Graham Masterton - Czternaście Obliczy Strachu

Здесь есть возможность читать онлайн «Graham Masterton - Czternaście Obliczy Strachu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Ужасы и Мистика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Czternaście Obliczy Strachu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czternaście Obliczy Strachu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Kolejna, po "Dwóch tygodniach strachu", kolekcja błyskotliwych opowiadań angielskiego mistrza grozy. Tym razem czytelnik będzie miał sposobność odbyć podróż do czternastu różnych punktów ziemskiego globu… Na spowitych gęstą mgłą ulicach San Francisco odkryć sekret dziewczyny, która zrobi wszystko z miłości. Tajemnicę gorszą od największego koszmaru… Odbyć spacer po dużym londyńskim parku w czasie deszczu i poznać przerażającą prawdę o mężczyźnie, który ukrywa się pomiędzy drzewami… Odwiedzić Walię i stanąć twarzą w twarz z ludźmi, którzy poszukują śmierci…

Czternaście Obliczy Strachu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czternaście Obliczy Strachu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Peter, jeśli to mają być żarty…

Wstała z łóżka. Włożyła rękę między nogi, bo poczuła, że lepią jej się uda. Nigdy jeszcze nie napełnił jej taką ilością nasienia. Było go tyle, że spływało po wewnętrznej stronie jej nóg na dywan. Zaskoczona podniosła rękę do oczu i patrzyła na nią.

W łazience nie było Petera. Nie było go pod łóżkiem ani pod kapą. Nie było go za zasłonami. Szukała go z bolesnym zakłopotaniem, uporczywie, nawet tam, gdzie wiedziała, że go nie ma. Po dziesięciu minutach poszukiwań przestała. Nie było go. W jakiś tajemniczy sposób zniknął. Usiadła na łóżku i nie wiedziała, czy śmiać się z daremnych poszukiwań, czy krzyczeć ze złości. Musiał gdzieś pójść. Nie słyszała otwierania ani zamykania drzwi i nie słyszała jego kroków. Gdzie więc się podział?

Ubrała się i poszła go szukać. Zajrzała do wszystkich pokoi na górnym piętrze, nawet do komód i szaf. Ściągnęła drabinę i weszła na poddasze ale znalazła tam tylko stare obrazy i połamany wózek dziecięcy. Słyszała natomiast dobiegający z zewsząd szelest liści.

– Peter? – zawołała z lękiem, ale odpowiedzi nie było.

Zeszła więc po drabinie z powrotem.

Na koniec weszła do jednego ze słonecznych pokojów na dole. Pani Gaylord siedziała na wiklinowym krześle, czytając gazetę i paląc papierosa. Smużki dymu kłębiły się w zanikającym świetle dnia. Obok na stole stała fliżanka kawy z narastającym kożuszkiem.

– Halo – powiedziała pani Gaylord, nie odwracając głowy. – Wcześnie pani zeszła. Oczekiwałam państwa później.

– Coś się stało – odparła Jenny. Nagle uświadomiła sobie, że bardzo się stara nie wybuchnąć płaczem.

Pani Gaylord odwróciła się w jej stronę.

– Nie rozumiem, moja droga. Czyżbyście się posprzeczali?

– Nie wiem. Ale nie ma Petera. Po prostu zniknął.

Przeszukałam cały dom i nigdzie go nie znalazłam.

Pani Gaylord opuściła wzrok.

– Rozumiem. To bardzo przykre.

– Przykre? To straszne! Martwię się! Zastanawiam się, czy wezwać policję.

– Policję? Myślę, że nie trzeba. Może tchórz go obleciał i poszedł się przejść. Mężczyźni czasem tak się zachowują, szczególnie zaraz po ślubie. Pani pretensja jest dość powszechna.

– Ale ja nie słyszałam, żeby wychodził. Byliśmy na łóżku razem… a potem zorientowałam się, że go nie ma.

Pani Gaylord zagryzła wargi, jak gdyby się zastanawiała.

– Jest pani pewna, że byliście na łóżku? – zapytała.

Jenny spojrzała na nią w podnieceniu i zaczerwieniła się.

– Jesteśmy małżeństwem. Pobraliśmy się dzisiaj.

– Nie to miałam na myśli – powiedziała z roztargnieniem pani Gaylord.

– W takim razie nie wiem, co pani miała na myśli.

Pani Gaylord podniosła wzrok. Uśmiechnęła się uspokajająco do Jenny i wyciągnęła rękę.

– Jestem pewna, że to nic strasznego – oznajmiła. – Możliwe, że postanowił zaczerpnąć świeżego powietrza i to wszystko. W ogóle nic strasznego.

– On nie otwierał drzwi, pani Gaylord! – warknęła Jenny. – On zniknął!

Pani Gaylord zachmurzyła się.

– Nie musi pani na mnie napadać, moja droga. Jeśli ma pani jakieś kłopoty ze swoim nowym mężem, to na pewno nie z mojej winy!

Jenny już miała na nią krzyknąć, ale zatkała usta ręką i odwróciła się. Nie było sensu zachowywać się histerycznie. Jeśli Peter po prostu wyszedł, zostawiając ją, to trzeba się dowiedzieć, dlaczego tak zrobił; a jeżeli tajemniczo zniknął, to musi starannie przeszukać dom, aż go znajdzie. Mimo wszystko czuła strach, a poza tym ogarniało ją uczucie, którego od bardzo dawna nie doświadczyła. Samotność. Trzymała rękę przy ustach, aż uspokoiła się trochę i wtedy, bez odwracania się, powiedziała cicho do pani Gaylord:

– Przepraszam. Byłam tylko wystraszona. Nie wiem, dokąd mógł pójść.

– Chce pani przeszukać dom? – spytała pani Gaylord. Ma pani wolną rękę.

– Chciałabym, jeśli pani nie ma nic przeciwko temu.

Pani Gaylord wstała.

– Nawet pani pomogę, moja droga. Musi pani być bardzo zmartwiona.

Następną godzinę spędziły, chodząc od pokoju do pokoju, otwierając i zamykając drzwi. Zanim jeszcze zapadła ciemność, a zimny wiatr przybrał na sile, wiedziały już, że Petera nie ma w domu.

– Czy chce pani zawiadomić policję? – upewniła się pani Gaylord. Znajdowały się w mrocznym salonie. Na antycznym kominku palił się malutki ogień. Wiatr zamiatał liście i kołatał do okien.

– Myślę, że trzeba – odparła Jenny. Czuła się pusta i zszokowana, niezdolna do powiedzenia czegoś sensownego. – Chciałabym też, jeśli to możliwe, zatelefonować do paru moich przyjaciół w Nowym Jorku.

– A zatem do dzieła. Ja zacznę przygotowywać obiad.

– Nie będę jadła. Przynajmniej póki nie dowiem się czegoś o Peterze.

Pani Gaylord, z twarzą na pół ukrytą w cieniu, powiedziała cicho:

– Jeśli naprawdę odszedł, musi pani się do tego przyzwyczaić, a najlepiej zacząć od razu.

Nim Jenny zdobyła się na odpowiedź, wyszła z pokoju i udała się do kuchni. Jenny zauważyła na bocznym stoliku mahoniowe, inkrustowane pudełko na papierosy i pierwszy raz od trzech lat wyjęła papierosa i zapaliła. Miał obrzydliwy smak, ale zaciągnęła się głęboko i przytrzymała dym w płucach, zamykając oczy w osamotnieniu i udręce.

Zatelefonowała na policję. Byli bardzo uprzejmi i pomocni, i obiecali przyjechać nazajutrz rano, o ile nie będzie żadnej wiadomości o Peterze. Wspomnieli jednak, że Peter jest dorosły, i że wolno mu pójść, gdzie mu się podoba, jeśli nawet sprowadza się to do opuszczenia jej w noc poślubną.

Chciała porozmawiać z matką, ale po wykręceniu numeru, słuchając sygnału, odłożyła słuchawkę. Upokorzenie było za wielkie, żeby dzielić je z rodziną lub najbliższymi przyjaciółmi. Wiedziała, że jeśli usłyszy współczujący głos matki, zaleje się łzami. Zgasiła papierosa i zastanawiała się, do kogo powinna zatelefonować.

Na górze wiatr zatrzasnął z hukiem jakieś drzwi i Jenny podskoczyła nerwowo.

Po jakimś czasie wróciła pani Gaylord, niosąc tacę. Jenny siedziała przy dogasającym ogniu, paląc papierosa i starając się nie płakać.

– Przygotowałam trochę filadelfjskiej zupy z pieprzu i upiekłam parę steków z Nowego Jorku – zakomunikowała pani Gaylord. – Chce pani zjeść przy kominku? Zaraz dorzucę do ognia.

W ciągu zaimprowizowanego obiadu Jenny nie odzywała się. Udało jej się zjeść trochę zupy, ale stek stanął jej w gardle i nie mogła go przełknąć. Przez kilka minut płakała, podczas gdy pani Gaylord uważnie się jej przyglądała.

– Przepraszam – powiedziała Jenny, ocierając oczy.

– Nie musi pani. Wiem aż za dobrze, co pani przechodzi.

Proszę pamiętać, że sama straciłam męża.

Jenny bez słowa pokiwała głową.

– Proponuję, żeby przeniosła się pani na tę noc do małej sypialni. Tam będzie się pani lepiej czuła. To jest przytulny mały pokój, zaraz z tyłu.

– Dziękuję – wyszeptała Jenny. – Myślę, że tak będzie lepiej.

Siedziały przed ogniem, aż nowe kłody spaliły się do końca, a zegar w hallu wybił drugą rano. Pani Gaylord wyniosła talerze, a potem poszły ciemną, trzeszczącą klatką schodową na górę. Weszły do ślubnego apartamentu, żeby zabrać stamtąd walizkę Jenny. Przez chwilę spoglądała smutno na Walizkę Petera i na jego porozrzucane wszędzie ubranie.

Nagle krzyknęła:

– Jego ubranie.

– Cóż to, moja droga?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Czternaście Obliczy Strachu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czternaście Obliczy Strachu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Graham Masterton
Graham Masterton - Mirror
Graham Masterton
Graham Masterton - The Devils of D-Day
Graham Masterton
Graham Masterton - Revenge of the Manitou
Graham Masterton
Graham Masterton - Das Atmen der Bestie
Graham Masterton
Graham Masterton - Ciemnia
Graham Masterton
Graham Masterton - Festiwal strachu
Graham Masterton
Graham Masterton - Brylant
Graham Masterton
Graham Masterton - Strach
Graham Masterton
Graham Masterton - Kły i pazury
Graham Masterton
Graham Masterton - Manitú
Graham Masterton
Graham Masterton - Dom szkieletów
Graham Masterton
Отзывы о книге «Czternaście Obliczy Strachu»

Обсуждение, отзывы о книге «Czternaście Obliczy Strachu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x