Margit Sandemo - Urwany Ślad

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Urwany Ślad» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Urwany Ślad: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Urwany Ślad»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Karine Volden jako mała dziewczynka została dwukrotnie zgwałcona. Choć zdołała wymazać z pamięci koszmarne przeżycia, coraz bardziej zamykała się w sobie i bała się kontaktu z innymi ludąmi. W czasie wojny napadnięto Karinę po raz kolejny, a jej reakcja okazała się bardzo gwałtowna. Na domiar złego dziewczynka obarczała siebie wina za to, że jej brat Jonathan został zesłany do obozu koncentracyjnego w Niemczech…

Urwany Ślad — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Urwany Ślad», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Oddaliła się od innych ludzi na niebywałą odległość.

W dniu kiedy Mari wróciła ze spotkania ze swą Jedyną i Wieczną Miłością, Karine nakrywała właśnie do stołu. Mieli gości z Lipowej Alei. Mari, bezgranicznie szczęśliwa, impulsywnie uściskała młodszą siostrę. Karine, jak zwykle gdy ktoś jej dotknął, wzdrygnęła się i cofnęła, ale Mari, upojona radością, nawet nie zwróciła na to uwagi.

Pobiegła do swego pokoju, by opisać wielkie wydarzenie w pamiętniku ukrytym za komodą. 'Dostrzegł mnie dzisiaj', napisała. 'Spojrzał mi głęboko w oczy i powiedział „Cześć”'.

Pamiętnik przypadkiem otworzył się na innej stronie. Mari dojrzała jakieś stare zapiski. Powiodła po nich wzrokiem: 'Dzisiaj mnie dostrzegł! Ach, jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie!'

Zdumiona wpatrywała się w kartkę. Przecież to chodziło o całkiem innego chłopca! Skończyła z nim już całe wieki temu, nie był wart złamanego grosza!

Szybko wróciła myślą do aktualnego wybrańca, ale już bez takiego entuzjazmu. Nie wiedziała, co zapisać, bo wcześniej miała zamiar użyć słów: „Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie!”

W salonie trwała rozmowa, Henning Lind z Ludzi Lodu, który ukończył już osiemdziesiąt dziewięć lat, wybrał się z wizytą do Vetlego i jego rodziny. Jonathan – piętnastolatek, który w swoim mniemaniu zjadł już wszystkie rozumy – prowadził z seniorem rodu dyskusję na temat głazu, spoczywającego na jednym z pól należących do Lipowej Alei.

Kamień ten znajdował się w tym miejscu od zawsze, leżał niedaleko dworu, podczas orki trzeba było go omijać, co niepomiernie irytowało kolejne pokolenia rolników. Wszyscy, poczynając od Tengela Dobrego, walczyli z kamiennym blokiem za pomocą młota i dłuta, z biegiem lat kamień znacznie się zmniejszył, jednak ciągle jeszcze zostawało go dość, by wyprowadzać z równowagi kolejnych dziedziców dworu.

Jonathan był pewny swej racji:

– Wystarczy podłożyć ładunek dynamitu, a cały problem zwyczajnie zniknie ze świata.

Sędziwy starzec wbił wzrok w chłopaka.

– Jeśli masz zamiar posłużyć się dynamitem, to znaczy, że nie pojąłeś ani krztyny z tego, co ci powiedziałem.

Jonathan popatrzył na niego pytająco, Henning musiał więc wyjaśnić:

– Mój ojciec Viljar pracował nad tym głazem, kiedy tylko czas mu na to pozwalał. Chodził tam z dłutem i pod jego ręką kamień zmniejszył się o wiele centymetrów. Mój dziad Eskil robił tak samo, a przed nim Heike. Ja także się do tego przyłożyłem, podobnie jak wszyscy nasi przodkowie, którzy byli właścicielami Lipowej Alei. Andre od czasu do czasu walczy z tą skałą, Rikard jako dziecko też często tam chadzał. Rozumiesz teraz?

Jonathan zawstydzony pokiwał głową.

– Walka całego rodu z kamieniem. Kiedyś był znacznie większy, prawda?

– Ogromny! Powiadają, że za czasów Arego miał wysokość dwóch rosłych mężczyzn!

– Ojej! A teraz można na niego spojrzeć z góry.

– Właśnie. Rozumiesz teraz to wyzwanie?

– Gdzie młotek, wuju Henningu?

– To właśnie chciałem usłyszeć – uśmiechnął się starzec i uspokojony wyszedł sprawdzić, czy słynny krokusowy ogród Hanny ma zamiar i w tym roku wychylić się spod ziemi.

Mari zeszła na dół, głowę zajętą miała planowaniem spotkań ze swym Ukochanym. Pod nosem nuciła piosenkę:

„Są dwie zagrody

W każdej pasterz młody”.

Jonathan, który nie mógł powstrzymać się od przedrzeźniania siostry, natychmiast ułożył swój tekst:

„Są dwaj pasterze

Każdy z wielkim orężem”.

– Przestań, Jonathanie! – wrzasnęła Mari, próbując go dosięgnąć.

Żadne z nich nie zwróciło uwagi, że Karine odwróciła się na pięcie, zamierzając wyjść z domu. Tekst Jonathana budził w niej przykre skojarzenia.

Dotarła jednak tylko do drzwi, bo tam spotkała Benedikte, której towarzyszył Henning i wyjątkowo jak na siebie poważny ojciec całej trójki, Vetle.

– Chodźcie, dzieci – poprosiła Benedikte. – Muszę z wami porozmawiać. Gdzie reszta?

Jonathan sprowadził Hannę, Christoffera i Matit. Była akurat niedziela, nikogo nie brakowało.

Benedikte popatrzyła na zebranych ze smutkiem w oczach.

– Odwiedzili mnie nasi przodkowie – oznajmiła. – Na cmentarzu.

Wśród najmłodszych zapanowało wyraźne poruszenie. Wiedzieli, że Benedikte od czasu do czasu kontaktuje się z przodkami Ludzi Lodu, i bardzo jej tego zazdrościli. Niestety, oni sami byli zupełnie zwyczajni.

– Najpierw przyszedł Imre – mówiła Benedikte. – Powiedział, że więcej już go nie zobaczymy. Jego zadaniem teraz będzie czuwanie nad małą Tovą i następnym razem przyśle kogoś innego.

– Jaka szkoda – zasmucił się Christoffer. – Imre był taki niewypowiedzianie piękny. I tak miło się z nim rozmawiało.

– Szkoda, to prawda. Poprosił mnie, bym została dłużej na cmentarzu, a kiedy wszyscy ludzie już odeszli, z cienia wyłonili się nasi przodkowie.

Z piersi najmłodszych wyrwało się westchnienie.

– Sytuacja jest bardzo poważna – mówiła dalej Benedikte. – Tengel Zły zniknął ze swej kryjówki.

– To niemożliwe! – wykrzyknął Jonathan.

– Owszem. Wędrowiec ruszył na poszukiwanie, ale wydaje się, że Tengel przepadł bez śladu.

– Och! – jęknęła Mari.

Dorośli wyraźnie pobledli.

– Tak, tak – pokiwała głową Benedikte. – Prawdopodobnie na razie nie wybiera się tutaj, wygląda na to, że ma inne plany, ale mima wszystko musimy przedsięwziąć pewne kroki. Natanielowi i Tovie nie wolno się tu pokazywać, bo Tengel Zły bacznie obserwuje Lipową Aleję. Dzieciom wyznaczono szczególnych opiekunów. Tovą, jak już mówiłam, zajmuje się Imre, mały Nataniel ma Linde-Lou. Ale i nad każdym z nas, pozostałych, sprawuje pieczę któryś z naszych przodków, a to może okazać się potrzebne, bo sytuacja jest naprawdę krytyczna.

– Kto jest moim opiekunem? – dopytywała się zaciekawiona Mari.

Benedikte skierowała na nią wzrok.

– Tego nie wiem. Nade mną czuwa Heike, ale waszych opiekunów nie znam.

– Szkoda – westchnęła Mari. – Chciałabym, żeby to był ten cudowny Imre. Ale on jest niestety zajęty.

– Jak sami wiecie, Imre nie należy właściwie do naszych przodków, on jeszcze żyje, ale trudno o potężniejszego opiekuna.

– Powinien raczej przypaść Natanielowi – zauważył Jonathan.

– Tova jest także jedną z dotkniętych, dlatego narażona jest na szczególne niebezpieczeństwo. Nie wiemy, na czym będzie polegało jej zadanie. Sądzę też, że Linde-Lou został wyznaczony do czuwania nad Natanielem z ważnych względów. Linde-Lou reprezentuje biegun przeciwny wobec Tengela Złego. I on pochodzi z rodu czarnych aniołów, a jego serce wypełnia dobroć i troska o dzieci. To przydaje mu specjalnej mocy.

Mari wpadła jej w słowo:

– Ale przecież Linde-Lou po śmierci zabił wielu ludzi?

– Widzę, że nie wszystko dobrze zrozumiałaś – stwierdziła Benedikte. – Prawdą jest, że ludzie na jego widok umierali ze strachu, ale on tylko gorąco pragnął nawiązać kontakt z żywymi. Tyle chciał im opowiedzieć. Christa jako jedyna ujrzała go takim, jakim był kiedyś. Wszyscy inni widzieli budzącego grozę upiora.

– Aha, a więc to tak – zadumał się Jonathan.

– Tragedia Linde-Lou była ogromna, ale teraz jest szczęśliwy. Ubóstwiał Christę i fakt, że pozwolono mu czuwać nad jej dzieckiem, ma dla niego wielkie znaczenie. Ale nasi przodkowie życzyli sobie, abyście i wy, młodzieży, znaleźli się w bezpiecznym miejscu.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Urwany Ślad»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Urwany Ślad» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Ślady Szatana
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Urwany Ślad»

Обсуждение, отзывы о книге «Urwany Ślad» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x