Margit Sandemo - Skarga Wiatru

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Skarga Wiatru» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Skarga Wiatru: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Skarga Wiatru»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Przyjaciółki Unni i Vesla oraz bracia, Jordi i Antonio, wyjechali do Hiszpanii, by podjąć próbę przerwania dawnego przekleństwa. Unni i Jordi są w sobie zakochani, ale właśnie z powodu owego przekleństwa, ciążącego nad rodzinami obojga, nie mogą się do siebie zbliżyć. Antonio, coraz bardziej zainteresowany Veslą, przeżywa głęboki wstrząs, gdy na terenie historycznej Alhambry wrogowie uprowadzają jego ukochaną.

Skarga Wiatru — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Skarga Wiatru», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Kiedy mu zameldowano, że przy bramie znajduje się trzech mężczyzn, którzy chcą się z nim widzieć, udzielił bardzo ostrej odpowiedzi. Audiencję – tak to określił – należy wcześniej umówić. Poza tym to sekretarz zajmuje się takimi sprawami.

Głos strażnika czuwającego przy bramie brzmiał niepewnie. Tyle się już wydarzyło tego dnia. Ubrani na czarno konni rycerze wyjechali z głębi rezydencji, a teraz…

Pełen lęku, że jako przynoszący złe wiadomości może zostać ukarany, starał się wyjaśnić dokładniej, kim są goście.

José wpadł we wściekłość i zaczął strasznie kląć. Długie i nader barwne wiązanki przekleństw w obu językach nie docierały jednak do strażnika.

– Wpuść ich! – ryknął w końcu do słuchawki pan José.

Co ta hołota tutaj robi? Komisarz policji? I ten zarozumiały, wpływowy Pedro de Venn, znany powszechnie jako nieprzejednany tropiciel afer kryminalnych. Jak się nazywa trzeci? Antonio Vargas? Nigdy o takim nie słyszał.

I musieli się tu zjawić akurat dzisiaj! Kiedy niewinnie wyglądające ciężarówki, załadowane bronią miały właśnie wyruszyć do jego ojczyzny! Stały teraz w dolnej części posiadłości, skąd był wyjazd na boczne ulice, daleko od centrum jego „twierdzy”. Transport czekał tylko na właściwy moment tak, by zdążyć do portu na umówiony statek.

José wydał przez telefon krótki rozkaz:

– Niech ciężarówki ruszają! Natychmiast! Poczekają na statek nad morzem!

Rozkaz przyjęto.

I José mógł powitać swoich gości z uprzejmym uśmiechem.

Poprosił, by usiedli, wskazując szerokim gestem luksusowe kanapy w ekskluzywnie urządzonym pokoju. Piękne biurko, skórzane, ciemnobrązowe obicia mebli.

– To tylko mój domowy gabinet. Tutaj przyjmuję klientów z niecierpiącymi zwłoki problemami.

Prawie zapomnieli, że José jest adwokatem. Antonio nigdy by się w żadnej sprawie nie zwrócił o poradę do takiego adwokata. Zbyt gładki w obejściu, zbyt wypolerowany, jeśli tak można powiedzieć, od czarnych włosów przez oliwkową skórę, po lśniące buty. Zbyt wiele złota mieniło się na nim, i w ogóle nie zachwycał dobrym gustem. Antonio tylko przez chwilę widział małego Pepe, ale rad był, że chłopiec jest taki podobny do matki, i z wyglądu, i z zachowania. To jednak pewna pociecha.

– I czemuż to zawdzięczam tę miłą i zaszczytną wizytę w moim skromnym domu?

Skromnym? No tak, to zwykłe, banalne powiedzenie w jego rodzinnym kraju. Komisarz bez ogródek przystąpił do rzeczy:

– Zamierzamy przeszukać pańską posiadłość. Ma pan coś przeciwko temu?

José uniósł brwi.

– Naturalnie, że nie! Zresztą to przecież nie po raz pierwszy i zawsze byłem do dyspozycji, pan o tym wie, panie comisario de policia. Gzy znowu zawistni sąsiedzi rozpuszczają o mnie bezpodstawne plotki? O co tym razem chodzi?

José mówił z poczuciem wyższości, w jego głosie słychać było niechęć.

Spieszcie się, chłopaki! Wynoście się z tym transportem, myślał gorączkowo.

Nie obawiał się inspekcji w posiadłości. Magazyn broni był dobrze ukryty, problem stanowiły jedynie załadowane ciężarówki.

José musiał grać na zwłokę, choć pewnie transport jest już w drodze. Nigdy jednak dość ostrożności.

– Czy mogę panów czymś poczęstować, zanim zaczniemy przeszukania? – zapytał jowialnie.

– Dziękujemy, ale czasu mamy niewiele. Proszę wybaczyć.

Cholerne zarozumialce!

– To może chociaż cygaro?

– Także nie, dziękujemy.

– No to w takim razie zaczynajmy. Może najpierw na pierwszym piętrze?

– Nie! – odparł komisarz ostro. – Najbardziej interesuje nas… Proszę wybaczyć!

Dzwonił telefon komórkowy komisarza. Wszyscy czekali. Ale twarz komisarza nie wyrażała niczego, jego odpowiedzi były krótkie, mogły znaczyć wszystko i nic.

– Teraz!… Tak, tak zróbcie!… Znakomicie!… Tak… Tak… Dziękuję!

W zachowaniu komisarza zaszła wyraźna zmiana. Pojawiło się zadowolenie, może nawet triumf, kiedy odkładał aparat.

– To był mój zastępca – wyjaśnił. – Na czym to skończyliśmy? Aha, zanim pójdziemy dalej, to nasz przyjaciel, pan Antonio Vargas, chciałby zadać panu pytanie. Mianowicie, gdzie się znajduje Elio Navarro?

– Elio Navarro? A skąd ja miałbym to wiedzieć? – odparł José podejrzliwie. O co im znowu chodzi?

– Mamy powody sądzić, że pan jest jedynym człowiekiem, który to wie.

– Nonsens. Ja wiem, że to mój teść i że zniknął z jakiegoś powodu, którego nie rozumiem. To wszystko. Nic więcej nie wiem.

Elio Navarro? Co on ma z tym wspólnego? Czy policji tylko o niego chodzi? Ale José przysiągł, że nikomu nic o Eliu nie powie, a dla niego słowo honoru jest na wagę złota.

Przynajmniej on tak o sobie myślał.

Ten przeklęty, zadzierający nosa komisarz policji! Teraz znowu zaczyna gadać o przeszukaniu domu. Chce najpierw obejrzeć hall. Interesują go drzwi do piwnicy!

José poczuł, że drętwieje mu skóra na karku. Ile tamci właściwie wiedzą? To Mercedes stoi za tym wszystkim, mógłby przysiąc. I policjant się pyta, gdzie się podziewa jej ojciec, Elio.

Rozważał, czy nie wezwać pracowników rezydencji, swojego sekretarza i paru goryli, uznał jednak, że to by było dla niego poniekąd upokarzające, a poza tym owi okropni goście mogliby nabrać podejrzeń, że nie wszystko jest tak, jak powinno. Najchętniej wystrzelałby ich na miejscu, byli jednak ludźmi zbyt wysoko postawionymi, no i to w końcu jego posiadłość!

Żadnych prominentnych zwłok w tym domu!

Nie, nie mógł wezwać na pomoc strażników. Mógłby jednak…

No właśnie, gdyby miał przy sobie Pepe, mógłby się postawić w razie czego. Jeśli sprawy zaszłyby tak daleko. Nie żeby sądził, iż policja znajdzie magazyny broni, ale człowiek powinien się zabezpieczyć na wszelki wypadek.

Kiedy uprzejmie wyprowadził swoich gości do hallu, wezwał przez telefon komórkowy opiekunkę dziecka. Chłopiec nadal śpi, wyjaśniła dziewczyna. To prawda, że dzisiaj śpi dłużej niż zwykle. Chwileczkę, zaraz go przyniesie na dół do ojca.

Ponieważ Pepe mieszkał w innym skrzydle, nie w głównej części domu, to goście Joségo oglądali inny hall niż ten, przez który niedawno przechodził Jordi.

Różne aparaty zaczęły wydawać ostre sygnały. Służba w różnych częściach domu podnosiła słuchawki, odpowiadała.

Do Joségo zaczęły napływać przerażające raporty, twarz coraz bardziej mu ciemniała, po policzkach spływał pot, ocierał go niecierpliwie, ale pot spływał i spływał. On zaś w coraz większym napięciu odpowiadał swoim gościom.

W końcu zwrócił się do nich ciemnoczerwony na twarzy, z wściekłością w oczach. W tym samym momencie gdzieś niedaleko rozległ się huk strzału.

– Co to za afera? – ryknął. – Wasi ludzie wdarli się do mojej posiadłości. Jakim prawem?

– Nasi ludzie zdążyli zatrzymać transport broni, który właśnie opuszczał pańską posiadłość – odpowiedział komisarz policji cierpko.

José był bliski paniki. Ale ma jeszcze Pepe. Z chłopcem jako tarczą zdoła bezpiecznie ujść i znaleźć schronienie.

Przybiegł jakiś służący. Opiekunka do dziecka znalazła łóżko puste, chłopiec zniknął, nigdzie go nie ma.

Serce Joségo zaczęło bić niepokojąco prędko i mocno.

– Znaleźć go! Natychmiast! Muszę go mieć przy sobie!

– Szukaliśmy. Jego nie ma na terenie posiadłości. – To oczywiste, że tutaj jest! A może chcecie mi wmówić, że te duchy, które przyjechały tutaj konno, uprowadziły mojego syna?

Służący dygotał:

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Skarga Wiatru»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Skarga Wiatru» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Wiatr Od Wschodu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Skarga Wiatru»

Обсуждение, отзывы о книге «Skarga Wiatru» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x