Margit Sandemo - Fatalny Dzień

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Fatalny Dzień» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Fatalny Dzień: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Fatalny Dzień»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Fatalny dzień w historii Ludzi Lodu: Tengel Zły i jego prawa ręka, okrutny Lynx, postanowili zniszczyć Ludzi Lodu i ich sojuszników. Zebrali wszystkie swoje oddziały, najemnych żołnierzy, przestępców wojennych, uwodzicielskie czarownice i potwornych rycerzy, których pokonanie wydawało się niemożliwe…

Fatalny Dzień — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Fatalny Dzień», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Rune zawsze starał się skrywać swe myśli i uczucia, ale cierpienia ukryć nie potrafił. Odczuwał ból jak każdy człowiek. Halkatla także.

Poruszający się biegiem mężczyźni nieśli ich ku skalnej ścianie, ale ponieważ schwytanym naciągnięto na głowy coś w rodzaju worka, nie mogli się zorientować, gdzie dokładnie się znajdują.

Napastnicy rozmawiali ze sobą w języku całkowicie obcym Halkatli, ale Rune trochę znał tę mowę, pamiętał ją jeszcze ze swej podróży na wschód, którą odbył przed wiekami.

Wreszcie się zatrzymali. Rzuceni na ziemię więźniowie zorientowali się, że oczekiwała na nich większa grupka mężczyzn. Wszyscy, choć podnieceni, rozmawiali ze sobą cicho.

Pierwszy cios trafił Halkatlę w kolana. Rozkrzyczała się, ale natychmiast przez worek zatkano jej usta dłonią. Usłyszała, że Runego także bito, za każdym uderzeniem docierały do niej zduszone jęki bólu.

– Zostawcie go, przeklęte diabły! – syknęła pomimo dławiącej ją ręki i zaraz trafił ją w ramię cios, który najwidoczniej miał je złamać. – Au! Niech was czarci porwą! – zawyła niewyraźnie.

Rune słuchał, co mówią do siebie Hindusi:

– Ale żywotni, już dawno powinni skonać!

– To wepchnijcie ich żywcem!

– Nie możemy! Muszą być martwi! To ma być ofiara krwi.

Na oboje spadł grad uderzeń. Dusiciele stawali się coraz bardziej zdesperowani, bili szybciej i mocniej.

– Udawaj, że umarłaś – mruknął Rune do Halkatli.

– Jak mam to zrobić? – jęknęła. – To tak strasznie boli!

– Wiem. Ale spróbuj.

Czarownica usiłowała się rozluźnić, ale kiedy trafiały ją kolejne ciosy oskarda, nie mogła zapanować nad swoim ciałem.

Nic z nas nie zostanie, pomyślała z rozpaczą.

– Co oni z nami zrobią? – wydusiła z siebie.

– Zakopią nas w ziemi, ale dlaczego, nie wiem.

Halkatla poczuła, że wrzucają ją do dołu. Worek ściągnięto i zobaczyła kilku drobnych mężczyzn o brunatnej skórze. Niektórzy byli młodzi, mieli złe twarze, inni starzy i dostojni, a jeden z pewnością musiał być księciem. Halkatla nie wiedziała nic o obcych ludach, podczas swego ziemskiego życia nie wychyliła nosa poza Dolinę Ludzi Lodu. Miała wrażenie, że każda najdrobniejsza kosteczka w jej ciele została zmiażdżona, ale tak nie było. Dusiciele, którzy na próżno usiłowali zrobić z Runego coś w rodzaju niedużej paczki, przerwali swą makabryczną pracę i wpatrywali się w swe ofiary bezgranicznie zdumieni.

– My… nie potrafimy ich zniszczyć – wyjąkał jeden. – Spójrzcie! Oni nie krwawią. I na skórze mają tylko lekkie zadraśnięcia.

– Patrzcie na jej oczy! Płoną nienawiścią! Uciekajmy!

– Nie, nic możemy. My…

Napastnicy odeszli i zaczęli do siebie szeptać. Wreszcie uzgodnili coś i wrócili do uwięzionych. Zmusili ich, aby wstali, i wówczas Halkatla zorientowała się, że Rune jest znacznie dotkliwiej poturbowany niż ona. Rany miał głębsze, a oba ramiona wydawały się połamane.

– Co oni ci zrobili? – użaliła się. – Bardzo boli?

– Dam sobie radę, zranienia nie są poważne, zagoją się prędko same z siebie. A ty?

– Mnie też już tak nie boli.

– Mnie też nie. Ciekawe, czego oni od nas chcą?

– Nie zostawiaj mnie, Rune!

– Będę cały czas przy tobie.

Popychaniem zmuszono ich do marszu wzdłuż skalnej ściany.

W końcu Dusiciele zawiązali ofiarom oczy swymi cuchnącymi chustkami i pognali naprzód uderzeniami.

– O czym rozmawiają? – spytała Runego Halkatla.

– O pomyłce, jaką popełnili, chwytając właśnie nas. Są kompletnie zdezorientowani i kłócą się ze sobą.

– Dobrze im tak! Widzisz, dokąd idziemy?

– Nie. A ty?

– Oczywiście! Chustka nie stanowi przeszkody dla mojego wzroku, potrafię patrzeć przez nią, może widzę tylko trochę mniej wyraźnie.

– Doskonale, Halkatlo! Ja rozumiem, co mówią, a ty widzisz przez ich zasłony. Idealnie się uzupełniamy.

Od tych słów cieplej zrobiło jej się na sercu.

– I co widzisz? – dopytywał się Rune.

– Lód, śnieg i kamienie. A czego się spodziewałeś?

– Nie bardzo wiem – odparł niepewnie. – Chyba czegoś więcej.

– Teraz dochodzimy do punktu zwrotnego. To znaczy do jakiejś krawędzi… Dalej jest jakieś zagłębienie albo coś podobnego.

– Czy możesz tam zajrzeć?

– Jeszcze nie. Zresztą tam pewnie będzie jeszcze więcej śniegu. Nie, poczekaj… – zachłysnęła się nagle zdumiona.

– Co to jest?

– To wygląda jak… kościół?

– Może świątynia? – podsunął Rune.

– No cóż, nigdy nie widziałam świątyni, ale ta budowla jest okropnie bogato zdobiona, aż do przesady!

– To mi wygląda na świątynię hinduistyczną. Chcesz powiedzieć, że stoi sobie tak w śniegu?

– Ależ skąd, tu nie ma śniegu. To zielona, przepiękna dolina, jak okiem sięgnąć pełna dziwnych roślin. Szkoda, że nie możesz tego zobaczyć!

– Ciii! Znów coś do siebie mówią.

Rune przysłuchiwał się przez chwilę rozmowie oprawców i zaraz przekazał swej towarzyszce najświeższe wiadomości:

– Ciągle nie mogą się dogadać, co z nami zrobić. Jedni chcą nas po prostu tu porzucić i zniknąć, inni twierdzą, że nie mogą tak postąpić, bo zostaną ukarani. O ile dobrze rozumiem, ci ostatni wygrają.

Nagle zdjęto im chustki z oczu i oboje mogli swobodnie patrzeć. Jak wcześniej powiedziała Halkatla, znajdowali się w porośniętej bujną roślinnością dolinie na placu przed świątynią. Była to typowa świątynia hinduistyczna, ozdobiona nieprawdopodobną ilością reliefów i płaskorzeźb, pomalowanych na jaskrawe kolory.

Z twarzy Runego nic nie dało się wyczytać.

Napastnicy mocno ujęli ich za ramiona, widać było, że Hindusów ze strachu zlewa zimny pot. Rozkazano im złożyć ludzi w ofierze zgodnie z rytuałami sekty, a ofiary nie chciały umrzeć! Co robić w takim przypadku?

Trzęsąc się z przerażenia oprawcy podprowadzili ich do świątyni i zmusili, by zzuli buty. Raz po raz padając na kolana i odmawiając modlitwy, wprowadzili swoją zdobycz do świętego przybytku.

Wewnątrz było niesamowicie pięknie, ale Rune i Halkatla nie mogli się skupić na urodzie ścian. Pokrywały je malowidła i reliefy, składające się w długie historie, wszędzie płonęły świece, unosił się ostry zapach kadzidła. Oni jednak odczuwali tylko strach i niepewność, jaka ogarnia człowieka, kiedy nie wie, co go czeka.

Hindusi zachowywali teraz ostrożność. Najpierw zatrzymali się przy drzwiach i odmówili modlitwę, później prowadzili swe ofiary dalej w głąb świątyni, wznosząc modły co kilka kroków.

W środku było kilkoro ludzi, z pewnością święci mężowie. Siedzieli nieruchomo na swych miejscach w pozycji lotosu, z nogami założonymi jedna na drugą i złożonymi dłońmi. Bardzo starzy i wychudzeni, ich oczy zaglądały w daleki, nieznany świat.

Nagle okrutni strażnicy puścili Runego i Halkatlę i padli na twarze. Rozciągnięci na kamiennej posadzce modlili się niemal histerycznie.

Tylną ścianę świątyni rozjaśniło światło. Ukazał się posąg bogini.

Rune szepnął do Halkatli:

– Poznaję ją. To Kali.

Z tonu jego głosu Halkatla wyczuła, że nic dobrego nie może ich tu spotkać.

Kali, której imię symbolizuje czerń, zniszczenie, to bogini pełna sprzeczności. Uważano ją także za boginię matkę, która potrafiła pocieszać i kochać, ale ta strona jej natury była mniej znana.

Halkatla i Rune ujrzeli najpowszechniej znaną postać Kali, boginię śmierci.

Patrzyli na budzący grozę wizerunek straszliwej wiedźmy o czarnej twarzy usmarowanej krwią, wyszczerzonych zębach i wystającym języku. Bogini miała cztery ręce, trzymała w nich miecz, tarczę, łuk i odrąbaną dłoń. Naga, nosiła jedynie ozdoby, takie jak naszyjnik z czaszek; była opasana wężami. Tańczyła na ciele swego małżonka Siwy. Mit głosi, że zasmakowała we krwi, kiedy nakazano jej zabicie demona Raktaviji. Nie było to proste, bo za każdym razem, gdy kropla krwi demona spadła na ziemię, pojawiało się tysiąc jego sobowtórów. Kali jednak rozwiązała ten problem w makabryczny sposób. Podniosła Raktaviję wysoko w powietrze, przebiła go włócznią i spijała skapującą z rany krew. Od tamtej pory zawsze była jej spragniona.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Fatalny Dzień»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Fatalny Dzień» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Dziedzictwo Zła
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zamek Duchów
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Żelazna Dziewica
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Fatalny Dzień»

Обсуждение, отзывы о книге «Fatalny Dzień» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x