Margit Sandemo - Miasto Strachu

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Miasto Strachu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Miasto Strachu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Miasto Strachu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

W zimny styczniowy dzień roku 1937 do portu Halden przybił statek z Rotterdamu. Na ląd zszedł pasażer na gapę, a za nim krok w krok podążała Śmierć. Wśród osób, których życie zawisło na włosku, znalazła się nieszczęśliwa Vinnie Dahlen. Policjant Rikard Brink otrzymał zadanie powstrzymania zagrażającej całemu miastu katastrofy, ale by tego dokonać, musiał najpierw zdobyć zaufanie przerażonej Vinnie…

Miasto Strachu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Miasto Strachu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать
Margit Sandemo Miasto Strachu SAGA O LUDZIACH LODU Tom XXXVII ROZDZIAŁ I - фото 1

Margit Sandemo

Miasto Strachu

SAGA O LUDZIACH LODU

Tom XXXVII

ROZDZIAŁ I

Strach ma różne oblicza.

Może go uosabiać także drobna, życzliwa dama w średnim wieku, ubrana w szary kapelusz i płaszcz, wiedziona odruchem niesienia pomocy tym, którzy znajdą się w potrzebie.

W mroźną zimę roku 1937 w norweskim mieście Halden drobna, niepozorna kobieta trzymała całą społeczność w okowach strachu tak mocno, że zdarzenie to wstrząsnęło krajem, a uwaga zachodniego świata skierowała się na to właśnie miejsce.

W pewien styczniowy poranek, zimny i ponury, kiedy syreny tartaku i fabryki papieru wyły tworząc rozdzierający dysonans z sygnałami pozostałych fabryk, nad Halden uniosło się tchnienie śmierci.

Nikt jeszcze o tym nie wiedział, ani blade, drżące od chłodu dziewczęta, które drzemały w autobusie jadąc do pracy w fabryce obuwia, zmęczone długim, spędzonym na zabawie wieczorem i zbyt krótkim snem, ani robotnicy, którzy opatuleni w zimowe ubrania, lecz z nonszalancko odkrytymi głowami przecinali rynek, niosąc pod pachami teczki z drugim śniadaniem. Nic nie wiedział także młody policjant Rikard Brink z Ludzi Lodu, który dopiero kilka dni później miał pojąć, że odpowiedzialność za przyszłość całego miasta spoczywa na jego barkach.

I doktor Clemens Post również nie zdawał sobie z niczego sprawy. Nie wiedział, że pozostało zaledwie kilka minut do chwili, gdy zadzwoni telefon.

Nawet kiedy rozległ się dzwonek i gdy rozmowa była już zakończona, nie przypuszczał, jaki zasięg będzie miało to, co się stanie lub co się już stało.

Wielki strach objął miasto we władanie. Na pierwszy ogień poszło dziewięć osób. Dziewięć pojedynczych osób, a także dwie duże grupy ludzi – jedna licząca sześćdziesiąt dwie, druga – dwanaście osób. Zadaniem Rikarda, potomka Ludzi Lodu, stało się ich odnalezienie i uratowanie. On także miał sprawić, by nikt więcej do nich nie dołączył.

Właściwie atak nastąpił już dzień wcześniej na kilku różnych frontach.

Dziewięcioro różnych ludzi…

Numer 1 i 2: Vinnie i Kamma

Wdowa Kamma Dahlen była przeżytkiem z czasów „uprzywilejowanej klasy wyższej”. Kolację nazywała z francuska „souper”, a fryzjerkę „Andersen” w braku służby, do której mogłaby się zwracać po nazwisku. Z angielska. Narzekała, jak trudno jest obecnie znaleźć kogoś do pomocy w domu, i wciąż powtarzała, jak bardzo służący są niewdzięczni i wymagający, choć nikogo takiego nie miała. Nadal ubierała się zgodnie z angielską modą lat dwudziestych: w prosty tweedowy kostium z półdługą spódnicą i krepdeszynową bluzkę w kolorze ecru z luźną kokardą przy szyi. Włosy, żółte jak ochra, matowe i poskręcane w drobne loczki tak, że przypominały perukę, czesała z przedziałkiem. Opadały sztywnymi falami kończąc się twardym jak kamień węzłem na karku.

Miała pięćdziesiąt osiem lat i pachniała osobliwymi, korzennymi perfumami. Młoda Vinnie w jej obecności czuła się nieswojo.

Niechęć ta była wzajemna. Karen Margtethe Dahlen, nazywana Kammą, nie znosiła bratanicy swego zmarłego męża, ponieważ jednak nie mogła sobie pozwolić na służbę, brutalnie wykorzystywała uległość Vinnie i była przekonana, że świetnie radzi sobie z dziewczyną. Wystarczało jedynie bezustannymi kąśliwymi uwagami na temat nieciekawego wyglądu biednej dziewczyny niszczyć jej poczucie własnej wartości.

W dużym domu nad morzem mieszkały teraz tylko we dwie. Od wielu już lat Kamma zajmowała się wychowaniem osieroconej dziewczyny. Jeszcze niedawno był z nimi syn Kammy Hans-Magnus i babcia Vinnie. Gdy babcia, teściowa Kammy, zmarła, któż miał rządzić w domu, jeśli nie ona, Kamma?

– Lavinio! – zawołała wymodulowanym głosem.

Dziewczyna – o ile dwudziestoośmioletnią kobietę można nazwać dziewczyną – weszła do niebieskiego salonu ze spuszczoną głową, onieśmielona, odwracając wzrok. Wiedziała, że gdy ciotka Kamma nazywała ją imieniem, które nadano jej na chrzcie, można spodziewać się jedynie nieprzyjemności.

Stara panna, pomyślała Kamma z pogardą.

A przecież to ona wpędziła dziewczynę w staropanieństwo.

– Wyprostuj się, dziecko – powiedziała surowo. – Czy zebrałaś już wszystko, co powinnaś ze sobą wziąć?

– Myślę, że tak, ciociu Kammo.

Ten uniżony głos, raczej szept… jakby prosiła o wybaczenie za to, że istnieje, pomyślała Kamma Dahlen z odrazą.

– Zgodzisz się chyba ze mną, że już najwyższa pora, byś miała własny dom, prawda? To bardzo niezdrowe dla młodej panny, by przez całe życie przebywała w domu swego dzieciństwa. Zamieszkasz u wspaniałej, bardzo przyzwoitej rodziny, oni cię utemperują i wszędzie będziesz miała bliżej…

Omawiały to już wielokrotnie, a właściwie mówiła tylko Kamma swym monotonnym, przekonującym głosem, szkolonym u nauczyciela wymowy. Vinnie od czasu do czasu mruczała tylko od nosem: „Tak, ciociu.

Dziewczyna stała ze spuszczoną głową i pełnymi smutku, jakby zamglonymi oczami. Całkiem straciła poczucie własnej wartości, pozbawiono ją woli. Ledwie pozwolono jej na żałobę po babci. Babcia była taka dobra! Całe lata spędzała nie wstając z łóżka, ale próbowała tchnąć w Vinnie trochę życia, ściskając ją za rękę lub spojrzeniem zachęcając do działania. Teraz babci już nie było, a Vinnie nie mogła nawet wyrazić swoich myśli, okazać żalu. Ciotka Kamma orzekła, że Vinnie ma się wyprowadzić. Dziewczyna i chciała tego, i nie. Oczywiście pragnęła się wyrwać, zacząć żyć na własny rachunek, ale skąd wziąć na to odwagę? Poznała już rodzinę, u której miała zamieszkać. Byli to ludzie pokrewni ciotce Kammie, na pewno będą ją nadzorować, grzebać w jej rzeczach i pilnować, by się przyzwoicie sprawowała…

Tak, jakby Vinnie kiedykolwiek miała lub miała mieć okazję, by zachowywać się nieprzyzwoicie!

Nie wyuczyła się żadnego zawodu, czas jej bowiem upływał na pełnieniu funkcji służącej w swym własnym domu. A teraz ciotka Kamma tak załatwiła sprawę, że Vinnie w nowym mieszkaniu miała być „pod ręką” gospodyni. Obowiązki, które jej narzucono, podzieliły dzień tak, że nie mogła starać się o żadną pracę, studiować czy nawet chodzić na kursy wieczorowe. O zapłacie nie było, rzecz jasna, mowy. Krótko mówiąc: czekało ją życie dokładnie takie samo jak dotychczas, tyle że w innym, obcym domu.

Vinnie ledwie zdawała sobie sprawę ze swego wyglądu. Wiedziała oczywiście, że jest bardzo nieciekawa, ma marne, brunatne włosy, bezbarwną cerę, figurę przypominającą stóg siana, a jej gust w kwestii strojów pozostawiał wiele do życzenia. Takie opinie bezustannie, dzień po dniu, rok po roku, wtłaczała jej do głowy ciotka Kamma. W doborze ubiorów panował więc niepodzielnie gust ciotki: skromne, proste suknie bez ozdób, w ciemnych kolorach. Oczywiście Vinnie nie wolno było się malować, już sam taki pomysł wołał o pomstę do nieba. W domu używało się wybranego przez ciotkę Kammę mydła (nieprzyjaznego dla wrażliwej skóry Vinnie), włosy należało czesać z przedziałkiem i upinać ciasno splecione precle przy uszach. W takiej fryzurze nigdy nie było do twarzy żadnej kobiecie, nawet niemieckiej fraulein. Ale skąd mogła o tym wiedzieć Kamma Dahlen?

A może właśnie wiedziała?

– Pobiegnij, proszę, do pasmanterii i kup mi niebieskie nici do haftowania! – zaćwierkała przenikliwie. – Masz tu próbkę. I pospiesz się, niedługo przybędą tragarze.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Miasto Strachu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Miasto Strachu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Tajemnice Starego Dworu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Wiosenna Ofiara
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Miasto Strachu»

Обсуждение, отзывы о книге «Miasto Strachu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x