Arkadij Strugacki - Miliard lat przed koncem swiata

Здесь есть возможность читать онлайн «Arkadij Strugacki - Miliard lat przed koncem swiata» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2004, Издательство: Amber, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Miliard lat przed koncem swiata: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Miliard lat przed koncem swiata»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Uczeni prowadzący badania, nagle zaczynają napotykać przedziwne, czasem wręcz absurdalne przeszkody. Czyżby komuś zależało na tym, by zatrzymać ich na krok przed dokonaniem epokowych odkryć? A jeśli tak, to komu? Pozaziemskiej cywilizacji? A może zjawisku, które od tysiącleci ludzkość nazywała „ślepym losem”?

Miliard lat przed koncem swiata — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Miliard lat przed koncem swiata», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Chcesz powiedzieć… — zaczął Malanow.

— Ja chcę powiedzieć — stwierdził twardo Wieczerowski — że nic szczególnie interesującego z wami się nie stało. Nie ma się czym pasjonować, nie ma czego badać, nie ma czego analizować. Wasze poszukiwania przyczyn to po prostu jałowa ciekawość. Nie o tym powinniście myśleć, jak i kto zbudował tę komorę ciśnień, tylko jak się zachować pod ciśnieniem. A myśleć o tym jest znacznie trudniej niż fantazjować o cesarzu Asioce, ponieważ od tej chwili każdy z was jest sam. Nikt wam nie pomoże. Nikt niczego nie doradzi. Nikt o niczym za was nie zadecyduje. Ani Akademia Nauk, ani rząd, ani nawet cała postępowa ludzkość… Ale o tym dostatecznie przekonywająco mówił Walentin.

Wstał, nalał sobie herbaty i ponownie wrócił na fotel, pewny siebie nie do zniesienia, niedbale wytworny, zapięty na wszystkie guziki, jak na przyjęciu dyplomatycznym. Nawet filiżankę trzymał niby jakiś lord na five o'clocku u królowej…

Syn Zachara zacytował na cały dom:

— „Jeśli chory lekceważy zalecenia lekarza, leczy się niesystematycznie, nadużywa alkoholu, to mniej więcej po pięciu, sześciu latach drugie stadium choroby przechodzi w trzecie i ostatnie…“.

Zachar nagle powiedział z rozpaczą:

— Ale dlaczego? Dlaczego właśnie ja, dlaczego wy?

Wieczerowski z leciutkim stuknięciem postawił filiżankę na talerzyku, a talerzyk na stole obok siebie.

— Dlatego, że wiek nasz chadza w czerni — objaśnił Wieczerowski, osuszając szaroróżowawe jak u konia wargi śnieżnobiałą chusteczką. — Nosi wysoki cylinder, a jednak nadal uciekamy, potem zaś, gdy zegar wybija godzinę bezczynności, godzinę wyrzeczenia się spraw powszednich, ogarnia nas rozterka i nie marzymy już o niczym…

— Idź do diabła — powiedział Malanow, a Wieczerowski zaśmiał się sytym marsjańskim śmiechem.

Weingarten wygrzebał z przepełnionej popielniczki w miarę przyzwoity niedopałek, wetknął go pomiędzy grube wargi, potarł zapałkę o pudełko i czas jakiś tak siedział bezmyślnie, gapiąc się w płomyk.

— Rzeczywiście — powiedział w końcu. — Czy to nie wszystko jedno, jaka właściwie siła… jeśli z góry wiadomo, że przewyższa ludzką… — Zapalił. — Pleśń, na którą spadła cegła, czy też pleśń, na którą spadła dwudziestokopiejkówka… Tylko że ja nie jestem pleśnią. Ja mogę wybierać.

Zachar spojrzał na niego z nadzieją, ale Weingarten zamilkł. Wybierać, pomyślał Malanow. Łatwo powiedzieć — wybierać…

— Łatwo powiedzieć wybierać! — zaczął nawet Zachar, ale odezwał się Głuchow i Zachar z nadzieją wlepił w niego oczy.

— Przecież to jasne! — powiedział Głuchow z niezwykłą mocą. — Czy naprawdę nie jest dla was oczywiste, co należy wybrać? Życie, oczywiście! No bo co innego! Przecież nie te wasze teleskopy, nie wasze probówki… Niech się udławią waszymi teleskopami! Waszą dyfuzyjną materią!… Trzeba żyć, trzeba kochać, wielbić przyrodę, wielbić, a nie dłubać w niej! Kiedy teraz patrzę na drzewo, na krzak, czuję i wiem, że to mój przyjaciel, istniejemy jeden dla drugiego, jesteśmy sobie wzajemnie potrzebni…

— Teraz? — zapytał głośno Wieczerowski. Głuchow zająknął się.

— Przepraszam? — wymamrotał.

— A przecież my się znamy, Władlenie Siemionowiczu — powiedział Wieczerowski. — Pamięta pan? Estonia, szkoła lingwistyki matematycznej… sauna, piwo…

— Tak, tak — powiedział Głuchow, spuszczając oczy. — Tak.

— Pan był wtedy zupełnie inny — powiedział Wieczerowski.

— Kiedy to było… — powiedział Głuchow. — Baronowie, wie pan, starzeją się…

— Baronowie również wojują — powiedział Wieczerowski. — Nie tak znowu dawno to było.

Głuchow w milczeniu rozłożył ręce.

Malanow nic z tego intermedium nie zrozumiał, ale coś tam było, i to coś niemiłego, nie przypadkiem rozmawiali ze sobą w ten sposób. A Zachar widocznie zrozumiał jakoś po swojemu, wyczuł chyba jakiś wyrzut pod swoim adresem w tych kilku słowach, a może nawet zniewagę, ponieważ nagle z niezwykłą gwałtownością, nieomal z nienawiścią, prawie krzyknął zwracając się do Wieczerowskiego:

— A jednak Sniegowoja zamordowali! Panu łatwo mówić, pana nie wzięli za gardło, panu to dobrze!

Wieczerowski skinął głową.

— Tak — powiedział. — Mnie jest dobrze. Mnie jest dobrze, ale Władlenowi Siemionowiczowi także jest dobrze. Prawda?

Malutki, przytulny człowiek z zaczerwienionymi króliczymi oczkami za mocnymi staromodnymi szkłami w stalowej oprawce ponownie w milczeniu rozłożył ręce. Potem wstał i nie patrząc na nikogo powiedział:

— Przykro mi, ale czas już na mnie. Jest bardzo późno…

ROZDZIAŁ 8

15…Być może chcesz przenocować u mnie? — zapytał Wieczerowski.

Malanow zmywał naczynia i rozważał tę propozycję. Wieczerowski nie poganiał go. Znowu poszedł do dużego pokoju, czas jakiś coś tam robił, potem wrócił z kupą śmieci w wilgotnej gazecie i wrzucił to wszystko do wiadra. Następnie wziął ścierkę i zaczął wycierać stół w kuchni.

Tak w ogóle, po tym wszystkim, co się tu dzisiaj działo, i po tych rozmowach Malanow nie bardzo miał ochotę zostać sam. Ale z drugiej strony zostawić mieszkanie i iść sobie było jakoś głupio i mówiąc szczerze, wstyd. Wychodzi na to, że mnie jednak wygryźli, pomyślał. Nie znoszę nocowania poza domem, nawet u przyjaciół. Nawet u Wieczerowskiego. Nagle zupełnie wyraźnie poczuł zapach kawy. Krucha jak płatek róży różowa filiżanka, a w niej czarodziejski napój a la Wieczerpwski. Ale jeśli się dobrze zastanowić — kto na noc pije kawę… Kawę pije się rano…

Umył ostatni talerz, postawił na suszarce, byle jak wytarł kałużę na linoleum i poszedł do dużego pokoju. Wieczerowski już tam siedział w fotelu, zwrócony twarzą do okna. Niebo za oknem było złotoróżowe, młody księżyc niczym na minarecie trwał dokładnie nad dachem wieżowca. Malanow wziął swój fotel, również odwrócił go do okna i również usiadł. Teraz rozdzielało ich biurko, na którym Filip starannie posprzątał — książki leżały równiutko jedna na drugiej, z odwiecznego kurzu nie zostało nawet śladu, wszystkie trzy ołówki i pióro spoczywały w szeregu obok kalendarza. W ogóle, w czasie kiedy Malanow mył naczynia, Wieczerowski sprzątnął pokój na wysoki połysk — tyle że nie użył odkurzacza — a sam nadal pozostał elegancki, wykwintny, bez jednej plamki na swoim kremowym garniturze. Nawet się nie spocił, co zakrawało już na kompletną fantastykę. A za to Malanow, chociaż był w fartuchu Irki, miał cały brzuch mokry. Jeśli żona ma mokry brzuch po myciu naczyń, znaczy, że mąż jest pijakiem. A jeśli mąż?…

Milcząc patrzyli, jak w wieżowcu gasną okna, jedno po drugim. Zjawił się Kalam, miauknął cichutko, wskoczył Wieczerowskiemu na kolana, zwinął się w kłębek i zamruczał. Wieczerowski delikatnie gładził go smukłą, wąską dłonią, nie odrywając oczu od świateł za oknem.

— On linieje — uprzedził Malanow.

— Nieważne — powiedział cicho Wieczerowski.

Znowu zamilkli. Teraz kiedy obok nie było spoconego, czerwonego Weingartena, kompletnie załamanego Zachara z jego straszliwym synem i takiego zwyczajnego, a zarazem zagadkowego Głuchowa, kiedy obok był tylko Wieczerowski, bezgranicznie spokojny, bezgranicznie pewny siebie, nie oczekujący od nikogo żadnych nadnaturalnych decyzji — teraz wszystko, co się zdarzyło, wydawało się może nie snem nawet, a raczej ekscentryczną powieścią i jeśli nawet to stało się naprawdę, to przecież dawno temu, a właściwie tylko zaczynało się dziać i nie miało oczywiście dalszego ciągu. Malanow odczuł nawet pewne mgliste zainteresowanie tą na wpół literacką postacią — czy facet dostał w końcu swoje piętnaście lat, czy też wszystko…

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Miliard lat przed koncem swiata»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Miliard lat przed koncem swiata» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Arkadij Strugacki - Piknik pored puta
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Biały stożek Ałaidu
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Pora deszczów
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Trudno być bogiem
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Piknik na skraju drogi
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Przenicowany świat
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Alfa Eridana
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Poludnie, XXII wiek
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Lot na Amaltee, Stazysci
Arkadij Strugacki
Отзывы о книге «Miliard lat przed koncem swiata»

Обсуждение, отзывы о книге «Miliard lat przed koncem swiata» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x