Margit Sandemo - Fatalny Dzień
Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Fatalny Dzień» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Fatalny Dzień
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Fatalny Dzień: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Fatalny Dzień»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Fatalny Dzień — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Fatalny Dzień», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Wybacz, Lipowa Alejo, wielkim dworem nigdy nie byłaś, pomyślała Sol. Ale Hannie i Grimarowi z pewnością wydałabyś się niezwykle okazała.
A kiedy umarł, zajął się nami wszystkimi, swymi dotkniętymi i wybranymi potomkami. Przewodzi nam, i jego, i mnie zaliczają do siedmiorga największych. A ty kim będziesz u Tengela Złego?
– Skąd mogę wiedzieć, przecież go nie widziałam – warknęła Hanna. – Ale wiem, że nazwałby mnie wielką czarownicą i swoją najbliższą zaufaną.
– On już ma najbliższego współpracownika – powiedziała Sol.
– Co? Kogo? Co to za biedaczysko?
– Nie wiemy, kim jest, ale z pewnością nie jest biedaczyskiem. Nazywany jest po prostu Lynx. Nigdy go nie widziałaś?
– Ach, ten. On nie ma prawa zajmować mojego miejsca.
O tym decyduje Tengel Zły. Ale jeśli dowiesz się dla nas, kim albo czym jest Lynx, obiecujemy tobie i Grimarowi wspaniałe i ciekawe życie wśród nas, w otoczeniu ciepła i zrozumienia. Odzyskacie też młodość.
We wzroku staruchy pojawiła się przebiegłość, ale Sol natychmiast to zauważyła.
– O, nie, nie może być mowy o zdradzie! Jeśli przychodzi ci na myśl coś podobnego, nie wpuścimy cię do naszego kręgu. Ale dla Grimara miejsce jest już zarezerwowane.
Taka prowokacja to było już zbyt wiele dla Hanny. Dała Grimarowi kuksańca.
– Nie stój tak jak słup, tylko się uśmiechasz, kłaniasz i dziękujesz! Nie rozumiesz, że tylko tak nas mamią?
– Nie chcemy cię oszukać, Grimarze. Chodź z nami, zostawimy Hannę. Może lepiej jej będzie u Tengela Złego.
Tova i Sol wzięły Grimara między siebie i ruszyły w drogę.
– Czekajcie! Czekajcie! – zawołała Hanna.
Zawrócili.
Stara czarownica była wyraźnie zmieszana. Nie wiedziała, jak ma się wyrazić.
– Eee… Eee… A jak się potoczyły losy mojej chrzestnej córki, Liv Hanny?
Sol się uśmiechnęła.
– O, Liv Hannie w końcu życie ułożyło się dobrze. Najpierw poślubiła okropnego tyrana, ale ja się nim „zajęłam”, nim i jego okropną matką, choć to oczywiście tajemnica. Później Liv wyszła za mąż drugi raz, za Daga, tego małego chłopca, którego Silje wychowywała.
– Fuj, za tego paniczyka! – prychnęła Hanna. – Krzywił się na wszystko, co tylko miało związek z nami!
– Dag został bardzo możnym człowiekiem, asesorem, sędzią w jednym z regionów. Żyli bardzo szczęśliwie, ich córka wyszła za mąż za szlachcica, margrabiego, Ludzie Lodu stali się przez to bardziej szanowani i zamożni. Silje urodziła zresztą jeszcze jedno dziecko, chłopca. Arego, wspaniałego człowieka!
Spojrzenie Sol zamgliło się; wróciła myślą do tragicznych ostatnich chwil swojego ziemskiego życia. Ukochany młodszy brat Are podał jej wówczas śmiertelną truciznę przez maleńki świetlik nędznej więziennej celi. Ich dłonie zetknęły się, uścisnęły tak mocno, że oboje mieli ślady po palcach drugiego. Jego tłumiony szloch…
Dany jej był przywilej powtórnego spotkania z Arem. Owa wzruszająca, cudowna chwila miała miejsce w Górze Demonów.
Sol ocknęła się, słysząc zdumienie w głosie Hanny:
– A więc wy, duchy Ludzi Lodu, mogliście śledzić losy rodu jeszcze przez jakiś czas?
– Jakiś czas? Towarzyszyliśmy im na dobre i na złe przez czterysta lat! Aż do dzisiejszego dnia!
Hanna długo się zastanawiała.
– Właściwie mogłabym się zobaczyć z Tengelem Dobrym – oświadczyła z godnością. – No i z Silje i Liv Hanną, jeśli i one tam są. Ale nie myśl sobie, że przejdę na waszą stronę, o, nie! Muszę tylko powiedzieć memu krewniakowi Tengelowi parę gorzkich słów prawdy.
– Wszystko po kolei – lekko powiedziała Sol.
Tova z zainteresowaniem przysłuchiwała się tej dyskusji. Była tym tak pochłonięta, że dała się zaskoczyć. Napadnięta od tyłu, krzyknęła zduszonym głosem. Jakieś ramię owinęło jej się wokół szyi i mocno ścisnęło.
– Flaszka! – syknął jej do ucha jakiś głos, a nieprzyjemny oddech owionął twarz.
Rozmowa się urwała.
– Vega, ty przeklęta babo, nie mieszaj się do tego! – zawyła Hanna. – Zawsze musisz stawać mi na drodze!
Kobieta, która kiedyś mieszkała nad jeziorem w Dolinie Ludzi Lodu, dziesięć razy okropniejsza od Hanny, odwarknęła zachrypniętym głosem:
– Ty tylko gadasz i gadasz!
– Wcale nie! To rozmowa na poziomie, do jakiego ty nie dorastasz, kurzy móżdżku!
– Zawsze zadzierałaś nosa, Hanno! Tylko dlatego, że miałaś w domu kochanka…
– Grimar to mój bratanek!
– To nie jest żadną przeszkodą dla pozbawionej skrupułów kobiety jak ty. Uwiodłaś go, jak miał dwanaście lat i ledwie mu stawał!
– To nieprawda! Jesteś może zazdrosna?
Sol uznała, że ta wymiana zdań posuwa się za daleko.
– Dobrze, dobrze, moje panie – rzekła z błyskiem w oku. – W czasie kiedy wy będziecie się kłócić, ja zabiorę Tovę i Grimara z powrotem do obozowiska.
Vega rzuciła się na Tovę, chcąc odebrać jej butelkę, Hanna zaś doskoczyła do Vegi i zaczęła okładać ją pięściami, drapała szponiastymi, zrogowaciałymi pazurami, a wreszcie ugryzła konkurentkę w ucho.
Vega zdołała jakoś uwolnić jedno ramię. Wbiła wzrok w Hannę, a palcami uczyniła paskudny znak.
– To ci dopiero! – Hanna zaśmiała się z pogardą. – To nie robi na mnie wrażenia!
Wymruczała długie zaklęcia i Vega podniesiona przez powstały nagle niewidoczny prąd powietrza uniosła się i uderzyła o skałę. Hanna pomogła wstać leżącej na brzuchu Tovie, ale Vega szybko przyszła do siebie i wysyczała kilka słów, które sprawiły, że z kolei Hanna wzbiła się nad ziemię i zaraz z głuchym łoskotem runęła w dół, zawadzając przy tym butami o Tovę.
– Dość mam już tego! – zawołała zdenerwowana dziewczyna. – Zachowujcie się przyzwoicie!
Hanna podniosła się, twarz pociemniała jej z wściekłości. Mrucząc zaklęcia zesłała na Vegę chorobę i wiedźma zwinęła się z bólu.
Konwulsje nie były jednak na tyle silne, by nie mogła sprowadzić na Hannę niemoty, kiedy więc ta zamierzała wymówić kolejną czarodziejską formułę, spomiędzy jej warg nie wydobyło się ani jedno słowo.
Hannie znów pozostały więc tylko rękoczyny.
Sol zaśmiewała się do łez.
Tovie jednak przypomniały się słowa Gudleiva, wypowiedziane w Górze Demonów: „Bądźcie dobrzy dla mojej córki”.
Obiecali wtedy, że nie wyrządzą krzywdy Vedze, samotnicy z chaty nad jeziorem.
Tova rozumiała niepokój biednego ojca, trudno jednak było traktować przychylnie obrzydliwą wiedźmę, jaką była Vega.
Ale przecież Hanna nie była w niczym lepsza.
W podświadomości Tovy zbudził się jeszcze jeden niepokój: Dlaczego Ian i Nataniel jej nie szukają? Oddaliła się wszak od nich już na tak długo.
Może wiedzą, że jest z nią Sol?
Ale kto mógł dać im znać?
Grimar do tej chwili pozostawał bierny, jeszcze w Dolinie Ludzi Lodu przywykł bowiem do ustawicznej rywalizacji obu kobiet o pierwszeństwo. Teraz jednak uznał, że posunęły się za daleko.
– Przestańcie – zażądał, choć jego głos zabrzmiał dość słabo. – Inaczej pozamieniam was w szczury.
Obie odwróciły się do niego.
– Ty się w to nie mieszaj – ostrzegły chórem, po czym
Hanna, która już odzyskała głos, dodała:
– Poza tym nie potrafisz czarować, lepiej więc trzymaj gębę na kłódkę!
W wielkim finale Hanna zapędziła Vegę do ogromnej błotnistej kałuży i otoczyła olbrzymim rojem komarów. Potem powiedziała:
– Siedź tu sobie! A my chodźmy, moi drodzy, udamy się teraz do towarzyszy Tovy.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Fatalny Dzień»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Fatalny Dzień» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Fatalny Dzień» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.