Margit Sandemo - Polowanie Na Czarownice

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Polowanie Na Czarownice» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Polowanie Na Czarownice: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Polowanie Na Czarownice»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Silje, szczęśliwa żona Tengela, zamieszkała wraz z mężem w dolinie Ludzi Lodu. A jednak dziewczyna tęskniła za stronami, które zmuszona była opuścić. Tu, w dolinie, czuła się wyobcowana. Szczególnie obawiała się starej czarownicy Hanny, która z powodzeniem przekazywała swoje diabelskie sztuczki małej Sol. Nad doliną zawisło niebezpieczeństwo. To właśnie Hanna przewidziała tragedię, a Hanna nigdy się nie myliła…

Polowanie Na Czarownice — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Polowanie Na Czarownice», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Kiedy młoda dziewczyna, którą miał zamiar uwieść, weszła wieczorem do jego komnaty, Jeppe Marsvin krzyknął w panice: „Nieee!” Siedział bowiem w ustronnym miejscu przylegającym do komnaty gościnnej i miał ogromne kłopoty ze zbuntowanym żołądkiem.

W miejscu tym musiał spędzić większą część wizyty w Norwegii. Wszyscy w Akershus dowiedzieli się o jego nieudanym podboju, śmiali mu się w nos, nie szczędząc drwin. Plotka ta dotarła aż do Danii i mówiono, że po tym zdarzeniu Jeppe stał się domatorem, spędzającym długie wieczory na swarach z żoną.

Nigdy jednak nie dowiedział się, że przyczyną jego niesławy było spotkanie z Charlottą Meiden przed trzynastu laty. Z pewnością zapomniał o niej już dawno, a Tengel bynajmniej nie miał zamiaru burzyć z jego powodu ich spokojnego życia na Grastensholm i w Lipowej Alei.

Zamiaru takiego nie miała również Charlotta. Naturalnie nic nie wiedziała o wizycie dawnego kochanka w Akershus. Dopiero wiele miesięcy później Tengel opowiedział jej o spotkaniu z Jeppem Marsvinem. Uśmiała się wtedy serdecznie, ciesząc się, bez zbędnych skrupułów, z jego niemiłej przygody. Wzruszona i wdzięczna zapamiętała przede wszystkim, że Tengel zdecydowanie trzymał jej stronę.

Charlotcie wystarczył Dag. Tak bardzo o niego dbała, że czasami jej troskliwość przytłaczała chłopca. Na ratunek przychodziła mu babka, baronowa, mądra stara kobieta. Wysyłała wtedy wnuka do Lipowej Alei, by mógł trochę odetchnąć. Charlotta zdawała sobie sprawę ze swojej zaborczości i obiecywała poprawę.

Dag dobrze czuł się na „zamku”. Wszyscy obawiali się, że taki przełom w życiu wstrząśnie chłopcem, ale odbyło się to bezboleśnie. Nie tak źle być jedynakiem, któremu wszystko podtykają pod nos. Do tej pory Dag przyzwyczajony był do dzielenia się wszystkim z innymi. Wykwintne Grastensholm, gdzie każdy drobiazg był wyszukany i nic nie znalazło się przypadkiem, odpowiadał jego delikatnemu usposobieniu, wymagającemu, pedantycznemu charakterowi. W Lipowej Alei nie przejmowano się tak bardzo kilkoma plamami albo sztuką odzienia zapomnianą na poręczy krzesła.

Oczywiście brakowało mu kogoś, z kim wieczorami, w ciemności, mógł szeptać leżąc w łożu, smutno mu też było czasem samotnie wałęsać się po pustych komnatach i korytarzach Grastensholm, ale przecież jego rodzina znajdowała się niedaleko. I miał Liv, która odwiedzała go niemal codziennie. Byli też razem podczas udzielanych przez Charlottę lekcji, w których od pewnego czasu brał udział również Are. Dziewczynka bez trudu nadążała za tokiem myśli Daga. Are był dużo młodszy i prawdę mówiąc najlepiej czuł się w stajni lub oborze.

– Pojadę do Kopenhagi i będę studiował na uniwersytecie – powiedział pewnego dnia Dag, idąc z Liv wzdłuż galerii.

– Wyjeżdżasz? Kiedy?

– Nie teraz, kiedy będę starszy. Mam zamiar zostać profesorem, licytatorem albo kimś takim.

Niedawno na jednym z okolicznych dworów odbyła się aukcja i Dagowi naprawdę zaimponowało uderzanie młotkiem oraz szybkie mówienie.

Liv milczała. Ze smutkiem myślała o wyjeździe Daga.

– Mama Charlotta mówi, że przedstawi mnie jakiejś wysoko urodzonej dziewczynie, może nawet ze dworu królewskiego, z którą będę mógł się ożenić.

Liv nadal nie wtrąciła ani słowa.

– Dla ciebie znajdzie jakiegoś bogatego kupca albo innego poważnego konkurenta, bo jesteś taka ładna. Z Sol będzie trudniej, mówi mama, ale nie wiem dlaczego. Sol też jest przecież ładna, nie sądzisz?

– Tak, to prawda. Ja wcale nie chcę wychodzić za mąż, to takie głupie.

– Też tak uważam.

Dag uderzył dłonią w ścianę.

– Czy wiesz, że mama Silje będzie mnie malować? I mój portret zawiśnie w tym długim rzędzie smutnych starców.

Ten pomysł bardzo ich rozśmieszył i bezlitośnie zaczęli krytykować wizerunek za wizerunkiem. Nagle Dag spoważniał.

– Oczywiście potem osiądę tutaj. Tu będę miał was wszystkich, a zamek jest przecież mój.

– To dobrze, że wrócisz – stwierdziła Liv. – Będę miała się z kim bawić.

– Przecież dorośli się nie bawią!

– No tak, rzeczywiście. To niemądre.

Wyjrzeli przez jedno z wąskich, wysokich okien w galerii.

– Zobacz, po dziedzińcu spaceruje ten dziwny pan Johan – powiedziała Liv. – Założył ręce z tyłu i chodzi tam i z powrotem.

– Wygląda na zdenerwowanego – zauważył Dag. – Jak kura, która ma zamiar znieść jajko. O, teraz przystanął i spogląda na las. Jak długo właściwie ma zamiar tu zostać?

– Powiedział, że wkrótce wyjeżdża. To będzie cudowne, bo prawie nie możemy się poruszyć, od kiedy on tu jest. Ciągle tylko wypytuje. Czy nie uważasz, że jest w nim coś dziwnego?

– Bezwzględnie. Pobawimy się lusterkiem? Oślepimy go.

Okazało się jednak, że jedyne lustro, jakie znaleźli, sięgało od podłogi do sufitu. Zarzucili więc tę myśl i dalej wędrowali po zamku.

Po pewnym czasie znaleźli się w wieży. Nie była to żadna imponująca wieża, tylko mały czworokąt ze spiczastym dachem, umieszczony nad wejściem. Liv i Dag lubili jednak tam stawać i opierając łokcie o parapet, zawsze pokryty ptasimi odchodami, spoglądać na wieś.

Z góry wszystko wydawało się takie małe. Lipowej Alei nie mogli zobaczyć z tej strony, widać tylko było jej najniższą część. Ale kościół, woda i droga…

– Popatrz! – zawołała Liv. – Zobacz, co to jest, tam za lasem?!

– Oj, cóż to może być?

A więc ty też to widzisz – powiedziała Liv z ulgą. – Czasami wydaje mi się, że widzę rzeczy, których inni nie dostrzegają. A ta tam wygląda okropnie.

Dag zachichotał.

– Nie możesz ulegać wpływom Sol i Tengela. To, co widzisz, to zwykłe rzeczy, które przekształcasz w coś niezwykłego. Wszędzie dopatrujesz się duchów nawet w środku dnia. Tengel mówi, że odziedziczyłaś to po Silje, nie po nim.

– Z pewnością masz rację – powiedziała zawstydzona, gdyż bardzo chciała mieć takie same cechy jak tych dwoje i bardzo ją pociągało zmyślanie rozmaitych historii, strasznych, dramatycznych wydarzeń, w które nikt nie wierzył.

Dag popatrzył na drogę.

– Spójrz, to jakaś procesja!

– Ale dlaczego tak idą?

Wpatrywali się w smutny pochód.

Była to najczarniejsza rzecz, jaką widzieli. Na przedzie pochodu, kierując się w stronę kościoła, jechali na czarnych koniach mężczyźni odziani w czarne płaszcze. Wiatr rozwiewał ich poły, upodobniając je do skrzydeł nietoperzy. Za nimi szła grupa śmiertelnie poważnych mężczyzn. Dzieci widziały, że w wozie ciągniętym przez kare konie siedzieli związani ludzie. Następnie szli chłopi, równie dostojnie i ciemno ubrani. Z góry wszyscy wyglądali jak laleczki.

– Masz rację – powiedział Dag mimowolnie przytłumionym głosem. – Mogłoby się wydawać, że to duchy, procesja z minionych stuleci. Ale to nie duchy.

Dag zawsze był rzeczowy i wszystko wiedział.

– Jak myślisz, co oni zrobili? – szepnęła Liv.

– Nie wiem. Mord, kradzież, oszustwo… Nie wiem. Pewnie ich powieszą.

Tam jest też kobieta.

– Prawdopodobnie czarownica.

– Nie mów tak – wykrztusiła Liv, szukając jego dłoni.

Dag zrozumiał. Ich myśli krążyły tym samym torem.

Trzymając się za ręce, przyglądali się makabrycznej procesji. Z oddali dochodziło skrzypienie kół, poza tym panowała złowróżbna cisza. Wydawało się, że nikt z nikim nie rozmawia. Nad pochodem zaległo milczenie. Świadomość celu sprawiedliwych i rezygnacja więźniów.

– W pewnym sensie dobrze nam było w Dolinie Ludzi Lodu – powiedziała cicho Liv.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Polowanie Na Czarownice»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Polowanie Na Czarownice» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Wiosenna Ofiara
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Polowanie Na Czarownice»

Обсуждение, отзывы о книге «Polowanie Na Czarownice» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x