• Пожаловаться

Margit Sandemo: Fatalny Dzień

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo: Fatalny Dzień» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: Фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Margit Sandemo Fatalny Dzień

Fatalny Dzień: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Fatalny Dzień»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Fatalny dzień w historii Ludzi Lodu: Tengel Zły i jego prawa ręka, okrutny Lynx, postanowili zniszczyć Ludzi Lodu i ich sojuszników. Zebrali wszystkie swoje oddziały, najemnych żołnierzy, przestępców wojennych, uwodzicielskie czarownice i potwornych rycerzy, których pokonanie wydawało się niemożliwe…

Margit Sandemo: другие книги автора


Кто написал Fatalny Dzień? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Fatalny Dzień — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Fatalny Dzień», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Sarmik podniósł głowę.

– Jeśli Targenor rusza do walki, zajmę miejsce, jakie mi wyznaczył: dowódcy Taran-gaiczyków. Tengel Zły odebrał Targenorowi siostrę. Ja straciłem synów. Król Ludzi Lodu może mi zaufać.

– Doskonale, Sarmiku! Zaczynamy więc od razu. Oto mój plan…

Kat-ghil naradzał się na wzgórzu z Zimowym Smutkiem, Strachem i Okiem Zła.

– Oni pokonali Kata – oznajmił ochryple. – Ale i my ich pojmamy, po kolei, jedno po drugim.

– Nie odważą się znów tu przyjść – z pogardą stwierdził Strach.

– Są dostatecznie głupi, by próbować – odparł Kat-ghil. – Stańmy w pewnej odległości od siebie. Wyłapiemy ich jak muchy.

– Mnie zostawcie chłopca – powiedział Strach z uśmiechem wyrażającym okrucieństwo.

– Ja chcę tego wyrośniętego o białej skórze – syknął przez zęby Oko Zła.

– A ja te dwie kobiety – zarechotał Zimowy Smutek. – Potnę je na kawałki, tak jak się kroi trupy.

– A potem – rzekł Kat-ghil z głębokim zadowoleniem w głosie – potem weźmiemy resztę tych nędzników.

Czekali spokojnie. Wszyscy czterej przykucnęli przy ogniu. Wiatr szarpał lodowatą poranną mgłę, ale dym z ogniska nadal wznosił się prosto.

– Ja jestem najstarszy – oznajmił Zimowy Smutek. – Mnie należy się najwięcej ofiar, bym mógł złożyć je na moim ognisku.

– O, nie – zachrypiał Oko Zła. – Najwięcej ofiar dostanie ten, kto ich najwięcej zdobędzie.

– Ja mam szczególną umowę z bogami – oświadczył rozzłoszczony Strach. – To ja w Taran-gai składałem im najbogatsze ofiary. Teraz bogowie także się tego spodziewają.

– Ognisko jest moje – przerwał im ostro Kat-ghil. – Ja tu decyduję.

Spoglądali po sobie ze złością, przyczajeni, gotowi skoczyć sobie do oczu. Nie potrafili się zjednoczyć tak jak ich przeciwnicy.

Zakończyli wreszcie tę słowną próbę sił. Odetchnęli i obojętnie zaczęli grzebać w żarze ogniska.

– No i nie mówiłem? – ożywił się Strach. – Nie ośmielą się tu wrócić.

Kat-ghil podniósł się bezszelestnie, pozostali poszli za jego przykładem.

Gdzieś daleko we mgle widać było ciemną plamę. To zbliżali się szamani z Taran-gai. A jednak odważyli się podejść do wzgórza!

– Jest ich teraz więcej – mruknął Zimowy Smutek.

– Jeszcze jacyś dwoje – syknął Oko Zła. – Dwa białe demony.

Halkatla i Rune z pewnością by się zdumieli słysząc, że ktoś nazywa ich demonami, ale cztery straszne duchy na wzgórzu takim mianem określały wszystkie istoty, których nie znały.

– Ten chłopiec nadal jest z nimi. – Stracha zdumiała taka nierozwaga. – Teraz go złapię.

Wyciągnął ramiona i podniósł głos zawodząc swą magiczną pieśń, kiedy nagle z rąk Gabriela padł snop światła tak ostrego i oślepiającego, że zły czarownik odskoczył w tył i przerażony zakrył dłońmi oczy.

Stało się tak za sprawą wielkiego reflektora Marca, „tysiącmetrowca”. Halkatla wprost go uwielbiała. Gdyby pozwolono jej nim się bawić, baterie już dawno by się wyczerpały.

– Czary, czary – szepnął Kat-ghil. – Ale dostaną za swoje.

Tun-sij i Gwiazda także włączyły się do walki, i to w szczególny sposób. Szalona Halkatla dostała od Nataniela i Marca kilka rakietnic. Pokazała szamankom, jak ich używać, i teraz jedna za drugą rakiety z sykiem rozzłoszczonych os przelatywały nad głowami okrutnych przodków, osmalając im włosy. Wszyscy czterej odruchowo się pochylali i w zamieszaniu, jakie zapanowało na wzgórzu, nacierającym udało się podejść bliżej. Tun-sij śmiała się uradowana.

Oko Zła ledwie zdążył sobie przypomnieć, że jego zdobyczą ma być Ulvhedin, kiedy nagle w dłoniach „białego olbrzyma” pojawił się ogień. Była to zapalniczka Tovy. Właściwie Tova nie paliła papierosów, zdarzało się to jedynie wtedy, gdy czuła bunt wobec świata i chciała zademonstrować swoją niezależność. Ostatniego papierosa wypaliła już dawno temu, ale zapalniczkę po prostu nosiła w torbie.

Ulvhedin dzielnie kroczył naprzód. Kierował się wprost na Oko Zła, bezustannie gasząc i zapalając zapalniczkę, aż wreszcie Gabriel dyskretnym klepnięciem w ramię musiał mu przypomnieć, że w ten sposób zapalniczka może definitywnie zgasnąć.

Na Oku Zła wywarło to jednak dostatecznie duże wrażenie, by przerażony się wycofał, przynajmniej na kilka chwil.

– Przydałby nam się teraz motocykl – szepnął Gabriel Runemu.

Chłopak-alrauna nie odpowiedział natychmiast, jakby słowa Gabriela dały mu do myślenia.

– Dlaczego by nie? – powiedział wreszcie z błyskiem w oku. – Jeśli nasi latający sprzymierzeńcy potrafią przenosić ludzi, dlaczego mieliby nie poradzić sobie z motocyklem? Masz, weź pistolety, których, jak przypuszczałem, użyjemy. Rozdziel je między naszych towarzyszy, teraz nadeszła ich kolej…

Pokazał Gabrielowi, w jaki sposób powinni celować, a potem szybko odszedł.

Pięciu małych Taran-gaiczyków dostało po pistolecie i Gabriel szybko objaśnił, jak mają się nimi posługiwać. W tym czasie Ulvhedin i dwóch szamanów zatrzymywało cztery złe stwory na szczycie wzgórza, zapalając zapałki i wzniecając drobne pożary w zwiędłej zeszłorocznej trawie. Nie było to wcale łatwe, bo śnieg stopniał w niektórych tylko miejscach po nasłonecznionej stronie i trawa wciąż była wilgotna. Ale niektóre kępy dały się podpalić. Było ich dostatecznie dużo, aby Kat-ghil i jego kompani zdumieli się potęgą magii wrogów.

Dla ludzi przeszłości ogień był świętością i fakt, że wrogowie z niczego potrafili wyczarować płomienie, wprawił ich w kompletne oszołomienie.

Ale i przyjaciele Gabriela zaniemówili na widok takich cudów. Jednego z Taran-gaiczyków ogarnęło podniecenie i nie zastanawiając się, cisnął zapaloną zapałkę prosto w Oko Zła. Tego nie powinien był robić. Oko Zła usunął się i rzucił na małego szamana okrutne zaklęcie. Taran-gaiczyk z jękiem zaczął wić się w konwulsjach. Przelęknieni towarzysze odciągnęli go na tyły.

W tym czasie pięciu innych nauczyło się posługiwać pistoletem. Pierwszy strzał oddał Gabriel. Kula trafiła obok ogniska, obsypując ziemią Stracha. Chłopiec zapowiedział Taran-gaiczykom, by nie celowali w złych szamanów na wzgórzu. To nie miałoby sensu, szamani byli wszak duchami, a poza tym prędko by się zorientowali, że kule wcale nie są groźne, w każdym razie nie dla nich.

Wszyscy więc naśladowali chłopca: celowali w podłoże pod takim kątem, że rozpryskująca się ziemia i trawa sypała się złym stworom prosto w twarze.

Przyjaciele Gabriela pokrzykiwali z radości. Prowadzili ogień z takim zapałem, że musiał ich powstrzymywać i przykazać, by nie strzelali jednocześnie. Gdyby się nie opanowali, magazynki wkrótce byłyby puste, a chodziło przecież o to, by przeciągnąć czas. Na razie Kat-ghil i jego kamraci nadal zajęci byli ocieraniem oczu z piasku, ale atakującym już wkrótce mogły skończyć się kule.

I właśnie wtedy zjawił się Rune.

Cztery ohydne istoty na wzgórzu otarły z twarzy resztki ziemi i podniosły głowy, gdyż dobiegł je dźwięk, jakiego nigdy jeszcze nie słyszały. Ryk ciężkiego, rozpędzonego motocykla.

Rune nie potrafił nim manewrować, widział jednak, jak z pojazdem radził sobie Marco, no i miał jako takie pojęcie o silnikach.

Doprawdy był to imponujący widok, kiedy oszołomiony prędkością Rune z hałasem pędził po nierównym górskim płaskowyżu. Siedział wyprostowany i uśmiechnięty, rozczochrane włosy powiewały mu na wietrze. Niebezpiecznie się przechylając, jechał wprost ku wzgórzu. Sprzymierzeni, mali Taran-gaiczycy, pierzchali w popłochu na boki, ale Rune gnał dalej. Gabrielowi przyszła do głowy straszna myśl, że Rune nie wie, jak zatrzymać maszynę.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Fatalny Dzień»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Fatalny Dzień» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Margit Sandemo: Móri I Ludzie Lodu
Móri I Ludzie Lodu
Margit Sandemo
Sandemo Margit: Sol Z Ludzi Lodu
Sol Z Ludzi Lodu
Sandemo Margit
Margit Sandemo: Polowanie Na Czarownice
Polowanie Na Czarownice
Margit Sandemo
Margit Sandemo: Wiatr Od Wschodu
Wiatr Od Wschodu
Margit Sandemo
Margit Sandemo: Cisza Przed Burzą
Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo: Odrobina Czułości
Odrobina Czułości
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Fatalny Dzień»

Обсуждение, отзывы о книге «Fatalny Dzień» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.