Bente Pedersen - Echo Przeszłości

Здесь есть возможность читать онлайн «Bente Pedersen - Echo Przeszłości» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Echo Przeszłości: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Echo Przeszłości»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Po powrocie do Norwegii Roza razem z małą córeczką wprowadza się do domu Mattiasa. Pragną żyć razem, ale pastor odmawia im udzielenia ślubu – wszak wobec prawa Roza wciąż jest mężatką. Osada aż huczy od złych plotek. Sytuacja zmienia się dopiero wtedy, gdy rybacy nieoczekiwanie wyławiają z fiordu szczątki mężczyzny. Mieszkańcy osady uznają, że odnaleziono Pedera, pierwszego męża Rozy, który zaginął przed laty. Wszystko zdaje się na to wskazywać i tylko Roza wie, że to nie może być prawda.

Echo Przeszłości — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Echo Przeszłości», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Znasz to? – spytał, podsuwając jej cuchnącą skórę pod sam nos.

Widziała wyraźnie duże P. Druga litera była nieczytelna, lecz przy odrobinie fantazji można było ją odczytać jako J. Pełne zawijasów J.

Ole nie wiedział, jak Peder pisał swoje imię. Ole nic nie wiedział o zawijasach i kręciołkach we wszystkich pętelkach liter Pedera.

– To jest P – powiedziała Roza.

– Sądzimy, że te narzędzia i ten worek należały do twojego męża – oznajmił funkcjonariusz. – Czy możesz potwierdzić, że posiadał podobne rzeczy?

– Tak – odparła Roza.

Peder przechowywał swoje najcenniejsze narzędzia w worku ze skóry łosia. To mogła być ta torba. Była podobna. Wypalił swoje inicjały w skórze. W obydwu literach były kręte pętle.

– Powinien tam również widnieć rok, 1831 – dodała bez zastanowienia. – Z tyłu. Sam uszył ten worek w roku, w którym skończył piętnaście lat. Powinno tam widnieć 1831.

Mężczyzna w uniformie odwrócił worek. Wygładził go przed nią, jego twarz nie była już taka sztywna i napięta. Roza zrozumiała, że miał swoje wątpliwości aż do chwili, gdy ujawniła tę informację. To jedno – rok, o którym wiedziała – wystarczyło, żeby go przekonać.

– Możemy odczytać tu cyfry 831 – oznajmił, przesuwając palcem po śladach. – I wiadomo, że przed ósemką była jeszcze jedna cyfra. Zgadywaliśmy, że to jedynka, ale ty o tym nie mogłaś wiedzieć. Ole westchnął i złapał Rozę za rękę.

– Zastanawiasz się pewnie, skąd mamy torbę Pedera i jego narzędzia?

Roza milczała.

– Wyciągnęli dzisiaj z morza szkielet – powiedział Ole, stojąc przy niej jak skała. – Poszedłem to zobaczyć. Ta torba oplatała się wokół niego. Wydaje mi się, że możemy z całą pewnością stwierdzić, że Peder nie żyje, Rozo.

Taki był poważny ten jej brat. Nareszcie był tą skałą, co do której Roza zawsze miała pewność, że może nią być. Nareszcie pokazywał taką stronę swojej osoby, z której mogła być dumna.

A tymczasem wszystko to była żałosna pomyłka.

Jej milczenie uznali za przejaw wstrząsu. Cóż innego mogli pomyśleć?

– Nie musisz oglądać tego, co z niego zostało – oświadczył Ole. – Chyba nie musi, prawda? – spytał, spoglądając na funkcjonariusza lensmana.

– Szczątków? – spytał młody człowiek w mundurze w końcu, ale ucichł, gdy Ole zgromił go jednym spojrzeniem. – Nie, na pewno nie – wyjąkał. – Wydaje mi się, że to nie będzie konieczne, Rozo Samuelsdatter. Skoro już możemy z całą pewnością ustalić, że te narzędzia i worek należą… to znaczy należały do twojego męża, Pedera Johansena, wydaje mi się, że nie jest rzeczą niezbędną, abyś oglądała jego szczątki. To, co zostało z twojego męża. – Chrząknął. – Tak czy owak rozpoznanie go byłoby niemożliwe. Hm… w obecnym stanie. To byłoby jedynie z krzywdą dla ciebie. Proszę mi wierzyć. Proszę przyjąć moje kondolencje.

Roza kiwnęła głową.

– Kiedy minie wstrząs, może będziemy mogli porozmawiać o tym, jak zniknął Peder Johansen. Kiedy się to stało. Takie rzeczy muszę spisać. Lensmanowi nie podobałoby się, gdybym tego zaniedbał. Pewnie by się tutaj zjawił i zechciał porozmawiać z tobą jeszcze raz. Albo przysłałby mnie. Lepiej więc załatwić wszystko za pierwszym razem. Tak będzie najlepiej.

– Od razu – odparła Roza spokojnym głosem.

– Od razu? – zdziwił się młody nieznajomy, ten z błyszczącymi guzikami munduru.

– Jesteś pewna, że to wytrzymasz? – spytał Ole, troskliwie ją obejmując.

– Wejdziemy do środka? Roza pokręciła głową.

– Od razu – powtórzyła z uporem. – I tutaj, na miejscu. Nie chcę niepokoić Liisy. Nie chcę niepokoić dzieci. Tutaj. Nie mam zbyt wiele do powiedzenia. Ty możesz opisać to równie dobrze jak ja. Byłeś świadkiem jego odejścia.

– To znaczy, że widziałeś, jak twój szwagier opuszcza dom? – spytał z zainteresowaniem funkcjonariusz.

– Nie widziałem, jak odchodził – powiedział Ole. – W tamtym czasie byłem ślepy. Straciłem wzrok podczas wypadku w kopalni.

– Ale teraz widzisz?

Tomas się odwrócił. Wśród tego wszystkiego miał ochotę się śmiać. To przypominało idiotyczne przedstawienia pokazywane podczas jarmarku. Sztuki teatralne, w których gesty i wydarzenia były tak przesadzone, że za każdym razem, gdy miało się coś stać, publiczność wiedziała o tym już od dobrej chwili. I nikt nigdy się nie zawiódł.

– To było tylko tymczasowe – wyjaśnił Ole prędko. – Zdaniem doktora to prawdziwy cud, że znów widzę. Szykowałem się już do życia w ciemności. Odkąd odzyskałem wzrok, co dzień dziękuję Bogu, że taki cud się zdarzył. Sam inaczej nie myślę.

– A więc doktor cię leczył? Ole potaknął.

– Mój mąż Peder Johansen zniknął w trzecim tygodniu sierpnia 1838 roku – powiedziała Roza.

To przynajmniej nie było kłamstwo. Wokół niej zapadła cisza.

– Jesienią w trzydziestym ósmym? – upewnił się funkcjonariusz.

Ole kiwnął głową.

– A więc sześć lat temu – powiedział młody człowiek, jak gdyby nikt inny nie był w stanie tego policzyć. – To się może zgadzać – dodał, chociaż absolutnie się na tym nie znał. – To, co leży w morzu, często bywa odarte do czysta. – Sam do siebie pokiwał głową. – A tu ryby i kraby miały sześć lat na ucztowanie.

Roza myślała o tym, że oni naprawdę znaleźli szkielet. Wyłapywała ukradkiem przemycane przez przedstawiciela prawa szczegóły i usiłowała sobie wyobrazić, jak może ów szkielet wyglądać. I zmusiła się, by myśleć o tym, że kiedyś był to człowiek. Człowiek, którego ktoś kochał.

Ale nie Peder.

Przed oczami stanęło jej podziurawione ciało Petera. Widziała go w kurtce Seamusa i pamiętała, że cieszyła się, że to nie on. Płakała z radości, ponieważ Seamus wciąż żył. Dlatego, że ciało Petera przyjęło strzały przeznaczone dla mężczyzny, którego kochała.

Peder nie utonął w Kafjorden.

Peter umarł, kiedy przemycali na brzeg niewolników na wschodnim wybrzeżu tego olbrzymiego kraju, który ludzie tu na północy znali jedynie jako Amerykę.

Nie wiedziała, w jaki sposób jego narzędzia trafiły do morza. Trudno było sobie wyobrazić, że je wyrzucił. Peder kochał te dłuta. Nie przestał rzeźbić w drewnie również po tym, jak został Peterem Johnsonem. To nie miało sensu.

Może wyrzucił narzędzia w gniewie, pragnąc rozliczyć się ze wszystkim, kim był? Może je zgubił? Roza nie chciała się nad tym zastanawiać. Bez względu na to, co się wtedy wydarzyło, i tak nigdy nie uzyska odpowiedzi na swoje pytania.

– Czy on się dokądś wybierał? – spytał funkcjonariusz. – Czy zgłoszono jego zaginięcie? Poszukiwano go?

– Ludzie szukali go przez blisko rok – odpowiedział za zebranych Tomas. – Ja też tu wtedy byłem – dodał. – My się wszyscy znamy. Nie pozostał ani jeden kamień, którego by nie przerzucono w poszukiwaniu Pedera Johansena. Tyle mogę powiedzieć. Ludzie dobrze znający teren przeszli wszystkimi ścieżkami, jakie tylko można było sobie wyobrazić. Przeszukiwano też wtedy fiord. Nie znaleziono go.

– No cóż – westchnął policjant. – Fiord miewa swoje humory. Jest też głęboki. Są tu silne prądy. Nic dziwnego, że ciało tak długo nie wypływało. Ale mamy wreszcie rozwiązanie sprawy, która liczy już sobie sześć lat. – Uśmiechnął się. – Przypuszczam, że mimo wszystko trochę ci lżej, kiedy wiesz już z całą pewnością, co się stało przed laty z twoim mężem, Rozo Samuelsdatter.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Echo Przeszłości»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Echo Przeszłości» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Echo Przeszłości»

Обсуждение, отзывы о книге «Echo Przeszłości» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x