby to, że nie ma sprawiedliwości na tym świecie. Jest więcej wart niż setki tych durniów hipokrytów zasiadających w sądzie dla czarownic”.

Johan miał jeszcze na tyle poczucia wstydu, że się zaczerwienił.

Jedynym słabym punktem była przybrana córka, Sol. Tu będzie mógł uderzyć.

Zdecydowanie to uczyni.

Nie ma chyba jednak pośpiechu.

Znów w myślach ujrzał rozentuzjazmowaną, pełną życia buzię, z wyrazem bezgranicznego zaufania i szczerości. Johan uświadomił sobie, że wbrew rozsądkowi szuka kontaktu z Sol, i to wcale nie z obowiązku.

Ta młodziutka Sol miała taki niezwykły apetyt na życie, jak gdyby chciała doświadczyć wszystkiego, zanim jeszcze nie będzie za późno.

Musi dopilnować, by nie była narażona na zaczepki złych mężczyzn, których skusi jej uroda.

On sam, naturalnie, był ponad tymi sprawami. Poświęcił życie wyłącznie powołaniu w służbie sądu dla czarownic. Przybył tu po to, by…

Znów poczuł ściskanie w żołądku. Niejasno wyczuwał, że znalazł się w konflikcie z samym sobą.

Johan robił wszystko, by całkowicie skoncentrować się na swym obowiązku. Szukać, badać, analizować ludzki umysł. Oskarżać!

Zastanawiał się, gdzie może teraz być Sol. Wyszła, ale nie znalazł jej w zwykłym miejscu nad rzeką. Tam już sprawdzał. Dlaczego nie ma jej tak długo? To dziwne, bo kot dawno był we dworze.

Czy ona w ogóle nie ma zamiaru powrócić?

Sol znalazła się daleko od domu. W rozedrganym upale czekała przy małym brogu w połowie drogi na wzgórze. Obok niej, na trawie, stał koszyk z winem i ciastkami. Z wina sporządziła eliksir miłosny, używając do tego najlepszych specyfików starej Hanny: suszonych grzybków, listków i kory z pewnych tajemniczych drzew…

Chociaż Sol uważała, że zastosowanie eliksiru jest zbędne, to jednak na wszelki wypadek wolała się ubezpieczyć. Były to ostatnie chwile, kiedy miała szansę osiągnąć swój cel.

Nareszcie usłyszała kroki; ktoś schodził ze wzgórza. Sol wstała i, trzymając koszyk na ramieniu, z bijącym sercem bardzo wolno zaczęła iść ścieżką w stronę domu.

Niedługo ją dogoni. Szła tak wolno, iż było to nieuniknione. Udając, że dopiero usłyszała jego kroki, odwróciła się niby przerażona.

– Ach, to ty? – zachłysnęła się. – Przestraszyłeś mnie.

Na męskiej twarzy Klausa widać było iście chłopięce zawstydzenie.

– Przepraszam, nie chciałem.

– Ach, rzeczywiście, miałeś przecież iść na wzgórze z krowami. Ale czy to nie miało być w poniedziałek?

– Dzisiaj jest poniedziałek.

– Naprawdę? – udała zdziwienie. – No tak. Byłam w lesie, żeby zebrać zioła, które ojciec stosuje jako lekarstwa.

Nie było to zupełne kłamstwo, w koszyku leżały bowiem jakieś dwie nędzne gałązki.

– Teraz szukam miejsca, gdzie mogłabym zjeść drugie śniadanie. Czy dotrzymasz mi towarzystwa? Musisz być głodny.

Gdy tylko Klaus zobaczył dziewczynę na ścieżce, serce zaczęło walić mu jak młotem. Starał się zachować spokój, lecz znów się zmieszał. Zawahał się.

– No… no tak, jestem głodny, ale czy to wypada?

Sol zmarszczyła brwi. O Boże, jaka ona piękna, pomyślał bezradny. Nagle poczuł się opuszczony przez wszystkich, pozostawiony samemu sobie. Narastało w nim pożądanie, choć wcale tego nie chciał. Nie wolno mu było zapomnieć, kim ona jest. Czternaście lat, czternaście lat, powtarzał w myślach jak magiczne zaklęcie. Czternaście lat. Jaki zgiełk się podniesie pośród państwa!

– Dlaczego nie wypada? – zapytała zaskoczona. – Chodź, tam za górką jest spokojnie, dużo słońca. Mam flaszkę wina…

Już dawno upatrzyła sobie odpowiednie miejsce. Było dokładnie zasłonięte, niewidoczne od strony ścieżki, którą zresztą i tak prawie nikt nie chadzał. Żaden dźwięk nie dotarłby do przechodnia, jeżeli, oczywiście, nikt nie wołałby o pomoc. Tego jednak Sol nie miała w planach.

Klaus poddał się. Patrząc w te błyszczące, bursztynowe oczy, wypełnione jak gdyby słonecznym blaskiem, czuł się jak opętany rozkoszą i nieokiełzaną wolnością. Kropelka wina nie może przecież zaszkodzić? I trochę jedzenia? Był głodny i zasługiwał na odrobinę jadła i napoju po męczącej drodze.

Pół godziny później, ukryci za wzgórzem, leżeli wyciągnięci na ciepłej trawie, słuchając dobiegającego z oddali trelu skowronka, krążącego nad łąką. Klaus opowiadał o swym samotnym życiu, o pociesze, którą znalazł wśród zwierząt, i o tym, że nigdy tak naprawdę nie miał żadnej dziewczyny. Może jakiś pocałunek w policzek i nieporadne ręce na drżących, niechętnych ciałach dziewcząt. Dalej nigdy się nie posunął. Nie śmiał.

To Sol zmusiła go do mówienia. Udało się jej wyciągnąć z niego to, czego była ciekawa. Kiedy usłyszała, że nie miał żadnych doświadczeń w tej dziedzinie, uśmiechnęła się z zadowoleniem.

Łagodnie, miękkimi ruchami gładziła go po policzku, szyi i karku, patrząc mu w oczy, podczas gdy opowiadał. Jej palce tańczyły w rozcięciu jego koszuli, bawiły się jego dumą: kilkoma włosami na piersi, łaskocząc tak, że mimowolnie wydał z siebie dźwięk – ni to krzyk, ni to śmiech.

Sol bardzo była ciekawa tego, co działo się między kobietą i mężczyzną. Wiedziała o tym zbyt mało. Podejrzała trochę, to tu, to tam, i starała się to razem poskładać. O tym, skąd się biorą dzieci, co dzieje się z mężczyzną i do czego może się on przydać. O tym, że za pierwszym razem trochę boli, ale że to nie szkodzi. Widok koni zapalił w niej iskrę, dał pewne wyobrażenie, jak to może naprawdę wyglądać. Bardzo chciała, by Klaus pokazał jej swą męskość, była bowiem ciekawa, jak wygląda. Ale może on nie będzie miał śmiałości? Z pewnością i tak nie okaże się większa niż u konia.

Wino zadziałało. Usunęło bariery, a tajemnicze zioła i inne środki, których dodała Sol, rozpaliły w ciele Klausa ogień. Ogień, który należało zgasić.

Tylko ona mogła to uczynić. Teraz już nie wystarczy schować się za oborę lub ukryć w swej izbie. Teraz musi to przeżyć naprawdę.

Klaus czuł się oszołomiony i otumaniony. Gdzieś w środku coś nieustannie powtarzało: czternaście lat… kara… Jednak znaczenia tych słów już nie rozumiał. Delikatnie pogłaskał jej spódnicę, zachichotał niemądrze, czując, jak palą go policzki.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Polowanie Na Czarownice»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Polowanie Na Czarownice» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Wiosenna Ofiara
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Polowanie Na Czarownice»

Обсуждение, отзывы о книге «Polowanie Na Czarownice» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x