Gil zmarszczył czoło, ale Jenica lekko pokręciła głową, dając mu do zrozumienia, żeby się nie wtrącał. Wiedziała, że przy wzywaniu duchów nie trzeba się kierować logiką. Liczy się przede wszystkim skupienie, wiara.
– Śpiewająca Skało, wiem, że prawdopodobnie bardzo niechętnie staniesz naprzeciwko Misquamacusa. W końcu cię zabił, ale musi być jakiś sposób na to, aby go jeszcze raz pokonać, i jestem gotów wziąć to na siebie, tyle że potrzebuję jakiejś porady.
Kontynuowałem tak przez piętnaście minut, przypochlebiając się Śpiewającej Skale i błagając go o pomoc. Im dłużej to trwało, tym bardziej traciłem cierpliwość.
– Dobra, nie pomagaj mi! Mam to w nosie! Jestem białym człowiekiem i każ mi walczyć samemu z twoim indiańskim demonem! Nie potrzebuję od ciebie pomocy!
Jenica ujęła mnie za dłoń.
– Nie przyjdzie, prawda? Nieważne, prześpijmy się i potem się zastanowimy, co z tym fantem zrobić.
– Dajmy sobie spokój – przyłączył się do niej Gil. Dokończmy butelkę i przekimajmy się.
– Jak uważacie. Może macie rację. Prawdopodobnie niedobrze mu się robi na myśl, że miałby mi pomagać.
Dopiliśmy palinkę. Gil zaczął opowiadać długą i skomplikowaną historię o tym, jak próbowali uczyć Bośniaków grać w baseball, i wkrótce całkiem stracił wątek. Pomogłem mu dotrzeć do łóżka – choć sam byłem tak pijany, że niemal zwaliłem się na nie obok niego.
Jenica nie położyła się razem z nami – powoli wracała do równowagi po wszystkich dziwacznych wydarzeniach dzisiejszego dnia i niewiele się odzywała.
Zanim poszła do łóżka, pochyliła się nade mną i pocałowała mnie w czoło.
– Chyba muszę ci podziękować. Gdyby nie ty, ten stwór pewnie by mnie zabił.
– Byłaś bardzo dzielna. Gdyby nie ten twój rytuał, zabiłby nas wszystkich. Misquamacus ukrywa się we wnętrzu Vasile Lupa, a jeżeli Vasile Lup musi wracać do trumny, to co wtedy zrobi Misquamacus?
– Nie wiem. Nie mam pojęcia o indiańskiej magii.
– Jest bardzo dziwna. Czerpie siłę z żywiołów: z wody, wiatru, ziemi i ognia.
– Przykro mi, że twój przewodnik duchowy nie przyszedł.
– Mnie też. Prawdopodobnie się dąsa. Nie martw się jednak, coś wymyślimy.
– Harry?
Nie wiem, co chciała mi powiedzieć, ale kiedy ludzie są pod wpływem stresu albo strachu, często mówią rzeczy, których tak naprawdę nie mają na myśli. Przynajmniej tak bywało w moim życiu. Tak więc jedynie uścisnąłem jej dłoń.
– Śpij dobrze.
Pakt krwi
Otworzyłem oczy. Była trzecia czterdzieści siedem rano i niebo na wschodzie zaczynały rozjaśniać pierwsze promienie słońca. Uniosłem głowę znad przypominającej worek z piaskiem poduszki Razvana Dragomira i ujrzałem, że na krześle w przeciwległym rogu pokoju ktoś siedzi. Śpiewająca Skała.
– Śpiewająca Skała?
– Oczywiście, mały bracie. Chyba nie pomyślałeś naprawdę, że zostawię cię, abyś sam walczył z Misquamacusem?
Przesunąłem się ku nogom łóżka na pupie, jak dziecko.
– Wiedziałeś, że to Misquamacus? Od początku?
– Nie. Bardzo dobrze się ukrył. Wyczułem jego woń, kiedy twoja przyjaciółka odmawiała rytualną formułę i duch, w którym się ukrył, zaczął słabnąć.
– To Vasile Lup, Zbieracz Wampirów.
– Zgadza się. Duch bardzo silnego człowieka, wojownika, ale tylko człowieka, a nie czarownika, jak Misquamacus.
W kącie, w którym siedział Śpiewająca Skała, było tak ciemno, że widziałem jedynie zarys jego sylwetki – refleksy na okularach, sczesane do tyłu włosy, kontur naszyjnika z kości bizona, który zawsze nosił.
Sądziłem, że pozbyliśmy się Misquamacusa na dobre – powiedziałem. – Myślałem, że został całkowicie rozproszony podzielony między żywioły.
– Tak też było, ale jeden żywioł jest potężniejszy od wszystkich pozostałych: ogień. Ogień może wysuszyć wodę sprawić, aby pękła skała, zabrać powietrze, którym człowiek oddycha. Ogień ożywił też Misquamacusa… znów stopił jego duszę w całość.
– Ogień? Jaki ogień?
– Ogień, który zabił wielu ludzi, ale miał też znacznie poważniejsze konsekwencje. Ogień, który miał temperaturę siedmiuset pięćdziesięciu stopni Celsjusza i był dość silny, aby ściągnąć z niebytu fragmenty jego ducha.
– Masz na myśli… jedenasty września? Wieże World Trade Center?
– Rozmawiałem z duszami wielu ludzi, którzy wtedy zginęli. Każda z nich pamięta wielki błysk, wielki podmuch i słowo, wypowiedziane w języku, którego nie znają. Niektóre uważały, że to islamska modlitwa, odmawiana przez oddających się opiece Allacha terrorystów. Słowo to brzmiało Ma’iitsoh .
– Ma’iitsoh? Co to znaczy?
– W języku Nawajów „wilk”. To Misquamacus wzywał ducha Vasile Lupa do powstania, aby mógł go opanować. Kiedy Misquamacus został rozproszony po wszystkich żywiołach, stracił spójną substancję duchową, więc nie mógłby zjawić się w świecie ludzi bez ducha Vasile Lupa, w którego mógł się odziać… jak w pożyczony garnitur.
Wstałem z łóżka i podszedłem do okna. Niebo robiło się coraz jaśniejsze i wyobrażałem sobie jak wszystkie strigoi , od których roił się Manhattan, uciekają do trumien i luster, czy gdzie tam przeczekiwały dzień.
– Trzeba było mnie ostrzec przed Vasile Łupem – powiedziałem. – Ostrzegłeś mnie przed strigoi , ale nic nie było o Lupie.
– Było, tylko że kiedy twoja przyjaciółka powiedziała ci o strigoi , przestałeś szukać znaków. Pamiętasz, jak przechodziłeś obok grilla przy Hudson Street?
Walnąłem się w czoło.
– No pewnie! Hudson Street Grill z palącym się tylko jednym „l” i „up” z „kupuj”. Lup. Przepraszam, ale i tak prawdopodobnie bym nie zrozumiał, o co chodzi.
– Nie ma to teraz znaczenia. Odkryłeś, kto jest twoim prawdziwym wrogiem, i wiesz, że jest znacznie niebezpieczniejszy od Vasile Lupa.
– Ale skoro Misquamacus nie może się pojawić w realnym świecie bez wykorzystania Lupa, czy to znaczy, że jeżeli zamkniemy Lupa w trumnie, Misquamacus nie będzie się mógł wydostać?
– Misquamacus daje duchowi Vasile Lupa znacznie większą odporność na rytuały twojej przyjaciółki, niż miałby normalnie. Vasile Lup ma własną moc, lecz Misquamacus przekazał mu także siłę Wielkich Starców. Rytuał twojej przyjaciółki mógł osłabić Vasile Lupa do momentu ujawnienia się Misquamacusa, nie wystarczył jednak do zmuszenia go, by powrócił do trumny.
– Co więc powinniśmy zrobić?
– Musisz podążyć za Vasile Lupem i dowiedzieć się, gdzie się ukrywa za dnia. Ale nawet z pomocą rytuału twojej przyjaciółki nie dasz rady odesłać go do trumny, bo Misquamacus na to nie pozwoli. Będziesz go musiał całkowicie zniszczyć, aby Misquamacus nie miał ducha, w którym mógłby się ukryć.
– Rozumiem, ale Vasile Lup chowa się w lustrach. Jak mam go zapędzić w kozi róg, bez konieczności rozbicia wszystkich luster w Ameryce?
– Nie mam pojęcia. Znam się na magii indiańskiej, lecz nic nie wiem o svarcolaci .
– Bardzo mi pomogłeś.
– Zawsze chętnie udzielam ci porady, mały bracie, nie mogę jednak powiedzieć ci tego, czego sam nie wiem.
Usiadłem na łóżku. Robiło się coraz jaśniej i kontur Śpiewającej Skały bladł. Ledwie go widziałem.
– Przepraszam. Wiem, że nie ma tu łatwych odpowiedzi.
– Mogę ci w jednej sprawie pomóc. Mogę ci pomóc walczyć ze strigoi , a jeżeli zostaną pokonani, Vasile Lup nie będzie miał armii, która by go chroniła.
Читать дальше