Andrzej Pilipiuk - Zagadka Kuby Rozpruwacza

Здесь есть возможность читать онлайн «Andrzej Pilipiuk - Zagadka Kuby Rozpruwacza» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zagadka Kuby Rozpruwacza: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zagadka Kuby Rozpruwacza»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Książka dla wszystkich, którzy dostrzegają absurdy codzienności, ludzkich przyzwyczajeń, współczesnej kultury…
Andrzej Pilipiuk nawiązuje do znanych i uznanych mitów – w szerokim znaczeniu tego słowa – naszej kultury.
Zagadka Kuby Rozpruwacza, która przez sto lat intrygowała kolejne pokolenia, zostaje rozwiązana. Czy jednak pod tym rozwiązaniem nie kryje się lekka drwina z naszej cywilizacji?

Zagadka Kuby Rozpruwacza — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zagadka Kuby Rozpruwacza», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Jakub szarpnął Tomaszewskiego za ramię, wyrywając go z poznawczego transu.

– Chodu!

Rzucili się do ucieczki przez wąwóz w stronę Dębinki. Pogoń, początkowo depcząca im po piętach, szybko została z tyłu.

– Kiepsko biegają na tych krzywych girach! – wysapał Jakub. – Na dłuższy dystans można sobie poradzić.

– Kurcze! – zawołał rozentuzjazmowany Radosław.

– Pewnie, że pokurcze – zgodził się Wędrowycz.

– Przecież to rasowi neandertalczycy! Jak z obrazka…

– Gdzie tam. – Jakub machnął ręką. – To od Czarnobyla się porobiło.

– Kamienne ostrza kultury oryniackiej też od Czarnobyla? O, w mordę!

– Upiór nie zaczekał na hejnał – stwierdził ponuro egzorcysta.

W poprzek drogi, pomiędzy ścianami wąwozu powietrze zafalowało jak od wielkiego gorąca. Droga przestała być widoczna, pociemniało. W drgającej tafli zamajaczył cień, raczej sylwetka…

– To jakby brama między światami… – stwierdził Tomaszewski. – Kto tam…

– Kuszę! – syknął Wędrowycz. – Wyłazi…

Dziennikarz nie zdążył oddać broni. Obłok mroku pomknął ku nim z niesamowitą szybkością.

– Strzelaj ty! – wrzasnął Jakub.

Tomaszewski, składając się do strzału, potknął się o koleinę i w chwili gdy naciskał spust, kuszą chybotnęło ku dołowi.

Warknęła cięciwa i osikowy kołek poleciał w ciemność. Zabrzmiało przeraźliwe, upiorne wycie, od którego mógłby zmącić się rozum, gdyby nie pobrzmiewająca w skowycie nuta boleści. Falujące powietrze razem z postacią z mroku zwinęło się momentalnie w okrągły wir, ten skurczył się w punkt i zniknął. Znów było widać las i drogę przez wąwóz.

– Nu, więcej szczęścia niż rozumu – pokiwał głową zdegustowany egozorcysta. – Dobrze, że kołek urokiem obłożyłem, boby poleciał Panu Bogu w okno.

– Przecież trafiłem i za…zabiłem. – Radosław dopiero teraz zaczął szczękać zębami ze strachu. – Zabił-łem dddemona!

– Ech ty, nie zabiłeś.

– Przecież trafiłem.

– Ale nie w głowę ani nie w serce.

– A gdzie? W brzuch?

– Jeszcze niżej. Strzał poniżej pasa, można by rzec…

– Osikowy kołek w… – Tomaszewski odruchowo pomasował własne krocze. – O rany! I co teraz…

– A bo ja wiem? – wzruszył ramionami Wędrowycz. – O czymś takim nawet najstarsi egzorcyści nie słyszeli. Musi go jednak osłabiło, bo zniknął… Nu i dobrze.

Na drodze pojawiła się ścigająca ich banda.

– Potem będziemy myśleć. Chodu!

Znów zostali prześladowców daleko w tyle. Potem zaszyli się w krzakach koło wylotu wąwozu i nasłuchiwali.

– To neandertalczycy! – oznajmił stanowczo Tomaszewski.

– Dobra – mruknął Jakub. – Powiem prawdę. To brakujące ogniwo. No i się odnalazło. Mało tego, właśnie szuka nas…

– Zawsze sądziłem, że to my mamy szukać brakującego ogniwa…

– Tak to już w życiu bywa – uśmiechnął się egzorcysta. – Nie koń do woza, to wóz do konia…

Krzewy zadrżały smagnięte dzikim skowytem. Znowu rzucili się do ucieczki. Po kilku minutach zatrzymali się na szczycie wzgórza. Z krzaków u podnóża zaczęli wyłazić neandertalczycy. W powietrzu świsnęła włócznia i upadła u stóp Tomaszewskiego. Podniósł ją do oczu i zdumiony wpatrzył się w ostrze.

– No i co tym razem? – zagadnął egzorcysta złośliwie.

– Znowu ostrze tylczakowe, tyle że z jakiegoś dziwnego kamienia…

– Pokaż. – Jakub ujął dzidę. – Ach, tak. To porcelanka od transformatora.

Dzikusy zaczęły wspinać się na pagórek.

– Won! – wrzasnął Wędrowycz. – Epoka paleolitu już się skończyła! Małpy na drzewa! Dziennikarze do pióra!

W odpowiedzi nadleciało kilka wulgarnych epitetów i kolejne włócznie.

– Cholera, to oni umieją po polsku? – zdumiał się Tomaszeski.

Zbiegli po drugiej stronie szczytu i ukryli się w krzakach na skraju wsi.

– A dlaczego mieliby nie umieć? – zapytał egzorcysta.

– Sądzi się, że neandertalczycy nie byli zdolni do wydawania artykułowanych dźwięków.

– To ty jesteś od artykułów, więc powinieneś wiedzieć – mruknął Jakub. – Ale przez czterdzieści tysięcy lat zdążyli się widać nauczyć. Bluzgają nie najgorzej…

– Ciekawe, jaki mają iloraz inteligencji?

Jakub zamrugał świńskimi oczkami.

– Co to jest iloraz? Bo o inteligencji słyszałem, tej pracującej miast i wsi, polityczni na pogadankach mówili…

Wystawił ostrożnie głowę z krzaków i kolejna dzida strąciła mu beret z antenką. Chyląc się do ziemi, wbiegli pomiędzy chałupy.

– Mają szkło w oknach – zauważył Tomaszewski. – Tylko brudne te szyby, nieprzejrzyste jak dykta. Chyba od nowości ich nie myli…

– A coś ty myślał. Małpa, jak człowieka poobserwuje, to i spodnie założyć potrafi – zauważył filozoficznie jego towarzysz. – Pobiegniemy przez wieś, bo większość odcina nam drogę do wąwozu, i wyjdziemy na groblę. Nadłożymy ze dwadzieścia kilometrów, ale na wieczór będziemy w domu.

– Cała wieś neandertalczyków… – wysapał w biegu Tomaszewski. – To przecież niemożliwe! Ludzie by gadali!

– A gadali, gadali, ale nikt nam nie wierzył. Ani ci z powiatu, ani z centrali… O karwia!

Drogę do grobli odcinało im spore stado. Za plecami słyszeli tętent pościgu.

– Czego oni właściwie od nas chcą?! – zirytował się Tomaszewski.

– Zawsze mieli słabość do Homo sapiens, bo mamy smaczniejsze mózgi. Na dodatek ten upiór to miejscowe bóstwo, a ty go im sprofanowałeś… Do pałacu! – zadecydował.

Nie zdołali się przemknąć. Nim przebiegli sto kroków, ścigający osaczyli ich na środku wiejskiej ulicy. Byli z przodu, z tyłu i za płotami. Nie mieli gdzie dalej uciekać.

– Ot i wybiła ostatnia godzina… – westchnął Jakub odbezpieczając rewolwer.

W tym momencie Tomaszewski zrobił coś, czego egzorcysta w zupełności nie spodziewał się po miastowym mądrali.

Radosław jednym susem dopadł płotu i wyrwał sztachetę.

– Zapomnieliście już o Crô-Magnon?! – wrzasnął rzucając się do ataku.

Neandertalczycy w popłochu umknęli na boki, zanim doszło do pierwszego starcia. Dziennikarz i egzorcysta przebiegli przez lukę w obławie i wydostali się za opłotki.

Na szczycie jednego ze wzgórz górujących nad okolicą sterczały dumnie ruiny sporego dworu. Niebawem uciekinierzy zatrzymali się na szczycie. Małpowaci wyleźli z domów i otaczali ich luźnym pierścieniem. Było ich kilkudziesięciu.

– Słuchaj, o co chodzi z tym Crô-Magnon? – zapytał Jakub, gdy tylko złapał oddech.

– To miejsce paleolitycznej bitwy pomiędzy Homo sapiens a neandertalczykami. Pierwszej bitwy w dziejach ludzkości.

Dla neandertali była ostatnia. Widać do tej pory mają kompleks…

– Znaczy, nasi wygrali, a co z małpami?

– Zostały zjedzone, jednak sądząc po śladach archeologicznych, smakowały także Chińczykom i Serbom. W serbskiej Krainie w jednej jaskini znaleziono kilkuset zeżartych neandertali…

– No, dobra. Musimy wytrzymać do nocy. Oni kiepsko widzą w ciemnościach. Wtedy spróbujemy się wymknąć – powiedział Wędrowycz.

– Nocą przez wąwóz? Sam mówiłeś, że tam straszy…

– Przejdziemy naokoło lasem, a upiór to pewnie już trochę się nas boi…

– Tam jest chyba kościół. – Tomaszewski wskazał gestem budynek ukryty wśród kasztanów.

– Ano jest – mruknął Jakub. – Tyle że nieczynny. Ostatniego proboszcza zjedli, a nowych jakoś kuria nie przysyła…

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zagadka Kuby Rozpruwacza»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zagadka Kuby Rozpruwacza» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Andrzej Pilipiuk - Rzeźnik drzew
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Weźmisz czarną kurę
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Dziedziczki
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Kuzynki
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Księżniczka
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - 2586 kroków
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Czarownik Iwanow
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Sowie Zwierciadło
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Triumf lisa Reinicke
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Zaginiona
Andrzej Pilipiuk
Отзывы о книге «Zagadka Kuby Rozpruwacza»

Обсуждение, отзывы о книге «Zagadka Kuby Rozpruwacza» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x