Boże, zabierz mnie stąd! Nie dam sobie rady!
– Jej jest bardzo przykro – wykrztusiła w końcu Elena. – Obawia się, że uraziła was… ciebie. A wcale nie miała takiego zamiaru.
Nie, naprawdę nie powinna rozmawiać z Ramem o miłości, to nie wypada, Ram jest zwierzchnikiem i pochodzi z rasy tak samo obcej ludziom jak… jak… No właśnie, jak zwierzęta. Chociaż on i jego pobratymcy dominują nad ludźmi i są dużo, dużo mądrzejsi. Mądrzejsi niż ludzie i chyba patrzą na nich z pewną pogardą.
– Proszę cię teraz, żebyś powiedziała dokładnie, z czym do mnie przyszłaś, Eleno – rzekł łagodnie.
– Nie, to nic, nie powinnam…
Ram wstał i wyszedł zza biurka z ponurą miną. Elena przestraszyła się, więc przybrał łagodniejszy wyraz twarzy. Ujął ją za ramię.
– Muszę to wiedzieć!
Patrzyła w jego czarne oczy. Kiedyś, zanim jeszcze lepiej poznała Lemurów, twierdziła, że mają oni oczy owadzie. Ale to nieprawda. Mimo że oczy Lemurów są całkiem czarne, to jest w nich wiele urody i wyrazu. Czytała w oczach Rama, jak bardzo pragnie wiedzieć, co ma mu do przekazania. Było to takie intensywne, że dziewczyna musiała mrugać, by nie odwrócić wzroku.
A gdy nadal milczała, spytał szorstko:
– Czy to Indra cię przysłała?
– Och, nie – wyszeptała przestraszona. – I ona nie może się dowiedzieć, że tu byłam, do końca życia by mi tego nie wybaczyła!
Elena nigdy nie osiągnęła takiej swobody w zachowaniu jak Indra. Była wychowana surowo i pozostała wciąż dość naiwna, wciąż też miewała problemy z wiarą w siebie. Ram musiał się bardzo starać, by nie okazywać zniecierpliwienia, Elena widziała to.
– No, powiedz mi – prosił cicho.
Nie była w stanie na mego patrzeć. Ze wzrokiem utkwionym w ziemię wykrztusiła zmieszana:
– Indra bardzo się boi, że cię uraziła pewnego razu, bo odsunęła się gwałtownie, kiedy wyciągnąłeś rękę, by jej dotknąć.
Ram odetchnął głośno, jakby od dłuższej chwili wstrzymywał oddech.
– Uraziła mnie – rzekł krótko.
Elena skinęła głową.
– Ale ona wcale tego nie chciała. Ona nie dlatego się odsunęła.
– W takim razie dlaczego to zrobiła? – zapytał po krótkiej chwili.
– Tego nie mogę powiedzieć. Chciałam tylko, żebyś wiedział, że to nie było tak, jak myślisz.
Kiedy chciała się odwrócić i odejść, on przytrzymał ją mocno za ramię.
– Więc dlaczego to zrobiła? Dlaczego?
No to wpadłam po uszy, pomyślała Elena spłoszona.
– Bała się, że uznasz, iż ona nie lubi, byś jej dotykał – Elena w końcu odzyskała głos.
– Rozumiem. Ale dlaczego się odsunęła?
– Z zupełnie innego powodu. Teraz muszę już iść, zaczynam się spieszyć…
– Z jakiego powodu?
– Nie, tego nie mogę powiedzieć. Nawet mnie o to nie proś!
– Ale ja muszę wiedzieć. Jest tyle rzeczy, dotyczących Indry, których nie rozumiem.
– Ona nigdy mi tego nie daruje!
– To zostanie między nami.
Ram widział tylko kark Eleny, tak nisko dziewczyna pochylała głowę. Wyszeptała niemal niedosłyszalnie:
– Zrobiła to dlatego… dlatego… ona strasznie cię lubi i nie chciała, żebyś się domyślił. Była bardzo…
Elena słyszała, że Ram wstrzymuje oddech.
– Mów dalej – rzekł.
– Nie!
– Owszem!
– Była bardzo podniecona.
O Boże, co ja zrobiłam? Ram uniósł jej podbródek. Najpierw nie była w stanie spojrzeć mu w oczy, potem poczuła, że absolutnie musi to zrobić. Och, jak jego oczy płoną! Och, jak on się pięknie uśmiecha! Ale za tym uśmiechem czaił się również smutek.
Nagle nieoczekiwanie Ram objął Elenę i przycisnął do siebie, mocno i zarazem bardzo delikatnie.
– Dziękuję, Eleno – powiedział wzruszony. – Dziękuję ci, sprawiłaś mi wielką radość.
W tym momencie, w ramionach Rama, Elena zaczęła rozumieć uczucia Indry. Nie jest żadnym surowym, starym mężczyzną. Jest młody i bardzo, ale to bardzo pociągający.
– Dziękuję – szepnęła, nie bardzo wiedząc za co. Wyswobodziła się z uścisku i pobiegła do drzwi.
– Elena…
Przystanęła.
– Tak jak powiedziałem, sprawa zostanie tylko między nami. My z Indrą nie mamy przyszłości. Nie wolno mi się do niej zbliżyć, więc nie mów jej tego, ale… W ostatnich dniach nie jest mi łatwo. Twoje słowa to najlepsze, co mi się mogło zdarzyć.
Elena skinęła głową ze łzami w oczach.
Wyszła pospiesznie z uczuciem, że serce pęknie jej w piersi – z dumy, że odważyła się na ten dobry uczynek, i z żalu nad losem tych dwojga.
Elena bowiem była niezwykle romantyczną dziewczyną.
Ram chciał zadzwonić do Indry, by z nią choć chwilę porozmawiać. Nie mówić niczego, czego nie powinien, ale okazać jej życzliwość, dać do zrozumienia, że nic nie mąci ich pięknego stosunku, przekonać o swoim oddaniu, nie wyznając jednak miłości.
Bowiem teraz Ram miał już jasność co do swoich uczuć. Trzeba było na to czasu i właśnie to, że tak wyraźnie odskoczyła, kiedy chciał jej dotknąć, nie pozwalało mu uporządkować spraw.
Teraz wiedział i radość rozsadzała mu piersi, choć jednocześnie smutek i ból przepełniały jego serce. Tej bariery, jaką stanowiło ich pochodzenie z odmiennych gatunków, nie mógł i nie powinien był przekraczać.
Tak więc sprawy trzeba pozostawić własnemu biegowi. Ale telefon to nic szkodliwego.
Indry jednak nie zastał w domu, poszła do Mirandy i Gondagila. Ram nie mógł o tym wiedzieć, tymczasem musi wyjechać, został wysłany do Nowej Atlantydy, potrzebowano tam jego pomocy.
Kiedy wyszedł na dwór, stwierdził, że głosy bębnów umilkły. Pojawił się za to inny dźwięk.
Śmiertelne zawodzenia z Gór Czarnych, już od dawna ich nie słyszał. Albo może tak do nich przywykł, że po prostu przestał zwracać uwagę? Może to cisza, jaka nastała, gdy umilkły bębny, robiła takie wrażenie?
W żałosnych krzykach jednak słyszało się teraz coś nowego. Nie było w nich takich złowieszczych tonów od czasu, gdy Jori i Tsi-Tsungga zostali uwięzieni w tych Górach Śmierci.
Czy udało im się schwytać kogoś nowego?
Nie, któż by to mógł być?
Słychać było w zawodzeniu coś jeszcze. Strach? Przerażenie? Może lęk właśnie przed tymi górami? Ech, co za głupstwa!
Rozległo się teraz przeciągłe i naprawdę złowieszcze wycie.
Ram ruszył przed siebie.
I tam właśnie mieli się wyprawić. Już niedługo. To szaleństwo przedsiębrać taką podróż.
Indra odczekała dwa dni, po czym uznała, że może zrobić kolejny krok w stronę da Silvy.
Rozpytywał o nią, dowiedziała się tego od Eleny. Przeglądał jej osobistą kartotekę i temu podobne.
No popatrzcie, a więc jednak jakaś iskierka ciekawości! To bardzo dobrze, łatwiej jej będzie nawiązać kontakt. Nie pragnęła wprawdzie zainteresowania z jego strony, ale to zawsze pomoc, która się przyda.
Jeśli oczywiście nie odkrył jakichś strasznych wiadomości na temat jej osoby. Wtedy w ogóle nie będzie chciał mieć z nią do czynienia.
Ale co by to mogło być? Zresztą, chociaż nie przyjął jej za pierwszym razem z radością, to też nie odniósł się do niej wrogo.
Ich rozmowa o Aztekach toczyła się w normalnej atmosferze. Zaproponował, że będzie z nią rozmawiał po angielsku, a kiedy zaprotestowała: „To nie ma znaczenia, w jakim języku będziesz mówił, ja i tak zrozumiem”, on się upierał. Przywykł do angielskiego w Królestwie Światła, zanim pojawili się Madragowie ze swoimi aparacikami.
Читать дальше