Margit Sandemo - Zamek Duchów

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Zamek Duchów» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zamek Duchów: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zamek Duchów»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Któregoś dnia, w trakcie leśnej wędrówki, młody Tancred Paladin spotkał niezwykle czymś przestraszoną, uroczą dziewczynę i zakochał się od pierwszego wejrzenia. Gdy potem próbował ją odszukać, dotarł do przedziwnego zamku. Okazało się jednak, że zamek ten nie istnieje, a jego tajemnicza gospodyni nie żyje od wielu lat. Czy to koszmar, czy chłopiec traci zmysły? A może znów dziedzictwo rodowe daje o sobie znać?

Zamek Duchów — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zamek Duchów», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Trójka mężczyzn jechała przez przepiękny las dębowy w Starym Askinge. Niewiele rozmawiali, pogrążeni w myślach.

Jeżeli nie Tancred wysłał księżnę na tamten świat… To kto mógł to zrobić?

Ktoś przecież musiał umieścić ją w Starym Askinge i spędzać z nią upojne chwile.

Milczenie przerwał Tancred.

– Przypominam sobie, że kiedy zapukałem do drzwi, natychmiast powiedziała „proszę wejść”. W jej głosie nie było zaskoczenia. A na stoliku stały dwa kielichy do wina.

Alexander pokiwał głową.

– Widocznie na kogoś czekała.

Nawet wójt musiał się z tym zgodzić.

Znów umilkli.

Dotarli do następnego jeziorka. Wyglądało na głębokie. Po jednej jego stronie wznosiły się strome skały.

Droga prowadziła tuż przy brzegu.

Nagle Tancred krzyknął i wstrzymał konia.

Jego towarzysze spojrzeli z niepokojem. Chłopak był zaskoczony i wstrząśnięty jednocześnie.

– Co się stało? – zapytał ojciec.

– Widziałem już kiedyś to jezioro!

Czekali, a on starał się przypomnieć sobie szczegóły.

– Już wiem! – zawołał. – To była rzeka śmierci! W tym straszliwym śnie! Przyjechałem na koniu Hel i… O Boże, nie!

Alexander zsiadł z konia, a za nim wójt i Tancred.

– Nie opowiadałeś nam dokładnie o swoich koszmarach, chłopcze. Mówiłeś tylko, że były to przerażające wizje. Znalazłeś się w drodze do królestwa umarłych, ale ponieważ jesteś z Ludzi Lodu, zdołałeś stamtąd powrócić.

– Tak. Najpierw widziałem wyłącznie okropne twarze, jak to zwykle bywa w koszmarach. A potem zrobiło mi się zimno…

– Wyszedłeś na zewnątrz. – Alexander ze zrozumieniem pokiwał głową. – Mówiłeś, że jechałeś konno?

– Tak, w każdym razie siedziałem lub leżałem na jakimś potwornym koniu, kościstym i kanciastym, który chybotliwie szedł naprzód.

– Mów dalej!

– Dojechałem tu, do brzegu. Sądziłem, że ta rzeka śmierci. Była łódź, która miała mnie zabrać do królestwa umarłych.

Obejrzeli się. Przy brzegu jeziora kołysała się na wodzie mała łódka rybacka.

– Ale łódź odpływała od brzegu – rozgorączkowany Tancred niemal potykał się o słowa. – Przewoźnik zatrzymał ją tam, pod tą skałą. Łódź głęboko zanurzała się w wodzie. Mężczyzna wstał i wyrzucił za burtę zwłoki. Widziałem, że do ciała przymocowano wielkie kamienie.

Mężczyźni zmarszczyli brwi.

Tancred starał się ich przekonać.

– Powiedziałem, że umarli muszą dostać się na drugą stronę. Wtedy przewoźnik spojrzał na mnie rozgniewany. Łódź nadal chwiała się po tym, jak wyrzucono z niej ładunek. „Dlaczego zabraliście go tutaj? Nic tu po nim!” Koń zaczął oddalać się od brzegu, a ohydne szkielety palcami dotykały mojej twarzy, usiłując mnie pochwycić.

– Las – stwierdził Alexander. – Prawdopodobnie gałęzie.

– Tak – nareszcie odezwał się wójt. – Wygląda na to, że ten młody człowiek miał urozmaiconą noc. Trzeba będzie przeszukać jezioro.

– Sądzicie, że… naprawdę coś widziałem?

– Dowiemy się. Jak wyglądał przewoźnik?

– Wszystko, co widziałem tej nocy, było przeraźliwie powykrzywiane. To z powodu trucizny, jaką w sobie miałem. Nic więcej nie mogę dodać.

– Z odwiedzinami w Nowym Askinge możemy poczekać – zdecydował wójt. – To jest ważniejsze. Jadę po moich ludzi.

– A ja odprowadzę syna da domu – powiedział Alexander. – Nie wygląda za dobrze.

– Tak, czuję się zupełnie wyczerpany – przyznał Tancred. – Ale dlaczego ona mnie otruła?

– Nie sądzę, by chciała cię tak naprawdę otruć – odpowiedział Alexander. – Istnieje wiele oszałamiających ziół. Myślę, że uczyniła to z tego samego powodu, dla którego nie zdziwiła się, kiedy zapukałeś. Oczekiwała kogoś, a ty przeszkodziłeś w tej wizycie. Pewnie podała ci coś na sen.

– Ale wydaje mi się, że… że próbowała mnie wykorzystać.

– Podejrzewam, że po prostu z przyzwyczajenia. Mężczyzna, to jej wystarczyło. Jeśli wolno mi zgadywać, miała zamiar ukryć cię w jakimś kącie do chwili, aż jej kochanek odejdzie, a potem zabawić się z tobą.

Tancred nie odezwał się. Wszystko było takie tajemnicze. Kim był kochanek? Kto wyrzucił jego, Tancreda, ze Starego Askinge? I ktoś musiał siedzieć za nim na koniu. Kto?

– Jedziemy do domu.

Wójt towarzyszył im jeszcze kawałek. Wkrótce dotarli do skraju lasu i ujrzeli przed sobą Nowe Askinge. Nie wyjechali jednak na otwartą przestrzeń, lecz nadal posuwali się wśród drzew, chcąc pozostać w ukryciu.

Pożegnali wójta, a gdy tylko znaleźli się w domu, Tancred wskoczył do łóżka.

– Pozdrówcie Molly – mruknął i zasnął.

Obudził się dopiero przed wieczorem ze znacznie lepszym samopoczuciem. Wstał i zszedł do jadalni, gdzie rodzice właśnie zasiedli do obiadu.

– O, jesteś, Tancredzie – ucieszyła się matka. – Chodź, posil się odrobinę. Lepiej się czujesz?

– Dużo lepiej, dziękuję. Gdzie jest Molly?

– Śpi. My też zdrzemnęliśmy się troszkę. Zaraz po posiłku ojciec ma zamiar udać się nad to przerażające jezioro, żeby zobaczyć, co tam się dzieje.

– Ja też pojadę – zdecydował Tancred.

– Naprawdę?

– Jestem całkiem zdrowy. Posłuchaj, nie mam już kataru!

Przez chwilę demonstracyjnie oddychał głęboko przez nos, ale zaraz pochwycił go atak kaszlu.

– No tak, słyszymy, że nie masz już zapchanego nosa – rzekł Alexander z przekąsem.

Mimo wszystko udało się Tancredowi wymusić zgodę na eskapadę po obiedzie. Molly wciąż spała w gorączce, a on był zbyt niespokojny, by usiedzieć w domu.

Dotarli na miejsce akurat w porze przepięknego zachodu słońca. Gładka powierzchnia leśnego jeziora lśniła złotem i czerwienią, nad wodą zaczynały zbierać się mgliste obłoczki podświetlone ostatnimi promieniami.

Nadal przeszukiwano dno. Męskie głosy odbijały się echem, niosąc się od łodzi krążącej wokół występu skalnego.

Wójt, który z brzegu nadzorował poszukiwania, wyszedł im na spotkanie.

– Do tej pory nic – powiedział krótko. – A więc sen był snem.

– W takim razie tylko częściowo – powiedział Tancred. – Bo ja tu byłem. Wiem o tym. Wszystko jest takie jak w moich wizjach.

– Czy byliście już w Nowym Askinge? – chciał wiedzieć Alexander.

– Nie, mieliśmy pełne ręce roboty tutaj i w zamku duchów. Zabrano ją już stamtąd. Odziana w przyzwoitą żałobną szatę spoczywa w kaplicy pogrzebowej w kościele. Odmówiono oczyszczające modlitwy nad tą grzeszną kobietą. Tak jak sądziliśmy, zabito ją nożem.

– Jak myślicie, kogo oczekiwała?

– O, mogło ich być wielu. Mężczyźni z wioski szaleli za nią.

– Ale jest ktoś, kogo szczególnie podejrzewacie, prawda?

– Tak. Osoby, które wmówiły Tancredowi historię o czarownicy Salinie. Hrabiego Holzensterna i młodego Dietera.

– Ale księżna sama nazwała się Saliną – wtrącił Tancred.

– Wywiedziałem się co nieco. Rzeczywiście istnieje legenda o czarownicy Salinie, która ponoć mieszkała w Starym Askinge, ale ona miała być stara i brzydka jak noc. Przypuszczam, że księżnej podobało się być czarownicą. To brzmiało ciekawie i kusząco. Mężczyznom też to przypadło do gustu. Prawdopodobnie uzgodniła ze swymi kochankami, że będą oszukiwać okolicznych mieszkańców, mówiąc, że w twierdzy mieszka czarownica Salina. Na wypadek, gdyby ktoś nabrał podejrzeń.

– To brzmi logicznie – przyznał Alexander, który z satysfakcją zauważył, że wójt, kiedy przestał udawać groźnego, wykazywał się inteligencją i zdrowym rozsądkiem. – Chcieli przestraszyć ludzi, by tam nie chodzili.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zamek Duchów»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zamek Duchów» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Fatalny Dzień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Żelazna Dziewica
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Zamek Duchów»

Обсуждение, отзывы о книге «Zamek Duchów» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x