Graham Masterton - Rook
Здесь есть возможность читать онлайн «Graham Masterton - Rook» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Ужасы и Мистика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Rook
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Rook: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Rook»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Rook — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Rook», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Jim cofnął się. Dobrze wiedział, co to takiego. Dym wił się, kłębił i powoli unosił w górę, aż uformował się w wysoką, czarną sylwetkę Umbera Jonesa.
Jim miał dwie możliwości. Mógł zostać i zaryzykować włamanie do mieszkania Umbera Jonesa albo pójść za nim i sprawdzić, co tamten knuje. Rozsądniejsze wydawało mu się włamanie do mieszkania. W końcu, jeśli znajdzie laseczkę loa, Umber Jones nie będzie mógł już wezwać na pomoc demonów dających mu moc. Nadal będzie mógł użyć pistoletu lub noża, ale co z tego? Jim uczył piętnastolatków, którzy potrafili używać pistoletu i noża, a czasami nawet przynosili je do szkoły.
Poza tym pani Vaizey umarła usiłując przynieść mu tę laseczkę i czuł, że jego obowiązkiem jest dokończyć to, co zaczęła. Przynajmniej tyle był jej winien.
Umber Jones zaczął się oddalać, łopocząc połami czarnej marynarki jak skrzydłami kruka.
Przesunął się obok pijaka – który oczywiście nie widział go, ale najwidoczniej poczuł jego obecność, gdyż odwrócił się i spojrzał w przestrzeń.
Umber Jones wszedł na ulicę. Gdy to robił, nadjechała rozpędzona taksówka z podniesioną chorągiewką, kołysząc się na wyboistej nawierzchni. Kierowała się wprost na przechodzącego, jej światła przeszywały jego ciało jak tuman mgły. Przez chwilę Jim myślał, że Umber zginie pod kołami, lecz samochód przejechał przez niego. Postać Umbera zawirowała i skłębiła się, ale zaraz odzyskała pierwotny kształt i Umber Jones przeszedł na drugą stronę ulicy.
Kiedy zniknął za rogiem, Jim na kilka długich chwil stracił odwagę i stał bez ruchu, przyciśnięty do drucianej siatki sex-shopu. Jak można walczyć z kimś, kto opuszcza swoje ciało i w postaci dymu krąży po ulicach? Jednak zaraz odpowiedział sobie na to pytanie: można, bo trzeba. Polega na tobie dziewiętnaścioro młodych ludzi.
Dobro musi zwyciężyć zło. Tak każe prawo natury.
Zrobił dwa głębokie wdechy, wyszedł z bramy i wrócił pod drzwi mieszkania Umbera Jonesa. Wyjął śrubokręt i ponownie podważył zamek. Pijak dostrzegł go i niepewnym krokiem ruszył w jego kierunku.
– „Czeka mnie za zakrętem… – ryknął. – Z jagodzianym okrętem…”
Nagle zapaliło się światło w mieszkaniu pana Pachowskiego. Sąsiad wuja Umbera odsunął zasłony, otworzył okno i zawołał:
– Co się tam dzieje? Wynocha stąd, zanim wezwę gliny! Jim cofnął się od drzwi, uspokajająco machając ręką.
– W porządku… Szukam numeru dwanaście tysięcy dwa!
– To nie ten blok… dwanaście tysięcy dwa jest trzy budynki na zachód!
– Dzięki – powiedział Jim i odszedł. Mimo to pan Pachowski nadal odprowadzał go wzrokiem. Jim ponownie pomachał mu ręką. – Dzięki – powtórzył. – Dobranoc.
Przeszedł na drugą stronę ulicy. Pijak potoczył się w jego kierunku, wciąż śpiewając.
Kiedy Jim wsiadł do samochodu, podszedł do niego i oparł się o dach. Jim opuścił szybę i powiedział:
– No już, spływaj. Znajdź sobie jakieś bezpieczne miejsce do spania.
Pijak spojrzał na niego nie widzącymi oczami.
– Powiedz mi coś – poprosił. – Nigdy na to nie wpadłem i chyba nikt tego nie wie. Co to jest, do licha, ten jagodziany przyjaciel…?
Kiedy odpowiedziało mu milczenie, z szeroko rozłożonymi ramionami odszedł w noc – strach na wróble walczący z cyklonem. Jim włączył silnik i ruszył. Widział, że pan Pachowski wciąż odprowadza go spojrzeniem paciorkowa – tych oczu. Nie pozostało mu nic innego, jak wrócić do domu i znaleźć jakiś inny sposób zdobycia laseczki Umbera Jonesa.
A może mógł pójść za Umberem Jonesem i dowiedzieć się, co on knuje? To mogło być bardzo niebezpieczne, ale w ten sposób mógł zdobyć jakieś dodatkowe informacje o możliwościach Umbera Jonesa, a może także o jego słabych stronach. Jedna czy dwie rzeczy w zachowaniu tam – j tego budziły zdziwienie. Umber Jones twierdził, że chce, aby jego istnienie pozostało tajemnicą, tymczasem raz po raz pojawiał się w natłoczonej klasie, w której Jim z trudem mógł ukryć fakt, że dzieje się coś dziwnego. Przecież równie dobrze mógł pojawiać się w jego mieszkaniu lub na ulicy, gdzie nie groziło mu, że ktoś odkryje jego obecność. I jeszcze coś: kiedy chciał wysłać Jima z instrukcjami do Chilla, dlaczego przysłał Elvina, zamiast odwiedzić go osobiście – albo w postaci Dymu?
Jim minął narożnik, za którym zniknął Umber Jones. Ulica była pusta, nie licząc rzędu zaparkowanych samochodów i mężczyzny spacerującego z groźnie wyglądającym psem.
Skręcił w lewo i powoli pojechał do następnego skrzyżowania, nerwowo bębniąc plcami po kierownicy. Umber Jones szedł szybko, ale nie mógł zajść dalej niż cztery czy pięć przecznic.
Jim zatrzymał się na światłach, a potem, kiedy zmieniły się na zielone, skręcił w prawo.
Dojeżdżając do następnej przecznicy zaczął podejrzewać, dokąd zmierza Umber Jones.
Był teraz zaledwie trzy kwartały od baru „Sly’s”, gdzie przesiadywał Chill i jego pomocnicy.
Chill posłał Umbera Jonesa do diabła. Może Umber Jones zamierza zrobić to samo.
Nadal nie widząc nigdzie wuja Umbera, Jim postanowił zaryzykować i podjechać prosto pod bar. Na następnym skrzyżowaniu ostro skręcił w lewo, aż opony zapiszczały jak duszone koty, a potem w prawo. Dotarł pod bar w samą porę, aby dostrzec czarną sylwetkę Umbera Jonesa wychodzącego zza następnego rogu.
Jednocześnie zauważył Chilla oraz trzech jego ludzi stojących na chodniku. Czwarty siedział na masce zielonego cadillaca, paląc cygaro. Umber Jones zbliżał się do nich bardzo szybko. Jego twarz była upiornie biała, a oczy szkarłatne jak rozżarzone węgle. Chill i jego pomagierzy nie widzieli go.
Jim mocniej ścisnął kierownicę. Nie wiedział, co robić. Nawet gdyby ostrzegł krzykiem Chilla i jego ludzi, nie uwierzyliby mu, bo Umber Jones był niewidzialny. I wcale nie pomógłby im w ten sposób. Umber Jones był nie tylko niewidzialny, ale i nietykalny. Jedyną namacalną cechą było emanujące z niego zło, a wspomagała go moc loa – Ghede i Ougona Ferraille.
Jim już zamierzał krzyknąć „Uwaga!”, ale nie zdołał wymówić ani słowa. Mógł tylko patrzeć ze zgrozą, jak Umber Jones odkręca swoją rękę, odsłaniając ukryte w niej ostrze.
Chill kołysał się na piętach, trzymając ręce w kieszeniach i śmiejąc się. Stojący obok niego goryl miał na sobie czarną koszulę i białą jedwabną kamizelkę. Umber Jones podbiegł do niego i dźgnął go prosto w żołądek – raz, dwa, trzy razy. Napadnięty był zbyt zaszokowany, żeby krzyknąć. Stał z szeroko rozłożonymi rękami, gapiąc się na swoją kamizelkę, która wyglądała, jakby ktoś rozgniótł na niej truskawki. Potem nagle osunął się na kolana, zakaszlał krwią i runął na chodnik.
Pozostali goryle biegali z wycelowaną bronią, usiłując zobaczyć, kto ich zaatakował.
Wydawało się, że wystrzelają się wzajemnie, bo końcu na chodniku nie było nikogo innego.
Jeden z nich cofał się, wymachując pistoletem na wszystkie strony. Jim słyszał ich wrzaski i przez moment podejrzewał, że rzeczywiście zaczną strzelać. Ale Chill krzyknął na nich, żeby przestali biegać w kółko jak bezgłowe kurczaki. W przypadku ludzi zaatakowanych przez wyznawcę voodoo to bardzo trafne porównanie, pomyślał ponuro Jim.
Chill wskazał na budynki po drugiej stronie ulicy. Goryle pozdejmowali okulary przeciwsłoneczne i uważnie przyglądali się oknom, usiłując dostrzec ukrytego snajpera. Jeden z nich przyklęknął obok leżącego na chodniku towarzysza, rozchylił jego zakrwawioną kamizelkę, po czym obrócił się do pozostałych i potrząsnął głową. To nie były rany od kul, lecz ślady noża.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Rook»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Rook» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Rook» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.