Margit Sandemo - Zemsta
Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Zemsta» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Zemsta
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Zemsta: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zemsta»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Zemsta — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zemsta», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Kaleb natychmiast zwrócił się do chorego w łóżku:
– Jestem ojcem Villemo. Pan coś wie o jej losie?
Zarośnięty, wynędzniały Skaktavl, z poranioną twarzą, mrużąc oczy i kiwając głową, wykrztusił ledwie dosłyszalnie:
– Niezwykła dziewczyna, Villemo. Może pan być… z niej dumny.
– Żyje?
– Tak. Ale jest w… wielkim niebezpieczeństwie.
Dłonie Kaleba zacisnęły się na oparciu łóżka.
– Gdzie ona jest?
– Ja… ja nie potrafię… powiedzieć…
– Kaleb, poczekaj – zaprotestował Mattias. – Zmęczysz pana Skaktavla tak, że straci przytomność. Pozwól, że najpierw my go obejrzymy!
Oczywiście! Kaleb dobrze to rozumiał.
– Zajrzyj do garnków, Marit – szepnął Lars do żony. – Powinniśmy zaprosić państwa na poczęstunek.
Marit już o tym pomyślała, a gdy z pomocą Eli podawała na stół, co mieli w domu najlepszego, Mattias i Niklas zajmowali się Skaktavlem.
– Jakim, na Boga, sposobem, człowiek tak straszliwie połamany zdołał przeżyć? – zastanawiał się Mattias.
W ciele Skaktavla naprawdę nie było chyba ani jednej całej kości. Obaj, Niklas i Mattias, pracowali szybko i pewnie; Mattias korzystał raczej z wiedzy lekarskiej, Niklas posługiwał się siłą swoich rąk, które układał na wszystkich dostępnych miejscach, podejrzewali bowiem ciężkie obrażenia wewnętrzne.
Zabieg wyraźnie służył choremu, bo wkrótce zaczął mówić:
– Gdzie ja jestem?
Wyjaśnili mu.
– W parafii Grastensholm? – powtarzał zdumiony. – Jakim cudem ja się tu znalazłem?
– Skąd pan przyszedł? – zapytał Mattias.
Spojrzenie chorego zmatowiało.
– Oni chcieli mnie powiesić: Po drodze, kiedy mnie prowadzili, rzuciłem się w przepaść. Nie miałem nic do stracenia. Pojęcia nie mam, jak długo leżałem w dole, ale kiedy ocknąłem się z omdlenia, było ciemno. Sznur, którym związali mi ręce, rozerwał się podczas upadku, na szczęście. Zacząłem się czołgać, bo nie mogłem ustać na własnych nogach. Stwierdziłem, że znajduję się w kamienistej rozpadlinie. Nie wiem ani dokąd się czołgałem, ani jak długo, raz po raz traciłem przytomność. Czasami zdawało mi się, że jest dzień, to znowu noc. Osypujące się kamienie, wąskie szczeliny, las, góry… To zastanawiające, jaki człowiek jest wytrzymały. A jeszcze bardziej zastanawiające, jak wyszedłem z tej rozpadliny. Bywało, że musiałem się czepiać niemal pionowej skały. Pamiętam, jak przez mgłę potworny lęk, że spadnę z powrotem.
Długie opowiadanie wyczerpało go. Musiał chwilę odpocząć, dyszał jak po długim biegu.
Obecni z trudem powstrzymywali się, by nie zapytać o Villemo.
W końcu chory znowu zaczął mówić.
– Najgorzej jest z głową. Rwie mnie w niej i pali, jakby mi ktoś szpile wbijał.
– Wiem – uśmiechnął się łagodnie Mattias. – Dlatego będzie pan musiał długo leżeć bez ruchu.
– Ale gdzie, w którym miejscu rzucił się pan w tę przepaść? – zapytał Kaleb, który nie mógł już dłużej czekać.
Skaktavl zmarszczył brwi:
– W dole przed nami widziałem parafię Eng… Duży dwór Woller. Dwór wójta… Niedaleko stamtąd, w lesie, jest dąb-szubienica. Tam właśnie mnie prowadzili. Ale szliśmy od… – Zastanawiał się długo. – Villemo i ja byliśmy uwięzieni w budynku przypominającym oborę. W opuszczonym dworze, gdzie budynki stoją w szeregu, jeden obok drugiego. Trzeba przejść przez stajnię, żeby się dostać do obory…
Znowu się za bardzo zmęczył, musiał chwilę odpocząć.
Zebrani spoglądali po sobie.
– Opuszczony dwór? W parafii Eng? Nie ma tam takiego – powiedział Niklas.
– Nie, nie – szepnął Skaktavl spierzchniętymi wargami. – Nie w parafii Eng, Moja droga na szubienicę zaczęła się gdzie indziej.
Wahali się, nie dowierzając.
– Skąd? – dopytywał się Kaleb. – Z parafii Grastensholm? Trudno mi w to uwierzyć.
– Nie wiem – odparł Skaktavl. – Tylko musieliśmy przejść na drugą stronę wzgórz, żeby znaleźć się w Eng.
– I Villemo nadal jest w tej stajni? – pytał znowu Kaleb.
– Była, kiedy mnie stamtąd wyciągnęli.
Niklas przerwał mu zaniepokojony:
– A nikogo innego pan tam nie widział? Chodzi mi o jednego z naszych krewnych, tego młodego Dominika, który był razem ze mną w Romerike. Wyruszył teraz na poszukiwanie Villemo i także zniknął.
Skaktavl próbował się uśmiechnąć, lecz uniemożliwiały mu to rany twarzy.
– Dominik! Ona dużo opowiadała o Dominiku, myślę, że jest z nim bardzo związana… Jakimś takim uczuciem miłości, lecz także niechęci. Nie, nikogo nie widziałem. Ale nie wiem, ile dni już tutaj jestem.
To musiało się stać, zanim Dominik wyjechał – powiedział Mattias. – Ale teraz najważniejsze pytanie: kim są ci, którzy was więzili? Kto was pojmał i dlaczego… Dlaczego?
Człowiek w pościeli jęknął z wysiłku i bólu. Odpowiadał jednak chętnie:
– Mnie uwięził wójt. Rok temu. Zamknęli mnie w tej oborze, która wygląda na kryjówkę dla specjalnych więźniów. Myślę, że wielu tam już siedziało. Mnie wzięli dlatego, że przewodziłem powstaniu. Wójt nie mógł znieść, że chodzę na wolności. Villemo natomiast…
Eli, która widziała, że choremu zasycha w gardle, podała mu kubek. Pił długo i łapczywie.
– Później dostanie pan coś mocniejszego – obiecał Mattias. – Coś, co pobudza krążenie krwi.
Skaktavl sprawiał wrażenie, jakby mu to przypadło do gustu. Westchnął z zadowoleniem i mówił dalej:
– Villemo uwięził Woller. On i wójt współpracują.
– Tak jak myśleliśmy – mruknął Kaleb.
– Woller to stara świnia – powiedział Skaktavl z niesmakiem. – Ma otwór w ścianie, przez który podgląda swoich więźniów. Myślę, że oni się mnie pozbyli, bo między mną a Villemo nie zdarzyło się nic, co by ich podniecało.
– A to… – zaczął Kaleb wzburzony, lecz opanował się. – Więc pan myśli, że Dominik także jest teraz w tej oborze?
– Nic o tym nie wiem, ale to bardzo możliwe. Proszę mi powiedzieć, doktorze – zwrócił się do Mattiasa. – Jaki jest mój stan?
Niklas przez cały czas trzymał swoje uzdrawiające ręce na okaleczonych miejscach. Mattias oparł dłoń na ramieniu swojego kuzyna.
– Z ludzkiego punktu widzenia powinien pan umrzeć już w chwili upadku, panie Skaktavl. Wygląda jednak, że jest pan zrobiony z twardego materiału. I ma pan szczęście, w nie byle jakie ręce pan trafił. Zajmuje się panem jeden z uzdrowicieli Ludzi Lodu! Bardzo niewielu się takich urodziło. Ostatnim był mój pradziad, legendarny Tengel. Niklas jest jego praprawnukiem.
Skaktavl uśmiechnął się z zażenowaniem:
– Dumny jestem, że mam ten honor. Ale i pan także, doktorze Meiden, potrafi co nieco?
Mattias o ciepłych oczach wyglądał na zaskoczonego.
– Oczywiście odziedziczyłem różne formułki, takie tam hokus, pokus, to prawda. Ale ja sam jestem zwyczajnym śmiertelnikiem, bez nadprzyrodzonych zdolności.
– O, gorące serce to cecha też nie do pogardzenia. Dziękuję panu za opiekę. Czuję się teraz naprawdę dużo lepiej.
Marit zapraszała nieśmiało:
– Gdyby państwo byli tak uprzejmi, to chciałabym… na małą przekąskę…
– Ależ to nie… – zaczął Mattias.
Powstrzymał się jednak. Zobaczył oczy Jespera jaśniejące z dumy, że może zaprosić państwa z Grastensholm na mleko, pszenne suchary i domowej roboty piwo, zobaczył Larsa usadzającego gości, Marit przestraszoną, że mogliby odmówić. I przypomniał sobie tamten dzień, kiedy po raz pierwszy spotkał swą ukochaną żonę, Hildę, w domu hycla. To, że częstowała go ciastkami, które zostały od Bożego Narodzenia, te pięknie zdobione ciastka, i zmienił zamiar.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Zemsta»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zemsta» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Zemsta» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.