Graham Masterton - Rook

Здесь есть возможность читать онлайн «Graham Masterton - Rook» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Ужасы и Мистика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Rook: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Rook»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Kiedy jeden z uczniów Rooka zostaje zamordowany, a inny oskarżony o zabójstwo, tylko Jim jest w stanie rozpoznać prawdziwego mordercę. Jest nim wyznawca voodoo Umbr Jones. Pod groźbą dalszych zabójstw Jones zmusza Jima, by stał się jego emisariuszem. Z pomocą swoich uczniów Jim podejmuje walkę z szaleńcem…

Rook — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Rook», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Powiedział, że zajmie się tym, i tak też zrobił. A raczej zrobił to jego Dym…

Tee Jay głęboko wciągnął powietrze. Jim widział, że chłopiec jest bliski łez.

– Kazał mi zawołać Elvina do kotłowni. Powiedziałem Elvinowi, że mam trochę niezłej trawki. Przyszedł tam, a wuj Umber dmuchnął na niego tym swoim proszkiem, i Elvin zesztywniał jak trup. Nie mógł się poruszyć, nie mógł mówić, jednak przez cały czas patrzył na mnie, jakby błagał, wie pan? Wuj Umber powiedział, że na Haiti zadają bluźniercom za karę dwieście pchnięć nożem…

Tee Jay znów zamilkł na dłuższą chwilę, a potem powiedział:

– Tak właśnie postąpił z Elvinem, na moich oczach. Byłem przerażony, panie Rook, cholernie przerażony. Wiedziałem, że jeśli spróbuję go powstrzymać, zrobi ze mną to samo.

On zabije każdego, kto stanie mu na drodze, panie Rook…

– Więc czemu go nie opuścisz, jeśli jesteś tak cholernie przestraszony? Dlaczego nie wrócisz do domu?

Tee Jay wbił oczy w podłogę.

– On mi nie pozwoli – wymamrotał.

– Ach tak? I to jedyny powód? Po prostu ci nie pozwoli? Daj spokój, Tee Jay, znam cię trochę lepiej.

– To jeden z powodów. A poza tym ja wierzę w voodoo, panie Rook. Naprawdę wierzę.

Ono daje moc. Czuję ją w rękach i w myślach. Nigdy nie czułem się taki silny. Nigdy nie byłem taki pewny siebie. Pierwszy raz w życiu czuję, że jestem kimś ważnym, że mam jakąś przyszłość, rozumie pan? Czuję, że jestem panem mojego losu.

– Rozumiem. Masz przed sobą przyszłość, obojętnie kogo skrzywdzisz?

– Nie chciałem śmierci Elvina, panie Rook, przysięgam. To już się nie powtórzy.

– A jeśli Chill nie zechce oddać Umberowi Jonesowi dziewięćdziesięciu procent zysków?

Przysięgniesz, że twój wuj nie tknie go palcem?

– Chill jest handlarzem narkotyków. Wie, co ryzykuje.

– Och, pewnie. Jednak to nie oznacza, że można go zabić. Powinno zająć się nim prawo.

Nie podnosząc głowy, Tee Jay powiedział:

– Panie Rook… to nie takie proste. Jestem między młotem a kowadłem. Szanuję pana, bo jest pan chyba jedynym białym człowiekiem, który rozumie, co dzieje się w mojej głowie, ale voodoo jest takie fascynujące… Daje poczucie władzy. Dzięki niemu czarni ludzie czerpią ze studni swego dziedzictwa. A pan zawsze mówił, abyśmy nie wypierali się naszego dziedzictwa, prawda?

– Nie jestem uprzedzony do voodoo – powiedział Jim. – Szanuję voodoo tak samo jak katolicyzm, szintoizm czy jakąkolwiek inną wiarę. Jednak nie lubię przemocy i przymusu. A przede wszystkim nie pochwalam morderstw. Powinieneś pójść do rodziców Elvina i powiedzieć im, jaki czujesz się silny teraz, kiedy odkryłeś voodoo.

– Lepiej zaprowadzę pana do higienistki – odparł Tee Jay.

– Dziękuję, chyba sam trafię – mruknął Jim i ruszył korytarzem, zostawiając Tee Jaya.

Chłopiec spoglądał za nim przez chwilę, a potem zawołał:

– Panie Rook! Niech mnie pan nie odpycha, proszę! Robię, co mogę, przysięgam!

Jim przystanął, ale nie odwrócił się.

– Obiecuję, panie Rook, że zrobię wszystko, żeby już nikomu nie stała się krzywda!

– A jeśli wuj Umber znów zechce kogoś zabić? Po czyjej staniesz stronie? Jego czy mojej? – zapytał Jim.

– Jestem krwią z jego krwi, panie Rook. Musi pan to zrozumieć.

– Właśnie – powiedział Jim i powlókł się do gabinetu lekarskiego.

Reszta dnia minęła spokojnie. Kiedy chłopcy poszli do warsztatu spawać i naprawiać samochody, a dziewczyny słuchały wykładu o gospodarstwie domowym, Jim przeprowadził z Jane Firman indywidualną lekcję rozpoznawania słów. Potem pracował z Davidem Littwinem nad jego jąkaniem.

Lubił Davida. Mimo wady wymowy chłopiec był zawsze chętny do współpracy i nigdy nie obrażał się na innych, kiedy z niego drwili. Jim nie udawał, że jego uczniowie nie mają wad.

Wcześniej czy później będą musieli stawić czoło światu, który nie wybacza jąkania się, fatalnego akcentu czy ociężałego myślenia. Chciał, żeby jego uczniowie nabrali pewności siebie, ale nie przekonywał ich, że będzie im łatwo żyć i zawsze będą otoczeni przez wybaczających przyjaciół i życzliwie nastawionych nauczycieli. Pewnego dnia jakiś niecierpliwy pracodawca zapyta Davida, czy jest nadzieja, że otrzyma odpowiedź do Bożego Narodzenia, i chłopak będzie musiał sobie z tym poradzić.

Od kiedy David rozpoczął naukę w drugiej klasie specjalnej, poczynił znaczne postępy, ale Jim nie zamierzał wmawiać mu, że ludzie będą czekać w nieskończoność, podczas gdy on s-s-syka, usiłując powiedzieć, o co mu chodzi.

Pod koniec dnia rozległo się pukanie do drzwi klasy i weszła Susan.

– Słuchaj – oświadczyła – kiedy mówiłam, że powinieneś trzymać się ode mnie z daleka, nie miałam na myśli trzech tysięcy mil i zawsze.

– Przepraszam – odparł Jim, wpychając plik wypracowań do walizeczki i zamykając ją z trzaskiem. – Byłem dziś bardzo zajęty.

– Skaleczyłeś się – powiedziała zatroskana. Podeszła i dotknęła jego policzka, a potem nosa. – Jak to się stało? Wyglądasz jak pan Wallechinsky.

– To nic takiego. Pęknięta szyba.

Zmarszczyła brwi.

– Czy dzieje się coś złego? – zapytała.

Wciąż myślał o tym, jak przymknęła oczy, kiedy powiedziała, że go kocha, i jak namiętnie go pocałowała.

– Wszystko w porządku – mruknął. – Miałem ciężki dzień, to wszystko.

Chciał wyjść zza biurka, ale Susan nie ruszyła się z miejsca, zagradzając mu drogę.

– Nie chcę, żebyś myślał, że jestem na ciebie zła – powiedziała. – Nadal chciałabym obejrzeć twoje mapy, jeśli kiedyś znajdziesz chwilę czasu.

– Ja nie mam żadnych map – oświadczył. – Ron Philips po prostu napuszczał nas na siebie.

– Nie masz map? – Susan zamrugała oczami. – Co chcesz przez to powiedzieć? A co z mapą północno-zachodniego przejścia Martina Frobishera?

Potrząsnął głową.

– Wymyśliłeś to? – zapytała z niedowierzaniem. – Po co to wymyśliłeś?

Zanim dokończyła zdanie, natychmiast zrozumiała dlaczego i zaczerwieniła się jak nastolatka.

– Przepraszam – powiedziała. – Nie powinnam o to pytać. To było grupie. Słuchaj… zrobiłam z siebie kompletną idiotkę. Lepiej już pójdę.

Chwycił ją za rękę.

– Susan… Ja nie wiem, co zaszło między nami. Nie wiem, dlaczego powiedziałaś, że mnie kochasz, a potem zmieniłaś zdanie. Sądzę, że kobiety mają prawo bywać zmienne, ale bardzo chciałbym wiedzieć, co cię ode mnie tak nagle odepchnęło. Mam nieświeży oddech?

Rano w supersamie poznałaś Richarda Gere? Co?

– Nie rozumiem tego – przyznała Susan. – Uważasz, że między nami było coś, a nie było. Po prostu odwiozłeś mnie do domu. Rozmawialiśmy o mapach, i to wszystko. Potem wpadłeś na żywopłot i zamoczyłeś spodnie.

– Nie całowaliśmy się?

– Cmoknęłam cię w policzek.

– Cmoknęłaś, a nie pocałowałaś? Bez języczka?

– Języczka? – powtórzyła ze zdumieniem. – Jim… rozmawialiśmy o mapach, nic więcej. Od tego nie przechodzi się zaraz do pocałunków z języczkiem.

Jim przycisnął rękę do czoła.

– Coś mi się pokręciło. Myślałem, że całowaliśmy się. Myślałem, że powiedziałaś, że mnie kochasz, i pocałowaliśmy się.

Susan wzięła go za rękę.

– Jim… lubię cię i podziwiam twoją pracę z drugą klasą specjalną, ale nigdy nie mówiłam, że cię kocham. I uwierz mi, proszę… nigdy się nie całowaliśmy.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Rook»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Rook» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Graham Masterton
Graham Masterton - Mirror
Graham Masterton
Graham Masterton - The Devils of D-Day
Graham Masterton
Graham Masterton - Revenge of the Manitou
Graham Masterton
Graham Masterton - Das Atmen der Bestie
Graham Masterton
Graham Masterton - Irre Seelen
Graham Masterton
Graham Masterton - Innocent Blood
Graham Masterton
Graham Masterton - Festiwal strachu
Graham Masterton
Graham Masterton - Brylant
Graham Masterton
Graham Masterton - Kły i pazury
Graham Masterton
Graham Masterton - Manitú
Graham Masterton
Graham Masterton - Dom szkieletów
Graham Masterton
Отзывы о книге «Rook»

Обсуждение, отзывы о книге «Rook» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x