Graham Masterton - Czternaście Obliczy Strachu

Здесь есть возможность читать онлайн «Graham Masterton - Czternaście Obliczy Strachu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Ужасы и Мистика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Czternaście Obliczy Strachu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czternaście Obliczy Strachu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Kolejna, po "Dwóch tygodniach strachu", kolekcja błyskotliwych opowiadań angielskiego mistrza grozy. Tym razem czytelnik będzie miał sposobność odbyć podróż do czternastu różnych punktów ziemskiego globu… Na spowitych gęstą mgłą ulicach San Francisco odkryć sekret dziewczyny, która zrobi wszystko z miłości. Tajemnicę gorszą od największego koszmaru… Odbyć spacer po dużym londyńskim parku w czasie deszczu i poznać przerażającą prawdę o mężczyźnie, który ukrywa się pomiędzy drzewami… Odwiedzić Walię i stanąć twarzą w twarz z ludźmi, którzy poszukują śmierci…

Czternaście Obliczy Strachu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czternaście Obliczy Strachu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Kiedy została zrobiona?

– Zdaje się, że około tysiąc dziewięćset dwudziestego czwartego… Matka miała wtedy pięć albo sześć lat. Ale fotografa podsunęła mi pomysł prezentu urodzinowego dla niej. Myślę, że uda mi się odtworzyć jej życie od chwili urodzin; wiem, że ojciec miał setki zdjęć, listów i pamiątek. Skomponuję coś w rodzaju książki Twoje życie.

– Czy ci to nie zabierze mnóstwa czasu? Miałeś zamiar skończyć pracę nad Wellcome Foundation.

Potrząsnął przecząco głową.

– Całe poddasze jest aż po krokwie zawalone albumami zdjęć i pamiętnikami. Ojciec utrzymywał je w nienagannym porządku. Miał taki charakter. Był perfekcjonistą, bardzo systematycznym, bardzo precyzyjnym. No cóż… musiał być taki.

– Gdzie poznał twoją matkę?

– W Warszawie, w trzydziestym siódmym. Nie opowiadałem ci? Pojechał do Polski, żeby asystować wielkiemu Magnusowi Stothardowi, który został wezwany w celu zoperowania raka kręgosłupa u hrabiego Szpondera. Operacja się nie udała. Moja matka przybyła wraz ze swoją rodziną na jeden z obiadów, wydanych przez rodzinę Szponderów na cześć sir Magnusa. Muszę dodać, że to było jeszcze przed operacją. Matka nie była arystokratką, ale jej ojciec cieszył się ogólnym szacunkiem… miał zdaje się coś wspólnego z żeglugą. Matka nazywała się wówczas Katia Ardonna Galowska. Opowiadała mi, że miała wtedy na sobie szarą jedwabną suknię z koronkowym kołnierzem i zaśpiewała piosenkę pod tytułem Piosenka drozda.

Mój ojciec gapił się na nią z otwartymi ustami. Zaprosił ją do Cheltenham na wakacje, na które przyjechała następnej wiosny. Sytuacja w Polsce zaczęła wyglądać groźnie, więc została w Anglii i wyszła za mąż za ojca… i to już koniec całej historii.

– Czy zobaczyła się jeszcze kiedykolwiek ze swoją rodziną?

– Nie. Jej bracia przystąpili do polskiego ruchu oporu. Nikt nie wie, co się z nimi stało. Ojciec i matka zostali zadenuncjowani jako Żydzi, przez jednego ze wspólników ojca, i wywiezieni do Birkenau.

Wjeżdżali teraz na autostradę M4 i David musiał ustawić wsteczne lusterko, które Bonny przekręciła, malując sobie wargi. Olbrzymia ciężarówka zatrąbiła ogłuszająco, więc David błyskawicznie zjechał na pas awaryjny. Ciężarówka z rykiem przemknęła tuż-tuż obok.

– Bierzesz życie w swoje ręce – powiedziała Bonny, a w chwilę później, kiedy wrócili na pas ruchu i nabierali szybkości, dodała: – Pamiętasz ten program "Twoje życie w ich rękach"? Na temat chirurgii… ten, w którym pokazywali operacje na pacjentach?

– Oczywiście, że pamiętam. Występował w nim między innymi ojciec, dokonujący transplantacji wątroby.

– Naprawdę? Nie wiedziałam o tym.

David, dumny, skinął głową.

– Nazywali go "krawcem z Gloucester", ponieważ jego szwy były tak niewiarygodnie doskonałe. Często mawiał, że cały kłopot z dzisiejszymi chirurgami polega na tym, że matki nigdy nie nauczyły ich szyć. Zawsze sam przyszywał sobie guziki i podszywał mankiety od spodni. Myślę, że haftowałby swoich pacjentów, gdyby miał taką możliwość.

Ręka Davida spoczywała na dźwigni zmiany biegów i Bonny przykryła ją swoją dłonią.

– Niezwykłe jest to, że gdyby jakiś stary polski hrabia nie miał raka kręgosłupa, i gdyby Hitler nie napadł na Polskę, to nie bylibyśmy teraz razem.

Ciotka Rosemary mieszkała w małym bungalowie w New Malden, przy nieciekawej ulicy, biegnącej pod słupami linii elektrycznej. Frontowy ogródek był wylany betonem, na którym odciśnięto jakiś zwariowany wzór płyt chodnikowych. W środku umieszczono betonową sadzawkę dla ptaszków, na której obwodzie siedział betonowy, bezgłowy drozd. Żywopłot zanieczyszczony był zeszłorocznymi jesiennymi liśćmi i opakowaniami po frytkach.

David zadzwonił i ciotka Rosemary powoli, wydając westchnienia, podeszła do drzwi. Kiedy je otworzyła, poczuli zapach lawendowego płynu do czyszczenia mebli, woń mazidła i odór nie zmienionej wody w wazonie z kwiatami.

Ciotka Rosemary mogła mieć siedemdziesiąt pięć lat. Była jeszcze przystojna, ale chodziła powłócząc nogami jak krab, a wszystkie jej ruchy były przypadkowe i nieskoordynowane. Opowiedziała kiedyś Davidowi, że cierpi na artretyzm, spotęgowany kuracją, którą jej zaaplikowali w latach dwudziestych lekarze w Paryżu. Najmodniejszym zabiegiem owego czasu było wstrzykiwanie złota do stawów ludzi cierpiących na artretyzm. Była to technika rujnująca kieszenie pacjentów oraz przyprawiająca ich o trwałe kalectwo.

– Przyjechałeś, Davidzie – odezwała się na powitanie.

Dolna warga opadła jej przy próbie uśmiechu. – Masz trochę czasu, żeby się napić herbaty?

– Tęsknimy do herbaty – odparł David. – Prawda, Bonny?

– O, tak – potwierdziła Bonny. – Naprawdę tęsknimy.

Usiedli w małym, mrocznym saloniku, pijąc słabą PG Tips i jedząc słodkie bułeczki z rodzynkami i z wiśniami. Ciotka Rosemary trzymała w ręku chusteczkę, na wypadek gdyby okruchy ciasta zaczęły wypadać z kącików jej ust.

Bonny próbowała kierować wzrok w inną stronę. Patrzyła na zegar na kominku, na porcelanowe figurki przedstawiające wyścigi konne, na złotą rybkę, pluskającą się w ciemnym zbiorniku.

Nim wyjechali, David poszedł do toalety. Bonny i ciotka Rosemary siedziały przez chwilę w milczeniu. Potem Bonny powiedziała:

– Pytałam Davida, czemu nigdy nie odwiedzasz jego matki.

– Och – westchnęła ciotka Rosemary dotykając ust. – Byłyśmy kiedyś z sobą bardzo związane, ale ona jest osobą, która zawsze tylko bierze, a nic nie daje. Jest bardzo samolubna, ale w taki sposób, którego nie pojmiesz.

– Rozumiem – odrzekła ze skrępowaniem Bonny.

Ciotka Rosemary położyła swoją zniekształconą dłoń na jej ręce.

– Nie, moja droga. Nie możesz tego rozumieć

David spędził na poddaszu prawie cały weekend. Na szczęście Bonny to nie przeszkadzało. Musiała skończyć projekt tapet dla Sandersona – nową gamę wzorów, opartą na XIX-wiecznych projektach tkanin Arthura Mackmurda – wijące się liście i kwiaty w stylu dekoracyjnego rękodzieła.

Poddasze było duszne i gorące, ale dobrze oświetlone – miało mansardowe okno z widokiem na trawniki, a pod nim miękkie siedzenie, gdzie David mógł usiąść i przeglądać stare papiery ojca i albumy z fotografiami.

Albumy cuchnęły jak stęchłe ubrania i rzadko otwierane szafy, ale stanowiły kwintesencję minionego czasu. Zawierały całe pliki zdjęć młodych, uśmiechniętych studentów medycyny lat dwudziestych i ludzi w słomkowych kapeluszach i pasiastych blezerach podczas pikników. Mnóstwo było fotografii jego ojca w towarzystwie pięknych dziewcząt, ale po marcu 1938 pojawiał się na zdjęciach w towarzystwie tylko jednej- Katii Ardonny Galowskiej. David, mimo że to była jego rodzona matka, dopiero teraz dojrzał przyczynę, dla której ojciec tak ją uwielbiał.

Dwunasty kwietnia 1941 – dzień ślubu. Matka miała na sobie dowcipnie wyglądający kapelusz w stylu Robin Hooda, noszony na bakier, krótką suknię i bolero. Ojciec był ubrany w dopasowany, dwurzędowy garnitur i w sztylpy. Tak, w sztylpy! Wyglądali olśniewająco – jak para aktorów filmowych; jak Laurence Olivier i Vivien Leigh, a ich oczy miały ów niezwykły, zamglony blask prawdziwego szczęścia. Prawdziwie szczęśliwi patrzą tylko w głąb siebie, oślepieni własną radością.

David w ramionach matki, następnego dnia po urodzeniu.

W salonie na dole wisiało powiększenie tej fotografii, oprawione w srebrną ramę. David w wieku jedenastu miesięcy, śpiący w ramionach matki. Na jej twarzy kratka od światła słonecznego, wpadającego przez okno z oprawionymi w ołów szybkami. Drobne loki błyszczały jak powojnik. Oczy lekko przymknięte, jakby marzyła lub myślała o innym kraju. Była tak fascynująco piękna, że David nie mógł przewrócić strony a kiedy to zrobił, musiał się cofnąć, aby spojrzeć jeszcze raz.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Czternaście Obliczy Strachu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czternaście Obliczy Strachu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Graham Masterton
Graham Masterton - Mirror
Graham Masterton
Graham Masterton - The Devils of D-Day
Graham Masterton
Graham Masterton - Revenge of the Manitou
Graham Masterton
Graham Masterton - Das Atmen der Bestie
Graham Masterton
Graham Masterton - Ciemnia
Graham Masterton
Graham Masterton - Festiwal strachu
Graham Masterton
Graham Masterton - Brylant
Graham Masterton
Graham Masterton - Strach
Graham Masterton
Graham Masterton - Kły i pazury
Graham Masterton
Graham Masterton - Manitú
Graham Masterton
Graham Masterton - Dom szkieletów
Graham Masterton
Отзывы о книге «Czternaście Obliczy Strachu»

Обсуждение, отзывы о книге «Czternaście Obliczy Strachu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x