Nauczyli się jednak być razem. Karine powtarzała sobie, że można kochać mężczyznę, nawet jeśli nie pociąga on fizycznie. A kochała Joachima naprawdę, tym mocniej więc cierpiała z tego powodu. W miarę upływu czasu opanowała sztukę udawania, tak dobrze znaną wszystkim oziębłym kobietom. Starała się sprawiać wrażenie, że odczuwa znacznie więcej, niż było w rzeczywistości. Często kobietom takim zarzuca się obłudę, ale co mają robić? Przez całe życie okazywać, że pieszczoty mężczyzny nic dla nich nie znaczą? Karine robiła co mogła, by Joachimowi było z nią dobrze, była pomysłowa i troskliwa, mąż twierdził, że jest dobrą kochanką.
Ale ona sama nie czuła nic. Często leżała odwrócona od niego plecami, tłumiąc płacz, bo nie umiała mu odmówić, a nie rozumiała jego słów o niebiańskich rozkoszach małżeńskiego pożycia.
Raz wpadła jej w ręce surowo zabroniona książka, której autor opisywał, jak można zaspokoić kobietę.
Pokazała zdobycz Joachimowi, poprosiła go o pomoc. Zmarszczył czoło i uznał opisy za wulgarne i nieprzyzwoite. Gdzie dostała taką książkę? Ale Karine się nie poddawała i Joachim, choć bardzo niechętnie, zastosował się do wskazówek zawartych w książce. Odnalazł wszystkie wrażliwe strefy jej ciała, o których tam wspomniano.
Zajęło im to dobre półtorej godziny. Joachim wiele razy chciał zrezygnować, odczuwał wewnętrzny sprzeciw. Ale Karine nalegała. I wreszcie, kiedy już byli ogromnie zmęczeni, osiągnęła cel. I dopiero wówczas zrozumiała, o czym mówił Joachim.
On jednak bardzo się tego wstydził, widać było wyraźnie, że to, ca robili, uznał za obrzydliwe i wyuzdane.
Karine przeżyła wielki szok. Nigdy więcej już go o to nie prosiła, a on też nie wracał do sprawy, nie pytał, czy może coś dla niej zrobić.
Joachim nie był złym człowiekiem, brakowało mu jedynie fantazji, no i wyrósł w surowym, bardzo religijnym domu. Miłość Karine do męża wcale nie osłabła, nadal stanowił dla niej bezpieczną przystań. Łączyła ich piękna przyjaźń, nie chcieli się nigdy na dłużej rozstawać. Byli najlepszymi przyjaciółmi na świecie, kochali się mocno, Karine więc już raczej wolała dalej udawać w nocy, a z czasem, z kobiecą przebiegłością, zaczęła wymigiwać się od intymnych zbliżeń.
Dobrze, że Joachim nie był także demonem seksu, więc nie za często musiała się uciekać do przemyślnych sposobów. Jakoś potrafili się pogodzić.
Wszyscy twierdzili, że małżeństwo Joachima i Karine jest wyjątkowo szczęśliwe. I tak też było w istocie, lecz na warunkach, jakie przyjęli. Szacunek i czułość nierozerwalnie wiążą się z przyjaźnią. A także z ustępstwami. Bez ustępstw małżeństwo nie może funkcjonować. Ale kto ma ustępować częściej?
Przyszli więc na świat wszyscy, którzy mieli stanąć do walki z Tengelem Złym.
Było ich pięcioro, najważniejszy wśród nich był Nataniel, chłopiec o niesamowitych zdolnościach, których na razie nie pozwalano mu ujawniać.
Ludzie Lodu niewiele wiedzieli o Natanielu. Żywili do niego wielki szacunek, ale on ciągle jeszcze nie dojrzał, w jego niesamowitych oczach wciąż kryły się tajemnice.
Następna była Tova, nieszczęsna brzydula, jedyne dziecko Rikarda i Vinnie. Co potrafiła, tego nie wiedział nikt. Wiadomo było jedynie, że musi toczyć ciężką walkę z innymi dziećmi w szkole i z nierozumnymi, bezwzględnymi dorosłymi. Do tego stopnia różniła się wyglądem od innych, że ludzie, którzy ją spotykali, natychmiast czuli się od niej o niebo lepsi i traktowali biedaczkę z góry. Może Tova miała swoją własną misję do spełnienia: poprawić ludziom mniemanie o sobie?
Kiedy człowieka spotyka los taki jak Tovę, to albo staje się niezwykle silny, albo też załamuje się i stacza.
Ludzie Lodu nie mieli pojęcia, co dzieje się z Tovą. Dziewczynka bowiem nigdy się nie zwierzała, na ile rani ją sposób, w jaki traktuje ją świat.
Trzecim z piątki wyznaczonej do podjęcia walki był mały Gabriel. On miał przede wszystkim pełnić rolę obserwatora, stać raczej z boku, śledzić wydarzenia bez możliwości ingerencji.
I był jeszcze ktoś, ten czwarty. Ten, który przyszedł już na świat, ale nie wiedzieli jeszcze o jego istnieniu.
Ta czwórka miała ponadto niezwykle potężnego sprzymierzeńca:
Ganda, syna Imrego, którego ojcem był Marco, syn Lucyfera, anioła światłości zmienionego w czarnego anioła, który pokochał córę Ludzi Lodu, Sagę.
I byli jeszcze wszyscy pozostali członkowie rodu, żywi i umarli, duchy wybranych i dotkniętych, i ich pomocnicy, których skupili wokół siebie przez stulecia. Oni także gotowi byli pospieszyć z pomocą.
Tengel Zły napotka silny opór, jeśli będzie próbował osłonić kociołek, ukryty w Dolinie Ludzi Lodu. Jeszcze gorzej, jeśli zapragnie zapisać się w historii świata jako nieśmiertelny władca ziemi.
Wciąż jednak czekano jeszcze, aż dorośnie Nataniel.
***