Margit Sandemo - Zamek Duchów

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Zamek Duchów» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zamek Duchów: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zamek Duchów»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Któregoś dnia, w trakcie leśnej wędrówki, młody Tancred Paladin spotkał niezwykle czymś przestraszoną, uroczą dziewczynę i zakochał się od pierwszego wejrzenia. Gdy potem próbował ją odszukać, dotarł do przedziwnego zamku. Okazało się jednak, że zamek ten nie istnieje, a jego tajemnicza gospodyni nie żyje od wielu lat. Czy to koszmar, czy chłopiec traci zmysły? A może znów dziedzictwo rodowe daje o sobie znać?

Zamek Duchów — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zamek Duchów», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Jak bardzo jesteście chore, dzieci? Czy można was zabrać do lasu? Co o tym sądzisz, Cecylio?

Żona odpowiedziała z wahaniem:

– Najgorsze już chyba za nimi. Jeżeli ubiorą się ciepło…

– Oczywiście, że mam dość sił – stwierdził Tancred, podrywając się tak gwałtownie, że koce opadły na podłogę, a on ukazał się w samej tylko bieliźnie. Ponieważ podniósł się zbyt raptownie, pociemniało mu w oczach i Alexander musiał znów posadzić go na sofie. Tancred nie śmiał spojrzeć na Molly. Wszystko szło tutaj na opak. Na dworze znany był jako elegancki i bystry kawaler, tu okazywał się tylko niezdarą.

I to właśnie teraz, kiedy tak bardzo chciał zrobić dobre wrażenie i pokazać się z jak najlepszej strony! A może nic mu nie wychodziło właśnie dlatego, że tak ogromnie się starał?

Alexander zadzwonił, a kiedy wszedł służący, wydał mu następujące polecenia:

– Wyślijcie natychmiast kogoś do wójta z prośbą, by przybył tu jak najszybciej. I przygotuj konie dla nas wszystkich!

– Oczywiście, wasza wysokość.

Oczy Molly pociemniały ze smutku. Doskonale zdawała sobie sprawę, że do zwykłego szlachcica czy barona zwracano się „jaśnie panie”. Ktoś, kogo tytułowano „wasza wysokość”, musiał stać dużo wyżej.

Tancred uśmiechnął się do niej z dumą, nieco przekornie. Zrozumiał, że tego się nie spodziewała.

– Jaki jest tutejszy wójt? – zapytał dziewczynę Alexander.

Zamyśliła się.

– Sądzę, że nie jest najgorszy. Ale nie jest… Nigdy go nie widziałam, ale…

Choć nie dokończyła zdania, i tak zrozumieli, co miała na myśli. Nieszczególnie przyjemny?

Wkrótce przybył wójt i w krótkich słowach wprowadzono go w całą sprawę. Młodzi byli już przebrani i wszyscy dosiedli koni.

– Molly, ty wskażesz drogę do Starego Askinge – rozkazał Alexander.

Zapytał wójta, czy coś mu wiadomo o ruinach.

– Nigdy tam nie byłem – orzekł wójt. – Znajdują się na prywatnym terenie, niedaleko nowego dworu. Ale słyszałem o nich.

Miał groźny wyraz twarzy, co było charakterystyczne dla większości przedstawicieli królewskiej władzy, pragnących w ten sposób wzbudzić respekt. Ale potwierdziły się słowa Molly, spotkali już gorszych wójtów.

Molly wahała się.

– Najprostsza droga wiedzie przez Nawe Askinge. Ale sądzę, że…

– Tego powinniśmy uniknąć – stwierdziła szybko Cecylia. – Czy możesz spróbować pokazać nam mniej więcej tę drogę, którą szedł Tancred?

– Tak, chciałbym ujrzeć księżycową ścieżkę w dziennym świetle. Może w ten sposób przynajmniej częściowa wymażę z pamięci ten koszmar.

– Las i w dzień sprawia wrażenie zaczarowanego – powiedziała Molly, zachrypnięta. Nie była jeszcze całkiem zdrowa. – Spróbuję, chociaż on chyba trochę błądził.

– Trochę? – oburzył się Tancred. – Biegałem w kółko jak przestraszony zając w nieskończenie głębokim lesie.

Jeśli ma być traktowany jak niezdara, to równie dobrze sam może się w takim świetle przedstawić. Molly i tak na pewno straciła już do niego szacunek.

Odnalazła ścieżkę; pojechali nią. Tamtej nocy Tancred nie widział żadnej ścieżki, ale być może w tym miejscu w ogóle nie był.

Posuwali się w milczeniu. Tancred, otrzymawszy dodatkowe wyjaśnienia, ponownie analizował minione wydarzenia. Nie zdołał jednak zebrać myśli, był chyba nadal zbyt słaby.

Uporczywie powracało jedno pytanie: dlaczego Holzenstern i Dieter kłamali, mówiąc o Starym Askinge?

Alexander i wójt zgodzili się, że tę właśnie zagadkę trzeba rozwiązać przede wszystkim. Potem będą mogli myśleć o Jessice Cross.

Chwilami Molly miała wątpliwości, czy wybrali dobrą drogę. Nie była to wcale dziwne; Tancred nie mógł pojąć, jak w ogóle zachowywała orientację w tym bezkresnym lesie.

Nagle wykrzyknął:

– Tu zaczynają się stare drzewa! Spójrzcie na porosty, są takie, jak mówiłem!

– Masz rację – odpowiedziała Molly. – Jesteśmy już niedaleko.

Chwilę później Cecylia stwierdziła:

– To musi być twoja zaczarowana ścieżka, Tancredzie.

Przystanęli.

– Ależ tak, to ona!

– Pojmuję, jak się musiałeś czuć. – Alexander aż się wzdrygnął.

Pozostali pokiwali głowami. Ścieżki nie oświetlał teraz blask księżyca, a i tak przejmowała strachem. Stare, pochylone drzewa rosły gęsto obok siebie, porosty zwieszały się nad ich głowami. Dróżka ginęła w groźnej ciemności między pniami.

– Miłe miejsce – mruknął wójt.

Ruszyli naprzód.

Jechali w całkowitym milczeniu, Poddając się panującemu tu nastrojowi. Wszyscy myśleli, że niebezpiecznie jest tędy chodzić, zwłaszcza że raz po raz słychać było osuwające się na ziemię gałęzie.

Tancred bardzo się cieszył, że tym razem towarzyszy mu wiele osób. Zadowolony był również, że nie jedzie jako ostatni. Jak mógł przyjść tu w nocy sam jeden?

Ścieżka zakręciła, a przed nimi rozpostarło się Stare Askinge w całej swej przerażającej postaci i niesamowitej aurze.

– Niech Bóg ma nas w swojej opiece – szepnął Alexander. – Mój biedny chłopiec!

Bardzo miłe ze strony ojca, że tak myśli, ale mógłby nieco uważać na słowa teraz, kiedy jest z nami Molly! pomyślał Tancred.

– Które okno było oświetlone? – zapytała matka.

Tancred przesunął wzrokiem po zniszczonych otworach okiennych na piętrze. Tylko jedno z okien było całe.

– To – wskazał.

– Chodźmy – powiedział wójt. Atmosfera tego miejsca sprawiała, że mówił cicho, jakby powierzając komuś tajemnicę.

Zajechali od frontu i zsiedli z koni.

– Tędy będziemy musieli przechodzić pojedynczo – stwierdził Alexander, spoglądając na rozklekotany zwodzony most nad mętną, cuchnącą wodą. – A może panie tutaj zostaną?

– O nie, dziękuję – pospieszyła z odpowiedzią Cecylia. – Wolę być blisko ciebie.

Molly jej przytaknęła. Wyraźnie czuła się nieswojo.

– Tancredzie! Teraz ty będziesz wskazywał drogę – powiedział ojciec tonem nie znoszącym sprzeciwu.

Wszyscy przedostali się na drugą stronę i Tancred pchnął drzwi. Zaskrzypiały tak samo jak wtedy.

– Naprawdę tu wszedłeś? – zapytała Cecylia z powątpiewaniem.

– Przecież zobaczyłem światło. Myślałem, że mogą tu być Molly i Jessica.

Cecylia pogładziła syna po policzku.

– Jesteś taki kochany!

Tancred, zwykle ceniący sobie oznaki czułości ze strony rodziców, wyślizgnął się z jej objęć. Unikał wzroku Molly.

Sień była teraz lepiej widoczna. Alexander szedł wzdłuż ścian, przyglądając się poczerniałym sztandarom i ciemnym tarczom herbowym.

– Galle, Puke, Oxe, Krummedige… Gościli tu niezwyczajni ludzie… A ten ród wymarł przynajmniej dwieście lat temu…

– Idziemy na górę? – przerwał wójt.

Z lękiem wspięli się po schodach i znaleźli w jaśniejszym korytarzu na piętrze. Tancred bez słowa poprowadził ich do nie uszkodzonych drzwi.

– Tutaj – powiedział krótko.

Nie miał ochoty wchodzić do środka. Niech inni zrobią to pierwsi.

Usłyszał, że zatrzymali się tuż za drzwiami, nie mówiąc ani słowa.

Zwyciężyła ciekawość, pospieszył za nimi.

– Czy to było tutaj? – zapytał Alexander najobojętniejszym w świecie głosem.

Tancred rozglądał się zdumiony. Stało tu kilka zniszczonych mebli, poza tym komnata była pusta. Kurz grubą warstwą zalegał podłogę. Ani śladu olbrzymiego łoża czy skórzanych narzut ani też innych zabytkowych mebli. Stara komnata, jakby nie używana od setek lat.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zamek Duchów»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zamek Duchów» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Fatalny Dzień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Żelazna Dziewica
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Zamek Duchów»

Обсуждение, отзывы о книге «Zamek Duchów» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x