Margit Sandemo - Gorączka

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Gorączka» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Gorączka: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Gorączka»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Villemo nie potrafi zapomnieć swego ukochanego Dominika, choć rodzina robi wszystko, żeby ich rozdzielić. Gdy nareszcie spotykają się w Danii, miłość staje się niczym gorączka trawiąca ciało. Villemo ucieka od rodziców i podąża za Dominikiem przez szwedzkie lasy Goinge, w których grasują okrutni snapphanowie, bezlitośnie rozprawiający się z obcymi…

Gorączka — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Gorączka», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Nad brzegiem Oresundu znajdował się zamek, twierdza właściwie, lecz w gorszym stanie niż większość szwedzkich zamków obronnych. Skania bowiem przez całe stulecia należała do Danii i twierdze przeciw własnemu wojsku nie były potrzebne. Pod szwedzkie panowanie prowincja przeszła niedawno i nie było jeszcze czasu wyremontować wież ani usypać wałów.

Dominik z Ludzi Lodu zszedł na ląd tej samej nocy, której opuścił Kopenhagę. Ponieważ w twierdzy stacjonował niewielki oddział żołnierzy, tam udał się po nowiny i rozkazy.

Wciąż nie mógł pojąć, jak to się stało, że został wypuszczony z duńskiej niewoli. Najpierw obiecywali, że skórę z niego zedrą i jeszcze gorsze tortury, a potem nagle do aresztu przyszli strażnicy i powiedzieli, że może sobie iść. Po prostu wyjść. I byli do tego stopnia uprzejmi, że poinformowali go, iż o północy w największej tajemnicy odpływa statek do Szwecji, oraz zapewnili mu eskortę do portu.

Doprawdy, niczego nie pojmował!

Choć, oczywiście, był ogromnie zadowolony. A teraz znalazł się tutaj, bezpieczny, we własnym kraju.

Gdyby tylko tęsknota za Villemo nie była taka dojmująca! Taka nieznośna! Zdecydował się przerwać wszystko, wyjechać bez pożegnania. Uważał, że tak będzie lepiej dla obojga, ale, och, jakie to bolesne! Nawet nie spojrzeć na nią po raz ostatni…

Później gorzko żałował swojej decyzji. Czy stałoby się coś złego, gdyby mogli popatrzeć sobie przez kilka sekund w oczy, dotknąć się na moment? Widział przed sobą długą, samotną przyszłość…

Komendantem małej twierdzy na wybrzeżu był niejaki kapitan von Leven, który najwyraźniej nie zachwycił się przybyciem kuriera Dominika Linda z Ludzi Lodu, ulubieńca rodu Oxenstiernów i zaufanego króla. Kapitan von Leven pochodził ze Skanii. Wychował się w Sztokholmie, na królewskim dworze, lecz sercem zawsze był przy Danii.

Tego jednak nie mógł powiedzieć głośno, oficer na szwedzkiej służbie…

Niezbyt go cieszyło, że powierzono mu akurat ten posterunek, na którym on, wewnętrznie rozdarty, wystawiany był na szczególnie ciężką próbę. Wojskowe siły von Levena stanowiły osobliwą mieszaninę szwedzkich chłopskich synów z głębi kraju oraz mieszkańców Skanii, podzielających poglądy kapitana. Dowódca doskonale wiedział, kto sprzyja Duńczykom, a kto nie, i aż do tej pory w pełni kontrolował sytuację.

I oto pojawił się ten kurier, żeby wszystko zburzyć.

Co z nim począć?

Kapitan stał wysoko na wieży i spoglądał na Oresund. Miał stąd znacznie lepszy niż Villemo widok na duńską armadę. Była ogromna! Kapitan tego nie mógł wiedzieć, lecz do skańskich wybrzeży zbliżało się wojsko w sile czternastu tysięcy czterystu siedemdziesięciu ośmiu ludzi z końmi i armatami, rozlokowanych na trzystu czternastu jednostkach. Poprzez unoszącą się nad wodą mgłę dostrzegał łopoczące żagle i widział, że słabiutki opór Szwedów został zdławiony, zanim jeszcze naprawdę się rozpoczął. Przyglądał się temu z grymasem niechęci.

Zapewne Duńczycy nie zechcą zajmować się moim zameczkiem, myślał dalej. Lądują daleko na północ od nas, jak widzę. Mają chyba zamiar zdobyć Helsingborgu. To by było najbardziej naturalne. Ale oto jakiś statek ruszył w naszą stronę. Jeden statek? Uważają, że tylko tyle trzeba, żeby zdobyć mój zamek?

I co mam teraz robić? Co robić? Czas nagli, muszę zejść na dół i wydać rozkazy…

Gdybym zaczął układać się z Duńczykami, moi Szwedzi utną mi głowę. Tak postępują z dowódcami okazującymi słabość. jeśli pozwolę zająć zamek bez walki, rezultat będzie ten sam.

Ale ja nie chcę walki! Ja, podobnie jak większość mieszkańców Skanii, życzę sobie powrotu do Danii.

Proszę, tam pospólstwo biegnie na brzeg, żeby powitać Duńczyków, a ja tu mam bronić…

Chyba że…

Twarz mu się rozjaśniła.

Chyba że zdołałbym odciągnąć Duńczyków od samego zamku.

Tak, żebym nie musiał podejmować decyzji.

Zbliża się tu przecież tylko jeden jedyny barkas, a i to nieduży. Tak przynajmniej wygląda.

Umysł kapitana pracował szaleńczo, czas naglił, należało przygotować zamek do obrony.

I oto znalazł rozwiązanie. Rozwiązanie, które pozwoli mu upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu.

Pełen energii wezwał właściciela zamku, Skańczyka jak on sam, oraz swego najbliższego pomocnika, który gotów był pójść za von Levenem przez ogień i wodę.

Ci trzej odbyli krótką, gorączkową naradę. Zgadzali się we wszystkim…

Villemo dowiedziała się, że kilka dni temu pewien wysoki, ciemnowłosy młodzieniec spieszył do zamku.

To musiał być Dominik, bowiem słyszała, że w zamku jest szwedzka załoga.

Zadanie Villemo polegało teraz na tym, by dostać się do twierdzy. Pomysł, by pójść do komendanta i prosić o przyjęcie do służby, wydał jej się kiepski. Nieco dokładniejsze oględziny ujawniłyby niechybnie, że pod ubraniem rybackiego syna ukrywa się ktoś zupełnie inny.

Poza tym była głodna. Musi jak najszybciej zdobyć coś do jedzenia, jeżeli nie chce zasłabnąć. W zamku mają pewnie co jeść, żołnierze muszą przecież dostawać posiłek przynajmniej raz dziennie. Jak gospodarskie zwierzęta.

Nade wszystko jednak pragnęła zobaczyć znowu Dominika. To był głód, który dręczył ją najbardziej. Gorączka trawiąca jej ciało wcale nie słabła, wręcz przeciwnie!

Dopisywało jej niebywałe szczęście.

Gdy stała tak pełna wahań, o mało nie stratował jej jakiś młody żołnierz.

– Uważaj, drogi przyjacielu! – zawołała Villemo niskim głosem, którym starała się teraz mówić, udając chłopca. – Dokąd tak pędzisz?

Żołnierz ledwo dyszał.

– Masz… jakąś… łódź? – wykrztusił.

– Nie, ja…

– Jesteś przecież… rybakiem – krzyknął tamten niemal agresywnie. – Muszę stąd zniknąć! I to szybko! – Opadł na ziemię, z trudem łapiąc powietrze.- Moja żona oczekuje trzeciego dziecka i jest sama, bez jedzenia. A patrz tam, na cieśninę. Widzisz? Zbliżają się Duńczycy. Ze względu na żonę i dzieci nie mogę dać się zabić w twierdzy.

– Zabić? To sytuacja jest aż taka zła?

– Duńczycy zdobędą ją w okamgnieniu!

Dominik! Musi być przy nim, skoro znalazł się w niebezpieczeństwie.

Villemo mierzyła wzrokiem żołnierza. Był niewysoki, z mnóstwem złotych loków nad czołem. Sympatyczny młody człowiek, miał w sobie coś wzruszającego.

– Jesteś chyba trochę za młody jak na ojca trojga dzieci – powiedziała.

– Robienia dzieci łatwo się nauczyć – zachichotał żołnierz w przekonaniu, że rozmawia z chłopcem i może sobie pozwolić na takie grubiaństwo. – Trudniej je wykarmić.

– Jesteś dezerterem?

– Tak, i może mnie to kosztować głowę.

– Wcale nie – rzekła Villemo krótko. – Czy widzisz, jacy jesteśmy do siebie podobni? Może moje włosy są odrobinę bardziej rude i oczy mają inny kolor, ale…

Młody mężczyzna pokraśniał z radości.

– Chcesz powiedzieć, że możemy się zamienić…?

– Tak, bo ja muszę dostać się do twierdzy.

Tamten zmarszczył brwi.

– Tylko że twój język…

– Ja pochodzę z Norwegii – wyjaśniła Villemo. – Nic mnie nie obchodzi ani Szwecja, ani Dania. Muszę tam wejść z osobistych powodów. Oni mają coś, co należy do mnie.

No właśnie, można by to tak wyrazić!

Żołnierz wahał się. Ale w jego wzroku pojawiły się wyraźne iskierki nadziei.

– Masz tam jakichś bliskich przyjaciół, którzy mogliby mnie rozpoznać? – zapytała.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Gorączka»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Gorączka» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Droga W Ciemnościach
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lilja I Goram
Margit Sandemo
Cizia Zykë - Gorączka
Cizia Zykë
Отзывы о книге «Gorączka»

Обсуждение, отзывы о книге «Gorączka» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x