Margit Sandemo - Fatalny Dzień
Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Fatalny Dzień» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Fatalny Dzień
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Fatalny Dzień: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Fatalny Dzień»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Fatalny Dzień — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Fatalny Dzień», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Tova i Sol wpatrywały się w nią zdumione.
– Chcesz powiedzieć, że… przyłączasz się do nas? – wyjąkała wreszcie Sol.
Hanna prychnęła pogardliwie.
– Nie mogę przecież zostać po tej samej stronie, co ta tam!
To ci dopiero argument, pomyślała Tova…
Sol wyciągnęła ręce do Hanny i mocno ją uściskała.
– Fuj! – sapnęła stara czarownica zawstydzona, ale nie zdołała ukryć uśmiechu. – To co, idziemy?
– Wspaniale, Hanno – powiedziała Sol. – Tylko bez żadnych lisich sztuczek! Pamiętaj, wtedy wszyscy odwrócą się od ciebie, a jest nas wielu. Stoją też za nami potężne moce, sama zobaczysz!
Tova nic nie powiedziała. Miała wielkie opory w ciągnięciu za sobą tak wątpliwego sprzymierzeńca jak Hanna, i tak już będzie dość kłopotów z Grimarem. Zawróciła jednak i pomogła Vedze stanąć na nogi. Czarownica mamrotała pod nosem długie przekleństwa, skierowane przeciwko Hannie, nazywając ją teściową diabła i obrzucając podobnymi epitetami, które z pewnością ucieszyłyby Hannę, gdyby mogła je usłyszeć.
– Przynoszę pozdrowienia od twego ojca – rzekła Tova przyjaźnie, usiłując obetrzeć czarownicę z błota. – Bardzo się o ciebie niepokoił.
Vega patrzyła na nią z rozdziawionymi ustami.
Hanna wrzasnęła:
– Uważaj, Tovo, ona zabierze ci flaszkę!
– Nie uda jej się – odkrzyknęła Tova. – Nie mam butelki przy sobie!
– Co takiego? – zdumiały się obie czarownice. – Wszystkie nasze starania na próżno?
– Ale tak się świetnie bawiłyście – śmiała się Sol.
– Nigdy mnie o to nie zapytałyście – niewinnie powiedziała Tova, najzupełniej świadoma, że paczuszkę z butelką ma umocowaną na pasku tuż przy ciele. – Poza tym na nic by się nie zdało, gdyby moja buteleczka wpadła wam w ręce. Jest ich więcej.
– Ile? – prędko zapytała Vega. – I kto je niesie?
– Tego nie powiem – odparła Tova.
Vega otrzepała się z błota, ale wątpliwe, czy to w czymś pomogło. Suknię już przedtem miała sztywną od brudu.
– Doniosę naszemu mistrzowi, Hanno! – zawołała.
Hanna i Grimar zatrzymali się, przerażeni.
– Możesz robić, co chcesz – zawołała Sol – bo Hanna i Grimar są u nas bezpieczni. Ludzie Lodu mają ze sobą o wiele potężniejsze moce, niż ci się kiedykolwiek wydawało.
Hanna po przyjacielsku objęła Sol za ramiona i triumfalnie podreptała dalej.
Tova została przy Vedze.
– Ty też chodź z nami!
– Miałabym stanąć po tej samej stronie co ta… paskuda – prychnęła patrząc na Hannę. – O, co to, to nie. Ale tobie dziękuję, dziewczyno. Szkoda, że nie mieszkałaś w Dolinie Ludzi Lodu za moich czasów. Mogłabym cię wiele nauczyć o dziwnych stworach i o tym, jak się nimi wysługiwać.
Tova zrozumiała, jak bardzo samotna musiała być „kobieta znad jeziora”. Szybkim ruchem pogładziła Vegę po policzku.
– Może się jeszcze kiedyś zobaczymy, już, mam nadzieję, nie jako wrogowie.
Ruszyła za Sol, Hanną i Grimarem. Nagle poczuła, jak bardzo jest zmęczona, zwłaszcza psychicznie. Dzikie pustkowia, zimno, głód i beznadziejność podjętej walki – wszystko to nagle stało się zbyt dotkliwe. Zapragnęła znaleźć się w cieple razem z Ianem, ofiarować mu całą miłość, jaką nosiła w sobie. Jeśli on nie mógł jej pokochać, a na pewno tak właśnie jest, to co z tego? Może nie będzie to miało aż tak wielkiego znaczenia? Najważniejsze, by jej wolno było dawać.
Vega stała i patrzyła, jak odchodzą. Potem zawróciła i poszła dalej służyć Tengelowi Złemu.
Ale jej kroki były ospałe i niechętne.
Tova, Sol, Hanna i Grimar dotarli do miejsca postoju. Nikogo jednak tam nie zastali.
Absolutnie nikogo.
Słychać było jedynie westchnienia wiatru w szczelinach skał.
ROZDZIAŁ VII
Ian i Nataniel rzeczywiście zaczęli się niepokoić o Tovę. Dawno już powinna wrócić.
Rune i HaIkatla dyskutowali z Gabrielem. Chłopcu spodobało się, że rozmawiają z nim jak z dorosłym, poza tym coś innego wreszcie zajęło mu myśli, oderwało od obezwładniającej tęsknoty za domem.
Wkrótce jednak i oni także zaczęli rozglądać się za Tovą.
W końcu Ian wstał.
– Pójdę jej poszukać.
– Nie, nie, ty nigdzie nie pójdziesz – zaprotestował Rure, także się podnosząc. – Jesteś zbyt delikatny, masz poza tym butelkę Ellen. Ja pójdę!
Teraz zaoponowała Halkatla:
– Ty sam jesteś delikatny, Rune. Pamiętasz, jak było z sektą Dusicieli? Nie porąbali cię na kawałki?
– Naprawdę? – Rune popatrzył na swe prawie nietknięte ciało.
– No, dobrze, już dobrze – mruknęła Halkatla. – Chodźmy wszyscy razem!
– Świetny pomysł – orzekł Ian.
Wszyscy się podnieśli.
– Cicho – szeptem nakazał Nataniel. – Słyszycie? Wołanie o pomoc.
Spróbowali wsłuchać się w ledwie słyszalny głos, zagłuszany szemraniem strumienia.
– To nie jest głos Tovy – stwierdził Ian.
– Nie, jest o wiele słabszy. I Tova nie poszła w tamtą stronę.
Rozmawiając spieszyli tam, skąd docierało wołanie.
– Nie możemy dać się złapać w kolejną pułapkę – ostrzegł Nataniel. – O tej porze roku w górach nie powinno być ludzi.
– W każdym razie na pewno nie narciarzy – dodał Ian.
Pełni podejrzeń, ale zdecydowani oprzeć się podsuniętym przez nieprzyjaciół zwidom, przeciskali się między głazami, aż wreszcie ujrzeli smutny obrazek. W śniegu, przy plecaku, złamanym kijku narciarskim i żelaznej formie do wafli tkwiła unieruchomiona bezradna młoda dziewczyna. Jedną nartę i stopę miała zaklinowaną między kamieniami pod dziwnym kątem w stosunku do ciała. Patrzyła na nich błagalnie. Dłonie, do połowy zagrzebane w śniegu, posiniały jej z zimna. Na widok nadchodzących ludzi rozpłakała się z radości.
– Wydawało mi się, że słyszę głosy, ale nie mogłam uwierzyć, że to prawda – szlochała. Mówiła dialektem tych okolic. – Leżę tu już tak długo…
Wciąż traktowali dziewczynę podejrzliwie.
– Ale co ty tu robisz? – dopytywali się, próbując uwolnić jej nogę.
– Au… – jęknęła. – Wybrałam się do zagrody w górach. Moja babcia staruszka… Au, od świąt Bożego Narodzenia marudzi o formie do wafli, zapomniałam zabrać ją do domu jesienią. Uznałam, że teraz jest dobra pora, żeby wreszcie po nią pójść, ale…
Znów zaczęła płakać, jednak po chwili, choć z wielkim trudem, zapanowała nad sobą.
Wreszcie przyjrzeli się dokładniej twarzy dziewczyny i ogarnęło ich wzruszenie. Gabriel doszedł do wniosku, że nigdy jeszcze nie widział kogoś równie ładnego, a jego towarzysze również bliscy byli podzielenia jego zdania. Jedynie Halkatla, prawdziwa kobieta, zawsze gotowa bronić się przed potencjalną rywalką, przyglądała się dziewczynie z głęboką podejrzliwością.
Być może uznali nieznajomą za niebywale pociągającą, ponieważ nie miała osobliwej urody charakteryzującej kobiety z Ludzi Lodu, lecz była po prostu zwyczajną ładną dziewczyną z tych okolic.
Ciemnoblond włosy okalały twarzyczkę w kształcie serca, w której błyszczały wielkie, piwne oczy. Właściwie bardzo przypomina Ellen, pomyślał Nataniel z ukłuciem w sercu.
Ellen, którą utracił na zawsze! Nigdy nie pogodzi się z tą stratą!
Dziewczyna z Trondelag miała w sobie wiele czarującej niewinności. Była piękna na swój sposób, choć właściwie tej jej urody trzeba się było doszukać, wydobyć na wierzch. Czyniono to jednak niezwykle chętnie. Gabriel oczu nie mógł od niej oderwać, a we wzroku Iana pojawiło się coś, co z pewnością nie zachwyciłoby Tovy.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Fatalny Dzień»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Fatalny Dzień» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Fatalny Dzień» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.