Margit Sandemo - Wiosenna Ofiara

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Wiosenna Ofiara» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wiosenna Ofiara: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wiosenna Ofiara»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Vinga Tark i Heike Lind z Ludzi Lodu podjęli walkę o odzyskanie rodowych posiadłości. Grastensholm wciąż należało do sędziego Snivela, który zdobył je podstępem. Prawowitym dziedzicem dworu był Heike. Dla pokonania sędziego Heike musiał sprowadzić na ziemię siły ponad naturalne, ale w magicznym obrzędzie musiałaby uczestniczyć dziewica. Czy Heike zdecyduje się złożyć w ofierze swą ukochaną Vingę?

Wiosenna Ofiara — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wiosenna Ofiara», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Już niedługo – zapewniła Vinga.

– Masz rację. Zobaczymy, co się stanie dziś w nocy. To nasza ostatnia możliwość.

– Ale tak okropnie stary to on chyba nie jest?

– Nie sądzę. Myślę, że może mieć gdzieś koło sześćdziesiątki. Po prostu za bardzo rozkoszował się życiem. Jadł i pił za dużo.

– I oszukał zbyt wielu ludzi. To też nie pozostaje bez śladu.

– To prawda. Złość bezlitośnie ryje głębokie bruzdy na twarzy.

– To dlatego twoja twarz wydaje mi się taka ładna, Heike.

Wciąż stali i spoglądali w dolinę.

– Jaki cudowny wieczór – szepnęła Vinga.

– Tak. Kiedy byliśmy tu po raz ostatni, myślałem coś podobnego. Wydaje mi się, że wszystko wibruje.

– Masz rację – potwierdziła z ożywieniem. – Pod ziemią. I nad nią. Jak dziwnie migotliwe wydaje się powietrze, choć przecież jest dość ciemne. Jakby rozjaśniało je jakieś wewnętrzne światło.

– To wiosna – stwierdził Heike. Jego głęboki głos miał tego wieczora jakieś nowe, niezwykłe brzmienie. Choć sam nie zdawał sobie z tego sprawy, wciąż był potwornie napięty, nie tylko ze względu na czekające go zadanie, lecz także przyczyniała się do tego świadomość, że oto teraz wykorzysta to, co odziedziczył po przodkach, a czym tak rzadko się posługiwał. Nadprzyrodzone zdolności, które przyniósł ze sobą na świat jako jeden z obciążonych potomków Ludzi Lodu.

Właściwie to nie należało Heikego nazywać obciążonym. Miał co prawda wszystkie charakterystyczne cechy obciążonych dziedzictwem i był bez wątpienia jednym z nich, zachowywał się jednak raczej jak jeden z wybranych, choć akurat do nich nie należał. W swej prostocie Heike był pewnie jednym z najbardziej skomplikowanych potomków rodu. Można go było porównywać z Tengelem Dobrym, choć nie posiadał ogromnego autorytetu swego przodka. W każdym razie jeszcze nie teraz, ale to może przyjść z czasem. Jego najbardziej rzucającą się w oczy cechą była skromność, brak przekonania o własnej wartości.

Teraz myślał głośno:

– Wiosna to wielkie przemiany w naturze. I właśnie w tych dniach dzieje się najwięcej. – Uśmiechnął się skrępowany. – Pamiętam, że kiedyś miałem takie wrażenie, jakby ziemia… była gwałcona.

Vinga skinęła głową.

– To wcale nie takie głupie porównanie. Samo się narzuca, że ziemia leży i czeka. Przerażona, a zarazem pełna oczekiwania. Gotowa poddać się swemu losowi.

– Tak właśnie myślałem – powiedział Heike. Ujął rękę Vingi i stali tak obok siebie, spoglądając w dolinę. – Czy widzisz, jak mgła unosi się nad jeziorem? I czy słyszysz ten dziwny ton w powietrzu, jakby docierał do nas z niebieskiej przestrzeni? Wysoki, delikatny, wibrujący ton… jak zapowiedź czegoś nieodwołalnego.

– To, co mamy zrobić, jest nieodwołalne – potwierdziła Vinga. – I chociaż wszystko zdaje się takie zwiewne i otwarte, to nastrój staje się coraz bardziej intensywny.

– Ja też tak to odczuwam!

Znowu ruszyli w drogę, tym razem w milczeniu, bo musieli się wspinać po stromym zboczu. Wszystko tonęło w świetle księżyca, cienie kładły się wyraźnymi plamami na ziemi; Vinga nie miała odwagi spoglądać w dół, pod sosny, gdzie panowały ciemności. Natomiast na polanach widno było jak w dzień, odróżniało się wszystkie szczegóły.

Wciąż jednak był dość wczesny wieczór. Księżyc na bezchmurnym niebie świecił blado, nie nabrał jeszcze intensywnego nocnego blasku. Jedna po drugiej ukazywały się gwiazdy; najpierw te największe. Niektóre są tak słabe, że w tą księżycową noc wcale nie rozbłysną. Vinga spoglądała w górę poprzez splątane gałęzie sosen. jakaś blada gwiazdka migotała na skrawku nieba nad głowami idących. „Hej – pozdrowiła ją Vinga w duchu. – Bądź z nami tej nocy! Przyszliśmy tu w szalonej sprawie, z której zwyczajni ludzie pewnie by się śmiali. Ale my pochodzimy z Ludzi Lodu, wiesz. My się nie śmiejemy.”

Szli wolno, bo bagaże mieli ciężkie, choć akurat z tego płynął też pewien pożytek – zgrzali się w czasie wspinaczki tak bardzo, że nie odczuwali nocnego chłodu. Mieli wrażenie, iż wieczór jest nadzwyczaj ciepły i łagodny, taki piękny, spokojny wieczór wiosenny, jaki w tych stronach czasami się zdarza. Sprzyjająca pogoda była im rzeczywiście bardzo potrzebna. Heike doznawał od czasu do czasu uczucia strachu na myśl, że wciąga Vingę w groźną dla zdrowia przygodę. On sam był silny i odporny, przeziębienie to dla niego fraszka, ale ona…?

Owszem, przeczuwał, że Vinga w istocie nie jest taka krucha i delikatna, jak by na to wskazywał jej wygląd. Poza tym ostatnio wydoroślała pod każdym względem. Rozwinęła się, stała się bardziej kobieca, bardziej zmysłowa.

Szła przed nim teraz, kołysząc biodrami. To kobieta tam idzie, myślał. Nie jakieś bezradne dziecko.

A zresztą, bezradna? Cóż za głupstwa! Ona? Która przeżyła na pustkowiach dwa lata, i to zupełnie sama?

Myśl o Vindze rozproszyła na chwilę jego uwagę. Nagle stwierdził, że są już na szczycie.

To na tych wzgórzach stał kiedyś Ulvhedin i spoglądał na Grastensholm z sercem przepełnionym nienawiścią i żądzą posiadania czarodziejskiego zbioru Ludzi Lodu. Jego myśli miały taką moc, że Irmelin obudziła się zlana potem ze strachu i patrzyła w stronę tonących w mroku wzgórz. Wyczuwała, że stamtąd pochodzi to, co ją tak przeraża, nie mogła jednak zrozumieć, co to takiego.

Bywał na wzgórzach także i Kolgrim. Tutaj jako dziecko przeprowadzał pierwsze i nieporadne magiczne próby. Robił z patyków ludzkie figurki, przedstawiające tych, których Kolgrim nienawidził, bo nie dali mu skarbu Ludzi Lodu. A potem palił te figurki.

Sol wielokrotnie przychodziła na wzgórza. Co tam jednak robiła, nikt nie wiedział, Sol bowiem swoje sprawy najchętniej zachowywała w tajemnicy. Na pewno nie tutaj zajmowała się czarami, ale stąd właśnie miało się rozległy widok na całą okolicę, stąd panowało się nad wszystkim. Wciąż jeszcze w powietrzu unosiły się zaklęcia Sol.

Heike dobrze to wyczuwał, to miejsce było zaczarowane. Ingrid, Ulvhedin, Dida i Trond wybrali je dla niego z największą starannością.

Stojąc na szczycie Vinga i Heike uświadomili sobie jaki intensywny jest nastrój tej wiosennej nocy. W powietrzu panowało znacznie większe napięcie niż w lesie na dole.

Mgła wypełniała teraz całą dolinę. Widać było tylko szczyt wieży kościoła w Grastensholm i jakieś pojedyncze cienie, które musiały być wierzchołkami drzew w Elistrand. Lipowa Aleja spała otulona bezkształtną mgłą, nawet prastara aleja była niewidoczna. Zniknął cmentarz, nie widać było dróg, jeziora, pól, łąk ani chłopskich zagród.

W pobliżu wzgórz mgła zagęszczała się, poszarpane strzępy niczym obłoki przepływały pomiędzy drzewami, wznosiły się ku górze, jakby chciały dogonić tych dwoje młodych na szczycie, samotnych w świecie pustki.

Tylko na samej górze było widno. Musiała zbliżać się północ, no, może jeszcze nie zaraz, ale niedługo. Księżyc odcinał się już ostro na tle nieba, widać było najmniejsze cienie na jego tarczy. Świecił tak mocno, że po tej stronie firmamentu nie pokazała się ani jedna gwiazda.

– Księżyc powinien być dziś blady i mistyczny – powiedziała Vinga szeptem, jakby się bała własnego głosu. – To by lepiej pasowało do naszego nastroju.

– Chyba powinniśmy być wdzięczni, że świeci tak mocno – wycedził Heike przez zęby. – Miejmy tylko nadzieję, że mgła nas nie dosięgnie. Możemy zaczynać?

– Gdzie jest to miejsce? Tutaj?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wiosenna Ofiara»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wiosenna Ofiara» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Ogród Śmierci
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Wiosenna Ofiara»

Обсуждение, отзывы о книге «Wiosenna Ofiara» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x