Margit Sandemo - Fatalny Dzień
Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Fatalny Dzień» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Fatalny Dzień
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Fatalny Dzień: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Fatalny Dzień»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Fatalny Dzień — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Fatalny Dzień», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Było jednak za późno.
Władca Czasu zbliżał się galopem. Ujrzeli, jak mknie niczym odbicie promieni słonecznych w lodzie, zamglony, a mimo to zbroja i miecz oślepiały blaskiem. Gabriel, trzymany za ręce przez Nataniela i Marca, był pewien, że nadeszła jego ostatnia godzina. Ale Władca Czasu wyminął ich, przejechał także obok Tovy i Runego.
Interesowała go Halkatla. Załopotała wystrzępiona peleryna, spod kopyt wierzchowca sypnął się deszcz iskier. Rycerz pochylił się i złapał czarownicę.
Ona nie ma butelki, pomyślał Gabriel. A w dodatku Tengel Zły nienawidzi jej za to, że odwróciła się od niego i niecnie go oszukała.
Halkatla zaniosła się szaleńczym krzykiem, próbowała się bronić, bijąc wściekle na oślep, ale niemal całkowicie zniknęła w olbrzymiej dłoni.
Wszyscy ruszyli jej na pomoc. Rune był najbliżej, wykrzykiwał jej imię z głęboką, nieudawaną rozpaczą. Rzucił się na jeźdźca, chcąc ściągnąć go z konia, ale w ręku został mu tylko strzęp zbutwiałej peleryny. Władca Czasu szybko oddalił się ku krawędzi lodowca.
Widzieli, jak wjeżdża na górski grzbiet i znika w miejscu, gdzie, jak przypuszczali, musiał się zatrzymać Tengel Zły wraz z Lynxem.
– Halkatlo! – zapłakała Tova. – O, Halkatlo…
Władca Czasu istotnie zmierzał do Tengela Złego i jego prawej ręki. Pędził jak burza, a kiedy już przed nimi stanął, upuścił Halkatlę. Spadła bezradnie na ziemię u stóp Tengela i Lynxa, a rycerz odjechał w pośpiechu, jak gdyby palił go wstyd, że służy innym.
Tak też w istocie było. Zachowanie straszliwego jeźdźca dowodziło jednak wielkiej mocy Tengela Złego. A jaka będzie owa moc w przyszłości, kiedy uda mu się dotrzeć do naczynia z ciemną wodą?
– Doskonale! – zawołał uradowany Tengel za Władcą Czasu.
Rycerz jednak nawet nie odwrócił głowy.
Halkatla stanęła na nogi. Próbie jej ucieczki natychmiast zapobiegł Lynx i mocno przytrzymując, doprowadził przed oblicze Tengela Złego.
Czarownicy było już całkiem obojętne, co mówi.
– O, fuj, jak ty okropnie wyglądasz! – prychnęła. – Jesteś wręcz obrzydliwy! Ale tak to już bywa, kiedy przez niemal tysiąc lat murszeje się w grobie!
Rozległ się syk i z gardzieli potwora wysunął się ohydny czarny jęzor. Halkatli buchnęły w twarz cuchnące, szarozielonkawe opary.
Zakrztusiła się, ale nie miała zamiaru przed nikim się korzyć. Oczy potwornego przodka zrobiły się wąskie jak szparki.
– Ujdziesz wolno, jeśli…
– Wolno? – przerwała mu. – Myślisz, że w to uwierzę?
Tengel ciągnął, teraz już ostrzejszym tonem:
– Jeśli powiesz nam, kim jest Marco. Znamy już jego imię, wiemy, że wam towarzyszy. Muszę się dowiedzieć, kim on jest!
Halkatla zaniosła się dźwięcznym śmiechem.
– On ci przeszkadza? Nie możesz się dostać do Doliny? Wielki Tan-ghil nie potrafi rozwikłać czarodziejskich runów, które tworzą niewidzialny mur? Słyszałaś, to, paskudo, która mnie trzymasz? Twój pan i mistrz nie potrafi sobie z tym poradzić! Że też chce ci się służyć komuś tak nieudolnemu!
Mogli, rzecz jasna, przycisnąć ją mocniej, ale Tengel Zły nie potrafił znieść takiej zniewagi i nie panując nad sobą wrzasnął do Lynxa:
– Wyślij ją do Wielkiej Otchłani!
– Nie, nie! – broniła się Halkatla, ale Lynx już wykonał rozkaz.
Doprawdy, Tengel Zły nie był zanadto przebiegły.
Halkatla unosiła się w próżni. Świat znikał jej z oczu, płakała z żalu, świadoma, że oto czeka ją wieczna zagłada. Wiedziała przecież, że nigdy nie zdradziłaby Marca, ale mogła bardziej zważać na to, co mówi. A zresztą nie. Te dwa potwory zirytowały ją do tego stopnia, że nie potrafiłaby utrzymać języka za zębami.
Wokół niej zapanowała ciemność. Mijała coś, ale nie była w stanie dostrzec co, słyszała tylko zawodzące wściekle wichry, miała wrażenie, że mija jakiś korytarz. Ciągnęło ją w dół. Szyb…
Unosiła się w nieprzeniknionej ciemności.
Wiedziała już, dlaczego Wielka Otchłań jest taka straszna. Jej myśli napełniła bowiem świadomość, czego powinna była dokonać za życia, co mogła zrobić, jakie miała zdolności i predyspozycje. Oskarżała się głośno o wszystko, co zmarnowała, a wreszcie zaczęła błagać o litość.
Ale w Otchłani nie było nikogo, kto by ją usłyszał.
Nataniel i jego przyjaciele otrząsali się powoli z szoku wywołanego stratą Halkatli. Mogli już myśleć nieco jaśniej.
Stali na lodowcu w ostrym dziennym świetle. Nataniel głęboko odetchnął.
– Nic nie możemy dla niej zrobić – oświadczył. – To ogromnie przykre i, rzecz jasna, niesprawiedliwe, ale musimy iść dalej.
Rune jako jedyny nie mógł wyrwać się z odrętwienia. Stał nieruchomo, trzymając w dłoni strzępek materii.
Marco położył mu dłoń na ramieniu.
– Wiemy, że ciebie i Halkatlę wiele łączyło – rzekł ciepło. – W obcej wam teraźniejszości byliście sobie pociechą.
Rune skinął głową.
– Mówiłem jej, jak trudno jest być kimś jedynym w swoim rodzaju, na domiar złego zmuszonym do wiecznego życia w taki sposób. Teraz przyszłość wydaje mi się jeszcze bardziej beznadziejna.
– I tak byśmy ją stracili, i to już wkrótce. Dany jej został czas łaski, ale dobiegłby końca z chwilą dotarcia do Doliny.
Rune nie odpowiedział. Patrzył tylko gdzieś w dal zasmuconym wzrokiem.
Gabriel pisnął nagle:
– Patrzcie!
Wskazał na przełęcz prowadzącą do Doliny Ludzi Lodu.
– O, nie! – jęknęła Tova.
– Do diaska! – mruknął Nataniel.
Trudno ich było dostrzec, ale rzeczywiście tam stali. Dwaj pozostali Władcy Czasu. Na tle nieba rysowali się jak migotliwe cienie.
– Tengel Zły nie ma zamiaru wypuścić nas tak łatwo – stwierdził Nataniel.
Marco rozważał sytuację.
– Nie możemy tak po prostu iść przez lód, pchając się im prosto w ręce. Poza tym na pewno zaraz przystąpią do ataku. Zróbmy tak, jak proponowała Halkatla, ukryjmy się w tej rozpadlinie, tam możemy się zastanowić, co robić dalej.
– Robić? – rzekła Tova krótko. – Jest chyba tylko jedno wyjście: trzeba ich wyeliminować.
– Dobrze, ale jak tego dokonać? Jak można wyeliminować czas? – zastanawiał się Nataniel.
Kryjówka była niezła. Dostatecznie ciasna, aby Władcom Czasu nie udało się do niej zejść, ale oni wszyscy się pomieścili. Usadowili się na płaszczach przeciwdeszczowych.
– Najważniejsze to dowiedzieć się, kim oni są – stwierdził Nataniel. – Marco, naprawdę nie pamiętasz, z jakiej religii się wywodzą?
– Już się nad tym zastanawiałem. Ale nie było tego w programie w czasach, gdy się kształciłem. O Władcach Czasu słyszałem kiedyś tylko raz, przelotnie.
– Oni muszą wywodzić się z jakiejś religii, która wciąż jest żywa – doszła do wniosku Tova. – Inaczej by nie istnieli.
Marco nie był do końca o tym przekonany.
– Mam niejasne wspomnienie, że należeli do świata mitów. A mity łączą się zazwyczaj z dawno wymarłymi religiami.
Rune siedział, mnąc w palcach strzępek materiału, który ściemniał po tym, jak ukryli się w rozpadlinie.
– A może by wezwać Benedikte? – zaproponował.
Najpierw patrzyli na niego nic nie rozumiejąc, ale w końcu Nataniela olśniło.
– Naturalnie! Benedikte trzymając w dłoni jakiś przedmiot potrafi odczytać jego historię. Tengelu Dobry, czy byłbyś tak uprzejmy i przywołał do nas Benedikte?
Czekali w milczeniu.
– Witajcie! – rozległ się z góry miły głos. Pomogli Benedikte zejść na dół. Nie była już sędziwą damą jak w chwili, gdy musiała rozstać się z ziemskim życiem, odzyskała młodość. Jakież ona ma dobre oczy, pomyślał Gabriel. Pomimo wszelkiego zła, jakie ich spotkało, znów poczuł się bezpieczny.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Fatalny Dzień»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Fatalny Dzień» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Fatalny Dzień» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.