Margit Sandemo - Fatalny Dzień

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Fatalny Dzień» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Fatalny Dzień: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Fatalny Dzień»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Fatalny dzień w historii Ludzi Lodu: Tengel Zły i jego prawa ręka, okrutny Lynx, postanowili zniszczyć Ludzi Lodu i ich sojuszników. Zebrali wszystkie swoje oddziały, najemnych żołnierzy, przestępców wojennych, uwodzicielskie czarownice i potwornych rycerzy, których pokonanie wydawało się niemożliwe…

Fatalny Dzień — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Fatalny Dzień», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Teraz te fantastyczne, uśmiechnięte oczy spoczęły na nim.

– Skąd wiem? Widzisz, jeden z moich przyjaciół, czarnych aniołów, podszedł dość blisko Tan-ghila i Lynxa, by usłyszeć, o czym rozmawiają.

– Ojej – szepnął Gabriel. Otworzył oczy szeroko jak kot w mroku

– Tak, tak – cicho śmiał się Marco. – Tengel Zły nie może pojąć, kto ustawił ten znienawidzony przez niego niewidzialny mur, uniemożliwiając mu wejście do Doliny.

– To pewnie także dzieło czarnych aniołów? – spytał Nataniel.

– Oczywiście. Tylko one znają czarodziejskie runy, których mocy Tan-ghil nie może zniweczyć.

– Ale pewnie w tym miejscu może się przedostać? – zastanawiała się Halkatla. – Tak jak my.

– Niewidzialna przeszkoda stoi także tutaj – wyjaśnił Marco. – Otacza całą Dolinę. Ale my przez nią przejdziemy, gdzie nam się podoba. Zobaczcie, kierujemy się teraz pod górę!

Wciąż wędrowali wzdłuż skalnej ściany, ale ponieważ podłoże zaczęło się wznosić, wspinali się coraz wyżej i wyżej. Od szczytu dzieliła ich jednak ogromna odległość. Nigdy tam nie dotrzemy, pomyślał z rezygnacją Gabriel. Na stopach miał już okropne pęcherze, ale uznał, że skarżyć się to bardzo nie po męsku.

Tova równie ponuro oceniała sytuację. Zatrzymała się i zadarła głowę.

– Z pewnością nasza umiejętność przenikania przez niewidzialne mury jest wielką zaletą, ciekawe jednak, w jaki sposób, do licha, sforsujemy tę konkretną, namacalną ścianę?

Wszyscy przystanęli, ale myśli Marca zajmowało zupełnie co innego:

– Mój przyjaciel czarny anioł, słyszał, jak rozmawiali jeszcze o czymś. Bardzo się nam to nie spodobało…

– Co takiego?

– Tengel Zły mówił o włączeniu do walki „ostatecznych rezerw”, i w tonie tak alarmującym, że mój przyjaciel ogromnie się zaniepokoił. – Marco podjął wędrówkę. – Ale tę rozmowę czarny anioł słyszał już wiele godzin temu, a jak do tej pory nie zauważyłem nic nowego. W bitwie uczestniczą wciąż te same jednostki.

– Biedny Targenor i jego oddziały – szepnął Nataniel.

Tengel Zły, łagodnie mówiąc, nie był zachwycony obrotem spraw na polu bitwy. Przeciwnicy sprawiali wrażenie niezwykle żywotnych, nie mógł pojąć, skąd biorą taką odporność.

Ale miał jeszcze w zanadrzu niespodziankę…

Targenor, zmęczony całodziennym czuwaniem nad przebiegiem walki i bezpośrednim w niej udziałem, zebrał wokół siebie swych ostatnich sojuszników. Była ich zaledwie niewielka grupa, stali zwróceni plecami do zbocza mniejszej góry, wznoszącej się bliżej wejścia do Doliny Ludzi Lodu.

Targenor nie miał zamiaru się poddawać, postanowił powstrzymywać wroga do chwili uzyskania wiadomości, że wybrani dotarli do celu swej wędrówki. Później walkę będzie można zakończyć, wycofają się i będą czekać. Na wiadomość, że Dolina i tym samym cały świat jest wolny albo że wybranym się nie powiodło.

Oddziały Targenora skupiły się w gotowości do odparcia decydującego ataku. U boku głównodowodzącego stał Mar, trzymając w pogotowiu swój wielki łuk. Niestety, przeciwnicy, z którymi przyszło im teraz walczyć, dysponowali bardziej nowoczesną bronią. Za głazami rozrzuconymi po równinie skrył się oddział SS. Co jakiś czas w pobliżu grupy Targenora wybuchał ręczny granat. A wtedy wrogowie podczołgiwali się o kilka metrów bliżej.

– Nigdy nie zdołamy sobie z tym poradzić – szepnęła Dida zajmująca miejsce po drugiej stronie Targenora.

Targenor, w duchu przyznając matce rację, odpowiedział:

– Nonsens!

Nie bali się kul, granatów ani bomb. Śmierć nie przerażała tych, którzy od dawna nie żyli. Natomiast tempo, w jakim wrogowie posuwali się naprzód, i ich przytłaczająca przewaga liczebna nie pozostawiały sprzymierzeńcom Ludzi Lodu złudzeń. Było jasne, że wkrótce dostaną się do niewoli, chyba że wydarzy się coś zupełnie nieprzewidzianego. Marca także z nimi już nie było. On jeden zawsze potrafił znaleźć wyjście z każdej sytuacji.

Targenor miał w odwodzie naprawdę silne sojuszniczki, ale teraz nawet one nie były w stanie wpłynąć na zmianę sytuacji. Demony Zguby, kobiece istoty, mogły naprawdę wiele zdziałać, ale tylko przebywając z mężczyzną sam na sam. Setce żołnierzy czołgających się po płaskowyżu nic nie mogły zrobić.

Na niebie wartę zaczął pełnić księżyc. W jego świetle gromadka sprzymierzeńców Ludzi Lodu wyglądała jeszcze bardziej blado. Nic też dziwnego, byli wyczerpani całodziennym bohaterskim bojem.

Czy to już koniec? pomyślał Targenor. Czy teraz przyjdzie po nas ten przeklęty Lynx?

Obok niego pojawiła się Tula.

– Ty tu jesteś? – spytał zdumiony.

– Trzymaliśmy się w pobliżu. A teraz, jak się wydaje, potrzebujecie świeżych, pełnych entuzjazmu posiłków.

– I to bardzo! Widziałaś to samo, co ja?

– Że za tymi nazistowskimi potworami czeka jeszcze jedna armia? Owszem?

– Nie mogę się zorientować, co to za jedni.

– Resztki wyskrobane z różnych armii rozmaitych epok. Hunowie, Wandalowie, Barbarowie, jacyś najemnicy, których wcześniej nie ściągnięto, przede wszystkim z wojny trzydziestoletniej…

– Dziękuję, nie musisz mi ich wszystkich wyliczać! Tula, jestem już taki zmęczony! I taki zrezygnowany. Oby wybrani wkrótce dotarli do Doliny!

– To jeszcze potrwa. Dlatego właśnie przybywamy z odsieczą… Ojej!

Granat ze świstem przeleciał tuż nad jej głową.

– Jak widzę, stają się coraz bardziej natarczywi. Widzisz, nie chciałam do tej pory włączać do walki moich demonów, bo Lynx, jak się wydaje, upatrzył sobie demony na ofiary. A ja nie chcę utracić czterech moich najlepszych przyjaciół w Otchłani. Zawarliśmy więc sojusz…

– Z kim?

– Zaczekaj, wkrótce się przekonasz!

Odwróciła się w stronę pola bitwy.

– Cześć, fryce! Szukajcie schronienia, bo przybywamy! Dopiero teraz będzie naprawdę gorąco!

Okrutni esesmani słysząc jej wołanie podnieśli głowy. Rozległa się kanonada rozmaitych rodzajów broni, kiedy nagle naziści ze zdumieniem popatrzyli w górę. W ich stronę nadciągały cztery istoty, po chwili zawisły w powietrzu nad nimi.

Kule wcale ich się nie imały.

Na tym jednak jeszcze nie koniec. Nagle hitlerowców zaatakowały ogromne wilki, które poszczekując torowały sobie drogę wśród żołnierzy.

– Co takiego? – szepnął zdumiony Targenor. – Nie przypuszczałem, że one się pojawią.

– Doszliśmy do porozumienia – odparła Tula, wciąż stojąca u jego boku. – Patrz teraz!

Gdy jeden żołnierz wypuścił z rąk broń, chcąc rzucić się do ucieczki, natychmiast zajęły się nim demony i w jednej chwili go unicestwiły. To samo spotkało kolejnego wojaka, a za nim następnych. Idealna współpraca. Wilki wprawiały wrogów w popłoch, a demony ich niszczyły.

Wszystko potoczyło się w oszałamiającym tempie. Wkrótce z dumnego oddziału SS zostały nędzne niedobitki, uciekające w popłochu przez równinę.

– Co? Co to było? – wybuchnął Tengel Zły na swoim punkcie obserwacyjnym. – Skąd one się wzięły?

Lynx przypominał chmurę gradową.

– Ja… nie wiem.

– Olbrzymie wilki! Nienaturalnej wielkości! Skąd one się wzięły, nigdy czegoś takiego nie widziałem! Rozbiły w proch moje zastępy! Bierz je! Natychmiast!

– One już zniknęły, panie. Zniknęły jak poranna mgła w promieniach słońca.

Ręce Tengela Złego ze złością siekły powietrze.

– Wyślij więc następny oddział!

– To już ostatni.

– Wiem o tym, wiem, do cholery!

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Fatalny Dzień»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Fatalny Dzień» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Dziedzictwo Zła
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zamek Duchów
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Żelazna Dziewica
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Fatalny Dzień»

Обсуждение, отзывы о книге «Fatalny Dzień» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x