Margit Sandemo - Ostatni Rycerz

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Ostatni Rycerz» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ostatni Rycerz: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ostatni Rycerz»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Tristan Paladin, najwrażliwszy z Ludzi lodu, był człowiekiem głęboko nieszczęśliwym. Jego życie nie miało sensu, dopóki nie spotkał Hildegardy, poniewieranej i upokarzanej przez męża, cierpiącej na śmiertelną chorobę. Tristan, obdarzony rycerskim charakterem, zapragnął pomóc nieszczęśliwej kobiecie. Zetknął się z groźnym zakonem, składającym w ofierze ludzi i pragnącym obalić króla…

Ostatni Rycerz — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ostatni Rycerz», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Pozostawało tylko czekać, aż nadejdą…

– Nic przecież nie wiemy – powiedział komendant – Wcale nie jest pewne, czy tutaj się zbierają ani też czy przybędą dzisiejszej nocy.

– To tutaj – sucho orzekł Ulvhedin, a Dominik potaknął

– Skąd wiecie?.

Nozdrza Ulvhedina zadrgały.

– Zapach – wyjaśnił krótko.

– To miejsce pełne zła – dodał Dominik. – Nie uważam się za tchórza i jako wybrany z Ludzi Lodu wiele widziałem i przeżyłem, ale gdybym mógł, zabrałbym was stąd daleko, jak najdalej, i sam także wziął nogi za pas. Chyba powinniście nakazać swoim żołnierzom, komendancie, by przez cały czas odmawiali modlitwy!

Oficer zerknął na Ulvhedina i z radością pomyślał, że ta bestia stoi po jego stronie. Ulvhedin nie był z tych, których pragnie się mieć za wroga. Cóż za dziwni ludzie, ci żółtoocy! Krewniacy takiego wrażliwego, delikatnego Tristana! Dominik, szlachetnie urodzony, światły, wykształcony człowiek… Jego żona – piękna, lecz tajemnicza, mająca w sobie nieposkromioną dzikość, która nie daje się przesłonić dobrym wychowaniem… A ten trzeci… Widział przerażone spojrzenia swoich ludzi, rzucane temu olbrzymowi z puszczy, temu… nieczłowiekowi.

– Jak sądzicie, czy przyjdą?

– Już tu są – odparł Dominik.

Komendant rozejrzał się dokoła, przerażony.

– Gdzie? Czy nas dostrzegli?

– Nie, nie widzieli nas – odpowiedział Ulvhedin zamiast Dominika. – I my także nie wiemy, gdzie oni są. Czujemy tylko ich obecność.

W tej samej chwili znieruchomieli. Z przeciwnej strony wierzchołka, tam gdzie ścieżka kończyła się prześwitem, nadchodziła procesja mężczyzn ubranych w mnisie opończe. Wysoko między sobą trzymali kobietę, która zdawała się być pogrążona we śnie.

Villemo nagle poczuła, jakby przeniesiono ją w prehistoryczne dzieje, miała wrażenie, że zaraz rozlegną się głuche uderzenia gongów. Wszędzie jednak panowała cisza, jakby ci, którzy nadchodzili, byli poruszającymi się bezszelestnie duchami.

Doszedł ją słaby dźwięk, gdy mężczyźni ukryci obok sięgnęli po broń.

– Niech nikt się nie rusza! – nakazał komendant. – Dopiero kiedy dam znak!

Villemo miała nadzieję, że żołnierze znajdujący się w pewnej odległości pojęli rozkazy, mimo że nie dotarły do nich słowa komendanta.

W blasku księżyca naliczyli ośmiu wysokich mężczyzn. Wiosenna noc nie była ciemna, rozjaśniał ją księżyc. W jego niebieskawym świetle rozgrywająca się przed ich oczyma scena nabierała jeszcze bardziej niezwykłego charakteru.

– Uszczypnij mnie, Dominiku – szepnęła Villemo.

– Cicho bądź – upomniał ją ściszonym głosem. – Wcale nie śpisz. Ale dlaczego jest ich tylko ośmiu? Brakuje dwóch.

– Zapominasz o tym, który siedział w studni. Brakuje trzech.

Nie wiedziała, dlaczego jej własne słowa sprawiły, że poczuła zimny dreszcz na plecach.

Procesja dotarła do wierzchołka kurhanu i przystanęła. Opuszczono nosze, kobietę uniesiono i przytrzymano przed jednym z mężczyzn, który pokropił ją zawartością trzymanego w rękach rogu.

– Kapłan – szepnęła Villemo.

– Tak. Ale zwróć uwagę na mężczyznę z jego prawej strony! On się boi! Do szaleństwa!

Nie mogła pojąć, jak Dominik potrafi przechwycić reakcje drugiego człowieka z takiej odległości. Ona zauważyła, że mężczyzna, choć co prawda mocno zbudowany, był dużo niższy od innych, i trudno było zrozumieć, w jaki sposób udało mu się dostąpić wtajemniczenia.

– Tak, mnie też to zastanawia – mruknął Dominik.

A przecież ona nic nie powiedziała! Znów czytał w jej myślach. Villemo zrozumiała, że jego niezwykłe zdolności bardzo się wyostrzyły tej nocy.

Zastanawiała się, jak jest z Ulvhedinem.

Ona sama nie odczuwała nic szczególnego, żadnych dodatkowych wrażeń. Wiedziała jednak, że jej zdolności jakby nie są jej własne. Stanowiła tylko pośrednie ogniwo, łączące teraźniejszość ze zmarłymi z dotkniętych Ludzi Lodu. A teraz ich tutaj nie było, nie wyczuwała ich obecności. Może Dania znajdowała się poza ich zasięgiem?

Bardzo jej brakowało towarzyszy.

– Czy nie powinni rozpalić ognia ofiarnego? – szepnęła.

– Nie mają odwagi. Cicho bądź!

Rytuał trwał. Kapłan uniósł ramiona i popłynęła monotonna pieśń w owym pradawnym języku. Śpiewali na zmianę, raz kapłan, raz pozostali, niemal jak w kościele, tyle że pogańskie pieśni nie miały nic wspólnego z pobożnymi psalmami.

Wydawało się, iż kogoś wzywają. Swych przodków? Sprzed co najmniej stu pokoleń wstecz? Nie, nigdy nie uważano, by Duńczycy wywodzili się od Ludzi z Bagnisk. Zniszczyli to pradawne plemię, biorąc Danię we władanie.

Ale może ktoś miał w sobie domieszkę krwi Ludzi z Bagnisk? Czy legendy nie przekazują historii o uprowadzanych dziewicach? O zaślepionych szaleństwem ludziach, którzy oddawali się pięknym mężczyznom i kobietom z Bagnisk?

Och, znów dała się ponieść mistycznemu nastrojowi! Światło księżyca, opuszczone miejsce z grobowcem czy też kamieniem ofiarnym, niemy, nasłuchujący las… Villemo starała się opanować i trzeźwo spojrzeć na rzeczywistość. Gdzie podziało się jej poczucie humoru?

To nie był jednak czas na żarty. Groziło im śmiertelne niebezpieczeństwo, szczególnie kobiecie leżącej na kamieniu.

Villemo miała nadzieję, że komendant nie będzie zbyt długo zwlekał. A może kobieta już była martwa?

– Nie – szepnął Dominik.

Tym razem dosłownie odczytał pytanie z jej myśli! Nigdy wcześniej się to nie zdarzyło!

Wiedziała, że Ulvhedin znajduje się tuż obok niej, nie śmiała jednak odwrócić głowy, obawiając się, że Strażnicy dostrzegą jakieś poruszenie w lesie.

Pieśń umilkła. Kapłan donośnym głosem począł odmawiać modlitwę; teraz słowa docierały do nich wyraźniej. Słowa? Nie rozumieli żadnego z nich, a kapłan doprawdy znał ich wiele! O ile były prawdziwe, a nie wymyślone specjalnie na tę okazję. Skłaniali się ku temu ostatniemu.

– Dlaczego jest ich tylko ośmiu? – powtórzyła z lękiem w głosie.

– Może pozostali stoją na czatach; pilnują, by nikt nie zakłócił obrzędu.

Tak, to zapewne było wyjaśnienie. Że też nie pomyślała o tym wcześniej! Natychmiast odczuła ulgę.

Zawodzenie kapłana wprowadziło pozostałych w stan demonicznego opętania. Mężczyźni padli na kolana – z wycieńczenia bądź w uniesieniu, tego nie wiedziała. Wymiana pytań i odpowiedzi stawała się coraz szybsza i gwałtowniejsza. Najwyraźniej osiągnęli ekstazę. W jednej chwili piekielna modlitwa umilkła.

Kobieta spoczywająca na kamieniu poruszyła się, ale po chwili znów znieruchomiała.

– Jest tylko oszołomiona – mruknął Dominik. – Prawdopodobnie upojona do nieprzytomności. To najłatwiejszy sposób, by ją uciszyć.

Wśród mężczyzn na kurhanie dał się zauważyć niepokój, jakieś poruszenie. Komendant, ufający wyczuciu Dominika, zapytał cicho:

– Co teraz nastąpi?

– Są erotycznie podnieceni – odparł Dominik z niesmakiem.

– Czy będzie im wolno…? – Oczy Villemo otworzyły się szeroko ze zdumienia.

– Na to wygląda.

– Och, nie! Nie chcę na to patrzeć. To zbyt okrutne!

– Miałem zamiar czekać, bo chciałem złapać ich na gorącym uczynku tuż przed samym złożeniem ofiary – rzekł gniewnie komendant. – Do tego jednak nie dopuszczę!

Podczas gdy kapłan, wykorzystując prawo pierwszeństwa, na kolanach zbliżał się do kobiety, komendant uniósł ramię i gromkim głosem zawołał:

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ostatni Rycerz»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ostatni Rycerz» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Wiosenna Ofiara
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Ostatni Rycerz»

Обсуждение, отзывы о книге «Ostatni Rycerz» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x