Hrabina Holzenstern odpowiedziała, wykrzywiając usta:
– Była pokojówką Jessiki i najwyraźniej jej zaufaną. To bardzo trudna dziewczyna. Bezczelna i wyzywająca, nie chciała słuchać nikogo oprócz Jessiki. Rozpuszczała sierotę i podjudzała przeciwko nam.
– Czy miała jakiegoś przyjaciela?
– Molly? Nic mi o tym nie wiadomo, ale ona miała swoje tajemnice, więc wcale by mnie to nie zdziwiło.
– Ile liczyła sobie lat?
– Trudno powiedzieć. Myślę, że dwadzieścia pięć, trzydzieści. Służyła tu już przed śmiercią rodziców Jessiki.
– Przejdźmy teraz do waszej siostry, księżnej.
Hrabina mocniej zacisnęła usta.
– Nie chcę mówić o umarłych, panie wójcie. Niech spoczywają w pokoju!
– Nie mamy innego wyjścia. A więc wiemy, że utrzymywała związki z różnymi mężczyznami. A wy ją stąd wyrzuciliście. Dlaczego? Czy zbliżyła się zanadto do któregoś z mężczyzn w domu?
Wyjątkowo zapomniała się uśmiechnąć.
– Panie wójcie, doskonale wiecie, że w naszej rodzinie jest tylko jeden mężczyzna. Cóż więc insynuujecie?
– Właśnie to, co myślicie.
Odpowiedziała bardzo wzburzona:
– Ależ mój mąż brzydził się nią! To on zmusił moją siostrę do opuszczenia domu. Mnie było jej żal. A teraz uznaję wasze pytania za nieprzyzwoite i odmawiam dalszych odpowiedzi. Żegnam!
Jej głos załamał się od płaczu, pospiesznie więc opuściła salon.
Spojrzeli po sobie.
– Cóż, nie udało się – powiedział wójt. – Weźmiemy się teraz za niego. Ale bardzo chciałbym porozmawiać z Jessiką.
– Ja także – przyznał Alexander. – Bez jej wyjaśnień daleko się nie posuniemy.
Kiedy wszedł hrabia, popielaty na twarzy, z drżącymi dłońmi, wójt powiedział:
– Na razie mam do was tylko jedno pytanie. Wierzę, że odpowiecie na nie wyczerpująco.
Hrabia Holzenstern czekał.
– Dlaczego wmówiliście młodemu Tancredowi, że Stare Askinge nie istnieje?
Zapadła cisza. Hrabia wzruszył ramionami.
– Mógłbym podać wiele powodów, ale w żaden i tak byście nie uwierzyli.
– Chyba nie.
Na, dobrze – westchnął hrabia. – Nie chciałem, żeby tam węszył.
– Dlaczego?
– To chyba jasne.
– Nie całkiem. Doskonale rozumiem, że mieliście romans z księżną. Nie chcemy się w to mieszać. Ale ona została zamordowana, panie hrabio! A to stawia was w innym świetle.
Rumieniec oblał policzki hrabiego.
– Nie byłem jedyny – powiedział popędliwie.
– To wiemy. Proszę podać jakieś nazwiska!
– Tego nie mogę zrobić, przecież to byłoby…
– Młody Dieter?
Hrabia wypuścił całe powietrze z płuc.
– Tak, młody Dieter.
– Ktoś jeszcze?
– Prawdopodobnie. Ale nie wiem, kto. Naprawdę.
– Dziękuję, to na razie wystarczy. Ale jeszcze wrócimy do sprawy. Przyślijcie teraz córkę, hrabio.
– Ale Stella o niczym nie wie!
– Zobaczymy.
Weszła woskowa lalka. Jeśli w ogóle jej twarz mogła coś wyrażać poza pustką, musiał to być strach. Świadczyły o tym zaciśnięte usta. Młoda kobieta była niewypowiedzianie piękna, ale Tancred nie chciałby jej za żadne skarby świata!
Wójt naprawdę sprawnie prowadził śledztwo. Nie zadawał dziewczynie bezsensownych pytań w rodzaju, czy wiedziała, że jej ciotka przebywa w Starym Askinge. I tak by przecież zaprzeczyła. Zamiast tego zapytał:
– Czy Molly była waszą przyjaciółką?
– Molly? – parsknęła. – Doprawdy!
– A młody Dieter? Słyszałem, że podobno macie się pobrać?
Uniosła jeszcze wyżej swe jakby stale zdziwione brwi.
– Tak, była o tym mowa. Ale ja na razie jeszcze nie wyraziłam zgody.
– Kim właściwie jest ten Dieter?
– Dieter? Mieszka niedaleko stąd, we dworze swej matki. Ojciec nie żyje, Dieter zajmuje się więc gospodarstwem. Jest baronem. Jego ojciec należał do wielmożów królestwa. Dieter pochodzi ze świetnej rodziny. Innego kandydata moi rodzice by nie zaakceptowali.
– Czy przyjaźniliście się, pani, z Jessiką Cross?
– Czy się przyjaźniłam? Mówicie tak, jakby ona nie żyła.
– Nie, oczywiście, że nie. A więc jak?
Stella ociągała się z odpowiedzią.
– No, tak. Ale jesteśmy takie różne.
Wójt zadał jeszcze kilka pytań, po czym pozwolił jej odejść.
– A teraz jedziemy porozmawiać z Jessiką! – powiedział zdecydowanie. – Dieter może poczekać.
Kiedy przybyli do majątku Ursuli Horn, Cecylia powiedziała, że „Molly „ nadal leży i nie można jej nazwać zdrową.
Wszyscy poszli więc do jej sypialni.
Dziewczyna wyglądała bardzo żałośnie. Spod kołdry wystawał ledwie czubek nosa. Usiedli wokół łóżka. Tancred spoglądał na nią i serce bolało go coraz bardziej. Albo może raczej ściskało go w dołku; tam bowiem, mimo swego całego romantyzmu, umiejscawia się nieszczęśliwa miłość.
– Tak, tak, Jessiko Cross – zaczął wójt. Obie kobiety drgnęły. Cecylia przecież o niczym jeszcze nie wiedziała. – Winna nam jesteś wyjaśnienie. Mów całą prawdę, nie próbuj więcej opowiadać bajek!
– Skąd wiecie, że jestem Jessica? – szepnęła przerażona.
– Ponieważ znaleźliśmy Molly. Martwą. Zabito ją w stajni i wrzucono do jeziora.
– Tak, ona nie żyje – powiedziała Jessica spokojnie.
– A więc wiedziałaś! – wybuchnął Tancred.
Po policzkach dziewczyny ściekały wielkie łzy.
– Tak. Znalazłam ją, kiedy wróciłam do stajni. Zamordowaną. Dlatego uciekłam do lasu i krążyłam po nim opętana żalem.
Tego się nie spodziewali. Ich przypuszczenia okazały się mylne.
– Ale zamieniłaś płaszcze?
– Nie! – jęknęła Jessica. – To dlatego właśnie uciekłam! Wcześniej Molly dała mi swój płaszcz, bo był dużo cieplejszy od mojego. Ten więc, kto zabił ją w stajni, musiał sądzić, że to ja. Tam było ciemno.
Milczeli, usiłując wszystko zrozumieć.
– Ale dlaczego powiedziałaś, że nazywasz się Molly? – zapytał w końcu Tancred.
– Nie byłam wtedy w pełni świadoma, co czynię. Sądziłam, że najlepiej będzie, jeżeli wszyscy pomyślą, że Jessica Cross zniknęła na zawsze. Wtedy mogłabym zacząć nowe życie gdzieś daleko stąd.
– Ależ to nie ma sensu! – wykrzyknął Tancred. – Przecież ci, którzy znaleźli Molly w stajni, musieli ją rozpoznać!
– Wiem – westchnęła. – Ale nie mieliby odwagi powiedzieć, że ja żyję, a Molly umarła. Zdradziliby się.
– Ale ty chyba nie wiedziałaś, kto znajdzie Molly? Mógł to być ktoś całkiem niewinny.
– Nie – powiedziała Jessica niemal bezgłośnie. – Ale widziałam, jak ją przewożą na koniu. Siedziałam wówczas na skraju lasu i patrzyłam na dwór.
– Rozpoznałaś, kto to był?
– Nie, to działo się w środku nocy. Zauważyłam tylko sylwetkę jeźdźca i drugą postać leżącą na grzbiecie konia.
– Dlaczego wciąż mnie okłamywałaś, Jessiko? – zapytał urażony Tancred.
– Nie rozumiesz tego, Tancredzie? Powiedziałam ci kiedyś, że nie jestem ciebie warta, i tak właśnie jest. – Zaczęła głośno płakać, nie będąc w stanie dłużej panować nad sobą. Łkania aż dudniły jej w piersi. – Bardzo chciałam powiedzieć ci, kim jestem. Ale wówczas musiałabym wyjawić tyle innych rzeczy!
– Czy wiedziałaś, że księżna mieszka w Starym Askinge? – zapytał wójt.
– Nie! Ale wcale mnie to nie dziwi.
– Dlaczego? Teraz musisz powiedzieć nam całą prawdę, Jessiko – poprosił Alexander poważnie. – Inaczej możesz zostać oskarżona o zabicie Molly, i nie tylko.
Читать дальше