Graham Masterton - Rook

Здесь есть возможность читать онлайн «Graham Masterton - Rook» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Ужасы и Мистика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Rook: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Rook»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Kiedy jeden z uczniów Rooka zostaje zamordowany, a inny oskarżony o zabójstwo, tylko Jim jest w stanie rozpoznać prawdziwego mordercę. Jest nim wyznawca voodoo Umbr Jones. Pod groźbą dalszych zabójstw Jones zmusza Jima, by stał się jego emisariuszem. Z pomocą swoich uczniów Jim podejmuje walkę z szaleńcem…

Rook — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Rook», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Minęło prawie dwadzieścia minut, zanim zdołał się uspokoić. Wciąż miał chwilowe ataki klaustrofobii, pod wpływem których dygotał od głowy do stóp. Mimo to jakoś opanował strach i uspokoił umysł. Przeżyje, był tego pewien. Umber Jones za bardzo go potrzebował, żeby pozwolić mu umrzeć. Po prostu ukarał go za to, że próbował mu ukraść laseczkę loa.

Jeśli spokojnie przyjmie tę karę, przeżyje.

Usiłował myśleć o tym, co powinien robić dalej. Mógł leżeć tu i czekać, aż Umber Jones go ekshumuje, albo próbować uciec. Problem w tym, że był sparaliżowani a jego umysł nie potrafił zdobyć się na żaden większy wysiłek. Leżał w kompletnej ciemności, pod ziemią, nie mogąc – krzyczeć i nawet nie mogąc płakać. Po raz pierwszy w życiu zrozumiał, jak to jest być zombie i dlaczego tak posłusznie wykonywali rozkazy, kiedy w końcu wykopano ich z ziemi. Pozostawali w głębokim szoku lub byli tak wdzięczni za ocalenie, że zrobiliby wszystko, co rozkazał im wybawca. Nie ma nic okropniejszego, niż leżeć tak żywcem w swoim grobie, czekając z nadzieją na dźwięk łopaty. Jim był gotów uwierzyć, że Bóg o nim zapomniał.

O 10.15 druga klasa specjalna była już niespokojna. Jednak nikt nie wrzeszczał, nie strzelał kawałkami papieru i nie bębnił w blaty stolików. Tym razem byli przygaszeni i zmartwieni, rozmawiali ściszonymi głosami i od czasu do czasu podchodzili do okna, żeby sprawdzić, czy na parkingu nie pojawił się samochód Jima.

Russell Gloach kończył stertę aromatycznych tortillas, wystarczającą dla licznej rodziny.

– Nie uważacie, że coś poszło nie tak? – zapytał. – Ten wuj Tee Jaya wygląda na wyjątkowo paskudnego faceta.

Muffy zerknęła na zegarek.

– Gdzie jest Tee Jay? Chyba tylko on mógłby nam powiedzieć, co naprawdę się stało, a tymczasem nie ma go…

– Coś poszło nie tak – powtórzył Russell, pryskając okruchami placków.

– Może skończyłbyś z tym pesymizmem? -.warknął Seymour. – Pana Rooka mogło zatrzymać cokolwiek. Korek drogowy, kto wie co?

– Czy kiedykolwiek się spóźnił? Zawsze przychodzi na czas.

– Może znalazł tę laskę i teraz próbuje się jej pozbyć.

– M-m-może p-powinniśmy z-zadzwonić do jego d-do-mu? – podsunął David.

– To chyba najlepszy pomysł – odparła Sharon. – Czy ktoś zna numer jego telefonu?

– Jest w jego biurku – poinformował Ray.

– Skąd wiesz?

– Bo zawsze przeglądam biurka nauczycieli, żeby zobaczyć, co skonfiskowali. Jeśli potrzebujecie gumę do żucia, scyzoryk czy magazyn porno, nie ma pewniejszego źródła jak biurko nauczyciela.

Znaleźli telefon Jima w notesiku w skórzanej okładce, który zawsze trzymał w lewej szufladzie. Sue-Robin wyjęła z eleganckiej torebki swój komórkowiec i wystukała numer, przez cały czas żując gumę. Czekając, nadmuchała duży różowy balon. Telefon dzwonił i dzwonił, ale Jim nie odpowiadał. W końcu Sue-Robin powiedziała:

– Nie odbiera. Coś musiało mu się stać.

– I co teraz zrobimy?

– No cóż, najpierw chyba sprawdzimy w kancelarii, czy w ogóle dziś przyszedł. A potem… no, nie wiem… może kilkoro z nas powinno pójść do Tee Jaya? Może on wie, gdzie podział się pan Rook.

Muffy poszła porozmawiać z Sylvią, sekretarką doktora Ehrlichmana, ale ona również nie widziała Jima.

– Nie martwcie się, to pewnie ten jego stary samochód. Poproszę doktora Ehrlichmana, żeby dał wam coś do roboty.

– Och, nie. Proszę mu powiedzieć, żeby się nie fatygował. Mamy mnóstwo roboty – odparła Muffy.

Wróciła do klasy i przecząco pokręciła głową.

– A więc to tak – stwierdziła Sue-Robin. – Ray i Beattie, może wy pojedziecie do domu Tee Jaya? Spytacie jego mamę o adres wuja, a potem sprawdzicie, czy jest w domu.

– Muszę tam iść właśnie z Rayem? – zapytała z odrazą Beattie.

Ray posłał w jej kierunku czuły pocałunek i powiedział:

– Pewnie, że tak. Mam najszybszą gablotę.

– Szybki samochód jest nędznym odpowiednikiem penisa – prychnęła Beattie.

– W szybkim samochodzie szybciej do raju – odparował Ray.

Nadal dyskutowali jeszcze nad tym, co mogliby zrobić pozostali, gdy usłyszeli przeraźliwy pisk. Zamilkli i popatrzyli po sobie, a potem, jak na próbie baletu, wszyscy jednocześnie obrócili głowy w kierunku źródła dźwięku. W powietrzu unosił się kawałek kredy, raz po raz postukując w tablicę.

– O mój Boże! – jęknęła Rita Munoz. – To pewnie znów wuj Tee Jaya.

– Mam nadzieję, że nie – mruknął Seymour. – Co zrobimy, jeżeli to rzeczywiście on?

Kawałek kredy znieruchomiał w powietrzu, a potem nagle upadł na podłogę. Wszyscy podskoczyli. Po chwili kreda znów uniosła się bardzo powoli i dotknęła tablicy. Wyglądało to tak, jakby trzymała ją jakaś niewidzialna dłoń, której palce nie mogą się dobrze zacisnąć.

– Hej, patrzcie – zawołał John Ng. – Stawia jakiej znaki. Coś pisze.

Denerwująco powoli kreda nakreśliła krótką pionową linię. Potem lekko przesunęła się w bok i narysowała coś co wyglądało jak grabki.

JE.

– Co to oznacza? – zmarszczył brwi Titus. Jednak kreda zaraz poruszyła się znowu i dorysowała jakiś zygzak.

– Nie rozumiem tego – rzekł Ricky. – Jeśli mamy rozmawiać z duchem, to może byłoby lepiej, gdyby raz stuknął na „tak”, a dwa na „nie”?

Kreda poruszyła się znowu. Tym razem napisała T, potem dorysowała drugie grabki i podwójny pagórek. Kimkolwiek był piszący, w miarę upływu czasu zdawał się nabierać pewności siebie i siły.

JESTEM POCHOWANY.

– „Jestem pochowany” – przeczytał Titus. – Tak napisał. Jestem pochowany.

Kreda pisała dalej, z każdą chwilą szybciej. Klasa obserwowała ją jak urzeczona.

JESTEM POCHOWANY ZA GARAŻAMI NA TYŁACH DOMU. WEŹCIE ŁOPATY. JIM.

Po słowie „Jim” kreda upadła na podłogę i pękła. Uczniowie przez chwilę milczeli, a potem zaczęli pohukiwać, krzyczeć i wiwatować. Duch Jima Rooka naprawdę tu był.

Sherma uciszyła ich i wyszła na środek klasy, rozglądając się wokół.

– Panie Rook… wiemy, że pan tu jest. To było jedno z najniezwyklejszych przeżyć w moim życiu…

– Daj spokój z przemówieniami – przerwał jej Ricky. – Chodźmy go wykopać.

Wszyscy skoczyli do drzwi, ale właśnie w tej chwili stanął w nich doktor Ehrlichman z grubym plikiem zeszytów pod pachą. Zatrzymali się, szurając nogami i pokasłując. Doktor Ehrlichman popatrzył na nich ze zdziwieniem i powiedział:

– Jeszcze pół godziny do przerwy. Dokąd się wybieracie?

– Zajęcia w terenie, proszę pana – odparł Russell.

– Zajęcia w terenie? Nic nie wiem o żadnej wycieczce. Poza tym nie możecie iść na nią sami, bez pana Rooka.

– Mamy się spotkać z panem Rookiem przy plaży. Mamy pochodzić po plaży, a potem napisać wiersz o swoich wrażeniach. Wie pan, tańczące fale i tym podobne rzeczy.

– I lale w bikini – wtrącił Mark i stęknął, gdy Russell szturchnął go w plecy.

– Przykro mi, ale nie dawałem panu Rookowi pozwolenia na zajęcia w terenie – oświadczył doktor Ehrlichman. – Dopóki nie omówię z nim tego osobiście, uważajcie je za odwołane. Przyniosłem wam kilka zadań z matematyki, żebyście dobrze się bawili przez następne pół godziny.

– Bawili? – jęknął Greg. Matematyka była dla niego równie zrozumiała jak sanskryt.

Nawet nad najłatwiejszymi zadaniami siedział całe godziny, otrzymując wyniki, które według nauczyciela były nie tylko błędne, ale twórczo błędne.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Rook»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Rook» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Graham Masterton
Graham Masterton - Mirror
Graham Masterton
Graham Masterton - The Devils of D-Day
Graham Masterton
Graham Masterton - Revenge of the Manitou
Graham Masterton
Graham Masterton - Das Atmen der Bestie
Graham Masterton
Graham Masterton - Irre Seelen
Graham Masterton
Graham Masterton - Innocent Blood
Graham Masterton
Graham Masterton - Festiwal strachu
Graham Masterton
Graham Masterton - Brylant
Graham Masterton
Graham Masterton - Kły i pazury
Graham Masterton
Graham Masterton - Manitú
Graham Masterton
Graham Masterton - Dom szkieletów
Graham Masterton
Отзывы о книге «Rook»

Обсуждение, отзывы о книге «Rook» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x