Arkadij Strugacki - Poniedziałek zaczyna się w sobotę

Здесь есть возможность читать онлайн «Arkadij Strugacki - Poniedziałek zaczyna się w sobotę» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1970, Издательство: Iskry, Жанр: Юмористическая фантастика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Poniedziałek zaczyna się w sobotę: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Poniedziałek zaczyna się w sobotę»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Młody programista w czasie urlopu spotyka w lesie dwóch sympatycznych naukowców, którzy proponują mu pracę w swojej placówce w pobliskim miasteczku. Wizyta w tajemniczym Instytucie Badań Czarów i Magii staje się początkiem wypadków, które przeczą logice. Ich kulminacją jest niezwykła podróż do świata wyobrażeń, która odbywa się w kierunku odwrotnym do osi czasu…

Poniedziałek zaczyna się w sobotę — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Poniedziałek zaczyna się w sobotę», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Skoczę po Brehma, chcecie? — zaproponowałem.

— Gdzie zwłoki? — spytał Roman. — Od tego trzeba zacząć Panowie detektywi, gdzie się podział trup? Rrubid?

— Cer-remonia! Tr-rapazabur-rtę!

— Czort wie, co ona gada! — rzekł Roman z pasją.

— Trupazaburtę, to jest typowe wyrażenie pirackie — wyjaśnił Edek. A rubid?

— R-rubid! R-rezerwy! Ogr-romne! — powiedziała papuga.

Nachyliłem się i zacząłem badać obrączkę.

— Może to jednak nie tamta?

— Gdzież więc podziała się tamta? — spytał Roman.

— To inna kwestia. Mimo wszystko prostsza do wyjaśnienia.

— No to proszę, wyjaśnij.

— Czekaj — powiedziałem. — Najpierw odpowiedzmy na pytanie, czy to jest tamta papuga, czynie.

— Według mnie, tamta — oświadczył Edek.

— A ja myślę, że nie — mówiłem. — Patrzcie, tu jest rysa na obrączce, gdzie trójka…

Tr-rójka zawołała papuga. — Tr-rójka! Skr-ręt w pr-rawo!

Wir-rująca tr-rąba!Tr-rąba!

Witek poruszył się gwałtownie.

— Mam myśl!

— Jaką?

— Badanie systemem skojarzeniowym.

— W jaki sposób?

— Czekajcie. Usiądźcie wszyscy, nic nie gadajcie i nie przeszkadzajcie. Roman, masz tu magnetofon?

— Jest dyktafon.

— Dawaj. Tylko siedźcie cicho. Zaraz mi ta małpa puści farbę Wszystko mi wyśpiewa.

Witek przyciągnął stół, siadł z dyktafonem naprzeciwko papugi, nastroszył się, spojrzał na nią jednym okiem i wrzasnął:

— R-rubid!

Papuga drgnęła i omal nie spadła z wagi. Trzepotała przez chwilę skrzydłami, chwytając równowagę, po czym odpowiedziała chrypliwie:

— R-rezer-rwy!Kr-rater-rR-ricci! Spojrzeliśmy na siebie.

— R-rezer-rwy! — zakrakał Witek.

— Ogr-romne! Br-ryły! Br-ryły! R-ricci r-racja! R-ricci r-racja! R-roboty! R-roboty!

— Roboty!

— Kr-rach! Pożar-r! Atmosfer-ra! Pożar-r! Pr-recz! Dr-rambapr-recz!

— Dramba!

— R-rubid! R-rezer-rwy!

— Rubid!

— R-rezer-rwy! Kr-rater-r R-ricci!

— Krąg się zamyka — powiedział Roman.

— Czekaj, czekaj — mówił Witek. — Zaraz…

— Spróbuj z innej beczki — poradził Edek.

— Janus!

Papuga otworzyła dziób i kichnęła.

— Janus! — powtórzył Witek groźnie. Papuga patrzyła w okno zamyślona.

— Nie ma litery „r” — powiedziałem.

— Chyba tak… Zaraz… Niewstr-rujew!

— Odbiór-r! Czar-rodziej! Czar-rodziej! Tu Astr-ra, tu Astr-ra!

— To nie jest piracka papuga — stwierdził Edek.

— Zapytaj ją o trupa — podszepnąłem.

— Trup — wymówił Witek niechętnie.

— Cer-remonia, gr-robowiec! Ogr-raniczonyter-rmin! Or-racje! Bajdur-ry! Pr-racować! Pr-racować!

— Jej właściciel to ciekawy facet — zauważył Roman. — Co robimy dalej?

— Wiesz co, Witek, wydaje mi się, że ona używa terminologii kosmicznej — powiedział Edek. — Spróbuj jakieś proste, zwyczajne słowo…

— Bomba wodorowa!

Papuga przechyliła głowę i oczyściła łapką dziób.

— Parowóz. Milczenie.

— Nic z tego — mruknął Roman.

— Psiakrew — zdenerwował się Witek. — Nie przychodzi mi na myśl żadne zwyczajne słowo z literą „r”. Krzesło, stół, sufit… Kanapa… O! Tr-ranslator-r!

Papuga zerknęła na Witka jednym oczkiem.

— Kor-miejew, pr-roszę!

— Co? — spytał Witek. Pierwszy raz w życiu widziałem, że Korniejew się speszył.

— Kor-rniejew gbur-r! Gbur-r! Wybor-my pr-racownik! R-re-welacyjnydur-reń! R-rozkosz!

Parsknęliśmy śmiechem. Witek łypnął na nas i rzucił mściwie:

— Ojr-ra-Ojr-ra!

— Star-ry! Star-ry! — odpowiedziałapapuga. — R-rad! Dor-rwał się!

— Coś tu się nie klei — zauważył Roman.

— Dlaczego? — zdziwił się Witek. — Nawet bardzo się klei… Pr-ri wałów!

— Pr-rostodusznypr-rojekt! Pr-rymityw! Pr-racuś!

— O rety, ona nas wszystkich zna — zawołał Edek.

— Nor-rmalka! — potwierdziła papuga. — Ziar-rnko papr-ryki! Zer-ro! Gr-rawitacja!

— Amperian — podsunął szybko Witek.

— Kr-remator-rium! Przedter-rminowykr-res!-wymówiła papuga i po chwili dodała: — Amper-rometr-r!

— Jakiś bełkot bez związku — zniechęcił się Edek.

— Nie ma bełkotu bez związku — rzekł Roman w zamyśleniu. Witek szczęknął zamkiem i otworzył dyktafon.

— Taśma się skończyła. Szkoda.

— Wiecie co — powiedziałem — myślę, że chyba najprościej będzie zapytać o to Janusa. Co to za papuga, skąd się wzięła i w ogóle…

— A kto się tego podejmie? — zapytał Roman.

Nikt się nie zgłosił. Witek zaproponował przesłuchanie taśmy. Nagranie brzmiało bardzo dziwnie. Zaraz przy pierwszych słowach papuga frunęła na ramię Witka i zaczęła z widocznym zainteresowaniem słuchać, wtrącając od czasu do czasu swoje repliki: „Dr-ramba ignor-ruje ur-ran”, „R-racja”, „Kor-miejew gbur-r”. Kiedy skończyło się nagranie, Edek powiedział:

— W zasadzie można by ułożyć leksykon i przeanalizować go na maszynie. Ale i tak coś niecoś wiemy. Po pierwsze, że nas wszystkich zna. To zdumiewające. Musiała wiele razy słyszeć nasze nazwiska. Po drugie, wie o robotach. I o rubidzie. Gdzie właściwie używa się rubidu?

— Nigdzie. W każdym razie nie u nas w instytucie.

— To coś w rodzaju sodu — powiedział Korniejew.

— No dobrze, rubid — odezwałem się. — Ale skąd ona wie o kraterach księżycowych?

— Dlaczego o księżycowych?

— A czy góry na Ziemi nazywa ktoś kraterami?

— No jest przecież krater Arizona, a następnie krater to nie góra, lecz raczej dziura.

— Dziur-ra w czasie — oznajmiła papuga.

— Ten ptak posługuje się niesłychanie ciekawą terminologią — zauważył Edek. — Trudno byłoby nazwać ją popularną.

— Tak — przyznał Witek. — Jeżeli papuga przebywa z Janusem, to nie da się zaprzeczyć, że zajmuje się on nader oryginalnymi rzeczami.

— Or-ryginalny tr-ranspor-rt or-rbitalny! — powiedziała papuga.

— Janus nie interesuje się kosmosem — rzekł Roman. — Wiedziałbym coś o tym.

— Może się dawniej interesował?

— Dawniej też nie.

— Jakieś roboty — mówił Witek markotnie. — Kratery… Ni przypiął, ni przyłatał te kratery…

— Może Janus czyta powieści fantastyczne? — wyraziłem przypuszczenie.

— Na głos? Papudze?

— No nie…

— Wenera — powiedział Witek zwracając się do papugi.

— Tr-ragiczny r-romans — wymówiła papuga. Zamyśliła się, po czym dodała wyjaśniająco: — R-rozbił się. Nadar-remnie.

Roman wstał i zaczął spacerować po pracowni. Edek położył głowę na stole i zamknął oczy.

— Którędy ona się tu dostała? — zapytałem.

— Tą samą drogą co wczoraj — odpowiedział Roman. — Z pracowni Janusa.

— Widzieliście to na własne oczy?

— Uhum.

— Nie rozumiem jednego — czy ona zdechła, czy nie zdechła?

— Skąd możemy wiedzieć? — Roman wzruszył ramionami. — Nie jestem weterynarzem. A Witek nie jest ornitologiem. I w ogóle może to nie papuga.

— A co?

— Czy ja wiem?

— Może to jakaś skomplikowana halucynacja za czyjąś sprawą — odezwał się Edek nie otwierając oczu.

— Za czyją?

— Właśnie w tej chwili nad tym się zastanawiam. Nacisnąłem palcem oko i spojrzałem na papugę. Rozdwoiła się.

— Ona się rozdwaja — oznajmiłem. — To nie halucynacja.

— Mówiłem: skomplikowana halucynacja — przypomniał Edek. Nacisnąłem obydwa oczy. Przez moment byłem oślepiony.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Poniedziałek zaczyna się w sobotę»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Poniedziałek zaczyna się w sobotę» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Arkadij Strugacki - Piknik pored puta
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Biały stożek Ałaidu
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Pora deszczów
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Trudno być bogiem
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Piknik na skraju drogi
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Przenicowany świat
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Alfa Eridana
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Poludnie, XXII wiek
Arkadij Strugacki
Отзывы о книге «Poniedziałek zaczyna się w sobotę»

Обсуждение, отзывы о книге «Poniedziałek zaczyna się w sobotę» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x