Andrzej Pilipiuk - Zagadka Kuby Rozpruwacza

Здесь есть возможность читать онлайн «Andrzej Pilipiuk - Zagadka Kuby Rozpruwacza» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zagadka Kuby Rozpruwacza: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zagadka Kuby Rozpruwacza»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Książka dla wszystkich, którzy dostrzegają absurdy codzienności, ludzkich przyzwyczajeń, współczesnej kultury…
Andrzej Pilipiuk nawiązuje do znanych i uznanych mitów – w szerokim znaczeniu tego słowa – naszej kultury.
Zagadka Kuby Rozpruwacza, która przez sto lat intrygowała kolejne pokolenia, zostaje rozwiązana. Czy jednak pod tym rozwiązaniem nie kryje się lekka drwina z naszej cywilizacji?

Zagadka Kuby Rozpruwacza — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zagadka Kuby Rozpruwacza», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– A kupiłem kiedyś od takich łebków, co się bawili w rycerzy. Sukinsyny dużo chcieli, ale dobra jest. – Egzorcysta położył na prowadnicy zastrugany osikowy kołek, a palce wygodnie oparł na spuście. – To tylko na wszelki wypadek. – Jego twarz przyozdobił szeroki, szczery słowiański uśmiech.

Nie uszli kilkudziesięciu kroków, gdy nieoczekiwanie obok drogi na żółtej powierzchni dna wąwozu zarysowała się rozległa rdzawa plama.

– Hmm – mruknął Jakub – co też to mogło być?

Przez chwilę kopał butem. Spod ziemi zaczęło wyłaniać się więcej szczegółów.

– Motocykl – zauważył Tomaszewki.

Wędrowycz kiwnął głową potwierdzając jego diagnozę.

– Czyli gdzieś tu musi być też motocyklista – powiedział.

Rzeczywiście, parę kroków dalej z ziemi sterczał kawałek skórzanej kurtki. Jakub wydobył z torby saperkę i zaczął kopać. Pod kurtką był motocyklista, a raczej to, co z niego zostało. A zostało niewiele. Dziennikarz pochylił się nad kupką kości. Jako pierwszą wygrzebał pomiętą i zrudziałą legitymację prasową. Na okładce całkiem wyraźnie można było odczytać wytłoczony srebrnymi literami napis: Obleśne Nowinki.

– To mój poprzednik zwolnił etat… – stwierdził popadając w zadumę. – Ciekawe, co też mu zaszkodziło?…

– Może nasz bimber? – rzucił od niechcenia Jakub.

– W czaszce jest dziura… – Tomaszewski uważnie oglądał szczątki. – To nie mógł być tutejszy bimber, chociaż, faktycznie, mocno łupie w czerep. Tu w robocie było narzędzie tępokrawędziaste, na przykład młot lub obuch siekiery, no, może dłuto… Czyżby ktoś chciał się dostać do mózgu?…

Ujął w dłoń kawałek kości udowej.

– Ta z kolei została rozłupana wzdłuż jakby dla szpiku… Wygląda na kanibalizm, ale na naszych ziemiach uprawiała go po raz ostatni kultura przeworska, gdzieś w drugim wieku naszej ery… – Dziennikarz sięgnął po aparat fotograficzny.

– Tylko że wtedy ludzie nie jeździli na motorach. – Jakub kopnął pogięte blachy wraku.

– Uśmiech, proszę… – Tomaszewski przesunął czaszkę tak, by żuchwa była bardziej na bakier.

Koło silnika błysnęło coś. Radosław schylił się szybko.

– Tylczak! – zawołał zachwycony. – Jaki piękny okaz.

– Coś ty tam znalazł? – Oczy Wędrowycza zabłysły chciwością.

– Kamienny grot od włóczni, chyba kultura oryniacka… Idealnie zachowany… Każde muzeum chętnie wzbogaci swoje zbiory. Na naszych ziemiach jak do tej pory znaleziono tylko kilka sztuk. Wiem, bo w zeszłym roku pracowałem jako kopacz na wykopaliskach. Douczyłem się przy okazji.

– To jakie to jest stare? – zagadnął Wędrowycz.

– Paleolit.

– A na nasze?

– Ma gdzieś sześćdziesiąt, no, może czterdzieści tysięcy lat.

Egzorcysta pokiwał głową.

– Nasi to zrobili?

– Niezupełnie, neandertalczycy.

– Ruszajmy dalej – ponaglił go egzorcysta. – Zbliża się południe…

Powędrowali dnem wąwozu. Jakub pilnie rozglądał się wokoło.

– Czego szukamy?

– Niedużego ceglanego fundamentu, który był kiedyś podstawą szubienicy – wyjaśnił Jakub. – Pewnie zostało z niego tylko parę cegieł… Ale znaleźć musimy.

W tym momencie Radosław pochylił się ponownie.

– I co tym razem? Eee, znowu kamień…

– Tłuk krzemienny, tak zwany pięściak. Bardzo masywny, też prawdopodobnie kultura oryniacka.

Jakub obejrzał znalezisko.

– Phi – mruknął pogardliwie. – Wywal w cholerę. Jak byś chciał, to ładniejszych nazbieramy.

– Macie tu tego więcej?

– W Dębince na kopy się tego wala. Nu, my tu nie na badania archeologiczne przyszliśmy, tylko chciałeś mieć artykuł o egzorcyzmach.

– Wszystko mnie interesuje – mruknął Tomaszewski. – Charakter już taki, a i nie codziennie znajduje się tak cenne okazy…

– Znaczy ty z tych, co to ciągle z nosem w książkach siedzą? A nie szkodzi to aby na rozum?

– Wiedza jak spirytus, tylko tęgiej głowie służy…

Ruszyli naprzód. Jakub omiatał wzrokiem ściany wąwozu, a kusza dzierżona twardą spracowaną ręką obracała się za jego spojrzeniem.

– Kawałek cegły – zameldował jego towarzysz, który w poszukiwaniu kolejnych zabytków wciąż badał ziemię.

Wędrowycz z rezygnacją wzniósł oczy ku niebu.

– Chyba dość stara, bo są na niej takie rowki jak od palców. Chyba była ręcznie wygładzana. Ostatnie takie robiono u nas w czasie baroku, czyli za Sobieskiego.

Kawałków cegły pojawiało się stopniowo coraz więcej, aż wreszcie wśród leśnej ściółki zarysował się spory prostokąt.

– Mamy fundament – powiedział Wędrowycz. – To ani chybi domek kata, a szubienica pewnie była tam. – Wskazał gestem kilka cegieł tworzących coś w rodzaju kominka.

Pośrodku, w otworze tkwiły jeszcze resztki przegniłego drewna.

– Co teraz chcesz zrobić? – zapytał Tomaszewski.

– Ano, trzeba ustalić, gdzie tego bydlaka pogrzebano. Pewnie na zachód od szubienicy. – Wędrowycz wbił saperkę w pylisty lessowy grunt.

– Tu nie ma i tu też nie – mruczał coraz bardziej zdenerwowany, kopiąc fantazyjnie pozawijaną transzeję.

Dziennikarz siadł wygodnie na fundamencie i zaczął rozglądać się po okolicy. Wszędzie było spokojnie. Ani śladu duchów albo upiorów.

– Nie śpij, bo ci głowę upitolą – poradził mu Wędrowycz. – Która godzina?

– Jedenasta trzydzieści. Sądzisz, że duchy znają się na zegarkach? Dlaczego miałyby grasować akurat punkt dwunasta?

– Lepiej dla nas, żeby się znały…

– Może reagują na hejnał mariacki? – Tomaszewski dostrzegł dziwną sylwetkę siedzącą na drzewie po drugiej stronie wąwozu.

– Zobacz, małpa – zwrócił uwagę Jakuba. – Spora jakaś. Goryl czy co? Czyżby z cyrku uciekła? Może wyznaczono nagrodę…

Egzorcysta uniósł głowę i przez chwilę wpatrywał się w tajemnicze zjawisko.

– A, to – mruknął. – Eee, nic takiego. Człowiek, można powiedzieć.

– Gdzie tam człowiek, popatrz no, jak siedzi…

– Nie mędrkuj, tylko trochę pokop, podobno i na tym się znasz. – Wcisnął dziennikarzowi saperkę. – Ja będę pilnował.

Stary już jestem, kręgosłup boli…

Tomaszewski zabrał się do roboty, a jego towarzysz usiadł ciężko na murku i pociągnął niewielki łyk z bidonu, który miał za pazuchą. Kuszę na wszelki wypadek położył obok siebie, żeby mieć ją na podorędziu.

Radosław podniósł się i otarł pot z czoła.

– Nadal nic – powiedział. – O, więcej małp…

Na drzewach widać było już co najmniej pięć sylwetek.

– Która godzina?

– Za dziesięć dwunasta.

– Dobra. Chyba pora się zbierać. Wrócimy po południu i jeszcze popracujemy…

– Dziwne te małpy, bez ogonów…

– To nie są małpy – powiedział Jakub ponuro.

– Przecież ludzie nie chodzą po drzewach.

– To miejscowe łepki nam się przyglądają – wyjaśnił egzorcysta. – Nie widzieli jeszcze archeologów przy pracy, to ciekawość ich bierze.

– A czemu wyglądają tak pokracznie?

– Bo pod kurtki nawpychali kradzionych jabłek. Wracamy. Bierz jeszcze kuszę, ja dość się nadźwigałem.

– I nogi mają jakieś krzywe… – Dziennikarz ujął broń.

– To od alkoholizmu rodziców i braku substancji azotowych w glebie. W drogę!

Tomaszewski popatrzył dziwnie na towarzysza i bez słowa wsunął saperkę za pas. Skierowali się w stronę Starego Majdanu. W tym momencie zza zakrętu wyłoniła się kilkunastoosobowa grupa pokracznych indywiduów, odcinając im powrotną drogę. Wszyscy mężczyźni mieli przypłaszczone dziurki od nosa, cofnięte brody, mocno zarysowane wały nadoczodołowe i bardzo niskie czółka. Szli powoli na pałąkowatych nogach, przygarbieni. W potężnych owłosionych łapach trzymali kije bejsbolowe, pręty zbrojeniowe, gazrurki, widły, a najstarszy, całkiem posiwiały, dzierżył krzepko włócznię z kamiennym ostrzem.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zagadka Kuby Rozpruwacza»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zagadka Kuby Rozpruwacza» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Andrzej Pilipiuk - Rzeźnik drzew
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Weźmisz czarną kurę
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Dziedziczki
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Kuzynki
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Księżniczka
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - 2586 kroków
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Czarownik Iwanow
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Sowie Zwierciadło
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Triumf lisa Reinicke
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Zaginiona
Andrzej Pilipiuk
Отзывы о книге «Zagadka Kuby Rozpruwacza»

Обсуждение, отзывы о книге «Zagadka Kuby Rozpruwacza» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x