Margit Sandemo - Żelazna Dziewica

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Żelazna Dziewica» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Żelazna Dziewica: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Żelazna Dziewica»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Unni, Jordi oraz reszta potomków rycerzy znajdują się w Hiszpanii, gdzie ściągając się czasem, starają się uwolnić ród od przekleństwa. Na dodatek do wcześniej ujawnionych licznych i bardzo groźnych wrogów, na ich drodze pojawia się dwoje nowych. Demony Tabris i Zarena, które występują też pod postaciami uwodzicielskiej blondyny i czarującego Don Juana, jeszcze bardziej utrudniają poszukiwanie tajemniczej doliny…

Żelazna Dziewica — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Żelazna Dziewica», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать
Margit Sandemo Żelazna Dziewica Tajemnica Czarnych Rycerzy 08 Tytuł oryginału - фото 1

Margit Sandemo

Żelazna Dziewica

Tajemnica Czarnych Rycerzy 08

Tytuł oryginału: „Jernjomfruen”

Entrada

Na wzniesieniach wschodniej Galicii zapadał podstępny półmrok. Czarne kontury drzew coraz ostrzej rysowały się na tle gasnącego nieba.

Skądś z oddali docierały głuche odgłosy jakby buczenie przeciwmgielnej syreny, ale przecież morza gdzieś blisko nie było. Może to wiatr zawodzący w głębokiej skalnej szczelinie, a może jakieś samotne zwierzę wzywające pobratymców?

Niezwykłe wydarzenia miały miejsce w mrocznych rozpadlinach.

Sześciu przybyłych z tamtego świata katów inkwizycji, niczym stado żądnych zdobyczy sępów siedziało w przyczajeniu na krawędzi krótkiej, choć szerokiej i potwornie głębokiej dziury w ziemi.

Ale nie przybyły tu na polowanie. Gdyby ktoś mógł im się przyglądać z bliskiej odległości, to dostrzegłby pełen przerażenia szacunek w ich postaciach.

„Panie i Mistrzu – mówił jeden głosem piskliwym ze strachu wobec ukrytych tajemnic otchłani. – Oni nadchodzą, oni nadchodzą, to są nasi, nasi, zbliżają się do Santiago de Compostela, tam ich dopadniemy. Nasze pragnienie ich krwi jest straszne, daj nam więc radę, o Panie, co mamy robić, co mamy teraz robić?”

Z głębin otchłani wydobył się syk stłumiony, ale mimo to odbijał się dudniącym echem od kamiennych ścian rozpadliny:

„Tak was mało! Dawniej było was więcej!”

„Zaiste, Panie. Ale to nie nasza wina, nie nasza wina, to ta przebiegła dziewczyna z rodu ludzkiego znalazła straszny, podstępny sposób, by nas wyeliminować”.

Z otchłani rozległ się wściekły ryk i wszyscy kaci odskoczyli na bok niczym przerażone żaby, pod którymi zabulgotała woda w pokrytej rzęsą sadzawce.

Po chwili cienie zaczęły się ponownie, z wielką ostrożnością, zbliżać do krawędzi rozpadliny.

Najodważniejszy mówił dalej:

„To dlatego odważyliśmy się prosić o waszą łaskawą pomoc…”

Więcej powiedzieć nie mógł. Ziemia się pod nimi zatrzęsła. Gdzie popełnił błąd?

„Mistrzu, ja…”

„Nędzne lizusy! – zagrzmiało z dołu. – Nie możecie sobie poradzić nawet z jedną smarkulą? A poza tym my nigdy nie bywamy łaskawi!”

Uff, straszne! Ale jak w takim razie powinni się wyrażać?

Formuła „my” kieruje myśli ku odległym czasom, kiedy królowie siebie tak określali: „My, król Svionów, Gotów i Wenedów”. Cóż, poczucie majestatu jest jak najbardziej na miejscu, nikt nie przeczy, jeszcze by tego brakowało!

Nowa próba.

– „Zaprawdę, Wasza Wysokość. Jest nas bardzo mało; tak, tak. Oddaj nam z powrotem naszych braci, o Wielki Mistrzu!”

Na odpowiedź trzeba było czekać. Niezadowolenie aż buchało z rozpadliny.

„Wasi bracia zniknęli. Nie mamy nawet ich żądnych krwi dusz!”

Bracia, którzy sami byli przecież duszami, czy też duchami otchłani z dawno minionego i zapomnianego stulecia, skulili się mimo woli na dźwięk słów swego pana.

Najodważniejszy z nich przemówił znowu drżącym głosem:

„Wielce szanowny Mistrzu, z największą czcią i uniżeniem prosimy cię, byś przysłał nam jakąś pomoc. Nie potrafimy pokonać tych bezbożników, tych wszystkich znaków i słów, które są w stanie nas unicestwiać”.

Głuchy, głęboki syk powrócił:

„Ilu potrzebujecie?”

„Gdyby nas było trzynastu, tak jak na początku, to dalibyśmy tym nędznikom radę”.

„Jak powiedzieliśmy, wasi bracia są nie do odzyskania. Dostaniecie dwóch i tylko dwóch. Oni są uodpornieni na znaki i głupie słowa. Tylko żebyście mi zdusili hołotę, potomstwo tych owładniętych pychą rycerzy i ich nędznych sprzymierzeńców! Dajcie nam zwycięstwo nad czarownicą Urracą, która nie chciała oddać swoich umiejętności dla naszej sprawy, zemścijcie się na niej, zniszczcie wszystkich, a zostaniecie sowicie wynagrodzeni! I nie przychodźcie tu więcej, by się skarżyć, jak jakieś żałosne psie pomioty!”

Obrzydzenie dosłownie buchało z jamy, więc „bracia” znowu odskoczyli.

Ziemia się zamknęła, rozpadlina zniknęła. Mnisi, którzy jednak nigdy nie byli zakonnikami, lecz katami, traktującymi siebie w swojej pysze jak świątobliwych braci, odetchnęli z ulgą.

„No to dostaniemy pomoc – westchnął jeden z nich zadowolony. – Ciekawe tylko, kto to będzie?”

„Nie pytaj – odparł inny. – Nie chcemy tego wiedzieć”.

„Ale to my jesteśmy panującymi!” – wrzasnął któryś, a reszta odparła:

„Tak, tak, to my wydajemy polecenia i rządzimy, ktokolwiek by tu do nas przyszedł!”

Ostatnie promienie dnia zgasły nad wzniesieniami Galicii, gdzie nie było żadnych ludzkich siedzib, tylko sinawe wzgórza, jak okiem sięgnąć.

Teraz wszystko wydawało się czarne. Noc otuliła cienie potępionych i ukryła ich na dobre.

Dawno zapomniana świętość tkwiła nieruchomo w oczekiwaniu Las zdołał ją skryć - фото 2

Dawno zapomniana świętość tkwiła nieruchomo w oczekiwaniu. Las zdołał ją skryć już przed wieloma stuleciami, zioła i trawy porosły zielonym kobiercem.

Żadna prowadząca do niej droga już nie istniała. Nigdzie nie widać też było śladów, świadczących o tym, że kiedyś wokół świętej budowli znajdowały się ludzkie siedziby. Wszystko zostało zrównane z ziemią, ukryte. Któż chciałby się tu przedzierać przez nieprzebyte pustkowia?

Mimo wszystko jednak miejsce to kryło w sobie rozwiązanie tajemnicy, mimo wszystko mogło zapewnić spokój ducha i zamożność wielu ludziom, innym zaś przynieść ocalenie.

Cóż z tego jednak skoro w zapomnienie odeszła nawet sama tajemnica?

A może nie? Czyż może przez liście bluszczu, który wijąc się omotał świętość i pragnął ją zadusić, nie przenika drżenie? Czy może nie brzmi dalekie echo kościelnych dzwonów, ledwo dosłyszalne, ale jednak? Czy nie powtarza: „Chodź, chodź tutaj! Jesteśmy tutaj. Czekamy”?

CZĘŚĆ PIERWSZA. KRYPTA

1

Morten wyszedł z publicznej toalety na lotnisku w Gardermoen z długim paskiem toaletowego papieru ciągnącego się za butem.

– Pojęcia nie mam, co się stało z Sissi – narzekał. – Jej samolot wylądował, powinna już tu być!

– Uwolnij się od tego welonu, Morten – powiedziała Unni dobrotliwie, pokazując kompromitujący papier. – Może cię już zobaczyła i trzyma się na odległość ze strachu, że masz wobec niej poważne zamiary.

Morten wyrzucił papier z pełnym zażenowania uśmiechem. Wszyscy byli gotowi wyruszyć do północnej Hiszpanii na swoją ostatnią, wielką ekspedycję, czekali tylko na Sissi. Bracia Antonio i Jordi, poza tym Unni i Morten oraz Gudrun i Pedro, którzy przyjechali z Madrytu.

Czworo z zebranych to skazani przez los, mieli umrzeć w ciągu najbliższych trzech lat, trzech i pół roku, jeśli nie zdołają rozwiązać tajemnicy czarnych rycerzy.

Był październik, a więc ostatnia szansa na wyjazd przed nadejściem zimy. Wyruszali zatem, choć jeszcze nie wszystkie pionki zostały ustawione na szachownicy. Nie chcieli czekać na zimę, gdy może trzeba by było brodzić w głębokim śniegu, pokrywającym Kordyliery Kantabryjskie. Zresztą Antonio chciał jechać teraz, gdy do rozwiązania Vesli pozostało jeszcze trochę czasu. Ona sama musiała zostać w domu, co czyniła i chętnie, i niechętnie. Bardzo by chciała pojechać z całą grupą, ale to już siódmy miesiąc ciąży i nie budziła w niej szczególnie radosnych uczuć myśl o wspinaniu się w górach lub marszu przez pustkowia, a zwłaszcza o spotkaniu ze ścigającymi ich łobuzami z jednej czy drugiej paczki. Antonio obiecał, że wróci do domu i spędzi z nią ostatnie tygodnie oczekiwania, niezależnie do tego jak się sytuacja w Hiszpanii ułoży.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Żelazna Dziewica»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Żelazna Dziewica» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zamek Duchów
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Fatalny Dzień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Żelazna Dziewica»

Обсуждение, отзывы о книге «Żelazna Dziewica» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x