Margit Sandemo - Gorączka

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Gorączka» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Gorączka: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Gorączka»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Villemo nie potrafi zapomnieć swego ukochanego Dominika, choć rodzina robi wszystko, żeby ich rozdzielić. Gdy nareszcie spotykają się w Danii, miłość staje się niczym gorączka trawiąca ciało. Villemo ucieka od rodziców i podąża za Dominikiem przez szwedzkie lasy Goinge, w których grasują okrutni snapphanowie, bezlitośnie rozprawiający się z obcymi…

Gorączka — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Gorączka», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Ani żywej duszy w pobliżu, daremnie by wołać o pomoc!

Samotność, przez nikogo nie zakłócona. Doznawałam już podobnej samotności wielokrotnie. Może najdotkliwiej w czasie przymusowego odosobnienia.

Los chciał, żebyśmy przeżyli, Dominiku. Niklas i ty, i ja. A może już wykonaliśmy to, do czego zostaliśmy stworzeni? Może naszym zadaniem było zdemaskowanie wójta i starego Wollera? Czyżby to miało być wszystko?

Dominik, który może spoglądać w przyszłość, no, może nie jest jasnowidzem, ale prawie, on powiada, że chodzi o coś więcej, o coś strasznego, budzącego grozę. Czy nie dość już strasznego przeżyliśmy? Jeśli o mnie chodzi, to mogłabym tym obdzielić z pięć osób.

Byłoby jednak przyjemnie wiedzieć, że przeżyję, bo los tak postanowił.

Zachłysnęłam się słoną wodą. To zły znak.

Powinnam myśleć o Dominiku.

Co ważniejsze, powinnam chwilkę odpocząć.

Tylko jak to zrobić? Zacznę dryfować z powrotem w morze.

Nie, muszę wytrzymać. Jeszcze trochę!

Ręce są ciężkie jak z ołowiu.

Villemo próbowała koncentrować się na Dominiku. Nieustannie słała ku niemu błagalne myśli, prosiła o siłę i wytrwałość, prosiła, by ląd się przybliżył, żeby woda wyrzuciła ją na brzeg, żeby ktoś, najlepiej sam Dominik, podtrzymał ją i pomógł wydostać się na suchy ląd.

Serce biło z wysiłkiem, ręce i nogi miała odrętwiałe. Przyszło jej na myśl, że jakaś ryba ugryzła ją w stopę, a ona nic nie czuje. Nogi są jak martwe… Może już w ogóle nie ma nóg?

Dominik, myśleć tylko o Dominiku!

Ale jak skupić się na czymś lub na kimś, jeśli i mózg zamiera ze zmęczenia?

Kolejny zdradziecki haust wody.

O Boże, pomóż mi! Pomóż swojej najczarniejszej i najbardziej niewiernej owieczce!

Dominiku! Tracę siły!

Czy dotarły do niego telepatyczną drogą uporczywe wołania Villemo, czy nie, pozostanie tajemnicą. Bardziej prawdopodobne wydaje się, że sama myśl, iż on może ją wesprzeć nawet z dużej odległości, pomogła jej wytrwać, Czuła się mocniejsza i przypisywała to Dominikowi. A gdy po bardzo długiej chwili odważyła się znowu spojrzeć w stronę brzegu, był on bez wątpienia znacznie bliżej.

– Dzięki, Dominiku, dzięki – wyszeptała i łyknęła jeszcze jeden haust słonej wody.

Nic to jednak. Po raz pierwszy w ciągu tej koszmarnej przeprawy przez morze widziała rezultat swych wysiłków i to sprawiło, że zmobilizowała cały zapas sił, który każdy człowiek zachowuje na jakieś szczególnie trudne momenty.

Ta prawda, że woda była zimna, że ręce i nogi jej drętwiały, a przeciążone serce pracowało z wysiłkiem. Pchała się jednak uparcie do przodu, przez długie chwile nie spoglądając w stronę brzegu. Głównie po to, by przeżyć miłe zaskoczenie, gdy stwierdzi, jak bardzo się już do niego zbliżyła.

Prawdę mówiąc fale ją zalewały. Z trudem udawało jej się utrzymać nos nad powierzchnią.

Dominiku, myślała. Teraz wiesz, że jestem w drodze do ciebie. I pomagasz mi utrzymać się na wodzie, wiem o tym, czuję to.

Długo nie spoglądała przed siebie. Płynęła z twarzą zwróconą ku cyplowi, który wchodził głęboko w morze.

Nagle uderzyła w coś kolanami.

O Boże, wąż morski, a może wieloryb albo innymorski potwór, przemknęło jej przez głowę.

Pospiesznie spojrzała przed siebie. Och, jak blisko do brzegu! Nie dalej niż w Elistrand od jeziora do domu.

Oba kolana oparły się przeszkodę.

To musi być…

Ostrożnie badała rękami, wystraszona, czy nie natknie się na oślizgłe cielsko jakiegoś zwierza.

Nic podobnego. Pod kolanami miała dno.

Płycizna musiała tu wchodzić niezwykle daleko w morze.

Właściwie to od jak dawna ciężko pracowała, płynąc tuż ponad gruntem?

Mimo zmęczenia zachowała jeszcze poczucie humoru. Ogarnęła ją niepohamowana wesołość, gdy sobie wyobraziła, jak zaciskając zęby płynie w wodzie głębokiej najwyżej na łokieć. Dawała o sobie znać zwyczajna radość, że dotarła do celu.

Villemo dotknęła stopami dna i próbowała stanąć na niepewnych nogach.

Stała! Stała na równym piaszczystym podłożu!

Uczucie ulgi, a także wyczerpanie sprawiły, że po prostu usiadła na piasku, Siedziała długo, ciężko dysząc, dopóki najgorsze zmęczenie nie minęło.

Później podniosła się i chwiejnym krokiem ruszyła w kierunku lądu, rozpryskując wodę.

Dzięki ci, Dominiku, mój kochany, przeżyłam tylko dzięki tobie!

Wzeszło słońce. Brzeg ciągnął się w nieskończoność. Nigdzie ani śladu człowieka.

Villemo wyszła na ląd i skierowała się ku porosłej trawą równinie, tam pochyliła się i pogłaskała płaską skańską ziemię. Potem rozebrała się i rozłożyła wszystkie swoje ubrania, zarówno te chłopięce, jak i kobiece, by wyschły w słońcu. Sama położyła się w trawie i wystawiła ku słońcu nagie, zmęczone ciało.

Dominiku, to była jej ostatnia myśl, Dominiku, teraz jesteśmy razem. W tym samym kraju. Muszę się tylko trochę przespać, bo miałam trudną noc, oka nie zmrużyłam. Potem cię odnajdę i już nikt nam nie zabroni się kochać.

Pierwszy etap w drodze do celu został pokonany.

ROZDZIAŁ IV

Nad Oresundem wisiała mgła, choć od czasu do czasu przedzierały się przez nią słabe promienie porannego słońca. Spoza tej mgły dochodziły jakieś osobliwe dźwięki. Powolne skrzypienie, jakby tarcie drewna o drewno, ciężkie, głuche dudnienie i żałosne krzyki wchłaniane i dławione przez mgłę, co sprawiało, że wydawały się nierzeczywiste, jakby pochodziły z innej epoki, z innej planety. Od czasu do czasu brzeg drżał od armatnich wystrzałów, co chwila przerywały ciszę przeciągłe, przypominające beczenie krzyki ludzi, po których następowało zwykle głuche plaśnięcie o nieruchomą, szaro połyskującą powierzchnię morza. Plaśnięcie mąciło wadę i poruszało zasłoną mgły, powietrze drgało i świat kiwał się przez moment groteskowo, niemal upiornie.

Villemo stała na szwedzkim brzegu milcząca, jak sparaliżowana, domyślała się bowiem, co dzieje się we mgle.

To duńskie oddziały szykowały się do zejścia na ląd. Okręty przewiozły przez morze tysiące żołnierzy, którzy mieli teraz zająć wybrzeże Skanii. Oporu nie napotykali prawie żadnego. Zaledwie kilka nędznych kutrów wyszło na spotkanie licznych okrętów, które płynęły przez Oresund. Dochodzące z brzegu odgłosy dobitnie świadczyły o wyniku tego starcia.

Szwedzi zostali kompletnie zaskoczeni. Nie utrzymywali własnej floty na tych wodach, już jakiś czas temu przeszła ona w okolice Olandii, piechota zaś miała pełne ręce roboty pod Ystad, gdzie lądowały oddziały duńskie zza Bałtyku. I oto teraz Duńczycy schodzili na ląd w całkiem nieoczekiwanym miejscu.

Mgła rzedła stopniowo i Villemo dostrzegała już ciemnobrązowe kadłuby i barwne żagle, barkasy pełne duńskich żołnierzy lub majaczące w oddali dzioby okrętów w całej ich groźnej wspaniałości. Jeden na wpół zatopiony okręt dryfował opuszczony, leżąc na wodzie z zamoczonymi żaglami.

Po chwili znowu wszystko jak mara znikało w gęstym tumanie.

Ona zaś stała bez ruchu, starając się zapamiętać to, co zobaczyła.

Już dwa dni Villemo wędrowała po wybrzeżu, kierując się na północ w poszukiwaniu Dominika.

W końcu jednak szczęście się do niej uśmiechnęło. Dowiedziała się, gdzie wylądował ostatni statek z Kopenhagi, ten, na którego pokładzie przybył do Szwecji Dominik. Właśnie mijała to miejsce. Przepytywała, gdzie mogła, starała się łączyć w całość różne informacje i w końcu domyśliła się, dokąd mógł pójść…

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Gorączka»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Gorączka» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Droga W Ciemnościach
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lilja I Goram
Margit Sandemo
Cizia Zykë - Gorączka
Cizia Zykë
Отзывы о книге «Gorączka»

Обсуждение, отзывы о книге «Gorączka» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x