Margit Sandemo - Gorączka

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Gorączka» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Gorączka: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Gorączka»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Villemo nie potrafi zapomnieć swego ukochanego Dominika, choć rodzina robi wszystko, żeby ich rozdzielić. Gdy nareszcie spotykają się w Danii, miłość staje się niczym gorączka trawiąca ciało. Villemo ucieka od rodziców i podąża za Dominikiem przez szwedzkie lasy Goinge, w których grasują okrutni snapphanowie, bezlitośnie rozprawiający się z obcymi…

Gorączka — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Gorączka», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Ktoś siedzi przy niej i obejmuje ją ramieniem. Ktoś siedzi przed nią.

Za wozem biegną konie.

Wóz skrzypi.

Takim skrzypiącym wozem nie jedzie się pewnie do nieba.

– Czy ja żyję?

– Myślę, że tak – odparł pogodny głos. Głos Dominika.

– A Karl-Ingrid?

– Karl-Ing… Ach, rozumiem!

– Dziecko żyje, Villemo – powiedział Niklas. – Staraliśmy się karmić cię mlekiem i innym wartościowym jedzeniem, którego pewnie od dawna ci brakowało.

– Niklas trzymał ręce na twoich piersiach. Choroba zaczyna ustępować, kaszel nie jest już taki okropny. – To głos Dominika.

– Gdzie jesteśmy?

– Minęliśmy Christianię. Zaraz będziemy w domu.

Teraz otworzyła oczy.

– Czy to prawda? To znaczy pytam, czy wy jesteście prawdziwi? Czy ja nie śnię? I dziecko żyje? A ja jadę do domu? Dominiku, to ty?

– To wszystko prawda, Villemo – powiedział ciepłym, drżącym ze wzruszenia głosem. – Zobacz, uszczypnę cię w rękę. O Boże, to sama skóra i kości!

Zabolało. To znaczy, że żyje. Villemo wybuchnęła rozdzierającym płaczem.

W Elistrand natychmiast została zapakowana do łóżka. Nawet się nie domyślali, jak jej to dobrze robi. Przychodzili wszyscy po kolei, wzruszeni, zatroskani, przekarmiali ją rozmaitymi smakołykami… Ale nikt nie wspominał o dziecku Irmelin.

Villemo, rzecz jasna, natychmiast zwróciła uwagę na szczupłą figurę kuzynki.

– Co się stało? – zapytała pewnego wieczora, gdy Irmelin siedziała przy jej łóżku.

Przyjaciółka odwróciła wzrok.

– Urodziłam chłopczyka. Przed czasem, ale jest zdrowy. Nazwiemy go Alv, bo taki jest maleńki [Alv, postać z mitologii skandynawskiej, mały, sympatyczny duszek, tańczący nad wodami nocą przy księżycu (przyp. tłum.)] i śliczny.

Villemo uśmiechnęła się blada.

– Uważaj tylko, żeby nie wyrósł z niego wielki drągal, bo wtedy imię przestanie pasować.

Zaległa dręcząca cisza. W końcu spojrzały na siebie nieśmiało.

– Jest normalny, powiedziałaś?

– Tak.

Villemo umilkła. Uścisnęła tylko rękę przyjaciółki, Dopiero po dłuższej chwili dodała:

– Tak się cieszę w twoim imieniu, Irmelin.

– Dziękuję! I Niklas, i wuj Mattias będą przy tobie, Villemo – zawołała Irmelin pospiesznie. – Przygotowali się bardzo starannie.

Villemo była w stanie tylko skinąć głową.

Troskliwa opieka zaczynała dawać rezultaty. Villemo przytyła i mogła już wstawać. Dominik wciąż był z nią.

Losy wojny przestały go obchodzić. Marzył, żeby zabrać Villema z dzieckiem do Sztokholmu, gdy będą na tyle silni, by podróżować. Rana na karku już się dawna zagoiła, choć miał pewne trudności z poruszaniem głową. Ale to nieistotne.

Pewnego kwietniowego dnia w Elistrand wszystko było przygotowane i domownicy czekali w napięciu. Dominik został u Villemo dopóty, dopóki go nie wyprosiła. Nie chciała, by był obecny przy porodzie. Wielu mężów towarzyszyło żonom w takich chwilach, ale ona nawet słyszeć o tym nie chciała. Wystarczy, że musi znosić obecność Mattiasa i Niklasa, bliskich krewnych przecież.

Nieznośna Villemo. Dzielna i uparta do ostatka.

Kiedy jednak zaczęło się na dobre, Villemo pokazała swoje dawne oblicze.

– Co za cholerny los! – klęła ze złością. – Co to za pomysł, żeby kobieta musiała tak cierpieć tylko dlatego, że spełniła swój obowiązek i przysporzyła Panu Bogu nowych duszyczek?

– Villemo! – upominała ją matka surowo. – Tak nie wolno!

– Ale mnie bardzo boli!

– Wiem. To nie jest łatwa sprawa.

Villemo przypomniała sobie teraz, że matka urodziła jeszcze jedno dziecko, jej siostrzyczkę.

– Mama, ty uradziłaś dziecko dotknięte dziedzictwem. I nie umarłaś.

– Nie, nie umarłam, kochanie. Ale mało brakowało.

– Więc załóżmy, że ja też mogę urodzić takie dziecko. Ale to tylko te potworne ramiona zabijają matkę, prawda?

– Tak.

– I nie zawsze obciążone dzieci są takie7

– Nie, a poza tym Mattias i Niklas mają teraz środki ułatwiające tego rodzaju poród.

– Jakie środki?

– Kleszcze i…

Villemo jęknęła.

– Boże, chroń mnie! Gdzie jest Dominik?

– Nie wiem – zaczęła Gabriella z wahaniem. – Zdaje mi się, że zaszyli się gdzieś z twoim ojcem nad dzbankiem wina.

– Czy to nie jest niesprawiedliwe, mamo, że tylko oni mogą mieć rozrywkę?

– Nie sądzę, żeby mężczyznom było bardzo wesoło, Villemo. To nie takie zabawne, kiedy człowiek czuje się zupełnie bezradny, wiedząc, że sam to spowodował.

Kolejny skurcz wstrząsnął Villemo i rozmowa została przerwana.

Nastrój w izbie stawał się coraz bardziej gorączkowy.

– Teraz to już naprawdę niedługo – powiedział Mattias, blady i przejęty.

Niklas położył ręce na brzucha rodzącej.

– Spokojnie, Villemo, wszystko będzie dobrze, zobaczysz!

– Oczywiście – szepnęła.

Wspominała teraz to wszystko, co przeżyła jako żona Dominika. Niemało przykrości, ale najwięcej myślała o tych troskliwych rękach, których dotyk poczuła na swoich ramionach w kajucie. I o tym ciepłym, uspokajającym uśmiechu człowieka, którego twarz widziała kiedyś na obrazie. To jej przodek, który stał się symbolem dobra.

A gdy targały nią ostatnie bóle i bez skrępowania starała się wykrzyczeć z siebie co czuje, znowu zobaczyła tę demoniczną twarz i ogarnęło ją poczucie bezpieczeństwa. Jeśli miała teraz umrzeć, to wiedziała, że po tamtej stronie spotka jego.

Powoli budziła się z miłosiernej nieświadomości.

Dookoła niej panował ruch. Ludzie biegali tam i z powrotem.

– Kochani moi – szepnęła. – Ja chyba jestem nieśmiertelna!

– Nie, nie jest aż tak źle – śmiał się ktoś radośnie.

To Dominik.

– Ciebie miało tu nie być – rzekła niepewnie.

– Ale to było dawno temu, Villemo. Zostaliśmy rodzicami, ty i ja.

– Rodzicami kogo? – spytała spieczonymi wargami.

– Małego, ślicznego chłopaczka – odparła jej matka. – Jeśli zadasz sobie tyle trudu, żeby unieść głowę, to go zobaczysz.

Z wysiłkiem otworzyła oczy.

Stali wszyscy przy łóżku: nie ukrywający dumy Mattias i Niklas po jednej stronie, po drugiej stronie jej rodzice, promieniejący szczęściem, a w nogach Dominik z zawiniątkiem w objęciach.

Podniósł tłumoczek wysoko, żeby mogła zobaczyć.

– Jest taki chudy i leciutki – powiedziała Gabriella. – Ale my go szybko odkarmimy.

Dwa cienkie patyczki zamiast rąk i poruszające się piąstki. Maleńka buźka, w której widać głównie oczy, choć jeszcze mocno zaciśnięte. Długie czarne włosy, schodzące na uszka i na czoło. Ładny mały chłopczyk!

– Widziałem jego oczy – mówił Dominik. – Są ciemne jak oczy mojej matki i jak oczy twojej matki. Poza tym podobny jest do mnie, prawda?

Villemo uważała, że jeszcze za wcześnie, żeby się w tej sprawie wypowiadać.

– Jest bardzo ładny – stwierdziła. – Nie rozumiem jednak…

– Teraz muszę ci powiedzieć, Villemo – rzekła Gabriella. – Jakiś tydzień temu dostałam list od mojego brata Tancreda, ale nie chcieliśmy ci nic mówić. Tancred pisze, że jego córka, Lena, urodziła córeczkę; najzupełniej normalną. Dziewczynka ma na imię Christiana. Tak jak ty chciałaś nazwać swoją.

– I co to znaczy? – zapytała, nie rozumiejąc.

– To znaczy – wyjaśnił Mattias – że mieliście wyjątkowe szczęście. Na miłość boską, róbcie, co chcecie, ale nie wolno wam mieć więcej dzieci. Bo wtedy już nie uda wam się uniknąć katastrofy!

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Gorączka»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Gorączka» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Droga W Ciemnościach
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lilja I Goram
Margit Sandemo
Cizia Zykë - Gorączka
Cizia Zykë
Отзывы о книге «Gorączka»

Обсуждение, отзывы о книге «Gorączka» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x