Daniel Pennac - Wszystko Dla Potworów

Здесь есть возможность читать онлайн «Daniel Pennac - Wszystko Dla Potworów» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wszystko Dla Potworów: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wszystko Dla Potworów»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Beniamin Malaussene jest bratem doskonałym – by utrzymać liczne rodzeństwo porzucone przez frywolną mamę, pracuje w domu towarowym na stanowisku… kozła ofiarnego. Z pokorą i głębokim żalem przyjmuje na siebie wszelkie winy producentów. Ale oto na kolejnych stanowiskach wybuchają bomby, zawsze tuż po przejściu lub na oczach Beniamina, który nie przypuszcza, w jak makabrycznej grze został kozłem ofiarnym.

Wszystko Dla Potworów — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wszystko Dla Potworów», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Brzuch Lehmanna podskakuje konwulsyjnie. A Sinclair dodaje:

– Jest mnóstwo wspaniałych ludzi, którzy są szefami gabinetu, panie Malaussene, ludzie wręcz się o to zabijają!

No, nie podejmuję się opisać Sinclaira. Jest przystojny, pełen finezji. Łagodny, udał się Panu Bogu, rzec można filozof w nowym stylu, romantyk w nowym stylu, płyn po goleniu w nowym stylu, jest w nowym stylu, a jednak lekko zabarwiony tradycją. Nudzi mnie.

– Niech pan nie robi z siebie paranoika w oczach policji, panie Malaussene. Proszę sobie wyobrazić, że weryfikują tę historię o koźle ofiarnym, rozpytując wśród pańskich kolegów. Co też odkryje komisarz Coudrier? Kontrolera technicznego, który nie kontroluje, wniosek z tego, nie wykonuje swojej pracy. A więc jest nieustannie wzywany do działu reklamacji. Oto konkluzje, do jakich doszedłby niezawodnie komisarz Coudrier. A to już byłby szczyt, przyzna pan? Bo pan przecież swoją pracę wykonuje bardzo dobrze.

W tym miejscu (zastrzegam sobie oryginalność wyrażenia) mnie zatyka. Dzięki czemu Sinclair może mówić dalej.

– Miałem niesłychane trudności z przekonaniem komisarza Coudrier, że pan żartował. A oto moja rada, Malaussene, nie igrajcie z ogniem.

Odnotowuję pominięcie formy “panie", a potem, nie wiedzieć czemu, myślę o Malcu i o jego gwiazdkowych potworach, o ponownej samotności Luny, o biegu-ucieczce mojej matki, o moim nagle zesztywniałym psie, ogarnia mnie chandra, cierpię, coś się dzieje z moim sercem, i odpowiadam:

– Już z niczym nie będę u pana igrał, Sinclair, zwijam manatki. Pochyla głowę ze smutkiem.

– Policja i o tym pomyślała, niech pan sobie wyobrazi. Aż do zakończenia śledztwa żadne przesunięcia personelu nie są możliwe, ani zwalnianie, ani zatrudnianie. Przykro mi. Z chęcią przyjąłbym pańską dymisję.

– Będzie panu jeszcze bardziej przykro, kiedy nasikam w gacie na oczach całej klienteli, kiedy będę się tarzał po ziemi z pianą na ustach i kiedy skoczę do gardła tej obwieszonej medalami kukle, żeby jej osobiście wyrwać zębami migdałki.

Sinclair odruchowo powstrzymuje Lehmanna, któremu odeszła ochota do śmiechu.

– To byłby niezły pomysł, Malaussene. Ostatnimi czasy w Sklepie naprawdę przydałby się winowajca. Jeśli pan życzy sobie wystąpić w roli oszalałego podkładacza dynamitu, proszę się nie krępować.

Rozmowa jest skończona. Doskonały ten Sinclair. Młody, skuteczny, stary jak świat. Wychodzę przed nim. Z ręką na klamce odwracam się, żeby zadać moją własną zagadkę:

– Niech mi pan powie, Sinclair, w którym tomie Przygód Tintina jedna z postaci wychodzi z pokoju, oświadczając a propos innej: “Drogo mi za to zapłaci ten stary zgred"?

Sinclair odpowiada z pięknym dziecinnym uśmiechem:

– Profesor Miller w Krainie czarnego złota .

Oduczę go ja tego uśmiechu.

16

Wdomu zastaję Klarę u wezgłowia Juliusza. Urządziła sobie wagary, żeby przy nim czuwać cały dzień.

– Będziesz musiał napisać mi usprawiedliwienie.

Juliusz jest wielkości własnej, leży na boku, łapy wyprostowane, sztywny jak kij. Ale serce bije, odgłos echa w pustej klatce. Przeszczep z Edgara Poe.

– Dałaś mu pić?

– Wszystko zwraca.

Głaszczę mojego psa. Sierść jest szorstka. Jakby przeszedł przez ręce jakiegoś oszalałego wypychacza zwierząt.

– Ben?

Klara bierze mnie za rękę, obraca mną delikatnie wokół osi i kładzie głowę na mojej piersi.

– Ben, w południe Teresa przyszła go zobaczyć. Dostała istnego ataku nerwowego. Tarzała się po ziemi i krzyczała, że pies ma w oczach piekło. Musiałam wezwać Laurentego. Zrobił jej zastrzyk. Jest teraz na dole. Odpoczywa.

Moja Klara… ładny program, jak na wagary…

– A malcy go widzieli?

Nie. Kazała dzieciom zjeść w stołówce i tam odrabiać lekcje.

Przytula się do mnie trochę mocniej. Odsuwam delikatnie włosy z jej ucha, czując przez dłuższą chwilę ich ciepło na dłoni, Pytam:

– A ty, przestraszyłaś się?

– Tak, z początku. Więc pstryknęłam zdjęcie.

Moja kochana, czujna Klara, z migawki zrobiła lekarstwo na znieczulenie przestrachu. Trzymam ją teraz na odległość wyciągniętych ramion. Nigdy nie widziałem równie spokojnego spojrzenia.

– Kiedyś zaczniesz sprzedawać te swoje zdjęcia i wtedy ty będziesz mogła zacząć się troszczyć o wspólną miskę.

Teraz ona patrzy na mnie naprawdę uważnie.

– Ben, jeżeli masz dosyć tej swojej pracy, to nie myśl, że musisz tam siedzieć.

(Boże mój, kobiety…)

Na dole Teresa leży na plecach ze wzrokiem utkwionym w suficie. Siadam u wezgłowia. Zawsze miałem trudności z pogłaskaniem Teresy. Od najmniejszej pieszczoty podskakiwała jak rażona prądem. Więc zaczynam ostrożnie. Składam pocałunek na jej lodowatym czole i mówię głosem najłagodniejszym, na jaki mnie stać:

– Nie wymyślaj nie wiadomo co, Teresa, epilepsja jest chorobą częstą, niegroźną i dopada różnych porządnych ludzi, weź Dostojewskiego…

W ogóle nic. Dalej zaciska dłoń na pożółkłym od zaschniętego potu prześcieradle. Odrywam ją, całuję jeden po drugim rozluźniające się palce i, z braku lepszego tematu, kontynuuję:

– Książę Myszkin, człowiek nadzwyczajnej dobroci, epileptyk! Podobno w chwili ataku doznaje się uczucia niezwykłego ukojenia. Juliusz pies, też wyjątkowo dobry, Tereso, no i lubi rozkosze żywota…

Mówić jej o rozkoszach nie jest może zbyt stosowne, ale w każdym razie odnosi skutek. Jej głowa opada wreszcie na moją stronę:

– Ben?

– Tak, moje śliczności?

– Tych dwoje ze Sklepu, co zginęli…

(O, cholera…)

– Musieli tak zginąć, Ben.

(O rety.)

– Bliźniaki urodzone dwudziestego piątego kwietnia osiemnastego roku. Tak było w gazecie.

– Teresa…

– Posłuchaj, nawet jeżeli mi nie wierzysz. Tego dnia Saturn był w koniunkcji z Neptunem i obie planety znalazły się w kwadraturze ze Słońcem.

– Teresa, mój aniele, nie chodzi o to, że ci nie wierzę, ale się na tym nie znam, błagam cię, mam za sobą ciężki dzień pracy.

Nie ma rady.

– Ta koniunkcja wskazuje na dusze z gruntu złe, skłonne do sprzecznych z prawem, podejrzanych praktyk. (“Sprzeczne z prawem, podejrzane praktyki" to nie styl Sinclaira, tym razem to styl Teresy.)

– Tak, Teresa, tak…

– Wpływ Słońca oznacza uleganie jednostki siłom zła.

Na szczęście nie ma Jeremiasza!

– A obecność Słońca w ósmym domu wskazuje na nagłą śmierć.

Siedzi teraz na krawędzi łóżka. Jej ton jest całkowicie pozbawiony egzaltacji. Pełen erudycji spokój, jak wykład w College de France.

– Teresa, muszę iść po zakupy.

– Już kończę: śmierć przychodzi, kiedy niszczycielski Uran dostaje się pod wpływ Słońca.

– No i co z tego? (Wymknęło mi się jeremiaszowym tonem.)

– No więc właśnie taka była sytuacja drugiego lutego, w dniu kiedy zginęli od bomby w Sklepie.

C.B.D.O. No tak, już się zupełnie dobrze czuje. Atak nerwowy? Nigdy w życiu. Wstaje, robi porządki w byłym składzie, którego nikt nie sprzątał od rana. W chwili, kiedy zabiera się do łóżek maluchów, nachodzi mnie nagła myśl.

– Teresa?

– Tak, Beniaminie?

Pod jej dłońmi jaśki nabierają z powrotem miłego kształtu, który nęci do snu.

– Lepiej, żeby dzieci nie dowiedziały się o Juliuszu. Wygląda zbyt okropnie. Więc niech będzie, że go auto potrąciło, kiedy szedł po mnie wieczorem, i został odwieziony do kliniki dla psów. “Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo." Dobrze?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wszystko Dla Potworów»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wszystko Dla Potworów» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Wszystko Dla Potworów»

Обсуждение, отзывы о книге «Wszystko Dla Potworów» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x