Arkadij Strugacki - Poniedziałek zaczyna się w sobotę

Здесь есть возможность читать онлайн «Arkadij Strugacki - Poniedziałek zaczyna się w sobotę» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1970, Издательство: Iskry, Жанр: Юмористическая фантастика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Poniedziałek zaczyna się w sobotę: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Poniedziałek zaczyna się w sobotę»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Młody programista w czasie urlopu spotyka w lesie dwóch sympatycznych naukowców, którzy proponują mu pracę w swojej placówce w pobliskim miasteczku. Wizyta w tajemniczym Instytucie Badań Czarów i Magii staje się początkiem wypadków, które przeczą logice. Ich kulminacją jest niezwykła podróż do świata wyobrażeń, która odbywa się w kierunku odwrotnym do osi czasu…

Poniedziałek zaczyna się w sobotę — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Poniedziałek zaczyna się w sobotę», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Słuchajcie! — powiedział Korniejew. — Oświadczam, że mamy do czynienia z naruszeniem związku przyczynowo-skutkowego. Dlatego też zostaje nam tylko jedno wyjście — uznać to wszystko za halucynację, a następnie ubrać się, stanąć w szeregu i z pieśnią na ustach pomaszerować do psychiatry. Zbiórka!

— Nie pójdę — zaprotestował Edek. — Mam pewną koncepcję.

— Jaką?

— Nie powiem.

— Dlaczego?

— Bo mi dacie po łbie.

— I tak oberwiesz.

— No to walcie.

— Nie masz żadnej koncepcji — zawołał Witek. — Tak ci się tylko zdaje. Jazda do psychiatry!

Drzwi od korytarza skrzypnęły i do pracowni wszedł Janus Poliektowicz.

— Tak — powiedział. — Dzień dobry panom. Wstaliśmy. Przywitał się podając każdemu z nas rękę.

— Fotonek — uśmiechnął się spostrzegłszy papugę. — Czy ona panu nie przeszkadza, Romanie Piotrowiczu?

— Przeszkadza? Mnie? Ależ skąd. Dlaczego miałaby przeszkadzać? Przeciwnie…

— No, jednak co dzień… — zaczął Janus Poliektowicz i nagle urwał. — O czym to my wczoraj rozmawialiśmy? — spytał pocierając czoło.

— Wczoraj pan był w Moskwie — odpowiedział Roman potulnie.

— Aha… tak, tak. No dobrze. Fotonku! Chodź do mnie. Papuga usiadła Janusowi na ramieniu i skrzeknęła mu do ucha:

— Pr-roso, pr-roso! Cukier-r!

Janus Poliektowicz uśmiechnął się do niej czule i poszedł do swego gabinetu. Patrzyliśmy na siebie z osłupieniem.

— Chodźmy stąd! — powiedział Roman.

— Do psychiatry! Do psychiatry! — mruczał złowieszczo Korniejew, gdy szliśmy korytarzem w kierunku jego pracowni. — Do krateru Ricciego. Dr-ramba! Cukier-r!

ROZDZIAŁ 5

Faktów jest zawsze dostatecznie dużo — brakuje tylko fantazji.

D. Błochincew

Witek zestawił na podłogę pojemniki z żywą wodą, rozłożyli się na kanapie-translatorze i zapaliliśmy papierosy. Po pewnym czasie Roman zapytał:

— Witek, wyłączyłeś kanapę?

— Tak.

— Bo mi jakieś głupstwa łażą po głowie.

— Wyłączyłem i zablokowałem.

— Słuchajcie — powiedział Edek. — Czemu właściwie nie halucynacja?

— Kto mówi, że nie halucynacja? — spytał Witek. — Proponuję przecież udać się do psychiatry.

— Jak się kochałem w Majce — ciągnął Edek — to wywoływałem takie halucynacje, że nieraz sam byłem przestraszony.

— Po co?

Edek zamyślił się.

— Czy ja wiem — rzekł. — Pewnie z zachwytu.

— Pytam się, po co ktoś miałby nasyłać nam halucynacje? — mówił Witek. — Poza tym nie jesteśmy Majką. Chwalić Boga, jesteśmy magistrami. Kto nas może przeskoczyć? No, Janus, Kiwrin, Junta. Może jeszcze Giacomo.

— Saszka jest nie najmocniejszy — próbował tłumaczyć Edek.

— I co z tego? — spytałem. — Czy tylko mnie się przywidziało?

— Właściwie można by to sprawdzić — rozmyślał na głos Witek. — Gdyby Saszkę… ten… tego…

— No, no — powiedziałem. — Wypraszam to sobie. Innych sposobów me ma? Naciśnijcie palcem oko. Albo dajcie dyktafon osobie postronnej. Niech przesłucha i powie, czy jest tam nagranie.

Magistrowie uśmiechnęli się z politowaniem.

— Programista to ty jesteś dobry, Saszeńka — powiedział Edek.

— Nieopierzemec — mruknął Korniejew. — Poczwarka.

— Tak, tak, Saszeńka — westchnął Roman. — Widzę, że nawet me potrafisz wyobrazić sobie, co to jest prawdziwa, starannie wypracowana halucynacja.

Na twarzach magistrów pojawił się rozmarzony wyraz — widocznie nawiedziły ich miłe wspomnienia. Patrzyłem na nich z zawiścią Uśmiechali się Przymykali oczy. Mrugali do kogoś. W pewnej chwili Edek powiedział:

— Przez całą zimę kwitły u niej orchidee. Wydzielały najpiękniejszy zapach, jaki mogłem wymyślić. Witek nagle oprzytomniał.

— Berkeley nam się kłania — rzucił z niesmakiem. — Solipsyści niedomyci. „Jak przerażająca jest moja wyobraźnia!”

— Tak — przyznał Roman. — Halucynacje nie mogą być przedmiotem dyskusji. To zbyt naiwne. Niech sobie opowiadają dzieci i babunie Nie chcę być agnostykiem. Edek, jaką miałeś koncepcję? Ja… Ach tak, miałem. Też, zresztą, prymitywną. Matrykaty.

— Hm — mruknął Roman z powątpiewaniem.

— Co to takiego? — spytałem.

Edek wyjaśnił niechętnie, że oprócz znanych mi dubletów istnieją jeszcze matrykaty, czyli idealnie dokładne kopie przedmiotów lub stworzeń. W odróżnieniu od dubletów, matrykaty mają nawet strukturę oryginału. Rozpoznanie ich za pomocą zwykłych metod jest wręcz niemożliwe. Trzeba na to specjalnych urządzeń i w ogolę to bardzo skomplikowana i pracochłonna historia Balsamo otrzymał niegdyś tytuł magistra akademika za udowodnienie, iż Filip de Bourbon, zwany „Żelazną Maską”, był matrykatem Ów matrykat Ludwika XIV został stworzony w tajnych laboratoriach jezuitów celem zagarnięcia tronu francuskiego. W naszych czasach matrykaty tworzy się metodą biostereograficzną a la Richard Segur.

Nie wiedziałem, kto zacz Richard Segur, od razu jednak wyraziłem opinię, że hipoteza o matrykatach może wytłumaczyć jedynie niezwykłe podobieństwo papug. I na tym koniec. Fakt zniknięcia wczorajszej zdechłej papugi pozostaje nadal niezrozumiały.

— Masz rację — przyznał Edek. — Nie zamierzam obstawać przy tym. Zwłaszcza że Janus nie ma nic wspólnego z biostereografią.

— No właśnie — powiedziałem. — Wobec tego załóżmy raczej podróż w opisywaną przyszłość. Rozumiecie? Jak Louis Siedłowoj.

— No? — Korniejew nie zdradzał zainteresowania.

— Po prostu Janus lata w jakąś powieść fantastyczną, zabiera stamtąd papugę i przywozi tutaj. Jak papuga zdechnie, leci na tę sarną stronicę i znów… Teraz rozumiemy, dlaczego są takie podobne i skąd to naukowo-fantastyczne słownictwo. To przecież jest ta sama papuga. I w ogóle — ciągnąłem czując, że moja hipoteza jakoś trzyma się kupy — można nawet pokusić się o wyjaśnienie, dlaczego Janus ciągle zadaje pytania. Otóż za każdym razem obawia się, że wrócił nie w tym dniu, w którym powinien wrócić… Zdaje mi się, że to brzmi sensownie, co?

— A jest taka powieść fantastyczna? — spytał zainteresowany Edek. — Z papugą?

— Nie wiem — odpowiedziałem uczciwie. — Ale w tych tam gwiazdolotach bywają przecież różne zwierzęta. Koty i małpy, i dzieci… Z drugiej strony na Zachodzie istnieje tak obszerna literatura fantastyczna, że nie sposób wszystkiego przeczytać…

— No… raczej wątpliwe, żeby papuga z literatury zachodniej mówiła po rosyjsku — zauważył Roman. — A już zupełna zagadka, skąd owe kosmiczne papugi — nawet z rosyjskiej powieści — mogą znać Korniejewa, Priwałowa i Ojrę-Ojrę…

— Nie mówiąc o tym — podjął leniwie Witek — że przerzucenie ciała materialnego w świat urojony to co innego, a ciała urojonego w świat materialny — znów coś zupełnie innego. Wątpię, by jakiś pisarz zdołał stworzyć postać papugi, nadającej się do samodzielnego istnienia w świecie realnym.

Przypomniałem sobie półprzeźroczystych wynalazców i zrezygnowałem z dalszych argumentów.

— Poza tym — dodał Witek łaskawszym tonem — nasz Saszeńka rokuje pewne nadzieje. Jego koncepcja ma w sobie coś ze szlachetnego obłędu.

— Janus nie spaliłby urojonej papugi roświadczył kategorycznie Edek. — Przecież takie coś nawet nie może się zaśmierdzieć.

— A dlaczego — rzekł nagle Roman — jesteśmy tacy niekonsekwentni? Dlaczego Siedłowoj? Dlaczego Janus miałby go powtarzać? Janus ma własny temat. Własną problematykę. Zajmuje się przestrzeniami równoległymi. Weźmy to za punkt wyjścia.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Poniedziałek zaczyna się w sobotę»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Poniedziałek zaczyna się w sobotę» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Arkadij Strugacki - Piknik pored puta
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Biały stożek Ałaidu
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Pora deszczów
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Trudno być bogiem
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Piknik na skraju drogi
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Przenicowany świat
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Alfa Eridana
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Poludnie, XXII wiek
Arkadij Strugacki
Отзывы о книге «Poniedziałek zaczyna się w sobotę»

Обсуждение, отзывы о книге «Poniedziałek zaczyna się w sobotę» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x