Margit Sandemo - Gorączka
Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Gorączka» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Gorączka
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Gorączka: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Gorączka»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Gorączka — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Gorączka», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Wstrętna zjawa zniknęła. Kapitan na chwiejnych nogach rzucił się do drzwi.
– Moi ludzie! Gdzie są moi ludzie?
Teraz wszystko toczyło się poza Villemo. Nie miała nic wspólnego z tym, co działo się w kajucie, mogła tylko patrzeć, nie dowierzając własnym oczom, przerażona rozwojem wypadków.
Kapitan złapał za klamkę i ta natychmiast zaczęła ściekać na podłogę niczym syrop. Stał i wpatrywał się osłupiały w oblepione mazią dłonie. Potem odwrócił się do Villemo, wrzeszcząc z wściekłości i strachu. Latarka pod sufitem zaczęła się kołysać jak oszalała, kręciła się w zwariowanych zwrotach, ściany pomieszczenia łamały się ze złowróżbnym trzaskiem i dudnieniem, a w kajucie zaroiło się od ohydnych potworów, na wpół ludzi, na wpół gadów. Tłoczyły się dokoła kapitana, który chwiał się na nogach i wrzeszczał.
Ktoś położył ręce na ramionach Villemo. Odwróciła się.
– Nie bój się, Villemo, wnuczko mojej wnuczki – odezwał się głęboki, przyjazny głos. – Jesteśmy przy tobie, nic nie może ci się stać. Bo będziesz jeszcze potrzebna, wiesz o tym. Jesteś jedną z tych trojga, których wybrałem.
Spojrzała w demoniczną twarz mówiącego, twarz o czarnych jak skrzydła kruka oczach, okropną, a jednocześnie pociągającą, w jakiś niezwykły sposób piękną i pełną miłości.
– Tengel – szepnęła. – Tengel Dobry!
Popłynęły jej łzy wzruszenia wywołane tym niezwykłym spotkaniem z legendarnym przodkiem. On uśmiechnął się do niej po raz ostatni i zniknął, ale wciąż jeszcze czuła na ramieniu delikatny dotyk jego ręki.
Villemo znowu rozejrzała się po kajucie. Potwory zaciskały krąg wokół kapitana, który już nie krzyczał, wydawał tylko z siebie jakieś bełkotliwe dźwięki. Twarz zbielała mu jak śnieg, raz po raz chwytał się za serce. Po chwili osunął się na ziemię i zastygł w bezruchu. Oczy spoglądały prosto w sufit, wciąż pełne przerażenia.
Szalony taniec latarki zwalniał powoli tempo, wkrótce zupełnie ustał. Duchy z zaświatów rozpłynęły się w nicość, ściany powróciły na swoje miejsca, klamka także. Na podłodze leżała szabla kapitana, cała, nawet nietknięta. Villemo spojrzała na jego dłonie, wyciągnięte w jakimś nienaturalnym geście. Nigdzie ani śladu oparzeń.
Tylko peruka wciąż tkwiła w spluwaczce jako jedyny świadek niewiarygodnych wydarzeń. Ale to Villemo sama, świadomie, tam ją wrzuciła. Wszystko inne było przywidzeniem.
Nagle stwierdziła, że drży na całym ciele tak bardzo, że dzwoni zębami.
Oni tu byli, wszyscy, wszyscy z rodu Ludzi Lodu obciążeni dziedzictwem. Swoją mocą, swoimi czarami pomogli jej w sytuacji, z której sama nie umiałaby wyjść obronną ręką. Wywołali upiory, sprawili, że ona i kapitan widzieli…
Na ile Dominik w tym uczestniczył? Ile o tym wiedział, on, taki wrażliwy? Czy to on przywołał ich z zaświatów? Czy może ona sama? Tengel Dobry? Albo Sol? Że Sol maczała w tym palce, nie ulegało dla Villemo wątpliwości.
Ale teraz trzeba uciekać z tego pomieszczenia! Uciekać ze statku.
Ostrożnie otworzyła drzwi i wyjrzała. Nigdzie żywej duszy. Cichutko zamknęła kajutę i przemknęła po schodkach na górę.
Nad sobą zobaczyła światło. Dzień chylił się ku wieczorowi, niebo przybrało barwę indygo. Musiała wysunąć głowę i rozejrzeć się po pokładzie. Był to bardzo trudny moment…
W pobliżu nie zobaczyła nikogo. Tylko dalej na rufie sternik stał przy swoim kole. Jeśli odważy się wyjść na pokład, dostrzeże ją natychmiast. Czy będzie musiała pozostać w kajucie, dopóki się nie ściemni?
O nie, za żadne skarby! Z trupem kapitana i ze wspomnieniem tego, co się przed chwilą wydarzyło… A poza tym w każdej chwili mógł tam ktoś przyjść, żeby porozmawiać z szyprem. Nie, to niemożliwe. Musi wyjść na górę.
Długo siedziała przyczajona, nie spuszczając sternika z oczu. Od czasu do czasu ktoś z załogi przechodził obok, a wtedy kuliła się jak tylko mogła.
Niebo ciemniało. Villemo zaczynała się denerwować, siedziała w bardzo niebezpiecznym miejscu.
Zauważyła, że sternik ma dziwne przyzwyczajenie, mianowicie w dość regularnych odstępach czasu przechyla się przez burtę i spluwa do morza. Villemo oceniała długość tych pauz. Miała zaledwie parę sekund, żeby umknąć ze schodów. Czy naprawdę zdoła wbiec na górę i ukryć się tam bezpiecznie w ciągu tej krótkiej chwili, kiedy on jest odwrócony?
Mocno w to wątpiła, lecz nie miała innego wyjścia.
Znowu los przyszedł jej z pomocą. I to w taki sposób, że o mało nie wybuchnęła śmiechem.
Sternik musiał już bardzo długo stać na wachcie, bo teraz zablokował koło, rozpiął spodnie i odwrócił się twarzą ku morzu.
Zwinnie i cichutko niczym mysz Villemo wbiegła na górę. Właściwie miała zamiar ukryć się za beczką, którą wcześniej wypatrzyła, lecz miała teraz więcej czasu. Sprawdziła, czy nie ma nikogo w zasięgu wzroku; na dziobie stało paru mężczyzn, ale wszyscy patrzyli przed siebie. Dopóki żaden się nie odwróci, Villemo będzie bezpieczna. Z burty zwisała gruba lina. Villemo podbiegła do niej i padła na pokład, potem podpełzła bliżej i obejrzała linę. Była na końcu mokra od słonej wody i starannie przymocowana do burty statku. Villemo niewiele wiedziała o sprawach morza, lecz domyśliła się, że liny tej używano, gdy trzeba było spuścić się w dół, do łodzi lub z innego powodu. Tego właśnie teraz potrzebowała.
Rzuciła jeszcze pospieszne spojrzenie na sternika, lecz on najwyraźniej miał bardzo pojemny pęcherz. Mimo to odniosła wrażenie, że zbliża się do końca, więc bez wahania przeszła przez burtę i zaczęła zsuwać się po linie.
Zawisła nad powierzchnią wody. Kaskady piany przemoczyły ją błyskawicznie do suchej nitki, lecz się tym nie przejmowała. Znacznie gorsze było to, że wszędzie, jak okiem sięgnąć, rozciągało się morze.
Znajdowała się po niewłaściwej stronie statku. A może po tamtej stronie też było tylko otwarte morze? W takim razie sprawa wygląda źle.
Za statkiem nic nie widać.
Przed statkiem… serce podskoczyło jej niespokojnie. Na horyzoncie dostrzegła majaczącą linię brzegu, daleko, daleko stąd. Wąski strzęp lądu, wrzynający się długim cyplem w morze.
Żeby tylko wytrzymała na tej linie, dopóki się tam nie zbliżą!
Jedna rzecz ją irytowała. Po tamtej stronie statku mogły być wysepki, mógł być stały ląd, tylko ona tego nie widziała. Może mijali właśnie teraz, w tej chwili, jakąś wysepkę na bogatych szkierach u wybrzeży Bohuslan? Nic nie mogła na to poradzić. Zdać się na los szczęścia i teraz opuścić statek byłoby najgłupszą rzeczą, jaką mogła zrobić. Wtedy naprawdę mogła pozostać w falach otwartego morza. A znowu nie była taką wspaniałą pływaczką. Dostatecznie się namęczyła, zanim wydostała się na ląd z Oresund. Nie chciała więcej takich przygód.
Bolały ją ramiona, którymi uczepiła się liny, ale to był jedyny ratunek. Miała szczerą nadzieję, że piraci nie wejdą do kajuty. Bo wtedy zaczną szukać i bez wątpienia ją znajdą…
Za wszelką cenę musiała utrzymać się nad wodą. Strzęp lądu zniknął w mroku i nie widziała teraz nic.
Zamknęła oczy w udręce. Nie zdawała sobie sprawy, jak długo już tak wisi; miała wrażenie, że całe życie.
Przypadek sprawił, że spojrzała za siebie. I oczom jej ukazały się wystające z morza skaliste wysepki. Tuż przy burcie!
Nie wahała się ani chwili. Puściła linę i wpadła do wody, a po chwili w szybkim tempie odpływała od statku. Zanurzyła się wraz z głową na wypadek, gdyby ktoś stał na rufie i patrzył w dół.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Gorączka»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Gorączka» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Gorączka» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.