Margit Sandemo - Skarga Wiatru

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Skarga Wiatru» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Skarga Wiatru: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Skarga Wiatru»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Przyjaciółki Unni i Vesla oraz bracia, Jordi i Antonio, wyjechali do Hiszpanii, by podjąć próbę przerwania dawnego przekleństwa. Unni i Jordi są w sobie zakochani, ale właśnie z powodu owego przekleństwa, ciążącego nad rodzinami obojga, nie mogą się do siebie zbliżyć. Antonio, coraz bardziej zainteresowany Veslą, przeżywa głęboki wstrząs, gdy na terenie historycznej Alhambry wrogowie uprowadzają jego ukochaną.

Skarga Wiatru — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Skarga Wiatru», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Pedro szczerze sobie tego życzył. Przede wszystkim chciał znać liczbę tych drani i ich nazwiska. To by bardzo ułatwiło ustalenie działań przestępczej organizacji hiszpańskiej.

Vesla siedziała w kucki i rozmawiała z psem. Dziękowała mu za ratunek i dziękowała, mówiła, że bardzo chętnie zabrałaby go ze sobą do Norwegii, gdyby nie te wszystkie procedury graniczne, długa kwarantanna i w ogóle. A poza tym tłumaczyła mu, że tu jest jego dom i że pewnie nie najlepiej by się czuł w zimnej Norwegii, tęskniłby za Hiszpanią…

Oczka psa świadczyły, że on to wszystko rozumie. Tak przynajmniej uważała Vesla.

Pedro koniecznie chciał im towarzyszyć do cygańskich siedzib, by tam próbować odszukać Elia.

Unni spytała go cicho:

– Czy pan sądzi, że Elio wie coś, o czym my nie mamy pojęcia?

– Absolutnie tak! W przeciwnym razie Alonzo nie ścigałby go tak zaciekle.

– Kim jest Alonzo?

– To wielki drań. Taki, co to nie przepuści żadnej okazji, która, jego zdaniem, mogłaby mu przynieść jakieś korzyści. Jest taki sam jak Leon. Tylko że ja nie wiem, czego oni teraz szukają. Dlatego myślę, że Elio zna prawdę.

– Ale to nie musi mieć nic wspólnego ze sprawą rycerzy. Może chcą się po prostu zemścić za coś na Eliu? – Pedro miał jednak bardzo sceptyczną minę.

Wyjechali z Granady wczesnym rankiem następnego dnia. Zapłacili rachunek w hotelu i cały bagaż zabrali ze sobą. Przyszłość, a już zwłaszcza najbliższe dni rysowały się przed nimi mgliście.

– Oj, jak tu pięknie – westchnęła Unni. – Spójrzcie tam! Czy to Sierra Nevada?

– Śnieżne Góry, tak – odparł Jordi, który był już zdrowy i wypoczęty po wczorajszym wysiłku. „Sierra” to znaczy „łańcuch górski”, a „nevada” to pokryty śniegiem.

Unni wiedziała o tym, ale i tak patrzyła na Jordiego z podziwem. Nie powinno się nikomu odbierać radości z tego, że coś wie i może o tym opowiedzieć.

– Dziwne, że śnieg wciąż jeszcze leży tak daleko na południe – rzekła Vesla.

– Ten potężny łańcuch górski osłania Costa del Sol przed wiatrami z północy – wyjaśnił Antonio, który prowadził samochód. Policjanci pożegnali się z nimi w Granadzie. To zadanie będą musieli wypełnić sami.

Señora Navarro była wyraźnie zdenerwowana. Przyznawała, że Elio powinien im okazać zaufanie i, oczywiście, bardzo chciała spotkać się z mężem. Nikt nie wiedział, jak się sprawy potoczą, trzeba będzie przyjmować wydarzenia w miarę, jak będą następować, i starać się im sprostać.

Zatrzymali się, by zjeść śniadanie, bo w Granadzie nie mieli na to czasu.

Widok na spalone słońcem równiny Andaluzji i białe wioski na zboczach wzgórz był po prostu fantastyczny. Pedro poprowadził Antonia w bok od głównej drogi, do małej wioski, gdzie mogli zjeść taki posiłek, jaki tu codziennie jadają pracujący ludzie. To najlepsze jedzenie, wyjaśniał. Turyści zwykle żądają dań międzynarodowych i różnych dziwactw. Szwedzi domagają się chrupkiego chleba, Norwegowie koziego sera, teraz oni zjedzą posiłek hiszpański.

Smakowało wybornie. Ponieważ jednak Pedro nie znał tej okolicy, przestrzegał swoich towarzyszy przed tapas, maleńkimi daniami najrozmaitszego rodzaju, które podaje się w dużych ilościach. W Hiszpanii jedzenie tapas należy do powszechnych zwyczajów stołu, tworzy uroczysty nastrój, czasami jednak istnieje niebezpieczeństwo, że dostanie się resztki z wczorajszego dnia lub nawet sprzed kilku dni.

– A za wszelką cenę musimy unikać chorób – tłumaczył Pedro, wobec czego wszyscy zamówili danie dnia. Bardzo smakowite. Podczas jedzenia Unni studiowała dłonie Pedra. Szczupłe, niebieskawe żyłki pod skórą, białe paznokcie i opuszki palców.

Niewiele mu już zostało, myślała zatroskana. Mój Boże, taki wspaniały człowiek! Różne ponure typy dożywają dziewięćdziesięciu siedmiu lat, natomiast tacy ludzie, obdarzeni szlachetnym sercem, umierają przed czasem.

Obudziło się w niej nieoczekiwane pragnienie. Pomysł. Czy mogłaby się odważyć?

Musi się naradzić z Jordim.

Vesla wyrwała ją z zamyślenia.

– Najgorsze, że nie wiemy, jak te dranie tu, w Hiszpanii, wyglądają. Nie będziemy mieć pewności, czy nas nie śledzą.

– Ja znam sporo z nich – uspokoił ją Pedro. – Wiem, jak wygląda Alonzo i większość jego pomocników. Żaden się jeszcze nie pokazał, nie wiedzą, że wyjechaliśmy. A to dzięki wiernemu psu. Mało brakowało, a mogli się o nas dowiedzieć czegoś więcej. Myślę, że ten, który na ciebie napadł, Vesla, był po prostu głupi, bo chciał cały honor zagarnąć dla siebie, zamiast najpierw powiadomić kompanów, gdzie jesteśmy.

– Niech żyje głupota – skwitowała Unni cierpko.

Wyszła z restauracji w towarzystwie Pedra. Na dworze, mimo słonecznej pogody, było dość zimno. Od zaśnieżonych szczytów Sierra Nevada wiał ostry wiatr.

– Najwyższy szczyt ma 3481 metrów, prawda? – zapytała Unni. Tysiąc metrów więcej niż Galdhøping – gen. Cóż to za obyczaje! Żeby pobić Norwegię? I to góra, o której w Norwegii mało kto słyszał. Cerro de Mulhacén, tak się nazywa, o ile dobrze pamiętam.

Pedro roześmiał się. Zabrzmiało to tak, jakby wiatr szarpał obluzowaną drewnianą okiennicą.

– Tęsknię za Flavią – powiedziała Unni. – To wspaniała kobieta.

– Masz rację – uśmiechnął się Pedro łagodnie. – Flavia jest na wakacjach w swojej ojczyźnie, we Włoszech; rozmawiałem z nią wczoraj rano. Gdy tylko usłyszała o waszych eskapadach, natychmiast chciała tu przyjechać, ale jej odradziłem. Tu może być niebezpiecznie.

Unni była mu wdzięczna, że może z nim rozmawiać po angielsku i nie musi się zastanawiać, czy zwracać się do niego per ty, czy pan. Mimo woli to swoje angielskie „you” wymawiała tak, żeby brzmiało raczej jak „wy” niż „ty”. Budził w niej szacunek z wielu powodów.

– Jesteście dobrymi przyjaciółmi? – spytała.

– Bardzo dobrymi. Gdyby wszystko było inaczej, to… – Pedro umilkł.

Gdybyś ty nie był śmiertelnie chory, to byś się jej oświadczył, dopowiedziała sobie Unni w duchu.

– Chciałabym, żeby pan był z nami do końca – wyznała spontanicznie. – Czujemy się bezpieczniej. I jest tak miło.

Otworzył jej drzwi do samochodu.

– Dobra z ciebie dziewczyna, Unni. Powinniście z Jordim być razem. Mieć do tego prawo…

Ile on właściwie wie, zastanawiała się Unni i zarumieniła się lekko. Nikt jednak tego nie zauważył, towarzystwo wsiadało do samochodu i można było kontynuować podróż.

Gaje oliwne, gaje pomarańczowe, gaje cytrynowe przesuwały się za oknami. Tu i tam grupy drzew, których nazw Unni nie znała. Bielejące w oddali wioski, rozpadające się murowane domy, samotne na tle krajobrazu, w którym główny element stanowią rozrzucone krzewy i zarośla. Skały wapienne, skały z piaskowca, rzeczki…

Fantastyczne widoki.

– Jedyną wadą Norwegii jest to, że mamy za dużo lasów iglastych – pomyślała Unni i w tej samej chwili odkryła, że myśli głośno. Uznała więc, że powinna pogłębić temat. – Chodzi mi o to, że cudzoziemcy, którzy wylądują na lotnisku Gardermoen i potem jadą w głąb kraju dolinami, muszą mieć przykre wrażenia, nie widzą tej osławionej urody norweskich pejzaży, tylko ciągnące się dziesiątki kilometrów ciężkie, przygnębiające, deprymujące lasy iglaste, które zamykają wszelki widok i mogą zdławić największy entuzjazm.

– Ale radość ich jest tym większa, kiedy już otworzą się szersze krajobrazy – odparł Pedro de Verin.

– Oczywiście! Ogarnęło mnie jakieś czarnowidztwo, to niewybaczalne!

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Skarga Wiatru»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Skarga Wiatru» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Wiatr Od Wschodu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Skarga Wiatru»

Обсуждение, отзывы о книге «Skarga Wiatru» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x