Margit Sandemo - Fatalny Dzień

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Fatalny Dzień» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Fatalny Dzień: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Fatalny Dzień»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Fatalny dzień w historii Ludzi Lodu: Tengel Zły i jego prawa ręka, okrutny Lynx, postanowili zniszczyć Ludzi Lodu i ich sojuszników. Zebrali wszystkie swoje oddziały, najemnych żołnierzy, przestępców wojennych, uwodzicielskie czarownice i potwornych rycerzy, których pokonanie wydawało się niemożliwe…

Fatalny Dzień — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Fatalny Dzień», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Szatan dał się sprowokować. Poderwał się, załopotał skrzydłami.

– Nie zostałem przez nikogo stworzony, jestem mu współczesny.

– Wiem o tym. Ludzkie wierzenia od zarania dziejów charakteryzował dualizm. Wiara w dobro i zło.

Szatan zbliżył się do niego, przymrużył chytre oczy.

– Kim ty jesteś, nędzny robaku? Po barwie twojej skóry widzę, że wywodzisz się z Demonów Nocy. One jednak nie cechują się taką śmiałością, poza tym twoja skóra ma dziwnie czarny odcień. Kim jesteś?

– Kundlem – odparł Tamlin beztrosko. – Bardzo udanym mieszańcem, nie uważasz?

– Mieszańcem czego?

– Tego się nie dowiesz.

– Mógłbym cię zniszczyć…

– Nie. Tak jak i ja nie mogę zniszczyć ciebie. Dopóki ludzie w ciebie wierzą, będziesz istnieć.

– Ale w ciebie chyba nikt nie wierzy?

– Nie potrzeba mi wyznawców. Jestem fundamentalny, reprezentuję siły przyrody. Chcesz może, abym sprowadził na ciebie koszmary? – brylował Tamlin.

– Nie zadzieraj nosa! Poza tym koszmary, jakie mnie męczą, dotyczą idylli w tak zwanym niebie. A coś takiego jak niebo nie istnieje.

– Piekło także nie – ze śmiechem uzupełnił Tamlin. – Jakie rozkazy wydał ci Tan-ghil? Odnaleźć wybranych i ich zgnieść?

– Nie przyjmuję rozkazów od nikogo.

– Naprawdę? A co tutaj robisz? Spiesz się teraz donieść o wszystkim Tan-ghilowi, może w nagrodę dostaniesz lizaka. No, i oczywiście pozwoli ci zostać swoim sługą. To zapewne wielki zaszczyt?

– Przeklęty… – Szatan zmienił taktykę, postanowił iść na ugodę. – Zawrzemy umowę?

– Aha! Chciałbyś się pewnie dowiedzieć, kim jest ów nieznany. Tan-ghil wysłał cię wraz z twymi diablętami, abyś nas szpiegował. To znaczy, że już jesteś jego potulnym wasalem…

– Nie jestem niczyim wasalem, jak możesz tego nie pojmować? Jesteśmy sobie równi.

– O, nie. Ty zostałeś wymyślony przez ludzi, on natomiast dotknął samego jądra zła, wszedł w posiadanie ciemnej wody. Ale wracając do naszego handlu wymiennego. Wiesz, jak przypuszczam, że chcielibyśmy się dowiedzieć, kim jest Lynx.

– Owszem. A więc jesteście zainteresowani wymianą informacji?

– Ani trochę – odparł Tamlin zdecydowanie. – Nie zdradzimy drogiego nam przyjaciela, a Lynxem sami potrafimy się zająć. Twoja propozycja zostaje odrzucona.

– Walka więc trwa nadal. Nierówna walka. Wasze oddziały już są rozbite w pył.

– Niezupełnie. A jeśli sądzisz, że będziemy cię prosić, abyś przeszedł na naszą stronę, to się mylisz. Nie chcemy ciebie. Jesteś sklerotycznym dziadem.

W czasie gdy Tamlin skupił na sobie uwagę Szatana, odnalazł się Gabriel i wybrani opuścili miejsce przymusowego postoju, w którym zaatakowały ich diabły. Kiedy Szatan zorientował się, że zniknęli, z oczu posypały mu się iskry gniewu, ale na Tamlinie nie zrobiło to najmniejszego wrażenia.

– Pędź teraz do Tan-ghila i powiedz mu, że nie zdołałeś nikogo pojmać! On na pewno ci przebaczy! – naśmiewał się Tamlin.

Szatan, wykrzykując złorzeczenia, uniósł się w powietrze.

Tamlin jednak widział, że nie próbuje odnaleźć wybranych, nie poleciał też w kierunku miejsca, gdzie znajdowali się Tengel Zły i Lynx. Szatan po prostu umknął z pola bitwy. Nie mógł znieść upokarzającej myśli, że miałby być czyimś niewolnikiem.

Tamlin stanął, wysoki, przystojny, pół demon, pół człowiek. Odrzucił głowę w tył i wybuchnął śmiechem.

Dlatego właśnie nie zauważył Lynxa, skradającego się za jego plecami. Tengel Zły dość już miał zbuntowanego „kundla”.

Nie zdawał sobie sprawy, na co się porywa, bowiem uwięzienie Tamlina pobudziło do działania czarne anioły.

Nie chciały na razie włączać się do walki, najważniejsze bowiem było dla nich nie zdradzać Tengelowi swojej obecności. Wciąż czekały na rozwój wydarzeń.

Zmobilizowały się jednak. Tengel Zły nie wiedział tego, ale w nieprzyjemnej bliskości od niego i Lynxa pojawiło się dziesięć olbrzymich postaci, którym towarzyszyło dziesięć ogromnych wilków.

Ich gniew wywołany stratami poniesionymi tego dnia był ogromny, ale wciąż jeszcze stały na uboczu.

Marco zakończył swą relację z fatalnego dnia. Przez jakiś czas posuwali się w milczeniu.

– Ale ty sam, Marco? – spytała wreszcie Tova. – Gdzie ty byłeś, kiedy wydarzyły się wszystkie te nieszczęścia?

– Wszędzie tam, gdzie mogłem się przydać. Otaczała mnie ochronna aura, wrogowie więc mnie nie widzieli. Nie wolno mi było nikogo zgładzić, to by zbrukało moją duszę, a ona musi pozostać czysta. Mogłem jedynie po cichu pomagać. Teraz jednak znów się ukazałem, bo wejdziemy do Doliny Ludzi Lodu.

– Ach, tak? A w jaki sposób? – kąśliwie zapytała Halkatla i zapatrzyła się w mroczne, niedostępne zbocze.

– Silje i Tengel Dobry wcale nie tędy wychodzili z Doliny – odparł Marco. – Musimy przejść jeszcze kawałek wzdłuż skalnej ściany.

Och, westchnął w duchu Gabriel, coraz bardziej niepewnie stąpając na obolałych stopach.

– Ogromnie mi przykro, że zabrali Tamlina – powiedział Nataniel. – Był wszak moim dziadem, a poza tym zaimponowała mi jego śmiałość i styl. Oczywiście znów trafił do pustej przestrzeni, której tak serdecznie nienawidzi?

– Nie – odparł Mareo. – Lynx się nim zajął, powiódł go do Wielkiej Otchłani.

– A co jest gorsze? – naiwnie dopytywał się Gabriel.

– Nie wiem, mój drogi, podobno Otchłań jest straszniejsza, ale nikt stamtąd jeszcze nie wrócił, któż więc może to stwierdzić?

Nataniel zaciął zęby. Ellen, Ellen, powtarzał w myśli, a serce znów ścisnęła bolesna pustka.

– To znaczy, że z naszych oddziałów niewiele pozostało? – spytał zasmucony Ian.

– Niestety. Mogę wyliczyć wszystkich – odparł Marco. – Targenor wciąż walczy, a wraz z nim Dida i Sigleik. Są też wszyscy dobrzy przodkowie Ludzi Lodu, poza Jahasem, Estrid, Trondem i Villemo. Z Taran-gaiczyków straciliśmy Orina i Vassara, natomiast Lilith jest jedynym ocalałym Demonem Nocy. Bezpańskim pozwoliliśmy wrócić do Góry Demonów. Są kompletnie wstrząśnięte utratą swych pobratymców i nie potrafią już niczego dokonać. Ich strach przed Wielką Otchłanią jest zbyt wielki. Mamy jeszcze Tulę i jej cztery demony, właśnie włączyli się do walki, a i Demony Zguby stoją w gotowości. Są jeszcze czarne anioły, ale one czekają. Na razie pozostają jakby w rezerwie, chyba że w bezpośrednim zagrożeniu znajdzie się Nataniel albo ja…

Marco urwał. Towarzysze przyglądali mu się ze zdziwieniem. Na jego twarzy pojawił się wyraz niepokoju i lęku. Nikomu nie dodało to odwagi. Co im pozostaje, jeśli Marco czuje się niepewnie?

Wkrótce jednak mieli się przekonać, że błędnie odczytali jego reakcję.

– Rzeczywiście, trzeba przyznać, że nie są to imponujące siły – westchnęła Tova.

– Tak, ale nie wolno wam zapomnieć, że zastępy naszych przeciwników także się przerzedziły – ciągnął Marco. – Największą szkodę wyrządziły Tengelowi Złemu Demony Nocy, pogrążając całe armie we śnie.

– To naprawdę fantastyczne – uśmiechnął się Gabriel. – Ale on chyba może ściągnąć posiłki?

– Nie tutaj – uspokoił go Marco. – Brakuje mu czasu, ma dość kłopotów z dotarciem do Doliny przed nami.

– Skąd o tym wiesz? – spytał Ian, najgorętszy chyba wielbiciel Marca. Na samą myśl o Księciu Czarnych Sal robiło mu się ciepło na sercu, a do oczu napływały łzy wzruszenia. Nie mając bowiem w żyłach krwi Ludzi Lodu, trudno było zapanować nad sobą, stojąc w obliczu takiej doskonałości.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Fatalny Dzień»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Fatalny Dzień» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Dziedzictwo Zła
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zamek Duchów
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Żelazna Dziewica
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Fatalny Dzień»

Обсуждение, отзывы о книге «Fatalny Dzień» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x