Margit Sandemo - Fatalny Dzień

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Fatalny Dzień» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Fatalny Dzień: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Fatalny Dzień»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Fatalny dzień w historii Ludzi Lodu: Tengel Zły i jego prawa ręka, okrutny Lynx, postanowili zniszczyć Ludzi Lodu i ich sojuszników. Zebrali wszystkie swoje oddziały, najemnych żołnierzy, przestępców wojennych, uwodzicielskie czarownice i potwornych rycerzy, których pokonanie wydawało się niemożliwe…

Fatalny Dzień — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Fatalny Dzień», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Tajfuna i dziewiętnaście wybranych Demonów Wichru Lynx posłał do Wielkiej Otchłani.

Z tego powodu Tamlin nienawidził Tengela Złego. Podobnie jak Targenora, Nataniela i Sarmika, także Tamlina popychały do walki pobudki natury osobistej.

Może miało to wielkie znaczenie? Może to właśnie napawało ich wszystkich fanatyczną żarliwością, niezbędną do zniszczenia jądra wszelkiego zła, ciemnej wody?

ROZDZIAŁ IV

Szybkim krokiem wędrowali przez płaskowyż, aż wreszcie mgła zrzedła i uniosła się nad ziemię na tyle wysoko, że można ją było nazwać chmurami. W miarę jak poprawiała się widoczność, rosła też ciekawość wędrowców. Może już wkrótce zobaczą wejście do Doliny?

Płaskowyż okazał się jednak wcale nie tak otwarty i płaski jak przypuszczali. Był goły, bez jednego drzewa, nie rósł tam nawet samotny krzak jałowca ani zarośla karłowatej brzozy, tylko zeszłoroczna trawa, i tak niewidoczna spod śniegu. Stopy idących zapadały się w podtopniałej wiosennej brei, zostawiając w niej głębokie ślady.

Gabriel poczuł się nieswojo, kiedy obejrzawszy się za siebie zobaczył odciski butów zaledwie kilkorga ludzi. Ich grupa liczyła przecież około stu istot.

Nie widział ich, nie naprawdę. Postanowili „zachować anonimowość”, jak określił to Marco. Dostrzegał jednak wielką armię cieni, towarzyszących wybranym. Widział oczywiście Iana, Tovę i Nataniela, a także Runego i Halkatlę. Marco natomiast, na stanowcze żądanie Targenora, stał się niewidzialny. Obawiano się, że może zostać rozpoznany. Jak dotąd Tengel Zły nie wiedział, kim jest Marco.

Ale byli z nimi wszyscy ich przyjaciele. Gabriel orientował się, że Targenor i Dida idą w pobliżu najbardziej dostojnych wśród duchów, takich jak Lilith, której nie wolno niczym urazić, czy Sol i Tengela Dobrego, będących dla wszystkich wzorem.

Tuż za Natanielem podążał Linde-Lou, nie odstępujący na krok syna ukochanej Christy. Gabriel wyczuwał jego obecność. Na skraju lewej flanki posuwał się oddział demonów Tronda, a na prawym skrzydle maszerował Tamlin na czele dziewiętnastu Demonów Nocy.

Gabriel wmawiając sobie, że dostrzega sojuszników Ludzi Lodu, przesadzał nieco. Zauważył ich pozycje w chwili, gdy wielką gromadą mieli wyruszyć spod wzgórz złych czarowników. Wówczas to Targenor wydał polecenie i wszyscy powoli zniknęli.

Ale odróżniał Taran-gaiczyków tuż przed Tovą. Kuzynka maszerowała w jednym szeregu z Ianem, Runem i Halkatlą. Gabriel rozbieganym wzrokiem rozglądał się na wszystkie strony, chcąc zapamiętać szczegóły warte zanotowania. Gdyby ich towarzysze nie byli niewidzialni, naprawdę miałby aż za wiele materiału.

Tula wędrowała ze swymi czterema demonami, Ingrid – z pięcioma. Heike dowodził ośmioma demonami Silje. Wszystko to Gabriel wiedział, choć nie miał pojęcia, w którym miejscu należy ich szukać. Była z nimi także, co oczywiste, większość przodków Ludzi Lodu.

Brakowało natomiast czarnych aniołów oraz ich wilków. Aniołowie zajmowali szczególną pozycję. Gabriel był jednak świadom, że pozostają czujni. Nie miał też absolutnej pewności co do siedmiu dość nieobliczalnych Demonów Zguby, przypuszczał jednak, że są w gromadzie. Zdążył się już zorientować, że dla wszystkich uczestników wyprawa była nadzwyczaj emocjonująca.

Niezwykła wędrówka!

Tak więc płaskowyż wcale nie był równy. Wyrastały z niego liczne pagórki i dwie prawdziwe góry, przesłaniając widok. Kiedyś, w epoce lodowcowej, oderwały się od stromizn olbrzymie skalne boki. Z przełęczy między dwoma szczytami spływał lodowiec. W chmurach mgły zaczęły się wyłaniać postrzępione wierzchołki Siedziby Złych Mocy.

Słońce nie wzniosło się jeszcze zbytnio nad horyzont, panował przenikliwy chłód, oni jednak maszerowali dość szybko i nie marzli. Gabrielowi rozgrzały się nawet stopy, mimo że wielokrotnie musiał brodzić w śniegu aż po kolana.

Z myśli nie schodzili mu ich niezwykli sprzymierzeńcy.

– Jak myślisz, czy Tengel Zły wszystkich widzi? – szeptem zadał pytanie Natanielowi, jakby obawiał się, że ich zły przodek może znajdować się w pobliżu.

– Nie, oni się rozmyli i tylko my wiemy, że tu są.

– To dobrze – mruknął Gabriel.

Ze zdziwieniem obserwował Tovę. Teraz, kiedy zmysły tak nieprawdopodobnie mu się wyostrzyły, odbierał jej nastrój.

Było to niezwykle dziwne wrażenie, chłopiec wcale nie był do końca przekonany, czy podoba mu się aż tyle wiedzieć o innych. Zwłaszcza gdy chodziło o płeć przeciwną.

Tova zdawała się rozluźniona, we wspaniałym humorze. W tej wielkiej gromadzie była taka bezpieczna, niczego się nie bała. To Gabriel rozumiał, i on miał podobne odczucia.

Ale u Tovy przyczyna takiego nastroju była jeszcze inna. Gabriel wiedział, wokół kogo krążą myśli dziewczyny. Był z nimi przecież Ian. W zupełnie fantastyczny sposób dopasował się do Ludzi Lodu, pomimo że właściwie był osobą z zewnątrz.

I Tova również tak uważała. Uczucia kuzynki dla Iana, które wychwytywał Gabriel, wzruszały i zawstydzały chłopca. Wprawdzie były dla niego obce, lecz intuicja podpowiadała mu, że chodzi tu o miłość. Tova pokochała Iana, i to tak mocno, że emanowała z niej iskrząca się energia.

Gabriel wiedział jednak także, że dziewczyna ogrom-nie się boi. Obawia się, że nie spełni stawianych jej wymagań, nie okaże się dość ładna i miła. Teraz, na górskim pustkowiu, Ian ją kochał. Ale co będzie, kiedy znów znajdą się wśród ludzi? Jak im się wtedy ułoży? Jak długo zdoła go utrzymać, gdy wokoło na świecie tak wiele pięknych, pociągających dziewcząt?

Chłopiec nie zgadzał się z Tovą. Miał ochotę jej powiedzieć, że nie powinna tak bardzo się nie doceniać. Taka jak jest, jest w porządku. Lubił Tovę. Ale nie chciał wtrącać się w jej sprawy.

Teraz tok jej myśli się zmienił. Ian się do niej uśmiechnął i Tova pojaśniała. Ian był taki wspaniały! Czuła, że może się do niego bardzo, bardzo mocno przywiązać. Ich znajomość nadal była zbyt świeża, by mogli mieć jakąś pewność co do przyszłości. Tova jednak miała nadzieję na najlepsze.

Tak powinno być, Tova, pomyślał Gabriel. Głowa do góry! Ian nie znajdzie lepszej dziewczyny od ciebie!

Ze zdziwieniem zobaczył, że Tova szybko, ledwie dostrzegalnie przykłada rękę do brzucha. Jej uśmiech wyrażający nadzieję i szczęście był promienny i dodawał dziewczynie urody, czynił ją niemal piękną. Gabriel znów się wzruszył.

I nagle słońce przedarło się przez chmury. Płaskowyż zmienił się w iskrząco biały pejzaż z baśni. Twarze szóstki wędrowców rozjaśniły uśmiechy. Z trudem przychodziło teraz uwierzyć, że stoczyli nocną bitwę ze śmiertelnie niebezpiecznym przeciwnikiem. Czego tu się bać?

Płaskowyż był pusty, nic im tu nie zagrażało. Odruchowo przyspieszyli kroku; niedługo już dotrą na miejsce. I nawet myśl o Dolinie Ludzi Lodu i czekającym ich tam zadaniu nie wydawała się przerażająca.

– Wejście do Doliny leży z pewnością za tą wysoką górą – stwierdził optymistycznie Nataniel. – Powinniśmy się tam znaleźć za niecałą godzinę, jak myślicie?

– Na pewno! – odpowiedziała Halkatla. – Dojdziemy bez przeszkód.

– Nasi sojusznicy długo zostają z nami – zauważyła Tova.

– To dlatego, że droga jest wolna – rzekł Rune. – Dopóki nie grozi nam żadne niebezpieczeństwo, mogą dotrzymywać nam towarzystwa. Ale gdy tylko pojawią się wrogowie, nasi przyjaciele zajmą się nimi, a wtedy my się wymkniemy.

Tova rozejrzała się dokoła.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Fatalny Dzień»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Fatalny Dzień» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Dziedzictwo Zła
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zamek Duchów
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Żelazna Dziewica
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Fatalny Dzień»

Обсуждение, отзывы о книге «Fatalny Dzień» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x