Margit Sandemo - Gorączka

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Gorączka» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Gorączka: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Gorączka»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Villemo nie potrafi zapomnieć swego ukochanego Dominika, choć rodzina robi wszystko, żeby ich rozdzielić. Gdy nareszcie spotykają się w Danii, miłość staje się niczym gorączka trawiąca ciało. Villemo ucieka od rodziców i podąża za Dominikiem przez szwedzkie lasy Goinge, w których grasują okrutni snapphanowie, bezlitośnie rozprawiający się z obcymi…

Gorączka — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Gorączka», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Nie, ja zostałem przymusowo zmobilizowany. Jestem tu od przedwczoraj.

– No to w porządku! Na co jeszcze czekamy? Powiedz mi tylko, jak się nazywasz i jaki masz stopień, a z resztą sam sobie poradzę.

– Nazywam się Egon Svantesson.

Odgłosy bitwy ucichły już jakiś czas temu. Duńczycy nie napotykali już oporu i przygotowywali się do zejścia na ląd kawałek na północ od twierdzy.

– Ty popierasz Szwedów czy Duńczyków? – przepytywała jeszcze Villemo.

– Ja jestem pełnej krwi Szwedem. Z samej Smalandii.

Wyjaśnił wszystko, co Villemo powinna była wiedzieć, po czym zamienili się ubraniami. Młody Egon był dragonem, tak więc Villemo dostała długie buty z cholewami, sztywne skórzane spodnie, kurtkę ze skrzyżowanymi na plecach rzemiennymi pasami, rękawice z wysokimi mankietami i przystrojony piórami kapelusz. Wszystko na tyle obszerne, że znakomicie ukrywało jej dziewczęce kształty. Egon natomiast otrzymał jej prosty rybacki strój. Villemo odeszła na bok, żeby się przebrać.

W chwilę potem szwedzki dragon, Egon Svantesson, wrócił do twierdzy tą samą drogą, którą wyszedł, zanim ktokolwiek zdążył zauważyć jego nieobecność. Nikt też nie zwrócił uwagi, że zmienił trochę wygląd.

Villemo była głodna. Musiała jednak o tym na razie zapomnieć, w twierdzy bowiem panował rozgardiasz. Wszyscy biegali tu i tam, by jak najlepiej przygotować się do odparcia duńskiego ataku. Po jakimś czasie udało jej się odnaleźć kucharza i wyprosić jakieś resztki ze śniadania.

Chwyciła porządny kawał chleba i zanurzyła w dość dziwnie wyglądającej mlecznej zupie.

– Tfu! – splunęła. – Jeżeli tak się żywi siły militarne, to cieszę się, że jestem kobietą!

Na szczęście nikt tego nie usłyszał. Wmusiła w siebie całe paskudztwo i wyruszyła na poszukiwanie Dominika.

W panującym tu zamieszaniu, pod krzyżującymi się komendami i pośród biegających żołnierzy, nie było to sprawą najłatwiejszą. Zwłaszcza że przez cały czas musiała się wystrzegać, żeby i jej nie wydano jakiegoś polecenia. Kręciła się więc po zamku, udając, że jest bardzo zajęta.

W końcu jednak i tak dostała rozkazy…

Dominik został wezwany do wnętrza fortecy. Czekali tam na niego trzej dowodzący twierdzą, dwóch oficerów i właściciel zamku. Kapitan von Leven trzymał w ręce skrzyneczkę. Podłużną skrzyneczkę z poczerniałego drewna.

– Lejtnancie Lind z Ludzi Lodu – powiedział surowo. – Nasza twierdza znalazła się w niebezpieczeństwie. Duńczycy już wylądowali, wkrótce tu będą i moim obowiązkiem jest bronić zamku. Ta szkatułka jest jednak ważniejsza niż cokolwiek innego. Jeżeli wpadnie w ręce wroga, los Szwecji będzie przypieczętowany. Znajdują się tu plany i… Ale dość o tym! Nasz król mi ją powierzył, bo nie chciał jej mieć przy sobie podczas walki. Teraz my także jesteśmy zagrożeni. Pan został wybrany, by jak najszybciej wyruszyć w bardzo trudnej misji. Rozkazuję panu przewieźć tę szkatułkę w bezpieczne miejsce. W Almhult znajduje się człowiek, który może wziąć za nią odpowiedzialność. Proszę do niego jechać, mieszka na plebanii. Dostanie pan piętnastu ludzi jako eskortę.

– Czy twierdza może się pozbyć piętnastu ludzi? – zapytał Dominik.

– Szkatułka jest ważniejsza niż nasze życie – odparł kapitan.

– Ale łatwiej by mi było podróżować w pojedynkę.

Twarz kapitana skrzywiła się w wyrazie niezadowolenia.

– A jeśli wpadnie pan w ich ręce, to co wtedy?

Dominik uznał, że najlepiej zaniechać protestów.

– Dobrze! Zatroszczę się, by skrzynka dotarła do Almhult.

Oficer skinął głową.

– Proszę ruszać natychmiast. Oddział czeka już na dziedzińcu.

No to pozbyłem się wszystkich zwolenników Szwecji, pomyślał zadowolony von Leven.

Dominik ogarnął wzrokiem swój mały oddział.

Mój Boże, pomyślał bezradny. Dostała mi się po prostu gromada parobków. Ten barczysty drągal chyba nawet nie wie, ile jest dwa razy dwa. Ale sprawia wrażenie wiernego i chyba można na nim polegać.

Albo ten wiejski elegant! Pewnie dziewczyny padają przed nim jak muchy, ale jako żołnierz wygląda niezgułowato. Czy tamten głodomór z rozdziawionymi ustami i dziwnie zamglonym spojrzeniem. On, biedaczysko, wygląda na śmiertelnie przerażonego.

A tam jeden sprawia wrażenie, jakby się nudził, jakby wszystko wiedział lepiej niż inni. Najgorszy ze wszystkich jest chyba tamten chudy biedaczyna, który nie ma nawet odwagi podnieść wzroku. Kapelusz ściągnięty na oczy, głowa wciśnięta w ramiona, tak że nawet czubka nosa nie widać. Tylko ta cienka szyjka wystająca ze zbyt szerokiego kołnierza. Co to za mundury dają teraz dragonom? Rękawy sięgają im po końce palców. Czy w regimencie dragonów naprawdę mogą służyć aż tak niewyrośnięci?

Pozostała dziesiątka wcale nie jest lepsza. Wszystko wiejskie chłopaki. Sympatyczni, powolni, źle wyćwiczeni i przerażeni, jeden bardziej od drugiego.

Boże miłosierny, co też za eskorta mi się dostała! Naprawdę mogli mi pozwolić jechać w pojedynkę!

– Otrzymaliśmy zadanie przewiezienia ważnych dokumentów do Almhult! – zawołał.

W oddziale rozległy się tłumione westchnienia i okrzyki.

– Czy coś się stało? – zapytał Dominik.

– Do Almhult, panie lejtnancie?

– Tak.

– Ale to przecież…

– Dlaczego nie kończysz?

– Będziemy musieli chyba wykonać manewr okrążający, panie lejtnancie.

– Okrążający? Co masz na myśli?

Właśnie wtedy na dziedzińcu pojawił się kapitan von Leven i wrzasnął:

– A wy na co jeszcze czekacie? Duńczycy będą tu lada chwila!

Stał przy oknie i czekał na najbardziej odpowiedni moment, by wyprawić ich w drogę.

Wszyscy dosiedli koni i pod wodzą Dominika szesnastoosobowy oddział opuścił zamek.

Wyciągnięci w długi szereg galopowali wąską ścieżką, która początkowo wiodła ku północy, a potem skręcała na wschód, oddalając się od Oresundu. Na szczęście wszyscy okazali się dobrymi jeźdźcami, więc wyprawa nie musiała się skończyć źle.

Ale dlaczego jeden z nich wpadł w takie przerażenie, kiedy usłyszał, że jadą do Almhult?

Almhult?

Dominik wiedział, gdzie to jest. W południowej Smalandii, niedaleko granicy ze Skanią…

I nagle zrobiło mu się gorąco z wrażenia. Bo żeby dotrzeć do Almhult, trzeba było przedostać się przez lasy Goinge. Krainę snapphanów.

Dominik nie miał za złe mieszkańcom Skanii, że nie chcieli dobrowolnie podporządkować się Szwecji. Mimo wszystko przez wiele stuleci należeli do Danii i uważali się za Duńczyków. A na dodatek oddziały szwedzkie po zajęciu Skanii panoszyły się i rabowały, podczas gdy Duńczycy w swoim czasie zachowywali się znacznie bardziej humanitarnie. Ponadto król duński, Christian V, obiecał, że każdy, kto stanie po jego stronie, dostanie pięć talarów na rękę i co miesiąc dobry żołd. Tak, Dominik rozumiał mieszkańców Skanii. Ale ze snapphanami sprawa była dużo gorsza.

Ludzie w leśnych okolicach Goinge zawsze byli chętni do bitki i twardzi aż do okrucieństwa. Opowiadano niezliczone historie o szwedzkich żołnierzach, którzy padli z ich rąk. Torturowali oni swoich jeńców w najbrutalniejszy sposób, na przykład wpychali żywych pod lód na jeziorze, podrzynali im gardła tępymi nożami, a także zjadali serca swoich ofiar, by osiągnąć wielką siłę.

Przezywano ich snapphanowie – szybkie koguty, od szybkostrzelnych karabinów, których używali.

Dominik zastanawiał się, co zrobić, gdy z tyłu oddziału rozległy się okrzyki. Odwrócił się i jeśli odczuwał lęk na myśl o lasach Goinge, to było to niczym w porównaniu z przerażeniem, jakie go teraz ogarnęło.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Gorączka»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Gorączka» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Droga W Ciemnościach
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lilja I Goram
Margit Sandemo
Cizia Zykë - Gorączka
Cizia Zykë
Отзывы о книге «Gorączka»

Обсуждение, отзывы о книге «Gorączka» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x