Margit Sandemo - Fatalny Dzień

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Fatalny Dzień» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Fatalny Dzień: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Fatalny Dzień»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Fatalny dzień w historii Ludzi Lodu: Tengel Zły i jego prawa ręka, okrutny Lynx, postanowili zniszczyć Ludzi Lodu i ich sojuszników. Zebrali wszystkie swoje oddziały, najemnych żołnierzy, przestępców wojennych, uwodzicielskie czarownice i potwornych rycerzy, których pokonanie wydawało się niemożliwe…

Fatalny Dzień — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Fatalny Dzień», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Chociaż… któż wtedy wygrał, jeśli nie Dawid?

Nadal więc jeszcze nie tracili optymizmu.

Ujrzeli kawalerię, która uniemożliwiała dalszy marsz siłom Targenora. Zdaniem Nataniela byli to żołnierze z wojny trzydziestoletniej.

– A tam – Ian wskazał na inny oddział jeźdźców w hełmach lśniących w promieniach słońca. To muszą być „ludzie żelaznej odwagi” Cromwella, którzy z bezwzględną brutalnością rozgromili Szkotów i Irlandczyków. A trochę dalej, tam… Nie zdziwiłoby mnie, gdyby to byli ci, którzy pokonali stronników króla Jakuba II pod Culloden. Równie krwawej łaźni historia nigdy chyba nie widziała.

– Ci na prawej flance – wmieszał się Gabriel. – Ta piechota w zbrojach i hełmach, z lancami, czy to nie hiszpańscy konkwistadorzy pizarra i Cortesa, którzy przynieśli zagładę Inkom i Aztekom?

– Tak, to bardzo prawdopodobne – odparł Nataniel.

– Zachowują się jak prawdziwe potwory i dobrze pasują do Tengela Złego. Mam wrażenie, że rozpoznaję całe masy zbrodniarzy z czasów historycznych, ale i ze współczesnych wojen. Tam mamy cały batalion SS z ostatniej wojny. A ci tam to wikingowie. I… Nie, dość już. Ale jak nasze oddziały zdołają sobie z tym poradzić? Nie pojmuję tego.

– To nie nasza sprawa – przypomniał mu Rune. – My musimy iść do Doliny.

– Oczywiście! Ale tego widoku chyba nigdy nie zapomnimy.

– Tak, nasze myśli będą przy tych, którzy muszą tu walczyć.

– Czy to wejście do Doliny? – spytała Tova. – Tam dalej, na zachód?

Po chwili zastanowienia doszli do wniosku. że w istocie tam właśnie musi być wejście.

– Ale my tamtędy nie pójdziemy – wyjaśnił Nataniel. – Ruszymy w górę wielkiego lodowca, który spływa na prawo od wejścia.

– A więc tą samą drogą, którą kiedyś Tengel i Silje uciekali z Doliny – stwierdził Gabriel. – Różnica polega tylko na tym, że oni wychodzili, a mu wchodzimy.

– Właśnie tak – przyznał chłopcu rację Nataniel.

Wzrokiem oceniali odległość. Odcinek dzielący ich od lodowca pod względem ukształtowania terenu nie wydawał się szczególnie trudny do przebycia. Nie czekało ich wejście na otwartą równinę, aż do lodowca ciągnęły się pasma wzgórz, które mogły ich zasłonić przed oczyma nieprzyjaciół. Stroma ściana w oddali także ich nie wystraszyła.

Ale było daleko!

– Może odpoczniemy i posilimy się nieco? – zaproponował Nataniel.

– Tutaj? – zaoponowała Tova. – Z widokiem na żałośnie nierówną walkę? I czyż my sami nie jesteśmy doskonale widoczni?

Nataniel wzrokiem mierzył odległość.

– Tak, masz całkowitą rację. Jesteśmy co prawda zaledwie maleńkimi plamkami na zboczu, ale jeśli ktoś skieruje tu bystre spojrzenie, może zacząć się zastanawiać. Przejdziemy jeszcze kawałek. Masz siłę, Gabrielu?

Chłopiec kiwnął głową. Nie chciał zdradzać swej tęsknoty za domem i burczenia w brzuchu. Ani tego, że nowe buty uwierają go w stopy.

W dole, na wietrznym, pokrytym plamami śniegu płaskowyżu panowała absolutna cisza. Czekano, oceniając wzajemnie siłę i możliwości.

Słońce schowało się za chmurę.

Zatrzymali się na postój w dość głębokim wąwozie, którym płynął potok. Pozostawali tu niewidoczni z płaskowyżu. Jedzenie smakowało wyśmienicie, popili je lodowatą wodą. Udało im się naprawdę trochę odpocząć, a bardzo tego potrzebowali.

Gabriel usadowił się na płaszczu przeciwdeszczowym, oparł plecami o kamień i zasnął. Pozwolili mu chwilę się zdrzemnąć, wiedzieli bowiem, że chłopiec musi nabrać sił na dalszą, z pewnością niełatwą drogę.

Przejście od jawy do snu często bywa bardzo płynne. Gabriel nie zdawał sobie sprawy, że coś mu się śni, otoczenie bowiem pozostało to samo – chłód kamienia pod plecami, przejrzyste górskie powietrze i radosne szemranie wiosennego potoku.

Nagle jednak został sam. Wszyscy od niego odeszli, opuścili go, nie mógł nawet ich zawołać, bo z ust nie wydobywał mu się żaden dźwięk. Nie był w stanie się też poruszyć, bo nogi i ramiona obwiązane miał ciężkimi łańcuchami.

Nagle ktoś usiadł przed nim i szepnął:

– Tak, właśnie tak. Łańcuchy. Łańcuchy trupów przytrzymają. Nie zapomnij o tym!

Gabriel posłusznie powtórzył:

– Mam tego nie zapomnieć.

Nie wiedział jednak, kto do niego mówi, widział tak niewyraźnie. Dostrzegał jedynie zamgloną postać o ciemnych włosach, rozmytą twarz, której nie poznawał.

– Zajmijcie się najpierw tym drugim – kontynuował głos. – Nie zapomnij, zajmijcie się najpierw tym drugim! To ważne, ważne, ważne, nie popełnij błędu, ważne, ważne, ważne!

– Czym drugim? – spytał Gabriel.

Przebudził się oszołomiony, bo ktoś szarpał go za ramię.

– Gabrielu, Gabrielu! Ocknij się!

To Nataniel.

– Co się stało? – zerwał się przestraszony chłopiec.

– Nie, nic, to ty mówiłeś przez sen. Czego masz nie zapomnieć? I dlaczego zapytałeś: „Czym drugim?”

Wszyscy patrzyli na niego uśmiechając się przyjaźnie. Opowiedział o swoim śnie, ale zrozumieli z tego tak samo niewiele jak on. Dlaczego zresztą mieliby cokolwiek rozumieć? To przecież tylko sen.

Tova skorzystała z okazji, by odłączyć się na chwilę, Chciała pójść na stronę.

– Nie oddalaj się zbytnio – przykazał jej Nataniel.

– Dobrze, dobrze.

Zeszła kawałek w dół do strumienia, aż zniknęła im z oczu.

– Czy wszyscy mnie teraz widzą? – zawołała głośno na próbę.

Ale wiosennie hałaśliwe kaskady wody zagłuszyły wszelkie dźwięki, bez wątpienia też znalazła się poza zasięgiem wzroku biwakujących.

Kiedy już załatwiła, co miała do załatwienia, podreptała z powrotem. Zaszła dalej, niż zdawała sobie z tego sprawę. Odchodząc od potoku skręciła między głazy, by mieć pewność, że nikt jej nie zobaczy.

Teraz miała wrażenie, że szemrzący strumień się z nią droczy i że nigdy do niego nie dojdzie. Nareszcie jednak ujrzała wodę.

Zatrzymała się gwałtownie z okrzykiem przerażenia. Na kamieniu rozsiadła się jakaś kobieta.

Mogła być sobowtórem Tovy, tylko znacznie starszym. Dziewczyna natychmiast ją poznała: oto stanęła twarzą w twarz z jednym ze swych poprzednich wcieleń, czarownicą Hanną.

Zostaliśmy odkryci, taka była pierwsza myśl Tovy. Muszę jak najprędzej wracać na postój i ostrzec resztę.

Ale Hanna miała inne plany. Zdumiewająco sprężyście zeskoczyła z kamienia i zagrodziła Tovie drogę.

– Pamiętasz, coś mi przyrzekła? – zaskrzeczała.

– Nie pamiętam, żebym w ogóle coś ci obiecywała – odparła Tova z taką godnością, na jaką mogła się zdobyć, ale nie mogła zaprzeczyć, że nogi ma jak z waty.

– Nie pamiętasz? Obiecałaś mi kropelkę ciemnej wody! Napij się jej i ty, a tak jak ja zdobędziesz potęgę!

– Nie szukam żadnej ciemnej wody – odparła Tova i odwróciła się, chcąc odejść.

Czuła, jak mocno wali jej serce, zdawała sobie sprawę, że jest beznadziejnie sama i za wszelką cenę musi opanować panikę.

Hanna złapała ją za ramię. Tova zobaczyła bardzo prawdziwą, przypominającą szpony drapieżnego ptaka dłoń, niesłychanie usmoloną, z brudem wrośniętym w załamania skóry i czarnymi obwódkami za długimi, twardymi pazurami.

Wiedźma zmieniła teraz taktykę. Stała się natrętna, agresywna.

– Oddaj mi ją!

– Co takiego? – spytała Tova udając, że nie rozumie.

– Nie rób z siebie głupiej! Oddaj mi flaszkę, którą masz przy sobie, żebym zasłużyła na przychylność mego pana i mistrza. Zostaniemy jego najbliższymi czarownicami, a wtedy ta pokraka Vega, kobieta znad jeziora, będzie mogła wrócić do domu i schnąć z zazdrości.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Fatalny Dzień»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Fatalny Dzień» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Dziedzictwo Zła
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zamek Duchów
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Żelazna Dziewica
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Fatalny Dzień»

Обсуждение, отзывы о книге «Fatalny Dzień» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x