Margit Sandemo - Fatalny Dzień

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Fatalny Dzień» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Fatalny Dzień: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Fatalny Dzień»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Fatalny dzień w historii Ludzi Lodu: Tengel Zły i jego prawa ręka, okrutny Lynx, postanowili zniszczyć Ludzi Lodu i ich sojuszników. Zebrali wszystkie swoje oddziały, najemnych żołnierzy, przestępców wojennych, uwodzicielskie czarownice i potwornych rycerzy, których pokonanie wydawało się niemożliwe…

Fatalny Dzień — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Fatalny Dzień», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Przez chwilę rozmawiali o tym, co się wydarzyło, a wreszcie Marco wyjaśnił, w jakim celu wezwali Benedikte.

– Czy mogłabyś potrzymać ten skrawek w dłoni i sprawdzić, czy czegoś się o nich nie dowiesz? – poprosił.

Benedikte, ucieszona, że nareszcie może się na coś przydać, wzięła do ręki materiał. Już dawno nie miała okazji wykorzystywać swych zdolności.

Skoncentrowała się, a oni czekali w napięciu. I tak nic innego nie mogli zrobić, droga do Doliny była odcięta.

Benedikte wrażliwymi palcami dotykała ciemnej, zbutwiałej materii. Pogładziła ją kciukiem, zamknęła w dłoni.

Wreszcie zmarszczyła brwi.

– Nie nosiła tego żadna siła natury.

– Tak, my także do tego doszliśmy – powiedział Marco. – Sądzę, że Władcy Czasu należą do świata mitów, ale to niemożliwe. Muszą wywodzić się z jakiejś istniejącej religii.

– Nie – cicho powiedziała Benedikte.

– Co takiego? Muszą mieć wyznawców, inaczej by ich tutaj nie było. Bogowie, w których nikt nie wierzy, przestają istnieć.

– Właściciel tego strzępka nie jest bogiem. Jest pojęciem.

– Na miłość boską! – zdumiał się Nataniel. – Czyżby Tengel Zły potrafił ożywić abstrakcyjne pojęcia?

– Nie. Jak mówicie, muszą mieć swoich wyznawców. Ale ja tego nie rozumiem.

– Czy możesz się dowiedzieć, w jakim jest wieku?

Benedikte znów skupiła się na swym zadaniu.

– Stary – powiedziała. – Bardzo stary.

Jej twarz wyrażała zdziwienie.

– Nie rozumiem… Wiara w nich wyginęła już bardzo, bardzo dawno temu. A jednak przybyli tutaj! Nie, z tego skrawka nie wydobędę już więcej informacji. Oprócz tego, że są źli.

– O tym jesteśmy przekonani – powiedział Nataniel. – Inaczej Tengel Zły nie sprowadziłby ich tutaj.

Benedikte westchnęła.

– Przykro mi, ale nic więcej nie dostrzegam. Szkoda.

– I tak sporo nam powiedziałaś – pocieszył ją Marco.

Czuli, że znów opanowuje ich zniechęcenie.

I wtedy nagle Ian podniósł głowę.

– Ale ze mnie idiota!

– Naprawdę? – droczył się z nim Nataniel. – No dobrze, co się stało?

– Lords of Time! Nie pomyślałem o angielskiej wersji ich imienia!

– Co takiego? Wiesz coś o nich? – niecierpliwie dopytywała się Tova.

Gabriel już wcześniej wyciągnął notatnik i zdążył sporo zapisać. Teraz nastawił uszu, trzymając długopis w pogotowiu. Czuł, że za chwilę usłyszy coś nadzwyczaj interesującego.

– To bardzo, bardzo stara legenda – zaczął mówić Ian. – Jeszcze z czasów mglistej przeszłości Celtów. Jedno z plemion celtyckich nosiło nazwę Goidelowie, właśnie oni wierzyli w jakieś dziwne istoty. Wśród nich byli także The Lords of Time – Władcy Czasu. Było ich trzech, to się zgadza.

– Dobrze, Ianie – przerwał mu Marco. – Ale dlaczego akurat trzech?

– Tego nie wiem. Pamiętajcie, że jestem tylko niewykształconym robotnikiem.

– Ale znajome ci jest coś tak szczególnego, jak mitologia Goidelów?

– Owszem, ale to ma swoje przyczyny.

– Goidelowie już chyba nie istnieją? – wtrącił Rune.

– Obecnie nazywa się ich Gaelami – odparł Ian.

– Ale chyba w ich bogów przestano wierzyć już całe wieki temu?

– Zgadza się, ale widzicie, w Liverpoolu, skąd przyjechałem, pojawiła się grupa młodych studentów, która przywróciła do życia dawne mity.

– A więc to tak – pokiwał głową Nataniel. – Mów dalej, Ianie, to zaczyna być naprawdę interesujące. Co ich do tego skłoniło? Dlaczego wyciągnęli z dawien dawna porośnięte mchem opowieści?

– Na pewno studiowali wierzenia Celtów – domyśliła się Tova. – Przejęli całą mitologię?

– Nie, nie, ani jedno, ani drugie. Sprawa jest znacznie prostsza i wyjaśnia, dlaczego ma o niej pojęcie ktoś tak nieoświecony jak ja – uśmiechnął się Ian.

– A więc?

Źle się wyraziłem, nazywając ich studentami. To byli uczniowie, młodzi chłopcy w wieku od dziesięciu do osiemnastu lat, a przyczyną, dla której tak się zainteresowali Władcami Czasu, była seria komiksów pod tytułem Lords of Time.

Zapadła pełna zdumienia cisza.

– Co ty opowiadasz? – wybuchnął Nataniel.

– To prawda. Sam kupowałem te komiksy.

– Nie masz przypadkiem jakiegoś przy sobie? – żartobliwie spytała Benedikte.

– Niestety nie – roześmiał się Ian. – Nie zabrałem z domu.

– Szkoda – mruknął Nataniel.

– Ale czy postacie z komiksów przypominały te, które widzieliśmy?

– Nie bardzo. Rzeczywiście byli to konni jeźdźcy, dotąd się zgadza. Ale rysownik, twórca serii, po prostu wyobraził sobie, jak mogliby wyglądać. Ci, którzy się tu pojawili, zapewne są tymi właściwymi.

– Musiał go zafascynować dawny celtycki mit – stwierdziła Tova. – Narysował komiks i nieźle na tym zarobił.

– Ale jak oni się tu znaleźli? – ostrożnie spytał Gabriel.

– Domyślam się tego – odpowiedział Nataniel, obejmując szczupłe ramiona swego bratanka. – Tych młodych chłopców seria musiała zauroczyć, to całkiem normalne. Stworzyli kult Władców Czasu, przypuszczam, że niektórzy z nich wręcz uwierzyli w ich istnienie. Sądzę, że czcili ich jako swego rodzaju wyższe istoty.

Ian potwierdził jego słowa.

– Lords of Time z komiksów są bardzo przystojni. Upiększeni. Ci, których my widzieliśmy, są tylko straszni.

Marco nie odzywał się od dobrej chwili. Teraz powiedział:

– Wiemy już więc, kim są. Wiemy także, kto ich czci.

– Nie chcesz chyba powiedzieć, że upiorni rycerze pojawili się tylko dlatego, że wierzy w nich kilku uczniaków? – wykrzyknęła Tova.

– Dlaczego nie? Jeśli wiara dzieci jest dostatecznie silna i szczera… Wystarczy, aby uwierzyła jedna osoba.

– No tak – włączył się w rozmowę Gabriel. – Na własne oczy widzieliśmy przecież cztery duchy Taran-gai, z Shamą pięć. A jedynym żyjącym Taran-gaiczykiem jest Tengel Zły! Więcej nie trzeba!

– Chcecie powiedzieć, że Kaczor Donald i Myszka Miki mogą ożyć, jeśli tylko ktoś uwierzy w ich istnienie? – z niedowierzaniem spytała Tova.

– Nie, oczywiście, że nie! Oni nie są bogami.

– Diabli wiedzą! I co macie zamiar z tym zrobić? – Tova starała się myśleć trzeźwo i logicznie. – Pojechać do Liverpoolu i powystrzelać całą tę gromadkę?

– Nie zastosujemy aż tak drastycznych metod – uspokoił ją Marco. – Ale nie jesteś daleka od prawdy.

– Co takiego? Mamy przerwać wyprawę?

– Ty nie. Tylko Ian. I Nataniel.

– Ależ nie możemy czekać na ich powrót z tak długiej i kłopotliwej podróży!

– Jeśli pozwolisz mi wypowiedzieć się do końca, to wkrótce będziemy mogli zacząć. Przy mojej pomocy wyprawią się w podróż poza ciałem.

– Oczywiście! – Twarz Nataniela się rozjaśniła. – Tak jak ty i ja, Tovo, byliśmy w Japonii.

– Właśnie – odparł Marco. – Tak będzie o wiele szybciej. Ianie, czy wiesz, gdzie ci młodzi ludzie się spotykają?

Irlandczyk zastanawiał się chwilę.

– Owszem, znam troje z nich. Mieli swoje „tajemne” miejsce, o którym wszyscy wiedzieli. Leżało nie w dzielnicy, gdzie mieszkałem, raczej bliżej miejsca pracy. Wiem o tym, ponieważ eksperymentowali z jakimś materiałem wybuchowym i kilka pojemników ze śmieciami wyleciało w powietrze. Gazety o tym pisały, wspominając przy okazji ich zainteresowanie dawnymi celtyckimi mitami, które poznali za pośrednictwem komiksów Lords of Time.

– Czy chłopców było tylko trzech?

– Nie, w gazecie mowa była o czterech chłopcach i jednej dziewczynie.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Fatalny Dzień»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Fatalny Dzień» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Dziedzictwo Zła
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zamek Duchów
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Żelazna Dziewica
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Fatalny Dzień»

Обсуждение, отзывы о книге «Fatalny Dzień» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x