Arkadij Strugacki - Fale tłumią wiatr

Здесь есть возможность читать онлайн «Arkadij Strugacki - Fale tłumią wiatr» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1989, Издательство: Iskry, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Fale tłumią wiatr: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Fale tłumią wiatr»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Wszystko to zaczęło się dwa wieki temu, kiedy w skałach Marsa odkryto puste podziemne miasto i po raz pierwszy podło słowo "Wędrowcy". Kierownik Wydziału Wydarzeń Nadzwyczajnych Maksym Kammerer, opowiada…

Fale tłumią wiatr — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Fale tłumią wiatr», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Nie wiadomo, czy uwierzyła mu Zosia, ale Tojwo nie uwierzył w ani jedno słowo. Nic podobnego się nie odbyło, żaden Ernst Jurgen nie przywidział się wczoraj Olegowi Olegowiczowi, tylko wiedział Oleg Olegowicz o tym Jurgenie coś, co było znacznie bardziej interesujące, ale chyba niezbyt chwalebne, jeżeli nie chciał opowiedzieć…

I wtedy cień upadł na Małą Peszę, przestrzeń dookoła wypełniło aksamitne bzyczenie, jak bomba wypadł zza węgła pawilonu zaniepokojony Basile, naciągając w biegu swoją kurtkę i słońce ponownie wzeszło nad Małą Peszą, na placu zaś majestatycznie, nie przygniatając ani jednego źdźbła, przysiadł cały złocisty i lśniący niczym gigantyczny kołacz pseudograwit klasy „puma” z tych najnowszych, supernowoczesnych. Błyskawicznie pękły na obwodzie jego niezliczone owalne luki i wysypali się na plac długonodzy, opaleni, rzeczowi, głośno mówiący chłopcy, wysypali się, ciągnąc jakieś lejowato zakończone skrzynki, rozwijali węże z dziwacznymi końcówkami, zaczęli błyskać blitz-kontaktorami, rozpoczęła się krzątanina, bieganie, machanie rękami i najbardziej wśród nich krzątał się i biegał, i machał rękami, ciągał skrzynki, rozwijał węże Lew Dudemar Tołstow, wciąż jeszcze w tym samym kombinezonie oblepionym zaschniętym zielonym iłem.

GABINET NACZELNIKA WYDZIAŁU NW. 6 MAJA 99 ROKU. OKOŁO PIERWSZEJ PO POŁUDNIU.

— I co im się udało osiągnąć tą techniką? — zapytałem.

Tojwo ze znudzeniem patrzył w okno, śledząc spojrzeniem Obłoczne Osiedle, płynące gdzieś nad południowymi peryferiami Swierdłowska.

— Nic szczególnie nowego — odpowiedział. — Zrekonstruowali najbardziej prawdopodobny wygląd zwierząt. Wyniki analiz, takie jakie otrzymali ci ze Służby Awaryjnej. Byli zdziwieni, że nie zachowały się otoczki embriofor. Zdumiała ich energetyka i twierdzili, że to niemożliwe.

— Wysłałeś pytania? — zapytałem, z ogromnym wysiłkiem.

Chce tu raz jeszcze podkreślić, że wtedy już wszystko widziałem. Wszystko wiedziałem, wszystko rozumiałem, ale nie miałem pojęcia, co mam zrobić z tym moim widzeniem, wiedzą i rozumem. Nic nie potrafiłem wymyślić, a moi pracownicy i koledzy tylko mi przeszkadzali. W szczególności Tojwo Głumow.

Najbardziej na świecie pragnąłem, aby natychmiast, nie czekając ani chwili, wysłać go na urlop. Wysłać na urlop wszystkich do ostatniego stażysty, samemu zaś odłączyć wszelkie linie łączności, aktywować ekranowanie, zamknąć oczy i chociażby na jedną dobę zostać zupełnie samemu. Żebym nie musiał uważać na swój wyraz twarzy. Żebym nie musiał zastanawiać się, jakie moje słowa zabrzmią naturalnie, a jakie dziwnie. Żebym w ogóle nie musiał myśleć o czymkolwiek, żeby w głowie powstała przepastna pustka i może wtedy poszukiwane rozwiązanie pojawi się w tej pustce samo przez się. To było coś w rodzaju halucynacji — takie halucynacje zdarzają się, kiedy człowieka trapi jednostajny, nieprzerwany ból. Trwało to już ponad pięć tygodni, moje siły duchowe były na wyczerpaniu, ale na razie udawało mi się jeszcze panować nad swoją twarzą, kierować swoim zachowaniem i zadawać absolutnie sensowne pytania.

— Wysłałeś pytania? — zapytałem Tojwo Głumowa.

— Pytania wysłałem — odpowiedział monotonnie. — Do Burgermeiera, do zjednoczenia „Embriomechanika”. Do Gorbackiego. Do rąk własnych. I do Fleminga. Na wszelki wypadek. Wszystko w pana imieniu.

— Dobrze — powiedziałem. — Poczekamy.

Teraz należało dać mu się wygadać. Przecież widziałem — musi się wygadać. Powinien być pewien, że to co najważniejsze dotarło do przełożonego. Idealny przełożony sam powinien wydzielić i podkreślić to najważniejsze, ale na to nie miałem już siły.

— Chcesz jeszcze coś dodać? — zapytałem.

— Tak. Chce — strącił prztyczkiem niewidzialny pyłek z powierzchni stołu. — Niezwykła technologia — ale nie ona jest najważniejsza. Najważniejsze — to dyspersja reakcji.

— To znaczy? — zapytałem. (Do tego wszystkiego musiałem go jeszcze poganiać).

— Mógł pan zauważyć, że wydarzenia te rozdzieliły świadków na dwie nierówne grupy. Mówiąc ściślej nawet na trzy. Przeważająca cześć świadków uległa nieopanowanej panice. Szatan na średniowiecznej wsi. Całkowita utrata samokontroli. Ludzie uciekali z Ziemi. Teraz druga grupa. Zootechnik Anatolij Sergiejewicz i malarka Zosia Lądowa, chociaż początkowo bardzo się wystraszyli, jednak następnie znaleźli w sobie dość sił, żeby wrócić, przy czym malarka dostrzegła w tych zwierzętach jakiś urok. I wreszcie — stara primabalerina i chłopiec Kir. I może jeszcze Pankratow, mąż Lądowej. Ci w ogóle się nie przestraszyli. Powiedziałbym nawet przeciwnie. Dyspersja reakcji — powtórzył Tojwo.

Wiedziałem czego on ode mnie oczekuje. Wnioski leżały na powierzchni. Ktoś przeprowadził w Małej Peszy eksperyment, polegający na selekcji, rozdzielił ludzi według ich reakcji na tych, którzy się nadają i na tych, którzy do czegoś tam się nie nadają. Dokładnie tak samo jak ten, który przeprowadzał selekcję w sektorze podprzestrzeni wejścia 41/02.1 jest zupełnie jasne, kto to jest ten ktoś, dysponujący nieznaną nam techniką. To ten sam, któremu z niewiadomego nam powodu przeszkadzała fukamizacja… Tojwo Głumow mógłby sam to wszystko sformułować, ale z jego punktu widzenia byłoby to naruszenie zasad służbowej etyki i zasady „sjao”. Wyciąganie takich wniosków — to prerogatywa przełożonego i starszego klanu.

Ale ja nie wykorzystałem swoich prerogatyw. Na to również już nie miałem siły.

— Dyspersja — powtórzyłem. — Brzmi to dość przekonywająco.

Zdaje się, że jednak sfałszowałem, ponieważ Tojwo podniósł nagle swoje białe rzęsy i spojrzał mi prosto w oczy.

— To wszystko? — zapytałem natychmiast.

— Tak — odpowiedział. — Wszystko.

— Dobrze. Poczekamy na wynik ekspertyzy. Co zamierzasz teraz robić? Pójdziesz spać?

Westchnął. Ledwie dosłyszalnie. „Szef nie uznał za stosowne”. Mniej opanowany człowiek na jego miejscu powiedziałby coś nieuprzejmego. Tojwo powiedział:

— Nie wiem. Chyba pójdę jeszcze trochę popracować. Dzisiaj powinny zakończyć się obliczenia.

— W związku z wielorybami?

— Tak.

— Dobrze — powiedziałem. — Jak chcesz. A jutro bądź łaskaw pojechać do Charkowa. Tojwo uniósł białe brwi, ale nie powiedział nic.

— Wiesz co to jest Instytut Dziwaków? — zapytałem.

— Tak. Kikin mi opowiadał.

Teraz ja uniosłem brwi. W myśli. Rozpuścili się jak dziadowskie bicze. Niech ich wszyscy diabli wezmą. Czy naprawdę, za każdym razem trzeba każdego uprzedzać, żeby trzymał język za zębami? Nie KOMKON-2, tylko pogaduszki w maglu…

— I co takiego opowiedział ci Kikin? — zapytałem.

— To filia Instytutu Badań Metapsychicznych. Badają graniczne i podgraniczne właściwości ludzkiej psychiki. Mnóstwo najdziwniejszych ludzi.

— Zgadza się — powiedziałem. — Wybierzesz się tam jutro. Zadanie będzie następujące.

Zadanie sformułowałem tak. 25 marca Instytut Dziwaków zaszczycił swoją wizytą słynny Szaman z planety Saraksz. Kto to taki ten Szaman? Niewątpliwie mutant. Więcej, jest panem i władcą wszystkich mutantów w radioaktywnych dżunglach za Błękitną Żmiją. Jest obdarzony wieloma zdumiewającymi zdolnościami, na przykład jest również psychokratą. Co to takiego psychokrata? — Psychokratą nazywamy istotę, zdolną podporządkować sobie cudzą psychikę. Do tego Szaman posiada niebywały potencjał intelektualny, jest z tych sapiensów, którym wystarczy kropla wody, żeby wywnioskować o istnieniu oceanów. Szaman przybył na Ziemie z prywatną wizytą. Nie wiadomo dlaczego w pierwszej kolejności zainteresował go przede wszystkim Instytut Dziwaków. Być może, pragnął znaleźć się wśród sobie podobnych, tego nie wiemy. Jego wizyta była przewidziana na cztery dni, ale wyjechał po godzinie. Wrócił na Saraksz i tam przepadł w swoich radioaktywnych dżunglach.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Fale tłumią wiatr»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Fale tłumią wiatr» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Arkadij Strugacki - Piknik pored puta
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Biały stożek Ałaidu
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Pora deszczów
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Trudno być bogiem
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Piknik na skraju drogi
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Przenicowany świat
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Alfa Eridana
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Poludnie, XXII wiek
Arkadij Strugacki
libcat.ru: книга без обложки
Arkadij Strugacki
Отзывы о книге «Fale tłumią wiatr»

Обсуждение, отзывы о книге «Fale tłumią wiatr» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x